Żeby bociany miały w Polsce co jeść, potrzebne są łąki, a na nich krowy. I kosiarze - ale nie za często. Jeśli tego wszystkiego jest coraz mniej, to i bocianów będzie coraz mniej - mówią eksperci
„Czy bocian w Polsce wymiera?” - taki tytuł nadał swojemu opracowaniu z 1933 roku profesor Jan Sokołowski. Chciał w nim odpowiedzieć na „alarmujące notatki, że bocian biały niedługo będzie rzadkością ponieważ w szybkiem tempie ginie”.
Jaka jest sytuacja bociana białego w 2022 roku i jaka przyszłość czeka ten gatunek zapytałem dwóch badaczy, autorów książki „Bocian. Biografia nieautoryzowana” - Adama Zbyryta* i profesora Piotra Tryjanowskiego*.
Paweł Średziński: Zacznijmy od pytania, które postawił sobie profesor Jan Sokołowski. Czy bocian nam wymiera?
Prof. Piotr Tryjanowski: Na pytanie postawione przez Sokołowskiego, odpowiedź jest jedna - to zależy. Przed wojną Polska wyglądała inaczej, a i kraj miał inne granice. W konsekwencji bocian zachowywał się w inny sposób. Jeżeli Sokołowski wyrażał obawy, to przede wszystkim z tego powodu, że bociany nie znajdują odpowiednich miejsc gniazdowania, czyli suchych drzew i suchych strzech.
Już po drugiej wojnie światowej pojawił się jednak jeden ważny czynnik, którym była elektryfikacja Polski. Od lat 60. i 70. bocian biały nauczył się zajmować słupy jako podstawowe miejsca gniazdowe.
W ciągu ostatniego półwiecza obserwujemy zmianę zachowania bociana. Specjalnym optymistą jeśli chodzi o ten gatunek nie jestem. Owszem bocian uchodzi za gatunek, który wszyscy znają i jest uznawany za „policzalny”, ale tak precyzyjnie go nie policzymy. Bazujemy na cenzusach wykonywanych co dziesięć lat, które nie charakteryzują się dokładnością.
Do tego, żeby dokładnie przewidzieć, jak zachowuje się populacja należy dodać jeszcze jedno. Bocian żyje długo. To nie jest ptak krótkowieczny jak wróbel. Jeśli weźmiemy pod uwagę okres 5 lat, to nie dowiemy co się z nim dzieje. Bocian w dobrych warunkach dożywa 30 lat. A zatem okres, który pozwala odpowiedzieć na pytania dotyczące kondycji bocianów w Polsce, musi być odpowiednio długi.
Powierzchni długoterminowych obserwacji bocianów mamy około 10. Jednak prawie wszystkie są zlokalizowane w południowej i zachodniej Polsce, na terenach o największej intensyfikacji gospodarki rolnej i tam sytuacja bociana jest najgorsza. A odpowiadając na pytanie stawiane przez Sokołowskiego - w tych miejscach wszędzie ginie i zmniejsza swoją liczebność.
Jednak zdecydowanie nie powinniśmy tych obserwacji z zachodu przekładać na inne regiony w naszym kraju.
Cykl „SOBOTA PRAWDĘ CI POWIE” to propozycja OKO.press na pierwszy dzień weekendu. Znajdziecie tu fact-checkingi (z OKO-wym fałszometrem) zarówno z polityki polskiej, jak ze świata, bo nie tylko u nas politycy i polityczki kłamią, kręcą, konfabulują. Cofniemy się też w przeszłość, bo kłamstwo towarzyszyło całym dziejom. Będziemy rozbrajać mity i popularne złudzenia krążące po sieci i ludzkich umysłach. I pisać o błędach poznawczych, które sprawiają, że jesteśmy bezbronni wobec kłamstw. Tylko czy naprawdę jesteśmy? Nad tym też się zastanowimy.
Adam Zbyryt: Zgadzam się, że zróżnicowanie regionalne jest duże, ale trend jest jeden - wszędzie są spadki liczebności. I co do skali tych spadków – tu są faktycznie największe rozbieżności.
