Osoby LGBT nazywał "dewiantami". Protestujących w obronie praworządności: „potomkami ubeków, sowietów i kapusiów”. Kobiety oskarżał, że nie rodząc dzieci, nie wykonują boskiego powołania. Poseł elekt Czarnek dostał na UMCS medal za zasługi dla uczelni. To był pomysł samego rektora. "Medal dla hejtera" protestowała aktywistka Anna Dąbrowska
23 października 2019 podczas jubileuszowej 75. inauguracji roku akademickiego na UMCS w Lublinie wręczono medale Amicis Universitatis Mariae Curie-Skłodowska za znaczący wkład w rozwój uczelni.
Wyróżnienie przyznawane od 2001 roku, w tym roku trafiło do prezydenta Lublina Krzysztofa Żuka oraz trzech osób związanych z PiS:
Przemysława Czarnka oprócz laurów czekała jednak niemiła niespodzianka. Podczas rozdania medali,
Anna Dąbrowska z lubelskiego stowarzyszenia "Homo Faber", rozwinęła własnoręcznie wykonany transparent z napisem: "Medal dla hejtera - wstyd".
To bezpośrednie odwołanie do skandalicznych wypowiedzi, którymi w trakcie urzędowania, zasłynął Czarnek (o tym więcej niżej).
"Rektor Michałowski ze sceny pocieszał Przemysława Czarnka: »proszę się nie przejmować«. Do mojego skromnego protestu nikt się nie dołączył, ale gdy wyszłam z sali ludzie uśmiechali się do mnie i pokazywali kciuki uniesione w górę" — relacjonuje OKO.press Anna Dąbrowska.
Z informacji OKO.press wynika, że kandydaturę Czarnka osobiście wysunął rektor uczelni prof. Stanisław Michałowski. Rzeczniczka Prasowa UMCS w rozmowie z OKO.press nie chciała komentować decyzji uczelni, ale tuż przed inauguracją na briefingu prasowym dla mediów zrobił to sam rektor.
"Przyznajemy medale osobom, które nam pomogły w budowie uczelni. Nie patrzymy na względy polityczne.
Mnie w ogóle nie obchodzą poglądy pana wojewody Czarnka" — mówił Michałowski.
Oburzenia nie kryła część pracowników uczelni. Członkini senatu UMCS w rozmowie z "Gazetą Wyborczą" mówiła, że rozbudowa kampusu, która była oficjalnym powodem uhonorowania Czarnka, nie jest niczym szczególnym, tzn. nie wykracza poza ustawowe obowiązki wojewody. Decyzję uczelni uznała za "nieprzyzwoitą". "Przemysław Czarnek na co dzień manifestuje swoje skandaliczne, homofobiczne poglądy" — tłumaczyła.
Dr hab. Tomasz Kitliński, pracownik UMCS w rozmowie z OKO.press wyjaśniał, że to nie pierwsze spięcie na linii rektor - pracownicy uniwersytetu.
"Od dłuższego czasu na uczelni trwa rozmontowywanie mechanizmów demokratycznych.
Nowy statut uchwalony latem 2019 roku usunął wolne wybory na dziekana i prodziekanów. Cała władza przeszła w ręce rektora. Podobnie jest z decyzją o przyznaniu medalu wojewodzie. Decyzja nie była z nami konsultowana i wzbudziła conajmniej zaskoczenie" — mówi Kitliński.
Rzeczniczka prasowa w rozmowie z OKO.press mówiła, że o protestach pracowników naukowych słyszała tylko z mediów. Kitliński, który w sprawie wojewody jako jedyny z kadry napisał oficjalny list do rektora, mówi, że faktycznie nie ma masowych protestów:
"To raczej narzekanie w kuluarach. Ludzie boją się mówić pod nazwiskiem. W autokracji rektora każdy sprzeciw jest niemile widziany".
Protestowali też członkowie Stowarzyszenia Lubelski Marsz Równości. W liście do rektora Michałowskiego pytali jakie wybitne zasługi na rzecz uczelni równoważą "niegodne urzędnika państwowego oraz naukowca wypowiedzi stygmatyzujące osoby nieheteronormatywne, mizogicznie, (...) nacechowane pogardą wobec osób narodowości ukraińskiej?". Ich apel również nie znalazł uznania prof. Michałowskiego, dlatego o stanowczą reakcję poprosili wnuka polskiej noblistki, który miał być obecny na wydarzeniu. List z sylwetką laureata Czarnka miała mu przekazać jedna z wyróżnionych podczas inauguracji studentek.
O swoich poglądach wojewoda Czarnek przypomniał ledwie tydzień temu. 16 października 2019 wygłosił wykład na Kongresie "Europa Christi". Media odnotowały głównie wypowiedź posła elekta, w której sprowadza on rolę kobiety do funkcji reprodukcyjnej.
