Rozpoczynamy redakcyjną dyskusję o pomysłach na temat rozdziału Kościoła od państwa. Jak to zrobić? Potrzebujemy radykalnego cięcia czy ewolucji? Jak pokonać nieuchronny opór Kościoła, wciąż potężnej i wpływowej instytucji w polskim życiu publicznym?
Debatę zainaugurowaliśmy głosem Agaty Diduszko-Zyglewskiej, radnej Wiosny, publicystki, społeczniczki, współtwórczyni „Mapy kościelnej pedofilii i przemocy seksualnej w Polsce”.
Dziś publikujemy tekst Włodzimierza Czarzastego, przewodniczącego SLD.
Wkrótce kolejne głosy z – Polski 2050 Szymona Hołowni i Platformy Obywatelskiej.
Jestem za opcją zero
Ostatnie miesiące zmieniły polskie społeczeństwo. Kobiety i ich sojusznicy wyszli na ulice. Walka o prawo do bezpiecznego przerywania ciąży, o prawo do wyboru, jest doświadczeniem pokoleniowym. Jego skutki będą zapewne odłożone w czasie. Ale całe pokolenie złapało bakcyla wolności. I jednocześnie zostało zaszczepione przeciwko klerykalizmowi, obskurantyzmowi i konserwatyzmowi.
Przyczyn protestu jest wiele. Sam uczestniczyłem w wielu protestach przeciwko piekłu kobiet i z doświadczenia mogę powiedzieć, że niezwykle dobrze odbierany jest argument dotyczący godności Polek. Brzmi on mniej więcej tak: Dlaczego Polki nie mają takich praw jak inne Europejki. Wszystkie Europejki [poza Maltankami] mogą dokonywać wyboru, a Polki nie. Dlaczego?
Odrzucić niepisaną konstytucję
Odpowiedź na to pytanie jest prosta. I mieści się w dwóch słowach: Kościół Rzymskokatolicki.
To uprzywilejowana pozycja Kościoła w polskim systemie politycznym decyduje o pozbawieniu Polek praw, które są oczywiste dla innych Europejek.
Prawa do wyboru, którym – przypomnijmy – cieszyły się od 1956 do 1993 roku. Prawo wyboru jest doświadczeniem milionów Polek z pokolenia powojennego wyżu. Wtedy jednak pozycja Kościoła w Polsce była inna.
Transformacja ustrojowa była głębsza, niż na pierwszy rzut oka widać. Doskonale opisała to na łamach OKO.press Agnieszka Graff, wskazując, że obok pisanej Konstytucji – zgodnej z ideami oświecenia i praw człowieka – uformowała się również konstytucja niepisana, przyznająca Kościołowi nieformalny, ale respektowany przez elity, wpływ na różne sfery życia społecznego.
Na nieszczęście polskich kobiet, jedną z takich sfer była kontrola nad seksualnością i rozrodczością kobiet.
Każda umowa trwa jednak tak długo, jak stosunki społeczne, które ją wytworzyły. Na scenę wkroczyło nowe pokolenie, które niepisanej Konstytucji nie uznaje. Nie akceptuje uprzywilejowanej pozycji Kościoła w państwie.
Jest ona dla nich czymś dziwacznym, odbiegającym od zachodniej normy, ograniczającym ich wolność.
Dla młodych Kościół ma twarz szkolnego katechety. I nie jest to twarz zbyt zachęcająca. Katecheta nie prowadzi otwartej dyskusji, lecz wykłada niepodważalne prawdy wiary. Jeśli jakiś uczeń chciał z nauczaniem Kościoła dyskutować w oparciu o rozumowe czy empiryczne argumenty, to był ośmieszany. Taki obraz Kościoła ma w głowach młode pokolenie. Powiedzmy szczerze, jest to dobra metafora pozycji Kościoła w Polsce.
Kościół już przegrał
Dni uprzywilejowanej pozycji Kościoła Rzymskokatolickiego w Polsce są już policzone. Z kilku powodów. Po pierwsze, młode pokolenie uznaje ten stan za nienormalny. Po drugie, spora część średniego i starszego pokolenia nie wybaczy Kościołowi sojuszu z PiS. Jeśli PiS straci kiedyś władzę, to pójdzie na dno razem ze swoim sojusznikiem.
Polska potrzebuje więc nowego ułożenia stosunków z Kościołem. Na zasadach, które zgodne są z XXI-wieczną praktyką rozdziału Kościoła od Państwa.
Jak wypracować te nowe zasady? Drogi są z grubsza dwie. Dialog albo siła prawa.
Albo Państwo się z Kościołem dogada polubownie, albo narzuci mu swoje propozycje.
Nie ma partnera do dialogu
Większość z nas instynktownie czuje, że dialog jest czymś lepszym, a rozwiązania wykute w dialogu są trwalsze. Na tym przekonaniu swoją pozycję buduje Szymon Hołownia, którego upodobanie do kojącej mocy dialogu stało się już tematem wielu internetowych memów.
Mógłbym nawet przyznać Hołowni rację. Problem polega na tym, że do dialogu potrzeba dwóch stron.
Nie widzę po stronie kościelnej chętnych do prowadzanie dialogu na temat nowego ułożenia relacji Państwo-Kościół. Szczególnie że za kilka lat będzie to – z punktu widzenia Kościoła Rzymskokatolickiego – negocjowanie warunku kapitulacji.
Rzeczywistość społeczna się zmienia. I za kilka lat Kościół w Polsce nie będzie negocjował dla siebie nowych przywilejów, lecz warunki na których je utraci. Czy ktoś wyobraża sobie obecnych członków Episkopatu w takiej roli?
Polski Kościół jest w swojej masie Kościołem przedsoborowym. Nie w sensie liturgii i symboliki, ale w sensie postrzegania własnej roli społecznej, własnej roli w państwie i społeczeństwie. Księża nie uznają siebie za jednych z uczestników pluralistycznego społeczeństwa obywatelskiego, roszczą sobie prawo do pozycji uprzywilejowanej, jak – powiedzmy – w XIX wieku.