Na zachodzie sięgają one 50 procent w czasie dekady. Co więcej, nie mamy praktycznie powierzchni długoterminowych w północno-wschodniej Polsce, z wyjątkiem stale monitorowanej populacji w powiecie kętrzyńskim.
Jest to jedyny obszar w tej części kraju, gdzie obserwacje bocianów są prowadzone stale już od prawie 50 lat i tam ich liczebność spada. Przy czym nie jest to tak drastyczny ubytek par lęgowych jak w innych regionach. Na wschodzie Polski, gdzie rolnictwo jest jeszcze ekstensywne, spadki nie są tak duże i sięgają około 20 procent w okresie ostatnich dziesięciu, piętnastu lat.
Tryjanowski: Dodam jeszcze, że powinniśmy uczyć ludzi szerszego spojrzenia na przyrodę. Jeśli dziś popatrzymy na globalną sytuację gatunku, to nie jest dramatyczna. Fakt, że jako Polska prawdopodobnie spadliśmy na drugie miejsce pod względem liczby bocianów i wyprzedziła nas Hiszpania, oznacza, że w skali świata są również miejsca, gdzie tym ptakom może być lepiej.
Wydaje mi się, że bocian wykazuje tendencję przemieszczania się dalej na wschód Europy. Jednak wielu rzeczy nie wiemy przez wojnę w Ukrainie, czy brak dobrych danych z Białorusi. Jednocześnie wiemy, że bociany pojawiają się w Estonii, a granica ich zasięgu przesuwa się na północny wschód.
Spójrzmy zatem na bociana z szerszej perspektywy. W Europie mamy wyraźny podział na dwie bocianie populacje – zachodnią, której centrum występowania jest Półwysep Iberyjski, a jej zasięg kończy się na zachód od Berlina, i wschodnią, która występuje również w Polsce. Jak wygląda sytuacja tej pierwszej populacji, „hiszpańsko-portugalskiej”?
Zbyryt: Jeżeli pytasz o Półwysep Iberyjski, to tam wzrost liczebności jest wciąż prawdopodobny. Nie mamy pełnych danych, a liczenie bocianów w całej Hiszpanii nie zostało przeprowadzone. Mamy za to dużo przesłanek pochodzących z rozległych powierzchni monitoringowych, które wskazują, że wystąpił wzrost liczebności bocianów białych.
Ten trend wynika z dwóch podstawowych przyczyn. Pierwszą jest bogata baza pokarmowa, a drugą, związana z całoroczną dostępnością pożywienia, jest porzucenie sezonowych migracji. Iberyjskie bociany żerują na wysypiskach śmieci, gdzie znajdują szereg odpadów organicznych i na polach ryżowych, gdzie żywią się inwazyjnym gatunkiem raka luizjańskiego, zawleczonym z Ameryki Północnej.
Dzięki dostępności pokarmu przez cały rok nie muszą już odlatywać. To sezonowe migracje są obarczone największym ryzykiem, eliminując najsłabsze młode osobniki. I właśnie to zdecydowało, że obecnie może być więcej bocianów w Hiszpanii niż w Polsce.
Jednak nie jest to coś co będzie trwać wiecznie. Na niedawnym spotkaniu wiosek bocianich w Serbii hiszpańscy eksperci ostrzegali, że w południowej Hiszpanii liczebność bocianów się zmniejsza, a część przenosi się na północ kraju i zajmuje wyżej położone obszary.
Tryjanowski: Dodam jeszcze, że wysokie letnie temperatury sprawiły, że bociany z Hiszpanii nie dość, że przestały wędrować z racji całorocznej dostępności pokarmu, to zaczęły zakładać lęgi wcześniej, w chłodniejszej części roku, już w lutym.
Zupełnie inaczej jest z naszymi bocianami. One są zafiksowane na podejmowaniu sezonowych wędrówek i nie mają możliwości fizycznej adaptacji. Oprócz wspomnianych przez Adama przyczyn jest jeszcze kwestia adaptacji hiszpańskich i portugalskich bocianów poprzez zakładanie całych kolonii gniazd na olbrzymich słupach wysokiego napięcia.
A co dzieje się z bocianami na zachód od Odry, w Niemczech?
