0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Fot. Agata KubisFot. Agata Kubis

Prezydent RP zawetował nowelizację specustawy i zaproponował jej własną wersję – reklamując, że lepiej zabezpiecza ona interesy Polek i Polaków. Czyli sprawia, żeby Ukraińcom przypadkiem nie było w Polsce za dobrze. Utrudnianie innym życia czasem odbija się jednak rykoszetem. Niektóre propozycje prezydenta będą mieć niekorzystne społeczne skutki.

Przeczytaj także:

Zamęt, lęk i niepewność

Specustawa to polskie prawo, które wdraża europejską dyrektywę o ochronie czasowej dla osób z Ukrainy, które Unia przyjęła w marcu 2022. Komisja Europejska zdecydowała o przedłużeniu tej ochrony do marca 2027 roku. Polska specustawa wygasa 30 września 2025 roku. Awantura wokół prawodawstwa regulującego pobyt w Polsce miliona osób miesiąc przed wygaśnięciem tego przepisu to szalony pomysł i naprawdę niepotrzebny.

Po pierwsze – veto stawia społeczność ukraińską w sytuacji niepewności i lęku, generuje napięcie, którego w Polsce mamy ostatnio aż nadto.

Po drugie – wprowadzanie zamętu w sytuację legalizacji cudzoziemców odbija się rykoszetem na wielu polskich instytucjach, przedsiębiorcach, szkołach – jeśli Ukraińcy stracą, choć czasowo, na przykład możliwość pracy bez zezwolenia – to pracodawcy i instytucje odpowiedzialne za wydawanie tych zezwoleń będą w poważnym kłopocie.

Kto obsłuży sprawnie wnioski w dowolnej sprawie od miliona ludzi? Czemu to ma służyć? Wszystkim nam powinno zależeć na przewidywalności i sprawnym państwie. One służą polskim interesom. Tymczasem mamy niepewność i bałagan.

Jak działa dyrektywa unijna?

Co weto oznacza dla Ukraińców i Ukrainek? UNHCR zapewnia, że brak podpisu prezydenta nie pogarsza sytuacji uchodźców – zachowują prawo do pobytu i pracy. Zdania prawników są jednak podzielone co do działania tego prawa w praktyce.

„Dyrektywa unijna nie jest aktem prawnym” – podkreśla prof. Witold Klaus z Polskiej Akademii Nauk. „Nadaje kierunek i pokazuje cel przepisów, które mają być wdrożone na poziomie krajowym”.

Jedni mówią, że jeśli prezydencka wersja nie zostanie we wrześniu przyjęta, wówczas uchodźcy z Ukrainy potrzebują inaczej zalegalizować swój pobyt: złożyć wniosek o status uchodźcy albo o zezwolenie na pobyt w Polsce. Jeśli tak jest – wniosków będą setki tysięcy, instytucje rozpatrujące nie będą w stanie ich sprawnie rozpatrzeć.

Inni twierdzą, że europejska dyrektywa będzie obowiązywać wprost – to znaczy automatycznie, po wygaśnięciu specustawy, uchodźcy z Ukrainy będą objęci ochroną europejską i ich pobyt nadal będzie legalny a prawo do pracy utrzymane. Będzie do tego “tylko” potrzebne zaświadczenie z Urzędu do spraw Cudzoziemców. Jeśli wnioski o zaświadczenie będzie składał milion osób – to potrwa.

„W Fundacji Polskie Forum Migracyjne już przed wetem Prezydenta mieliśmy klientów, od których pracodawcy żądali dokumentu potwierdzającego legalny pobyt po końcu września” – mówi jedna z doradczyń PFM. „Niby nie jest on wymagany, ale pracodawcy są zobowiązani upewnić się, czy pracownik jest legalnie i starają się na wszystko mieć dokument”.

I tu jest w gruncie rzeczy pies pogrzebany: niejasne prawo rozjaśni się, sytuacja się wyklaruje, ale w zamęcie i chaosie zarówno cudzoziemcy jak instytucje będą zagubione. Największy problem sprawia ludziom stosowanie prawa, praktyka. Weto prezydenta ma szansę wywołać wokół legalności pobytu i pracy uchodźców ogromny, ogólnopolski prawny bajzel.

Już teraz obserwujemy duży poziom dezinformacji – taka sytuacja to czas żniw dla nieuczciwych doradców i konsultantów.

Rząd i prezydent jednym głosem

Trudno oprzeć się wrażeniu, że motywacje towarzyszące decyzji są polityczne. Trwa siłowanie się ośrodków władzy, temat migracji jest wykorzystany w politycznych walkach nie po raz pierwszy. Kilkukrotnie prezydent zapewniał, że celem jego nowelizacji jest postawienie Polaków na pierwszym miejscu i robił odniesienia do działań rządu.

W dyskusji o Polsce warto jednak wyjść poza polityczny czteroletni horyzont czasowy. Pomyśleć o istocie rozwiązań, o które politycy się spierają (nawet nie spierają, a wykorzystują w politycznej propagandzie – w przypadku ograniczenia 800+ rząd i prezydent mówią przecież jednym głosem).

800+, a wcześniej 500+ to inicjatywa PiS z 2016 roku. Zastrzyk gotówki miał wyrównać szanse dzieci z rodzin w trudniejszej sytuacji. Chodziło o wyrównywanie szans, eliminowanie nierówności. Dyskutowało się wtedy o tym, czy jest sens oferować 500+ rodzinom zamożnym. Ostatecznie świadczenie udostępniono wszystkim dzieciom. Media pełne były pochwał jak 500+ realnie zmienia sytuację dzieci w trudnej sytuacji: o tym, że wbrew obawom rodzice tego świadczenia nie przepijają, że dzieci pierwszy raz jadą na wakacje albo mają pierwszy komputer. Ówczesny rząd i ówczesna opozycja doszły do wniosku, że to wsparcie jest skuteczne. Wspiera dzieci.