Księdza wierni mają słuchać w każdym temacie, na który się wypowie i łożyć na jego utrzymanie. A państwu wara od tego.
Tak to wygląda i Szymon Hołownia doskonale o tym wie. Kto jak kto, ale katolicki publicysta zna tę instytucję od podszewki. To nie jest Kościół „Tygodnika Powszechnego”. To jest Kościół, który wyrzuca „Tygodnik Powszechny” z redakcji, bo naprzykrza się miejscowemu hierarsze.
Jak Kościół ma negocjować swoją rolę w demokratycznym państwie i pluralistycznym społeczeństwie, skoro biskupi nie tolerują nawet pluralizmu we własnej instytucji?
Dlatego ustalenie nowej pozycji Kościoła w Państwie nie odbędzie się w porozumieniu z biskupami. Opozycja po wygranych wyborach musi mieć siłę, aby zawalczyć o świeckie państwo. Niektórzy samorządowcy już teraz odnajdują w sobie tę siłę.
Dwa fundamenty władzy Kościoła
Władza Kościoła opiera się na dwóch fundamentach: ideologicznym i finansowym.
Fundament ideologiczny to odbywająca się w szkołach katechizacja. Co rusz słyszymy, że szkoła ma być wolna od polityki. Działacze na rzecz praw osób LGBT, czy aktywiści klimatyczni, w szkołach bardzo drażnią prawicę.
Ale zupełnie nie przeszkadza im, że w radzie pedagogicznej zasiadają osoby, które przez 12 lat edukacji, dwa dni w tygodniu prowadzą ideologiczną indoktrynację.
Mówią dzieciom, że aborcja to morderstwo, homoseksualizm to zboczenie a prezerwatywa to grzech. Młodzi się przeciwko temu buntują. Wypisują masowo z katechezy.
W dużych miastach to masowy trend. Ale w mniejszych ośrodkach wypisanie się z katechezy jest aktem odwagi. Kilka pokoleń dzieciaków niechodzących na religię doświadczyło w Polsce prześladowań przez grupę rówieśniczą, katechetów, nauczycieli.
Czas z tym skończyć. Nie chodzi o zmniejszenie liczby godzin katechezy. To będzie zmiana ilościowa. Polska szkoła potrzebuje zmiany jakościowej, przywrócenia jej świeckiego charakteru. Bez lekcji religii i księży w radzie pedagogicznej.
Szkoła powinna – jak wszystkie inne publiczne instytucje – być wolna od symboli religijnych. Księża nie powinni uczestniczyć w uroczystościach państwowych. Żadnych. Chyba że w charakterze gości.
Rozmontować potęgę Kościoła
Szczególnie że katecheza w szkołach łączy się z drugim fundamentem władzy Kościoła: finansami.
Musimy przerwać pępowinę łączącą Państwo z Kościołem. PiS z Kościołem. Jedną i drugą stronę łączy relacja handlowa. PiS płaci gotówką. Kościół odwdzięcza się poparciem. PiS zapewnia bezkarność. Księża odwdzięczają się dobrym słowem z ambony. W dniu wyborów.
Mój przekaz jest jasny. Należy znieść przywileje Kościoła. Księża powinni być takimi samymi obywatelami jak osoby świeckie. Powinni płacić takie same podatki, składki, cła i inne daniny. Nie ma żadnego uzasadnienia dla rozlicznych przywilejów, wyjątków, ulg i bonifikat dla Kościoła.
Za katechizację płaci państwo. Z naszych podatków finansujemy armię prawie 22 tys. katechetów, co kosztuje na wszystkich 1,5 mld zł rocznie. Niewiele mniej niż inne propagandowe narzędzie władzy, czyli media publiczne w obecnym wydaniu.
Tę pozycję należy wykreślić z budżetu państwa. Zero godzin religii w szkole. Zero złotych na pensje dla katechetów. Szymon Hołownia ma pomysł, aby lekcje religii zredukować o połowę. Ja żądam, aby zredukować je do zera.
Katechizacja i pensje dla katechetów to niejedyne elementy finansowej potęgi Kościoła. Są też inne. Księża nie płacą podatku dochodowego jak zwykli obywatele. Księży obowiązuje podatek dochodowy (PIT) w formie niewielkiego ryczałtu, w zależności od funkcji w Kościele i wielkości parafii – od 131 zł kwartalnie dla wikariuszy, do półtora tysiąca dla proboszczów największych parafii.
To kwoty nieporównywalnie mniejsze, niż gdyby PIT był płacony na zasadach ogólnych. Dlaczego księża nie mogą płacić podatku dochodowego od tacy? Od ofiar pobieranych za chrzest, ślub i pogrzeb? Przecież to dochód księdza i jego parafii!
Dzisiaj ZUS księży i zakonnic jest opłacany przez w 80 proc. przez państwo z Funduszu Kościelnego. Dlaczego księża nie opłacają w 100 proc. swojego ZUS-u? Jak wszyscy inni pracujący Polacy. Tak powinno być. A Fundusz Kościelny po prostu powinien zostać zlikwidowany.
Kościół korzysta z bonifikat przy zakupie nieruchomości (zwłaszcza gruntów) od samorządów. Często są to ulgi w wysokości 90–99 proc. wartości nieruchomości. Hołownia chce te bonifikaty ograniczyć. Jego krakowscy zwolennicy mówią, że ograniczenie ma sięgać AŻ 50 proc.
Przelicytuję was.
Bonifikaty mają być ograniczone do zera. Żadnych bonifikat dla kleru. To na nich bowiem zbudowano małe imperia księdza Dymera i innych kościelnych oligarchów, którzy na koniec dnia byli „zbyt duzi by upaść”. Nawet jeśli jednocześnie krzywdzili dzieci.
Od 1992 roku do dziś Kościół dostaje na tzw. Ziemiach Odzyskanych za darmo grunty rolne. Po 15 ha dla parafii. Łącznie ponad 76 tys. ha, czyli prawie tyle, ile zwróciła niesławna Komisja Majątkowa.