Tryjanowski: Niemcy są podzielonym krajem, przez który w pobliżu Berlina przebiega granica obu bocianich subpopulacji. Bociany ze wschodnich Niemiec lecą tak jak polskie do Afryki przez Bosfor. Natomiast z zachodu są odpryskiem populacji iberyjskiej i do Afryki lecą przez Gibraltar.
Co ważne, w Niemczech jest najdłużej prowadzony monitoring bocianów na powierzchni w rejonie Oldenburga. Trwa już od 120 lat. Bociany z tego regionu stanowią najdłużej monitorowaną populacją zwierząt na świecie. Jej trend jest jednak spadkowy - mniej bocianów jest na zachód od Berlina, zaś więcej na wschód od niemieckiej stolicy, przy czym i tu ich liczebność także spada.
Ciekawostką może być pojawianie się bocianów w Bawarii, które pochodzą z programów reintrodukcyjnych na terenie Szwajcarii. Jednak ta szwajcarska reintrodukcja przypomina raczej hodowlę niż przywracanie gatunku. Wsiedlano w tym kraju bociany z różnych populacji, w tym bociany z osiadłej populacji marokańskiej, co sprawiło, że część ze szwajcarskich bocianów nie migruje i można je zobaczyć na tle ośnieżonych Alp, przy czym udaje się im przetrwać wyłącznie dzięki dokarmianiu zimą kurczakami.
Jednak najbardziej bocianim krajem Europy była dawniej Dania, gdzie bociany były do lat pięćdziesiątych. Odgrywały ważną rolę w duńskiej kulturze, a potem całkowicie zniknęły.
Zniknęły tak nagle? Dlaczego?
Tryjanowski: Podstawową przyczyną wyginięcia duńskich bocianów było przekształcenie krajobrazu rolniczego. Do lat 50. Dania była krajem ekstensywnie użytkowanych polderów z wielką hodowlą pastwiskową. Odkąd zmienił się sposób hodowli, a łąki zostały przekształcone w pola uprawne, zniknęły bociany, które wcześniej korzystały z łąk i obecności krów.
Czy w Polsce powtórzymy ten scenariusz? Nawet na wschodzie naszego kraju, gdzie bociany mają się najlepiej, obserwuję przekształcanie łąk w rzecznych dolinach w uprawy kukurydzy, a krowy już nie są tak oczywistym elementem wiejskiego krajobrazu.
Zbyryt: Dobrze, że o tym wspominasz, bo w ramach badań potwierdziliśmy ważne zależności między obecnością krów na łąkach a właściwym stanem populacji bociana.
Badania dowiodły, że wysoki poziom wód i wypas krów na terenach otwartych są kluczowe do osiedlania się bocianów. Krowy utrzymywały łąki w postaci niezarośniętej i nawoziły ją, tworząc mikrosiedliska przez selektywne wyjadanie roślin. Wraz z ich zanikiem, spada bioróżnorodność wszystkich organizmów.
Tryjanowski: Poza tym, jak jest niska trawa zgryziona przez krowy, bocianom łatwiej wypatrzeć zdobycz.
Zbyryt: Owszem niska trawa gwarantuje lepszą dostępność pokarmu. Jednak okazuje się, że najważniejsza jest sama obecność krów. Tam, gdzie prowadzony jest wypas, bociany znajdą pokarm i w wyższej trawie, gdzie mogą polować na owady prostoskrzydłe, popularnie nazywane pasikonikami.
Krowy gwarantują obfitość pokarmu dla bocianów. Poza tym ptaki te nie muszą zużywać tyle energii, niż gdyby żerowały samotnie, bo poruszają się na krótsze odległości, polując między krowami. A robią to niezwykle efektywnie i z podobną skutecznością przez cały dzień.
To bardzo ważne w okresie odchowania piskląt, które mają zapewnione stałe dostawy pokarmu. Tymczasem już na innych obszarach ten sukces łowiecki bocianów jest niższy, przy czym największy dołek przypada koło południa i w godzinach popołudniowych.