"Jak się pierwsze dziecko rodzi w wieku 30 lat, to ile ich można urodzić? To są konsekwencje mówienia kobietom, że nie muszą robić tego, do czego zostały przez pana Boga powołane" - mówił Czarnek.
Wykład wojewody poświęcony "Neomarksistowskim wpływom na nauczanie o rodzinie" składa się z samych bzdur. Analizę zapaści demograficznej, którą przeprowadził Czarnek bez problemu obaliłby uczeń czwartej klasy szkoły podstawowej. "W 1990 roku w Polsce urodziło się 552 tys. dzieci, w 2003 - już 350 tys. Spadek jest ogromny. O 200 tys. rocznie" - mówił Czarnek.
To spustoszenie podobne do II Wojny Światowej, gdy straciliśmy 6 mln obywateli. Od lat 90-tych też nie urodziło się 6 mln obywateli.
Co jest nie tak z arytmetyką i pomiarem trendów autorstwa wojewody, najlepiej obrazuje wykres urodzeń w latach 1980-2018. Wahnięcia w liczbie urodzeń rok do roku można mierzyć w dziesiątkach tysięcy, nie w setkach, a po 2005 roku różnice zmniejszają się. Są też lata tj. 2010 czy 2017, gdy liczba urodzeń rośnie. Więcej o demograficznej kondycji Polski na podstawie danych, a nie fantazji można przeczytać tutaj.
Podobnych absurdów w wykładzie jest więcej. Czarnek luźno przechodzi od uwagi (niepopartej żadnymi danymi) o tym, że "dzikim zwierzętom w Polsce żyje się coraz lepiej", do konstatacji, że człowiek zatracił instynkt samozachowawczy i perspektywę zbawienia.
Ochrona małżeństwa, rodziny, katolicyzmu i narodu jest zresztą dla Czarnka pretekstem do głoszenia homofobicznych haseł. W 2018 roku przed pierwszym Marszem Równości w Lublinie homoseksualność nazwał "dewiacją", "zboczeniem" i "wynaturzeniem". Nieistniejące w polskim prawie „naruszenie moralności publicznej” podawał jako zasadną przyczynę ograniczenia wolności zgromadzeń. Sugerował też, że homoseksualność jest prostą drogą do pedofilii.
16 maja 2019 Czarnek uhonorował medalami samorządowców z woj. lubelskiego, którzy podjęli uchwały o "Strefach Wolnych od LGBT". W ten sposób według wojewody przeciwstawili się "szatanowi", czyli "destrukcyjnej ideologii LGBT", która niszczy polskie rodziny i naród. Czarnek mógłby nagrodzić też siebie, bo z jego inspiracji podobną uchwałę przyjął też sejmik województwa lubelskiego.
Wtedy wojewoda udowadniał, że równość osobom LGBT się nie należy, bo "zła z dobrem nie można zrównywać".
Przemysław Czarnek ma też na koncie wypowiedzi antysemickie i antyukraińskie. W lutym 2018 roku na antenie TVP przekonywał, że w historii dotyczącej II wojny światowej potrzebujemy zerwania z pedagogiką wstydu (pojęcie wymyślone przez polską prawicę). "My z altruizmu wobec innych utrzymujemy państwowe muzea w Auschwitz i na Majdanku, straciliśmy kontrolę nad przekazem" - mówił Czarnek. Chodziło mu o udział Polaków w Holokauście.
W lipcu 2018 uroczystości upamiętniające zamordowanie ukraińskich cywilów przez AK, wojewoda ocenił jako "jedną wielką prowokację", a może nawet "przestępstwo". Do jego wypowiedzi odniósł się ówczesny szef MSZ Ukrainy Pawło Klimkin: "Jestem głęboko zszokowany wypowiedziami wojewody lubelskiego Przemysława Czarnka, który (...) bez krzty współczucia oraz ze zniewagą mówił o zabitych tam Ukraińcach".
Te i wiele, wiele innych skandalicznych wypowiedzi zapewniły Czarnkowi popularność w regionie. 13 października w wyborach do Sejmu zdobył aż 87,3 tys. głosów, i w ten sposób uzyskał najlepszy wynik ze wszystkich kandydatów na listach w okręgu numer 6.
Dziennikarz i reporter. Uhonorowany nagrodami: Amnesty International „Pióro Nadziei” (2018), Kampanii Przeciw Homofobii “Korony Równości” (2019). W OKO.press pisze o prawach człowieka, społeczeństwie obywatelskim i usługach publicznych.
Dziennikarz i reporter. Uhonorowany nagrodami: Amnesty International „Pióro Nadziei” (2018), Kampanii Przeciw Homofobii “Korony Równości” (2019). W OKO.press pisze o prawach człowieka, społeczeństwie obywatelskim i usługach publicznych.
Komentarze