Ten temat zaczął się na Twitterze. Nasza redakcyjna koleżanka przyznała, że spała 12 godzin i zapytała, dlaczego ludzie nie zapadają w sen zimowy. Może powinni? Cóż, są badacze, którzy twierdzą, że robili to nasi kuzyni – neandertalczycy
Dlaczego ludzie, gdy robi się zimno i ciemno, nie zapadają w sen zimowy? Jest na to w zasadzie jedna odpowiedź. Nasz gatunek powstał w Afryce około 360 tysięcy lat temu, dużo dłużej żyli tam przodkowie Homo sapiens. Nie było powodu, by selekcja naturalna miała nas dostosować do krótkich dni ani mrozów.
Są poszlaki, że przodkowie człowieka współczesnego zapuścili się na południe Europy z Bliskiego Wschodu nawet i 200 tysięcy lat temu. Dowodami są pojedyncza kość lub ząb (na ich podstawie trudno jednoznacznie stwierdzić przynależność do gatunku) i są nieliczne. Jeśli nawet ludzie dotarli do Europy tak wcześnie, długo tu nie przetrwali. Ich miejsce zajęli lepiej dostosowani neandertalczycy.
Najwcześniejsze potwierdzone badaniami DNA ślady człowieka w Europie, znalezione w bułgarskiej jaskini Baczo Kiro, pochodzą dopiero sprzed 44 tysięcy lat. Wtedy Homo sapiens zaczął powoli zasiedlać Europę szlakiem mniej więcej w górę Dunaju. Z czasem wyparł neandertalczyków, w międzyczasie z nimi się krzyżował. Do dziś mamy procent do dwóch neandertalskich genów.
Cykl „SOBOTA PRAWDĘ CI POWIE” to propozycja OKO.press na pierwszy dzień weekendu. Znajdziecie tu fact-checkingi (z OKO-wym fałszometrem) zarówno z polityki polskiej, jak i ze świata, bo nie tylko u nas politycy i polityczki kłamią, kręcą, konfabulują. Cofniemy się też w przeszłość, bo kłamstwo towarzyszyło całym dziejom. Będziemy rozbrajać mity i popularne złudzenia krążące po sieci i ludzkich umysłach. I pisać o błędach poznawczych, które sprawiają, że jesteśmy bezbronni wobec kłamstw. Tylko czy naprawdę jesteśmy? Nad tym też się zastanowimy.
Te kilkadziesiąt tysięcy lat życia w Europie to zbyt krótko, by mechanizmy selekcji naturalnej dostosowały do chłodów ludzki gatunek powstały w tropikach Afryki. Nie odrosły nam futra, choć jakże (zwłaszcza ludziom pierwotnym) przydałyby się zimą. A do tego nadal potrzebujemy światła tak, jakbyśmy żyli na równiku. Jesienią i zimą, gdy skraca się dzień i często jest pochmurno, brak energii dokucza sporej części z nas.
Dla części ten spadek energii, gdy dni stają się krótkie, jest tak dotkliwy, że upośledza codzienne funkcjonowanie. Mówimy wtedy o chorobie afektywnej sezonowej (zwanej też po prostu chorobą sezonową lub depresją sezonową). W Europie, według różnych szacunków, cierpi na nią od 2 do 10 procent ludzi. Osób, które spełniają tylko część kryteriów diagnostycznych, ale zmagają się z brakiem sił w ciemniejszych miesiącach roku, jest więcej, nawet 10 do 20 procent.
Brak słońca pogarsza też stan sporej części (20 do 25 procent) osób chorych na depresję i chorobę dwubiegunową - to kolejne kilka procent populacji.
W sumie brak słońca jesienią i zimą upośledza funkcjonowanie nawet co trzeciego mieszkańca naszego kontynentu.
Choroba afektywna sezonowa różni się od „zwykłej” depresji. Na depresję sezonową nie pomagają leki przeciwdepresyjne (jedynym wyjątkiem jest bupropion o nietypowym dla leków przeciwdepresyjnych mechanizmie działania). Pomaga światło z odpowiednich lamp, odpowiednich, bo jego natężenie powinno zbliżać się do 10 tysięcy luksów (w pochmurny dzień jest dziesięć razy słabsze). Opcją dla zamożnych są wakacje na południu, gdzie dni są dłuższe i jest więcej słońca - albo przeprowadzka.
Odpowiadając na pytania koleżanki: jak bardzo odległy od ewolucji człowieka jest tryb życia oderwany od pór roku? Przynajmniej dla jednej trzeciej z nas - bardzo. Czy według naszej biologii powinniśmy jesienią spowalniać pracę, a wiosną rozpędzać się na nowo? Zapewne robiliśmy tak przez tysiące lat.
Fabryki i biura to stosunkowo nowy wynalazek. Jeszcze sto lat temu większość ludzi była rolnikami lub rzemieślnikami. Jeszcze wcześniej, przed czasami rewolucji przemysłowej, niemal każdy człowiek pracował na własny rachunek, najczęściej tyle, ile potrzebował. Łatwo sobie wyobrazić, że jesienią i zimą mniej pracowano, więcej sypiano. Zapewne nie upośledzało to codziennego funkcjonowania.
Spadek energii zimą mógł być wręcz korzystny, bo pozwalał organizmowi oszczędzać energię, gdy niewiele było pożywienia.
Być może, choć to już daleko posunięta hipoteza, chronił przed spadkiem odporności z wychłodzenia i przed infekcjami.
Z kolei, gdy dni stawały się dłuższe, a pogoda cieplejsza, zastrzyk energii bardzo się przydawał. Kto miał jej więcej, ten więcej uzbierał i upolował, później zasiał i zebrał (a jeszcze później wyprodukował i sprzedał). Im bardziej się najadł i im więcej zapasów zebrał, tym większe miał szanse na przetrwanie chłodniejszej pory roku.
