Czeski minister zdrowia potwierdził: Polki jako obywatelki Unii Europejskiej mogą w zrobić w Czechach aborcję, choć jeszcze w listopadzie mówił, że to wbrew czeskiemu prawu i groził lekarzom więzieniem. Za błąd przeprosił. W Pradze na Polki czeka już Ciocia Czesia
Od kiedy kobietom w Polsce odebrano resztki prawa do przeprowadzenia legalnej aborcji, w wielu państwach powstają solidarnościowe inicjatywy i organizacje. Kolektywy pomocowe domagają się od swoich państw solidarnego umożliwienia Polkom w potrzebie przerwania ciąży.
Aborcje zagraniczne już dziś są doświadczeniem tysięcy. Wyrok TK uderzył jednak najbardziej w te osoby, które na wyjazd i kosztowny zabieg nie stać.
Nie mogą już liczyć na państwo, ale na inne kobiety – tak. Polskie kolektywy takie jak Aborcja Bez Granic, czy działające w konkretnych krajach organizacje pomagają również finansowo.
Także kobiety na całym świecie solidaryzują się z Polkami i domagają się gestu wsparcia ze strony swoich państw. Petycję do rządzących złożyły Szwedki, do swojego rządu zaapelowała duńska partia Enhedslisten (Czerwono-Zieloni), o zmianę w prawie starają się też norwescy parlamentarzyści. Projekt uchwały o umożliwienie Polkom korzystania z prawa do bezpłatnej aborcji w islandzkim parlamencie złożyła polityczka Rósa Björk Brynjólfsdóttir.
Jednym z krajów, którego otwarte granice i kliniki aborcyjne umożliwiają Polkom przerwanie ciąży, są Czechy. Aborcja jest tam legalna do 12. tygodnia, a później jedynie, gdy spełnione są określone przesłanki medyczne. Ministerstwo zdrowia zadeklarowało jednak rok temu, że przerwanie ciąży u osoby niemieszkającej w Czechach jest przestępstwem, za które lekarzowi grozi kara więzienia. W czwartek 18 lutego przyznało się jednak do pomyłki. Przepisy mówią wyraźnie, że Polki, jako obywatelki UE mają w Czechach prawo przerwać ciążę.
W Czechach wyraźnej deklaracji na temat prawa Polek do aborcji domagały się m.in. aktywistki z kolektywu Ciocia Czesia oraz politycy z Partii Piratów. "Po protestach w 2016 roku Ministerstwo Zdrowia powiedziało, że skoro Czechy są w Unii Europejskiej, to Polki mogą tu przyjeżdżać, żeby zrobić aborcję. Ale nie dla wszystkich szpitali i klinik ta interpretacja jest jasna" – tłumaczyła OKO.press Ann Urbanek z Cioci Czesi.
Na apel Partii Piratów do rządu w listopadzie 2020 roku odpowiedział minister zdrowia, Jan Blatný i nie była to dobra wiadomość. Wbrew deklaracjom z 2016 roku w liście do posła Czeskiej Partii Piratów Františzka Kopřzivy napisał, że zgodnie z czeskim prawem aborcja przeprowadzona dla kobiety niemieszkającej na stałe w Czechach jest przestępstwem, a lekarzom grozi za to kara więzienia.
W czeskim prawie aborcyjnym, które sięga czasów komunizmu, rzeczywiście jest zapis zakazujący przerywania ciąży kobietom spoza Czech, ale jest tam również zapis, który wyłącza z tego zakazu kobiety z krajów związanych z Czechami międzynarodowymi umowami.
Jak inaczej rozumieć wspólne członkostwo w Unii Europejskiej?
Aktywistki zwróciły ministerstwu uwagę na ten zapis, domagały się rozstrzygnięcia sprawy przez Brukselę. Ministerstwo przeprosiło za swój błąd. W czwartek 18 lutego Blatný ogłosił, że obywatelki Unii Europejskiej mogą dokonać w Czechach aborcji, także wówczas, gdy przyjechały do kraju na krótko i tylko w tym celu. Wynika to z tego, że przebywają legalnie w Czechach ze względu na obowiązującą umowę międzynarodową, jaką jest umowa o funkcjonowaniu Unii Europejskiej.
Zgodnie z obowiązującymi przepisami Czeszki mogą dokonać aborcji do 12. tygodnia ciąży, wystarczy pisemny wniosek kobiety. Po tym terminie zabieg jest legalny, jeśli spełnione są określone przesłanki medyczne.
Według informacji Cioci Czesi cena takiego zabiegu powinna wynieść około 800 zł.
Polki chcące zrobić aborcję mogą dziś polegać na solidarnej sieci wsparcia działających w różnych krajach:
Na koniec krótki poradnik aborcyjny napisany przez Federację na Rzecz Kobiet i Planowania Rodziny:
PAMIĘTAJ! KOBIETA NIE JEST KARANA ZA SWOJĄ ABORCJĘ! Bez względu na powód, metodę czy miejsce aborcji. Nigdy.
Absolwentka MISH na UAM, ukończyła latynoamerykanistykę w ramach programu Master Internacional en Estudios Latinoamericanos. 3 lata mieszkała w Ameryce Łacińskiej. Polka z urodzenia, Brazylijka z powołania. W OKO.press pisze o zdrowiu, migrantach i pograniczach więziennictwa (ośrodek w Gostyninie).
Absolwentka MISH na UAM, ukończyła latynoamerykanistykę w ramach programu Master Internacional en Estudios Latinoamericanos. 3 lata mieszkała w Ameryce Łacińskiej. Polka z urodzenia, Brazylijka z powołania. W OKO.press pisze o zdrowiu, migrantach i pograniczach więziennictwa (ośrodek w Gostyninie).
Komentarze