Komisje Regulacyjne powinny zakończyć swoje działanie. I ani jeden hektar na Ziemiach Zachodnich i Północnych nie powinien już trafić w ręce kleru.
Lewica w Sejmie wykonuje swoją pracę. Składamy projekty ustaw odbierające Kościołowi jego przywileje jak ten o nadziałach ziemi na ziemiach Zachodnich i Północnych. Nie mamy wątpliwości, że PiS tego nie przegłosuje. Ale projekty już są. I zostaną zgłoszone ponownie, kiedy większości już miał nie będzie.
Roczny koszt utrzymania samego Ordynariatu Polowego Wojska Polskiego to ponad 15 mln zł, a kolejne 10 mln zł wynosi rachunek od kapelanów więziennych, szpitalnych oraz zatrudnionych w służbach mundurowych.
Moim zdaniem jedynym miejscem, gdzie powinni pozostać kapelani są szpitale. W obliczu śmierci każda osoba wierząca ma prawo wezwać księdza. Tylko niekoniecznie musi być to ksiądz na etacie szpitala. Wystarczy proboszcz, czy wikary z najbliższej parafii.
NIE dla Podatku Kościelnego
Zadaniem opozycji jest rozmontowanie, cegiełka po cegiełce tego fundamentu finansowej potęgi Kościoła. Nie chodzi o to, aby zmienić system finansowania Kościoła przez Państwo, ale go rozmontować. Należy postawić tamę przepływom finansowym na linii Państwo-Kościół. Również na linii Spółki Skarbu Państwa – Kościół. Proponuję tutaj opcję zero. Zero złotych dla Kościoła.
Szymon Hołownia proponuje Polakom specjalny Podatek Kościelny. Pomysł to nie nowy. Pojawiał się już w kręgach Platformy Obywatelskiej. Pomysł to nie polski, ale niemiecki. Zasługuje więc na poważne rozważenie.
W mojej ocenie Podatek Kościelny należy jednak odrzucić. Z dwóch powodów.
Po pierwsze, to będzie tylko zmiana formy finansowania Kościoła przez Państwo. W sytuacji, gdy postulatem powinna być likwidacja przepływów Państwo-Kościół.
Po drugie, wiara i przynależność wyznaniowa powinna być prywatną sprawą każdego człowieka. I należy się tej zasady trzymać w Polsce w sposób ortodoksyjny.
Boję się sytuacji, w które Państwo Polskie będzie gromadzić dane o przynależności wyznaniowej (lub jej braku) obywatelek i obywateli. Napiszę wprost: w Polsce wierna lub wierny Gminy Wyznaniowej Żydowskiej dwa razy się zastanowi zanim wpisze do swojego PIT-a, że chce aby procent jej podatku trafiał na rzecz lokalnej wspólnoty żydowskiej.
Każdemu przedstawicielowi mniejszości wyznaniowej w Polsce zapali się w takiej sytuacji w głowie lampka ostrzegawcza. A wraz z nią przychodzi refleksja, co będzie jeśli do władzy dojdzie, dajmy na to, Konfederacja i zyska dostęp do spisu polskich Żydów, prawosławnych, protestantów, osób bezwyznaniowych? Przy takiej władzy, lepiej nie być na takiej liście. Tego uczy wielowiekowe doświadczenie mniejszości wyznaniowych.
Dlatego ja za Podatek Kościelny panu Hołowni dziękuję. Może intencje są szczytne, ale skutki mogą być groźne. W Polsce trzymajmy się modelu Państwa, które NIE pyta swoich obywatelek i obywateli o wiarę. I nie gromadzi nigdzie odpowiedzi na to pytanie. Wiara to sprawa prywatna każdej obywatelki i każdego obywatela
Niestety nie każdy element władzy Kościoła można rozmontować za pomocą zwykłych ustaw. Część zapisano w umowie międzynarodowej jaką jest Konkordat. Przypomnę tutaj, że SLD w Sejmie głosowało przeciwko ratyfikacji konkordatu podpisanego w ostatnich dniach premierostwa Hanny Suchockiej.
Zostawmy jednak historię i spójrzmy w przyszłość. Co zrobić z Konkordatem? Państwo powinno uczciwie zaproponować Watykanowi renegocjację tej umowy. Jeśli spotka się z odmową, należy rozważyć inne kroki z wypowiedzeniem tej umowy międzynarodowej włącznie.
A przy najbliższej nowelizacji Konstytucji należy z ustawy zasadniczej wykreślić Konkordat. Umowa z Watykanem może zostać zawarta. Ale Konstytucja nie powinna nadawać jej wyjątkowego charakteru.
Prokuratorzy wejdą do kurii
Inne wielkie zadanie dla Państwa to rozliczenie pedofilii w Kościele. I nie chodzi tylko o łapanie pojedynczych seksualnych drapieżników. Celem państwowej Komisji powinno być pokazanie systemu ochrony pedofilów przez instytucje Kościoła.
I doprowadzenie do postawienia zarzutów każdemu hierarsze, który w tym procederze brał udział. Prawica mówi, że pedofile są wszędzie, a podobno statystyki pokazują, że najwięcej ich wśród budowlańców. Tylko jak jakiś murarz jest pedofilem, to firma budowlana nie przenosi go z budowy na budowę, tylko zawiadamia prokuraturę.
Napiszę wprost, aby nie było, że nikt księży nie ostrzegał. Pierwszego dnia rządów dzisiejszej opozycji, do kurii biskupich w całej Polsce wejdzie prokuratura i zabezpieczy dowody dotyczące tuszowania pedofilii wśród księży. Przenoszenia z parafii do parafii. Blokowania procesów kościelnych podejrzanych księży. Zaniechań w informowaniu prokuratury o popełnionych przestępstwach.
Państwowa komisja ds. Pedofilii to rozsądny pomysł. Ale może taka komisja nie będzie potrzebna. Wystarczy niezależna prokuratura. I solidna prasówka. Bo opisów afer pedofilskich jest aż nadto w materiałach prasowych. W tych opublikowanych. I tych zablokowanych przez różnych redaktorów Lisickich.