Co nam zabiera dostęp do lekarza dla Ukrainki?

Teraz rząd wraz z prezydentem chce odebrać pomoc najsłabszym: dzieciom, których rodzice nie pracują. W PFM pracujemy z takimi rodzinami: samotna matka, która mieszka w ośrodku zbiorowego zakwaterowania z trójką dzieci, w tym jedno niepełnosprawne. Nie pójdzie do pracy, jak ma pójść? Jej dzieci jak nikt potrzebują wsparcia. To wsparcie pomaga im stanąć na nogi, chodzić do szkoły, zyskać szansę na samodzielność w przyszłości. Odbieranie pomocy takim ludziom skazuje rodzinę na wykluczenie. Nie rozumiem, dlaczego to ma być dobre dla Polek i Polaków. Przecież te rodziny nie wyjadą. Będą tu żyć. Lepiej dla wszystkich, żeby ich życiowe szanse były jak najlepsze.

Prezydent chce też ograniczenia dostępu do pomocy medycznej dla osób z Ukrainy, które w Polsce nie pracują. Rozwinięte państwa dążą do odwrotnego kierunku – oferowania pomocy medycznej wszystkim mieszkańcom bez względu na to, czy pracują. Bo to właśnie – możliwie uniwersalny dostęp do pomocy medycznej poprawia zdrowie w społeczeństwie.

Znów przykład z praktyki: starsza pani z Ukrainy, korzysta w Polsce z ukraińskiej emerytury, więc prawa do ubezpieczenia w Polsce nie ma. Mieszka w ośrodku zbiorowego zakwaterowania, bo pochodzi ze wschodniej Ukrainy i nie wróci – nie ma gdzie, nie ma do kogo.

Dlaczego dostęp do lekarza dla niej ma Polskę i Polaków zubożyć?

Inni Ukraińcy i Ukrainki płacą w Polsce tyle podatków, że zyski z ich pracy przewyższają wielokrotnie koszty pomocy socjalnej (raport Deloitte i UNHCR wskazuje, że generują 2,7 procent PKB). Stać nas na to. Sami Ukraińcy zarabiają na wsparcie swoich emerytów. Ba, zarabiają na wsparcie polskich emerytów!

Zaszczyt polskości

Wreszcie – sam koncept pomocy uchodźcom. Polska specustawa została przyjęta przez rząd PIS w marcu 2022 roku i zaoferowała uchodźcom pakiet praw szerszy niż dyrektywa, co okazało się dla Polski bardzo korzystne. Celem specustawy było oczywiście wesprzeć osoby w potrzebie, ale także po prostu zareagować na kryzysową sytuację, uregulować sytuację osób, zapobiec katastrofie humanitarnej i umożliwić funkcjonowanie uchodźców w społeczeństwie. Chodziło o społeczny ład.

Teraz zawetowanie kolejnej nowelizacji specustawy dzień po obchodach Święta Niepodległości Ukrainy jest wyjątkowo niesmaczne, napędza okropną atmosferę niechęci do innych i społecznego konfliktu, podżega konflikt w kraju, w którym osoby z doświadczeniem migracji stanowią około 7 procent społeczeństwa. Co dobrego jest w tym, żebyśmy się bardziej nienawidzili? Tworzymy ten kraj razem. Nawet jeśli “Po pierwsze Polska, po pierwsze Polacy”, jak głosi prezydent, to po drugie są tu też inni ludzie. Nękanie ich nie poprawia jakości życia Polek i Polaków.

Humorystycznie (ale to raczej czarny humor) brzmią deklaracje prezydenta o tym, że otrzymać polskie obywatelstwo to zaszczyt, więc trzeba na ten zaszczyt poczekać 10 lat, a nie trzy (wnioskowanie o obywatelstwo to osobna historia, trzy lata to wersja optymistyczna). Na uhonorowanych polskim obywatelstwem ludzi politycy szczują przecież tak samo, jak na wszystkich innych. Obywatele Polski o innym kolorze skóry, innej przynależności etnicznej czy narodowości, wyznaniu czy odmienni z dowolnego powodu nie są grupą, o której prezydent czy rząd specjalnie dużo myśli. Rasistowskie, ksenofobiczne narracje wszechobecne w dyskursie uderzają przecież tak samo w tych, co dostąpili zaszczytu polskości – w ubiegłym roku były to 16 342 osoby.

Czarni Polacy, Polacy pochodzący z Azji czy innych krajów nie czują się dziś włączeni we wspólnotę. Nie czują się mile widziani. Zohydzając Polakom migrantów politycy nie myślą za bardzo o tym, że innym zohydzają Polki i Polaków.

Być ohydnymi – czy to jest w naszym interesie?

;
Na zdjęciu Agnieszka Kosowicz
Agnieszka Kosowicz

Założycielka i prezeska Fundacji Polskie Forum Migracyjne, jednej z wiodących w Polsce organizacji, która od 2007 roku wspiera uchodźców i migrantów. Autorka licznych programów integracyjnych i tekstów na temat integracji. Współtwórczyni i współprezeska Konsorcjum Migracyjnego, inicjatorka Akademii Migracyjnej - bazy wiedzy o migracjach online.

Komentarze