Upowszechnienie się zamkniętej hodowli bydła i znikanie tych zwierząt z łąk negatywnie odbija się nie tylko na bociany, ale i na utrzymaniu siedlisk dla wielu innych gatunków roślin i zwierząt.
Ale przecież ludzie wciąż koszą łąki? To nie wystarcza?
Zbyryt: Tak, bociany potrzebują również koszonych łąk. Najlepiej, aby w okolicy było ich wiele, ale wykaszanych w różnych okresach.
Tryjanowski: Przepraszam, że przerwę na chwilę Adamowi, ale bociany są prawdopodobnie jednym z nielicznych gatunków ptaków, który potrafi rozróżnić zapach świeżo skoszonej łąki.
I potrafią lecieć za traktorami, które jadą na sianokosy. Sam obserwowałem już wielokrotnie w jak błyskawicznym tempie potrafiły się zlecieć na widok ciągnika koszącego łąkę, a potem za nim wytrwale przeczesywały świeżo skoszony teren.
Zbyryt: To prawda. Bociany nauczyły się korzystać z tych żerowisk jako bardzo zasobnych stołówek. Mogą wtedy selektywnie polować na ofiary, które wyskakują spod kosiarki – zbierają tylko te największe. Jednak jest jeden problem. Kiedyś sianokosy były mocno rozciągnięte w czasie. Koszenia nie odbywały się jednocześnie i na wielką skalę. To sprawiało, że bociany mogły przez długi czas liczyć na ludzi koszących łąki. Dziś kosi się od razu setki hektarów.
Tryjanowski: Problem stanowią również programy rolnośrodowiskowe prowadzone głównie z myślą o ptakach siewkowatych, dotowane z funduszy unijnych. Znacznie opóźniają termin koszenia, co nie jest korzystne dla bocianów.
Niestety ta klasyczna ekstensywna mozaika łąk koszonych stopniowo i na raty, zaprzestanie wypasu krów, to wszystko już ma negatywny wpływ nie tylko na bociany. Cała grupa organizmów związanych z krajobrazem rolniczym ucierpiała z tego powodu.
Bocian lubi najbardziej tradycyjne rodzinne gospodarstwa rolne, które zniknęły na naszych oczach.
Bocianom jest coraz trudniej, ponieważ znikają ich żerowiska. Jednak są też inne zagrożenia. Te, które czyhają na bociany urodzone w Polsce, wiążą się z krytycznym okresem sezonowych migracji na zimowiska w Afryce. Co zagraża wędrującym na południe bocianom?
Tryjanowski: Daleka wędrówka jest podstawowym czynnikiem selekcyjnym. Nawet ten okres między opuszczeniem gniazd a rozpoczęciem wędrówki, te trzy-cztery tygodnie, to czas kiedy ginie spora część młodych piskląt, głównie w zderzeniu z liniami elektroenergetycznymi.
Pierwsza wędrówka jest najpoważniejszym wyzwaniem w życiu bociana. Najprawdopodobniej pierwszą lekcją są sejmiki bocianie w połowie sierpnia, gdzie młode ptaki uczą się odlatywać, łączą się w stada, co pozwala bezpieczniej wędrować do Afryki.
Zbyryt: Najczęstszym czynnikiem śmiertelności, o którym dowiedzieliśmy się na podstawie badań z wykorzystaniem nadajników, są śmiertelne porażenia prądem na liniach elektroenergetycznych. Dotyczy to najczęściej ptaków młodych.
Znacznie rzadszą przyczyną śmiertelności wśród bocianów są zderzenia z samochodami, a nawet pociągami. Po drodze dochodzi jeszcze zagrożenie ze strony ludzi na Bliskim Wschodzie.
W Libanie i Syrii popularne jest strzelanie do wszystkich migrujących ptaków w ramach miejscowej rozrywki. Jej ofiarą padają również bociany.
Jednak to linie elektroenergetyczne są tym głównym zagrożeniem dla bocianów, a zwłaszcza te położone w Europie, na przykład w Bułgarii nad Morzem Czarnym.