Albo klerykalizm, albo modernizacja
Polki na ulicach walczą z piekłem kobiet. Pamiętajmy jednak, kto to piekło zbudował. I nie zrobił tego w ciągu ostatnich 30 lat. Sam termin pochodzi przecież od Boya-Żeleńskiego, który opisywał pozycję kobiet w II RP. I kto za międzywojenne piekło kobiet odpowiadał? Przywołajmy tytuł innej słynnej książki Boya „Nasi okupanci”.
Postawmy sprawę jasno: jeśli potęga Kościoła w Polsce nie zostanie złamana, to w Polsce nigdy nie będzie normalnie. Przynajmniej jeśli przez normalność rozumiemy rzeczywistość zachodnich demokracji. Polki i Polacy nie będą mogli cieszyć się pełnią praw człowieka, które są oczywiste dla mieszkańców Europy Zachodniej. Będą obywatelkami i obywatelami Unii Europejskiej, ale niestety obywatelkami i obywatelami gorszego sortu.
Rozdział Kościoła od Państwa nie oznacza walki z religią. Wiara jest prywatną sprawą każdego człowieka. Podobnie jak brak wiary. Szanuję osoby wierzące i w pełni popieram wolność religijną. Nie akceptuję jednak sytuacji, w której jedna z instytucji mówi innym ludziom, w tym również nie należącym do tej instytucji, jak mają żyć, jak mają się kochać, jak mają wychowywać swoje dzieci. I czy rodzić dzieci z bezmózgowiem, czy nie.
Nareszcie konkret. Wypowiedzenie lub renegocjacja konkordatu bezpośrednio z Watykanem. Do czasu uzgodnienia i zawarcia w nowej wersji wstrzymanie finansowania Krk z budżetu państwa. Tylko zakręcenie kurka z pieniędzmi może zmusic Krk do zaniechania traktowania Polaków jako worka bez dna. Ma rację Czarzasty mówiąc, że Polski episkopat przestał być partnerem do rozmów z rządem.
Król Anglii Henryk odebrał dobra Kościołowi i tak się skończyło czarnych panoszenie. Nie wiem jak jest dziś w Polsce (najwyższa tajemnica państwowa?), ale w Anglii zakony religijne dysponowały przeogromnymi majątkami, więc je rozwiązał, jako zbędne pasożytnictwo. Tym sposobem nagromadził kapitał, który umożliwił Anglii w przyszłych wiekach ekspansję kolonialną.
Na historii się przysypiało…
Z całym szacunkiem, uważam te uwagi za irrelewantne. Hiszpania z Portugalią także zbudowały sobie niezgorsze imperia kolonialne, choć nikt tam się nie poważył położyć ręki na dobrach kościelnych i zakonnych. W ogóle odpuśćmy sobie analogie historyczne sięgające prawie pięć stuleci w głąb dziejów.
Zastanówmy się natomiast jak choć trochę upodobnić realia polskie do tego, co mamy w prawie całej WSPÓŁCZESNEJ Europie Zachodniej i Środkowej. Może nie jest tam pod każdym względem idealnie, ale o ileż normalniej niż nad Wisłą.
Jednak inwentaryzacja majątku kościelnego nie zaszkodziłaby. I już widzę histerię w jaką wpadliby nasi duszpasterze.
Odpowiedź jest w zasadzie jedna: edukacja, edukacja, edukacja, po dziesięciokroć prawdziwa oświeceniowa edukacja. Z mocnym nastawieniem na naukę funkcjonowania prawdziwego, obywatelskiego państwa.
Czarnek już się za to zabrał
"Hiszpania z Portugalią także zbudowały sobie niezgorsze imperia kolonialne, choć nikt tam się nie poważył położyć ręki na dobrach kościelnych i zakonnych. "
Niezupełnie. Władcy Hiszpanii i Francji byli tak potężni, że Kościół i papiestwo musiały się z nimi liczyć i im służyć. (Portugalia to bardziej skomplikowany przypadek).
Po czym Hiszpania za panowania tzw. Dużych Habsburgów zdążyła 4x zbankrutować…
A wracając do tematu.
Zsekularyzować sektor kościelny. Jednostronnie wypowiedzieć konkordat.
Karol Waza uczynił podobnie w Szwecji. 16 wiek. Tam majątki kościoła katolickiego stały się potężniejsze niż królewskie (dzisiaj powiedzielibyśmy "państwowe"). Zaczęło się od podatku od każdego kościelnego dzwonu, skończyło przejęciem majątków i wypędzeniem opornych niedobitków katolickich z kraju.
Tęskniąc za tym majątkiem, wspierali aspiracje polskich katolickich Wazów do tronu szwedzkiego, co skończyło się znanym z literatury Sienkiewicza katastrofalnym Potopem.
Za to Henryk sam się ogłosił Papieżem…
Lojalność wobec kraju zamieszkania urzędników watykańskich była wówczas i nadal jest wątpliwa.
Ehe… Uwierzę, jak zobaczę. Teraz wszyscy nagle strasznie antyklerykalni, ale jak przyjdzie do zabierania klerowi kasy, to ogon pod siebie i udawanie, że "myśmy wcale tego nie planowali" i "wyborcy źle nas zrozumieli". Czarzasty jest na "lewicy" nie od dzisiaj a 20 czy 30 lat temu kler zachowywał się dokładnie tak samo. I Czarzasty o tym wiedział, razem ze swoimi kumplami, którzy byli wtedy u władzy. I co? Nic. Konkordat miał się dobrze, kasa płynęła rzeką. Niech najpierw coś realnie zrobią. Zaczynając od bezwarunkowego wypowiedzenia konkordatu i nałożenia podatku gruntowego na kościelne grunty.
Wreszcie ktoś ma jaja, by wprost powiedzieć: Dość! I cieszę się, że to Czarzasty, bo w jego ustach to brzmi wiarygodnie i ma szansę realizacji.