Nasz spadek energii jesienią, czy choroba afektywna sezonowa mogą być zatem rodzajem dostosowania do braku światła i chłodów. Nie jest to co prawda sen zimowy, ale cóż innego można było robić zimą w chałupie zasypanej śniegiem, niż spać z przerwami na posiłki?
Kto wie, być może takim dostosowaniem jest także zaburzenie dwubiegunowe (do niedawna nazywane chorobą afektywną dwubiegunową). W dużym uproszczeniu polega ono na naprzemiennym występowaniu depresji i jej przeciwieństwa - manii. Nie u każdej osoby z zaburzeniem dwubiegunowym pokrywają się one z rytmem pór roku, jednak u około co czwartej tak właśnie jest.
Czy dla rolnika lub myśliwego było coś lepszego niż stan lekkiej manii, gdy dni stają się dłuższe, a depresji, gdy się znacznie skracają i nastają mrozy? To śmiała hipoteza. Z pozoru nie sposób jej udowodnić. Dopóki nie zaczniemy szukać w genach.
Jeśli choroba dwubiegunowa była jakimś rodzajem dostosowania do zmian pór roku, to neandertalczycy powinni mieć w genach większe ślady skłonności do zaburzeń dwubiegunowych. Żyli w Europie już nawet 400 tysięcy lat temu, czyli dziesięć razy dłużej niż my.
Cóż, okazuje się, że większość genów odpowiedzialnych za ryzyko zaburzeń dwubiegunowych odziedziczyliśmy po neandertalskich przodkach. Geny te są bardziej podobne u współczesnych ludzi z takimi zaburzeniami i neandertalczyków, niż u osób z takimi zaburzeniami i współcześnie żyjących mieszkańców Afryki (którzy neandertalskich przodków nie mają).
Na mapie świata pokazującej odsetek populacji z chorobą dwubiegunową widać, że jest wyższy w krajach północy i tam, gdzie żyją potomkowie europejskich kolonizatorów. Jest to kolejna poszlaka, że choroba dwubiegunowa powstała na północy jako mechanizm dostosowania do pór roku. Hipotezę ewolucyjnego pochodzenia choroby dwubiegunowej w literaturze naukowej znajdziemy pod nazwą “evolutionary origin of bipolar disorder”, w skrócie EOBD.
To prawda, choroba dwubiegunowa u współczesnych ludzi nie zawsze przebiega w rytmie pór roku, ze stanem manii w porze ciepłej, a depresji zimą. Dzieje się tak jednak u co czwartego chorego. Dlaczego nie u każdego? Trudno orzec. Być może dlatego, że dziś w ciemnych miesiącach roku doświetlamy się sztucznym oświetleniem i rytm ten się rozjechał.
Tę hipotezę wspierają inne poszlaki. Presja ewolucyjna w przeszłości była silniejsza wobec kobiet w wieku reprodukcyjnym (ze względu na wysoką umieralność przy porodzie), zatem to one powinny częściej zapadać na chorobę dwubiegunową i sezonową. Owszem, zapadają dwa razy częściej niż mężczyźni. I częściej niż u nich depresja pojawia się jesienią i zimą.
Ale to nie wszystko.
Skłonność do zimowej depresji, czy choroba afektywna sezonowa, mogą być rodzajem dostosowania do braku światła i chłodów. To może być także dziedzictwo po neandertalczykach
Stworzony zgodnie z międzynarodowymi zasadami weryfikacji faktów.
Jest jeszcze ciekawiej. Ta sama grupa genów, która odpowiada za ryzyko rozwoju ChAD u ludzi, reguluje rytm dobowy u większości ssaków. Część z tych genów jest ściśle związana z zarządzaniem stanem hibernacji u zwierząt.
Nie jest całkiem wykluczone więc, że neandertalczycy byli na początku ewolucyjnej drogi do zapadania w zimowy sen niczym niedźwiedzie. Twierdzenie, że w niego zapadali jest ryzykowne, jednak tak właśnie twierdzą badacze w pracy opublikowanej dwa lata temu w “L’Anthropologie”. Według nich ślady w kościach neandertalczyków są podobne do zmian u hibernujących zwierząt.
Jest całkiem możliwe, że neandertalczycy większość zimy przesypiali, z rzadka wstając, by się najeść. Nie jest to zresztą odległe od tego, co zapewne robili nasi ludzcy przodkowie zasypani śniegiem. Nie miejmy do siebie pretensji, że w listopadzie i grudniu spada nam forma.
Czy każdy spadek formy późną jesienią jest zaburzeniem? Jak sama nazwa wskazuje, jeśli niczego nam nie zaburza - nie. Jeśli jednak mocno utrudnia nam życie, być może cierpimy na chorobę sezonową. Jeśli mamy wątpliwości, warto zapytać lekarza.
Rocznik 1976. Od dziecka przeglądał encyklopedie i już mu tak zostało. Skończył anglistykę, a o naukowych odkryciach pisał w "Gazecie Wyborczej", internetowym wydaniu tygodnika "Polityka", portalu sztucznainteligencja.org.pl, miesięczniku "Focus" oraz serwisie Interii, GeekWeeku oraz obecnie w OKO.press
Rocznik 1976. Od dziecka przeglądał encyklopedie i już mu tak zostało. Skończył anglistykę, a o naukowych odkryciach pisał w "Gazecie Wyborczej", internetowym wydaniu tygodnika "Polityka", portalu sztucznainteligencja.org.pl, miesięczniku "Focus" oraz serwisie Interii, GeekWeeku oraz obecnie w OKO.press
Komentarze