Szymon Opryszek
Szymon Opryszek
O czym rozmawiałem z meksykańskim kucharzem? Dlaczego wsłuchiwałem się w piosenki narcos? Czego szukałem w chińskich laboratoriach? I jak się ma zakaz uprawy maku wydany przez talibów do zagrożenia Europy fentanylem?
Pojechałem do Meksyku śladem sfałszowanych tabletek znanego leku z domieszką fentanylu. Mafia bałkańska miała je ściągnąć do Europy Wschodniej. W czteroodcinkowym śledztwie szukam odpowiedzi na pytanie: Czy Europie grozi kryzys fentanylu?
Na prośbę Czytelników zbieram całe nasze śledztwo w jednym podsumowaniu, z linkami do wszystkich odcinków.
Miesiącami rozmawiałem z ekspertami, czytałem raporty, ale chciałem poznać perspektywę kogoś z drugiej strony. Może zobaczyć laboratoria i być świadkiem gotowania fentanylu? Dlatego pojechałem do meksykańskiego stanu Sinaloa, bastionu kartelu o tej samej nazwie, gdzie spotkałem się z Chucho, kucharzem fentanylu.
W Meksyku przynajmniej kilkanaście karteli produkuje fentanyl, najprężniejsze to Sinaloa i kartel z Jalisco. Specjalistyczny portal InSight Crime szacuje, że producenci narkotyków syntetycznych w Meksyku tylko na potrzeby amerykańskiego rynku produkują rocznie nawet 4,5 tony czystego fentanylu.
- Wlewam do garnków to – Chucho pokazywał mi na zdjęciach beczki z napisem chlor. – Tak na dwa palce, nie więcej. Potem mieszam z tą żółtawą i toksyczną cieczą z Chin.
Opowiadał mi o tym, że do ukrytych w górach laboratoriów zabiera mleko, za zarobione pieniądze kupił awionetkę, a przygotowanie fentanylu jest prostsze niż… rosołu.
A potem słuchaliśmy razem narcocorridos tradycyjnych meksykańskich pieśni opiewających gangsterskie życie. Chciałem w ten sposób zrozumieć kulisy narkobiznesu, poznać szlaki przemytu i międzynarodowe sojusze przemytników, a także dowiedzieć się czegoś więcej o życiu Chucho.
To wtedy, podczas rozmowy z kucharzem fentanylu w warzywniaku zdałem sobie sprawę, że zadaję złe pytanie. „Czy Europie grozi kryzys fentanylowy?” A co to obchodziło kucharza, tam na przedmieściach Culiacán. Zrozumiałem, że pytanie powinno brzmieć inaczej: „Czy na Europie da się zarobić?”
Chucho od razu odłożył telefon. – Jedna pigułka w Meksyku kosztuje trzy peso. Tyle, co nic. W USA tę samą tabletkę sprzedasz za równowartość pięćdziesięciu pesos. Duża przebitka, prawda?
To wtedy zrozumiałem, że być może w Europie, nauczeni doświadczeniami USA z fentanylem, popełniamy błąd. Kiedy myślimy o nielegalnym handlu narkotykami, przychodzą nam na myśl obrazki z kokainą odkrywaną w skrzynkach z bananami lub konfiskowaną przez służby z kontenerowców.
A może grozi nam nie eksport produkowanego w Meksyku narkotyku, ale, używając biznesowego języka, eksport zasobów ludzkich i know-how. O tym piszę w drugiej części śledztwa.
Kiedy zaczynałem pracę nad reportażem, nawiązałem kontakt ze sprzedawcami prekursorów tego narkotyku w Chinach. Wcieliłem się w Fernando, meksykańskiego narco, który szuka nowego dostawcy.
„Poczuj chemię” – brzmiała jedna z reklam. Inna: „Nasza specjalizacja, Twoje zaufanie. Dzięki innowacyjnej technologii i wysokiej jakości nieustannie angażujemy się w zaspokajanie potrzeb rynków i klientów”. Kluczowe frazy, takie jak „dyskretna dostawa”, „brak problemów celnych” lub „bezpłatna ponowna wysyłka” – stanowiły obietnicę udanego biznesu.
Handlarz z Chin chciał koniecznie dobić targu: „Towar wyślemy z Hongkongu, będzie zamknięty hermetycznie, żeby psy nie mogły wywęszyć. Akceptujemy kryptowalutę”. Ostatecznie nie kupiłem chemikaliów, ale rozmowy ze sprzedawcami wystarczyły, by pokazać, jak ważną rolę w globalnym kryzysie narkotykowym odgrywają Chiny.
Na koniec zabieram Czytelników mojego śledztwa do Afganistanu, światowego lidera w produkcji opium. Władzę w tym zniszczonym wojną i kryzysami kraju przejęli talibowie, którzy dwa lata temu zakazali upraw maku. A że niemal każdy gram heroiny zażywanej w Europie produkowany jest właśnie w Afganistanie, decyzja talibów może mieć konsekwencje dla użytkowników na Starym Kontynencie.
Wielu ekspertów zgadza się bowiem z tezą, że brak heroiny na europejskich rynku może zachęcić grupy przestępcze do postawienia na fentanyl. Ale czy Talibom uda się utrzymać zakaz?
O tym w ostatniej części śledztwa: „Wojna hery z fentanylem o Europę. Jak uchronić nasze dzieci”
Wszystkie odcinki mają też wersję audio, zostały przeczytane przez aktora Filipa Przybylskiego.
Zapraszam więc do przeczytania, a także posłuchania całego śledztwa.
Artykuł został opracowany przy wsparciu Journalismfund Europe
Reportaż powstał dzięki wsparciu Fundacji Współpracy Polsko-Niemieckiej
Afery
Świat
Zdrowie
fentanyl
kartele narkotykowe z Meksyku
narkotyki
opium z Afganistanu
przemyt narkotyków
Szymon Opryszek - niezależny reporter, wspólnie z Marią Hawranek wydał książki "Tańczymy już tylko w Zaduszki" (2016) oraz "Wyhoduj sobie wolność" (2018). Specjalizuje się w Ameryce Łacińskiej. Obecnie pracuje nad książką na temat kryzysu wodnego. Autor reporterskiego cyklu "Moja zbrodnia to mój paszport" nominowanego do nagrody Grand Press i nagrodzonego Piórem Nadziei Amnesty International.
Szymon Opryszek - niezależny reporter, wspólnie z Marią Hawranek wydał książki "Tańczymy już tylko w Zaduszki" (2016) oraz "Wyhoduj sobie wolność" (2018). Specjalizuje się w Ameryce Łacińskiej. Obecnie pracuje nad książką na temat kryzysu wodnego. Autor reporterskiego cyklu "Moja zbrodnia to mój paszport" nominowanego do nagrody Grand Press i nagrodzonego Piórem Nadziei Amnesty International.
Komentarze