"Powiedzieć: dość", to każdy ma odwagę, trzeba jeszcze ten "dość" wprowadzić w życie. Lewica nie wprowadzi, bo nie będzie miała mocy sprawczej, a nawet gdyby miała, to i tak tego nie zrobi, tak jak już kiedyś miała i jakoś nie ograniczała przywilejów KoKat-u. Jedyne, co mi się kojarzy, to premier Miller, która wysupłał kasę na ołtarz bursztynowy w kościele pewnego księdza zboka, tego samego, który zrównał jego macierzystą partię PZPR z NSDAP.
Brawo Panie Czarzasty. Nareszcie. Dziś oświecenie, wiedzą i nauka które od lat są "wrogiem" dogmatycznej wiary wreszcie dochodzą do głosu. Kościół udaje że tego nie widzi, ale Irlandia i Portugalia pokazały że to nie jest takie trudne 🙂
Dodam, że na Jasnej Górze w skarbcach są legendarne bogactwa. To one wyjaśniają zagadkę, dlaczego taki stosunkowo niewielki klasztor "obronił" się w czasach potopu, gdy cała Rzeczpospolita znikła, wszystkie twierdze upadły: Zakonnicy wykupili się. Zamiast na obronę Polski, zamiast na wojsko, dali część swego bajecznego majątku na przekupienie szwedzkich generałów.
Na historii się spało, niestety na nauce pisania nie.
Cytat: "Negocjacje i kolejne poddania się królowi Szwecji
Równocześnie ze wznawianym i zawieszanym ostrzałem artyleryjskim obie strony toczyły pertraktacje. Starszyzna zgromadzenia stała w nich na stanowisku, że jak i całość królestwa, mnisi są posłusznymi poddanymi króla Szwecji, lecz bram klasztoru przed wojskami nie otworzą. Potwierdza to opublikowane w 1904 roku, znalezione w archiwach przez szwedzkiego historyka Theodora Westrina pismo od ks. Kordeckiego do gen. Müllera. „Niechaj się dowie szanowna i szlachetna Dostojność Wasza, że nasz stan zakonny nie posiada prawa wybierania królów, lecz czci tych, których szlachta królestwa wybrała. Ponieważ Jego Królewską Mość, Króla Szwecji całe królestwo uznaje przeto i my z naszym miejscem świętem, które do tego czasu tak opieki jak i najwyższego poszanowania doznawało ze strony królów polskich, pokornie poddaliśmy się jego Królewskiej Mości Szwecji; (…) Czcimy więc, jako ulegli poddani, Jego Królewską Mość Szwecji, Pana naszego najłaskawszego, nie odważamy się też podnieść zaczepnego oręża przeciw wojsku Jego Królewskiej Mości.” http://archive.is/ce4a#selection-585.0-591.612 Tak wyglądają fakty a bajania Henryczka S. miały "podnieść ducha Polaków". KK jechał i jedzie na "mijaniu się z prawdą". Dosyć tego.
Byłem kiedyś w muzeum miejskim w Częstochowie. Pani oprowadzająca, mająca ogromną wiedzę historyczną, z pobłażaniem mówiła o rzekomym cudzie częstochowskim, twierdząc, że było to niemożliwe, żeby Szwedzi nie zostali sowicie opłaceni w zamian za odstąpienie od zdobycia klasztoru, a opowiastki o cudownej obronie można między bajki włożyć.
Choć jeden Przemek dowiedział się czegoś nowego. Warto jednak tu pisać i nieść światło wiedzy w ciemny naród.😀😀😀
Dlaczego Czarzasty ma przywileje podatkowe, których nie ma zwyczajny obywatel?
Należy przywileje KaKo, te najistotniejsze, czyli niejawne, sformalizować. Bo dla państwa i dla ogólnej moralności nie ma nic gorzego, niż konspiracja podwójnych norm.
W tym celu należy wprowadzić, dobrowolnie przyjmowany przez obywateli RP status Prawdziwego Polaka Katolika. PPK, w stosunkach z duchownymi, żyliby w innej rzeczywistości prawnej niż cała reszta obywateli, nazywanych, wedle gustu : szabesgojami, pedałami, zdrajcami ojczyzny, sługami Szatatana, et ceatera. I tak: w stosunkach PPK z księżmi katolickimi nie obowiązywał by kk, a jedynie widzimisię księży. Czyli "prawo" kanoniczne. Dla przykładu: Rodzina PPK zabitego przez pijanego księdza w samochodzie, wszelkich zadośćuczynień domagałaby się od KaKi, a władze państwowe, za zgodą tejże rodziny, rodzina jest najważniejsza, nie ścigałyby zabójcy, oddając całość sprawy w ręce "prawa" kanonicznego. To by dotyczyło też gwałtów na dzieciach PPK. Z pieniędzmi powierzonymi księżom przez PPK KaKa powinien móc robić co się mu tylko zechce. Ale też w drugą stronę, KaKa powinien mieć prawo do karania PPK za uchylanie się od "datków", za nieobyczajność i brak gorliwości w praktykach. Gdyby jednak jakiś PPK próbował przejść na stronę szabesgojów, pedałów i sług Szatana, władza państwowa powinna takiego gagatka schwytać i oddać w ręce kościelnych zbirri. A co KaKa z takim zrobi, to już sprawa pomiedzy nim a Matką Naszą, Świętym i Apostolskim Kościołem Rzymskim.
Że to okrutne? Ale przecież oni, Prawdziwi Polacy Katolicy, tego właśnie chcą, i księża i ich ofiary. Z tym, że dla wszystkich! A zrobilibyśmy tak, żeby absolutną władzę księża mieli tylko nad Lisickim(z małżonką i przychówkiem), nad Kaczyńskim, nad Przyłębskią i Piotrowiczem, nad Gmyzem, Karnowskimi, nad Gowinem i Fabisiak. A reszta spokojnie by siem cieszyła życiem w ramach Zgniłego Zachodu i cywilizacji śmierci, wsadzając sobie w Dudę dowolną ilość chomików. Jakby kogoś naszła taka ochota. I wilk byłby syty i owca cała.