Tryjanowski: Pamiętajmy, że przelot jest ogromnym wysiłkiem dla ptaków. Kiedy bociany docierają do brzegów Egiptu są skrajnie wycieńczone. Z monitoringu bocianich migracji wiemy, że te ostatnie 100-200 metrów nad morzem, które dzieli je od egipskiego brzegu pokonują na bardzo niskiej wysokości metra, dwóch nad wodą.
Warto też pamiętać, że przy tak długich wędrówkach bociany muszą wykorzystywać wstępujące prądy powietrza na granicy lądu i morza, co ułatwia im przelot. Nie mogłyby inaczej dolecieć do zimowiska. Wykorzystują technikę szybowców. Lot aktywny wymagałby od nich znacznie więcej energii.
Tym bardziej, że znane są bociany z Estonii, które pokonują dystans aż 14 tysięcy kilometrów!
Co ciekawe, dzięki informacjom z nadajników mogliśmy też dowiedzieć się, że już w Afryce bocianom odpoczywa się znacznie lepiej. Zasypiają na skałach lub drzewach, co zabezpiecza je przed drapieżnictwem ze strony ssaków lądowych.
Wspomniane już przez nas linie elektroenergetyczne są również problemem na trasie przelotów poza Europą. Część bocianów leci do Afryki Południowej nad Arabią Saudyjską, gdzie dochodzi do porażeń prądem i kolizji.
Zbyryt: Po dotarciu na miejsce młode bociany nie wracają do Polski następnej wiosny. Dopiero po trzech-czterech latach odbywają podróż powrotną. W samej Republice Południowej Afryki część bocianów zaczęła zostawać na stałe i od 1940 roku mamy tam niewielką osiadłą populację.
Co czeka bociany białe w Polsce? Na początku naszej rozmowy, zadając pytanie – czy bocian wymiera - usłyszałem odpowiedź – to zależy. Czy możemy pokusić się o prognozy dotyczące przyszłości polskich bocianów?
„Czy bocian w Polsce wymiera?"
Zbyryt: W Polsce będziemy mieli ich mniej. Są dwie podstawowe przyczyny. Wprowadzenie wielkoobszarowych i jednotowarowych upraw w rolnictwie i drastyczne zmniejszenie powierzchni terenów wodno-błotnych sprawią, że bociany nie znajdą pokarmu.
Jestem pesymistą co do przyszłości bociana. Nie dojdzie już raczej do poprawienia się stanu kluczowych dla bocianów siedlisk. Nie będzie ich wystarczająco dużo, aby populacja lęgowa bocianów wróciła do większego poziomu.
Część z bocianów w Polsce nie rozmnaża się. Szuka nowych miejsc gniazdowania i być może rusza w ich poszukiwaniu bardziej na wschód od naszego kraju.
Jednocześnie obserwuję spadek tolerancji wobec sąsiedztwa bocianów. Nie wszyscy cieszą się już z tego, że bocian założył gniazdo na dachu ich zabudowań. Ta silna więź, która przez wieki łączyła ludzi z bocianami również ulega rozluźnieniu. Gniazda zaczynają niektórym osobom przeszkadzać, bo uważa się je za ciężkie, a ptaki zostawiają odchody na dachach, co jest kolejną niedogodnością.
Nie wszystkim bocian kojarzy się dziś ze szczęściem.
Tryjanowski: Adam wymienił wszystkie negatywne prognozy. Ja próbuję szukać pozytywów. Być może bociany nauczą się żerować na wysypiskach śmieci w Polsce. Mamy już takie miejsce, w Spytkowie koło Giżycka, gdzie wokół wysypiska powstały bocianie gniazda.
Owszem, jest też druga strona medalu. Bociany żerujące na śmieciach mają w swoim organizmie szereg szkodliwych substancji. Potrzebujemy zmian w sposobie zarządzania krajobrazem rolniczym, powrotu do dawnych praktyk. Jednak to nie wystarczy.
Na bociana potrzebny jest pomysł dyplomatyczny. W przypadku Polski jest gatunkiem wędrownym. I nie tylko decyzje podejmowane w naszym kraju będą miały na niego wpływ. Bociany giną w różnych krajach, a nie wszędzie są tak przychylnie traktowane jak w Polsce. W Europie oprócz Polski, tylko Białoruś, Dania i region Alzacji pozytywnie postrzegały bociana w swojej kulturze.