To byłby taki apartheit, nie rasowy ale psychiatryczny. Są wśród nas i epikurejczycy i sado masochiści. Jedni starają się przeżyć swój czas miarkując pomiędzy folgowaniem sobie a jakimiś ograniczeniami, drudzy nie potrafią inaczej jak tylko znęcając się nad sobą i dręcząc innych. Przeraża ich świat w którym cierpienie jest tylko akcydentalne i wymaga od nas działania w celu ograniczenia jego obecności. Oni je czczą, nawet swojego Boga chwalą za to, że, choć nie musiał, wydał się na śmierć krzyżową i to jest jego największe osiągnięcie. Niestety, nie chcą się skupiać na sobie samych i domagają się od wszystkich, by w tym sadystycznym i masochistycznym zapamiętaniu uczestniczyli, nawet wbrew sobie. Odzrucają też racjonalne, neutralne ideoligicznie państwo prawa, ale nie dla tego, ze ono im zabrania robienia sobie kuku i życia w nieustającym strachu przed grzechem i jego strasznymi (niekończące się tortury w ogniu) konseklwencjami, ale dla tego, ze państwo prawa odrzuca ich roszczenia do władzy absolutnej i czyni z nich jeszcze jeden podmiot równy z zasady KGW czy stowarzyszeniom hodowli kanarków lub filumenistów. Moszcząćc ghetto religijnym fanatykom i ich "pasterzom" moglibyśmy sprawić, że oni się od nas odwalą i skupią się na sobie. Będą mieli na oku, 24h na dobę każdą Prawdziwą Polkę i Katoliczkę od pierwszej do ostatniej menstruacji. Żeby żadna nie popełniła cudzołóstwa i podejrzanie nie poroniła. PPK Godek będzie miała przy tym tyle roboty, że jej już sił nie starczy na zatruwanie życia tym, co już się wypisali z cywilizacji łacińskiej Konecznego i założyli własną międzynarodówkę Homo przedewszystkim sapiens i sapiens nade wszystko. Heil Hegel!!!!!
Pomysł ciekawy, tylko trochę szkoda dzieci z plemienia PPK… Najlepiej żeby to całe towarzystwo udało się do swej prawdziwej ojczyzny – do Watykanu
L(e)wica to ugrupowanie, któremu ostatnie dziewięć sondaży daje od 4,0$ do 11,9%. Średnio: 8,9%.
Zatem na razie powyższy program chyba nie ma szansy na realizację.
———————————————————————————-
Jest chyba rzeczą dobrze wszystkim znaną, iż w starej "dobrej" PZPR większość członków także miała śluby kościelne, chrzciła dzieci i posyłała je do komunii. W ostatnich dwóch dekadach komuny to nawet nikt nie czynił z tego sensacji, póki wszystko odbywało się nieostentacyjnie (w przypadku wyżej postawionych towarzyszy – z dala od dużego miasta!).
No i obyczajowo to tamta partia też raczej była mocno konserwatywna.
Jest też rzeczą powszechnie znaną, że Kościół z czasów PZPR a dzisiejszy Kościół – to tylko pozornie ta sama instytucja. Możliwości i wplywy ówczesnego Kościoła trudno porównywać z dzisiejszym
Pełna zgoda z mojej strony i zapewne większości Polaków.
Niestety większość Polaków ciągle wpędza się w pułapkę i głosują na partie skrajnie klerykalne, jak Plebania Obywatelska, czy Polska 2050, bo mają nadzieję, że politycy tych partii w końcu się zmienią. Nie zmienią się!
Ich fajnokatolicyzm to kolejna pułapka, żeby uśpić naszą czujność, za naszymi plecami wspierając i umacniając kler, by doprowadzić do kolejnej zapaści elementarnych wolności i praw obywatelskich, jak obecnie za PiSu. Nie miałoby to miejsca, a przynajmniej PiS miałby DUŻO trudniej, gdyby PO zrobiło wcześniej to czego oczekiwali od partii głosujący na nią Polacy. I o to właśnie chodzi tym klerykalnym partiom – udawać fajne, potem sabotować projekty wszelkich zmian, jak wolny wybór kobiet, prawa ludzi LGBT, by potem dokonać wymiany z PiSem, który będzie mógł kontynuować swoje dzieło z dokładnie tego samego miejsca, w którym skończyli.
Problemem Lewicy jest to, że jest… lewicowa. Poza swoim antyklerykalizmem od PiSu niewiele się różni. Ludzie wykształceni, przedsiębiorcy, freelanserzy i na wysokich stanowiskach to są ludzie w większości antyklerykalni. Ale dla nich postulaty Lewicy są odstraszające, bo grożą zabraniem ich pieniędzy i rozdaniem tzw "biednym".
Ja słowa pana Czarzastego odbieram bardzo ciepło, gdyby to był jedyny postulat Lewicy, to bym zagłosował na nią na 100%. Ale niestety Lewica skutecznie mnie odstrasza swoimi propozycjami gospodarczymi.
Natomiast cieszy mnie co innego. Siły opozycyjne zaczęły licytować się na to, kto jest bardziej antykościelny. To jest absolutna nowinka i to będzie pogłębiający się trend. Bo partie będą musiały walczyć o najmłodszy elektorat, który KK ma w głębokim poważaniu.
Obecna Lewica jest zagadką. Nikt do końca nie wie co by się stało gdyby ona wygrała wybory (na co na razie szanse są zerowe).
Kiedy w 1993 "komuchy" odsunęły od władzy "solidaruchów" (bardzo kiepsko ukute słowo a jednak się przyjęło), niektórzy krzyczeli: "Komuna wraca!". Część elektoratu wręcz tęsknie wyczekiwała prostego powrotu do PRL-u (tyle, iż z pełnymi półkami).