Ten ostatni region jest szczególnie ciekawy. W Alzacji udało się wprowadzić bociana po latach, i od trzech dekad ma się tam coraz lepiej. Ich wizerunek można znaleźć nawet na etykietach piwa czy wina. Tam, gdzie bocianów nie było od dłuższego czasu, stają się sensacją. W Anglii lęgowe bociany powróciły po 604 latach i od razu stały się sensacją i znalazły się w centrum uwagi.
Na koniec naszej rozmowy chciałem zapytać o krewniaka bociana białego, bociana czarnego. Docierają do mnie sygnały, że w życiu polskiej populacji lęgowej tego gatunku następuje rewolucyjna zmiana. Czym się przejawia? I czy można porównać oba gatunki?
Zbyryt: Obserwujemy wzrost liczebności jego populacji lęgowej w zachodniej Polsce, przy jednoczesnym gwałtownym spadku w populacji, nazwijmy ją pierwotnej, na wschodzie naszego kraju.
Ptaki z zachodu nauczyły się gniazdować na terenach bardziej przekształconych. Jest już pierwsza para lęgowa bocianów czarnych w Warszawie.
Tymczasem bociany czarne z puszcz północno-wschodniej Polski znikają. Nie potrafią się dostosować i albo uda im się w końcu zaadaptować na wzór ptaków z zachodu, albo te zachodnie w przyszłości zrekolonizują obszary na wschód od Wisły.
Tryjanowski: Pomimo że, oba gatunki są z jednego rodzaju, to wiele je różni. Bardzo trudno porównywać bociana białego, który liczy około 45 tysięcy par lęgowych z gatunkiem, którego mamy około 2500 par.
To co jednak chcę podkreślić na sam koniec, to fakt, że bociany, szczególnie bociany białe, przez lata uchodziły w środowisku ornitologów za nudny gatunek. Żartowało się, że te osoby, które nie znały się na innych ptakach, pisały prace magisterskie o bocianach białych. Tymczasem zebrana przez badaczy wiedza potwierdza, że mamy do czynienia z niezwykłym gatunkiem. O tym jest napisana przez nas nieautoryzowana biografia bociana.
Dziękuję za rozmowę.
*Prof. Piotr Tryjanowski - Od 2009 roku jest dyrektorem Instytutu Zoologii Uniwersytetu Przyrodniczego w Poznaniu, ornitolog, specjalista z ekologii behawioralnej, wpływu klimatu, ptaków krajobrazu rolniczego i ekologii miast. Autor ponad 250 publikacji międzynarodowych i kilku książek
*Adam Zbyryt - biolog, ornitolog, popularyzator nauki. Miłośnik emocjonalnego i intelektualnego życia zwierząt. Zawodowo związany z Uniwersytetem w Białymstoku. Autor dwóch książek przyrodniczych: „Ptaki Puszczy Białowieskiej. Opowieści o mieszańcach niezwykłego lasu” (Wydawnictwo Paśny Buriat, 2020) i „Krajobraz strachu. Jak stres i strachu kształtują życie zwierząt” (Wydawnictwo Marginesy, 2021).
Publicysta, dziennikarz, autor książek poświęconych ludziom i przyrodzie: „Syria. Przewodnik po kraju, którego nie ma”, „Łoś. Opowieści o gapiszonach z krainy Biebrzy”, „Puszcza Knyszyńska. Opowieści o lesunach, zwierzętach i królewskim lesie, a także o tajemnicach w głębi lasu skrywanych” i „Rzeki. Opowieści z Mezopotamii, krainy między Biebrzą i Narwią leżącej”.
Publicysta, dziennikarz, autor książek poświęconych ludziom i przyrodzie: „Syria. Przewodnik po kraju, którego nie ma”, „Łoś. Opowieści o gapiszonach z krainy Biebrzy”, „Puszcza Knyszyńska. Opowieści o lesunach, zwierzętach i królewskim lesie, a także o tajemnicach w głębi lasu skrywanych” i „Rzeki. Opowieści z Mezopotamii, krainy między Biebrzą i Narwią leżącej”.
Komentarze