Ale komuna wtedy nie wróciła. Bo czołówka ówczesnego SLD składała się z ludzi raczej młodych, którzy wprawdzie w swym karierowiczostwie zbłądzili do PZPR, ale w gruncie rzeczy marzyli o staniu się prawdziwymi kapitalistami. Tak Kwaśniewskiemu jak Millerowi było po drodze zarówno z Europejską Wspólnotą Gospodarczą jak i, o zgrozo, z NATO. A już wystąpienie telewizyjne Cimoszewicza w początkach powodzi tysiąclecia 1997, iż żadnej wielkiej pomocy państwowej dla powodzian nie będzie, gdyż "trzeba się było ubezpieczać" – to wręcz apogeum anypopulizmu. Co prawda w ten sposób premier Cimoszewicz przyczynił się do porażki wyborczej swej formacji . . .
Od tamtego pamiętnego roku minęło ponad 27 lat. Dzisiejsza Lewica to nie to samo, co przed laty. Ex-PZPR-owcy – typu Czarzastego – stanowią już chyba mniejszość członków. A i suweren już nie taki sentymentalny na punkcie powrotu do PRL-u (naturalna wymiana generacyjna). Dwie pozostałe formacje wchodzące w skład dzisiejszej polskiej Lewicy, to Wiosna oraz Razem. To pierwsze środowisko kojarzy się – w dużej części za sprawą leadera – z otwarciem na nowinki obyczajowe. Mnie to akurat nic a nic nie wadzi – niech im Bozia da zdrowie.
Natomiast krąg wokół Zandberga to zachodni goszyści-antykapitaliści pełną gębą. To już chyba tylko Ikonowicz mógłby im w tym dorównać. Jeśli ceną za radykalne pomniejszenie roli Kościoła miałoby być wprowadzanie w życie ich pomysłów gospodarczo-społeczno-podatkowych, to ja osobiście nie jestem na to przygotowany.
Nie mam dużo wspólnych poglądów z SLD, ale ta propozycja mnie przekonuje w 100%. Zero dla kleru i prokuratura wreszcie dostaje wolną rękę na przeszukiwanie wszelkich gmachów kościelnych i kurii. Ofiarą Polskiego klery wreszcie należy się rekompensata finansowa i wyciągnięcie prawdy o perfidnych czynach kleru na światło dzienne. Dobrowolnie kościół tego nigdy nie zrobi.
To prawda, dobrowolnie to tuszował 🙁
Problem zakończenia symbiozy tronu i ołtarza, bardzo kosztownej dla kraju, bo sięgając prawie 20 mld PLN rocznie jest ważny, ale nie jedyny. Drugim istotnym jest wadliwy model naszej demokracji, w którym dwa środowiska pozostają bezkarne i nie poczuwające się do odpowiedzialności. W większym zakresie kasta polityków, w mniejszym kasta urzędnicza. Na dodatek moim zdaniem całkowicie niedemokratyczny sposób wyłaniania posłów i senatorów, powiązanie władzy ustawodawczej i wykonawczej, jak i szerzący się nepotyzm i kolesiostwo w nominowaniu urzędników instytucji centralnych. O tym drugim problemie jak na razie żadna z partii opozycyjnych nie chce rozmawiać. A to przecież w obecnym modelu konstytucyjnie są niejako wpisane wodzowskie twory polityczne nazywane partiami oraz co ważne symbioza tronu z ołtarzem. Obywatel nie głosuje w cyklicznych plebiscytach na kandydata, którego uważa za najlepszego, tylko stempluje przy urnie decyzje baronów partyjnych. Bo to od nich zależy czy kandydat na posła znajdzie się na liście czy też nie. Jeśli później poseł jest niepokorny to wylatuje z obiegu. Nie wspominając o zasadach finansowania partii politycznych czy też lukratywnych posadach w spółkach SP, obsadzanie których przypomina w czystej postaci grabież mienia publicznego. cdn
cd. Natomiast problem symbiozy tronu i ołtarza to sprawa wielowiekowych doświadczeń w tym zakresie dotycząca także PRLu. Tak o tym mówił swego czasu Bolesław Bierut cyt. „Wcale nie będziemy prześladowali kościoła w Polsce, choć być może księża by tego chcieli. Naród polski jest katolicki, przyzwyczajony do swej wiary, łączą się z tym różnego rodzaju formy obyczajowe, święta, obrzędy, śpiewy, a nawet stroje. Katolickie wierzenia w Polsce stały się już jakąś formą kultury polskiej. Byłoby więc nonsensem likwidować to wszystko…… To nasze pogodzenie się z faktem istnienia w Polsce kleru katolickiego ze wszystkimi jego wpływami nie oznacza wcale, że powinniśmy zrezygnować z naszych koncepcji laickich, z naszego światopoglądu laickiego i z propagandy na rzecz takiego właśnie rozumienia świata. Nie możemy się przecież wyrzec wychowania młodzieży w duchu laickim, szczególnie w naszych szkołach, gdzie śpiewy, fideizm katolicki, a więc w istocie myślenie ogłupiające, tak mocno zapuściło korzenie choćby w okresie dwudziestolecia.” Dlatego obecnie rozpatrując ten problem i sprawę modelu rozdziału Kościoła i państwa należy sobie odpowiedzieć na pytanie: na ile taka diagnoza Bieruta jest aktualna obecnie cyt. „proboszcz wiejski jest główną podporą ciemnogrodu w naszym kraju, polski kler jest zacofany, a ma ciągle ogromny wpływ na masy”. Czyli inaczej mówiąc: na ile nasze społeczeństwo jest w stanie zaakceptować i poprzeć proponowane zmiany? Oczywiście pozycja Kościoła jest diametralnie różna i gorsza od tej jaką on miał w czasach Bieruta. I tu raczej optymistą nie jestem.
Najnowsza Polityka przypomina również o nieujawnionych ciągle szerszej opinii publicznej sprawach wykorzystywania seksualnego dorosłych w KK (zakonnic, kleryków). Może kontrolę tych nieprawidłowości i raport również włączyć do programu? Niech społeczeństwo się dowie z czym "obcuje"?
Od dawna czegoś tak dobrego w polskim internecie nie czytałem. Tak trzymać!
Czarzasty,ty bezczelny komuchu.Twoje przeznaczenie to łupanie kamieni na drodze,aby trochę odkupić winy wobec narodu.
Dialogu???
Ciekawie, mądrze, konkretnie.
Czas upadku kościoła rzymskokatolickiego w Polsce można liczyć w miesiącach. Jest skończony
CZARZASTY: TAK TRZYMAJ!
Doszło do tego, że muszę przyznać rację Czarzastemu! Ja, stary antykomuch przyznaję mu rację. No, to się już w pale nie mieści. Przywrócić ZOMO – oni mieli dłuższe.
Mnie też się w głowie kręci. Jeszcze trochę a zapiszę się do Razem.
Zgadzam się prawie zupełnie 🙂
Nie rozumiem tylko dlaczego prokuratura miałaby gdziekolwiek(i jak?) wchodzić pierwszego dnia po przejęciu władzy przez opozycję. To właśnie takie zapędy władzy trzeba ukrócić. Otwórzmy akta
Denazyfikacja wymaga nadzwyczajnych środków.
To te nadzwyczajne, nietrasparentne środki tworzą problemy. Zawsze i niezależnie od Sprawy. Od prawa do lewa.
Jako demokrata i ekonomista powiem tak i nie. To bomba atomowa i Norymbergia rozwiązały część problemów, ale jednak pozostawiły absmak. Zwaliły winę na kogoś, uniewinniając większość. Demokracja nigdy nie miała aspiracji Chrystusa. Smród kompromisów.
Trzymam kciuki panie Czarzasty, ma Pan mój głos w tej sprawie.
Wybranie z programów poszczególnych parti opozycyjnych zagadnień szczególnie ważnych może wskazać im szanse na konsolidację w wyborach. Także ułatwić tworzenie koalicji anty pisowsko-kościelnej. Zadanie wspólnej listy wyborczej jest absurdem, sprzecznym z ideą tożsamości politycznej.
Ależ poruszenie na oku. Zdajecie sobie sprawy, że te dyrdymały wygłasza gość reprezentujący partię mającą około 5% poparcia? Polacy powinni postawić znów na opcje zero czyli Lewicę bez reprezentacji w parlamencie!
Poparcie poparciem, ale dyrdymały? Ty kolego jeszcze tego nie wiesz, ale ty i twoi ideologiczni bracia już przegraliście. Pycha kroczy przed upadkiem. Czy zdajecie sobie sprawę, że nieoficjalnie rozmawia się nie o tym czy ten upadek KK nastąpi tylko, jak się przygotować do tego co po nim.
QUOTE: "postawić znów na opcje zero czyli Lewicę bez reprezentacji"
Tiaaaaaaa! Czyli znów 37,58% głosów na PiS (przy frekwencji 50,92%) miałoby się przełożyć na bezwzględną większość w parlamencie? Hulaj dusza, piekła nie ma.
Z drugiej strony zaś 7,55% głosów na Lewicę miałoby dać zero foteli w Sejmie? Jak w 2015?
Taka przyszłość wam się marzy, pisiorki? Na szczęście – jak pisała Szymborska – "nic dwa razy się nie zdarza".
Pamiętam audycję w Trójce (już nieistniejącej) w której Czarzasty rozjechał Lisieckiego. To był miód na serce.
"Państwo powinno uczciwie zaproponować Watykanowi renegocjację tej umowy"
Skąd ten wyjątek i ustępstwo? Dlaczego nie "zero Konkordatu"?
Art. 25, Punkt 4 Konstytucji sugeruje, ze jakas umowa powinna byc zawarta. Osobiscie sklanialbym sie do umowy o wzajemnej izolacji – RP nie wpuszcza obywateli Watykanu na swoje terytorium i vice-wersa.
I znów mylenie pojęć co do "podatku kościelnego". 1) Hołownia (i PO) nie porponują podatku kościelnego w niemieckim stylu tylko dodatkowy "odpis podatkowy". To dwa różne pojęcia.
2) Podatek kościelny (na styl Niemiec) nie jest formą finansowania kościoła przez państwo, a formą finansowania go przez wiernych. Ci, którzy są częścią wspólnoty po prostu wpłacają DODATKOWĄ sumę (liczoną jako jakiś procent dochodów) przy okazji rozliczeń podatkowych, a państwo przelewa tą kwotę (po pobraniu prowizji od transakcji) związkom wyznaniowym.
3) Odpis podatkowy można uznać natomiast za formę finansowania wspólnot religijnych przez "państwo" bo ich wyznawcom przyznaje się prawo do dodatkowego upustu w podatkach, które w tej części zamiast iść do budżetu są kierowane do wspólnot religijnych (tak jak obecnie 1% na cele charytatywne, tyle że "wierni" mieliby możliwość przekazania dodatkowego np. 0.5% z podatku na kościół). Z tego samego odpisu nie mogłyby skorzystać osoby nie wpłacające na żadną wspólnotę, czyli w większej mierze zasilałyby wspólną skarbonkę.
Zgadzam się, że Funduszu Kościelnego nie powinno się zastępować inną formą finansowania, która w jakikolwiek sposób miałaby uszczuplać budżet państwa. Natomiast co przemawia za podatkiem kościelnym dla wiernych jest fakt, że podatek ten w Niemczech jest powiązany z dochodzimy – być może kościoły nie mają zaufania, że wierni sami uczciwie obliczą tą kwotę, a może takie rozwiązanie jest dla wszystkich zwyczajnie wygodne. Być może w warunkach polskich kwestia braku zaufania mniejszości (uzasadniona) wobec aparatu państwa jednak przemawia przeciwko takiemu rozwiązaniu.
Racja (chociaż w 2 ostatnich zdaniach coś się poplątało). W Niemczech to pracodawca odliczał ten dodatkowy, dobrowolny podatek od wynagrodzenia pracownika (netto) i odprowadzał – na podstawie deklaracji tegoż, dlatego było to dobrze obliczone. I tak trzeba to zrobić.