0:000:00

0:00

Jarosław Kaczyński po 5 latach rządów PiS wchodzi do Rady Ministrów jako wiceprezes kierujący Komitetem Spraw Wewnętrznych i Obronności, określanym także we wcześniejszych enuncjacjach jako Komitet ds. Bezpieczeństwa Państwa albo Komitet Spraw Wewnętrznych, Sprawiedliwości i Obrony Narodowej.

Co wejście do rządu prezesa partii rządzącej zmienia z perspektywy ustrojowej i konstytucyjnej, wyjaśnia dla OKO.press prawnik prof. Ryszard Piotrowski z Zakładu Prawa Konstytucyjnego Wydziału Prawa i Administracji Uniwersytetu Warszawskiego.

Prof. Piotrowski:

  • przewiduje, że taka zmiana może wywołać napięcie między konstytucyjną zasadą, że pracami Rady Ministrów kieruje jej prezes, a spodziewanym kierunkiem rozwoju praktyki - czyli, że działaniami Rady Ministrów będzie kierować prezes partii mającej większość;
  • omawia dwa scenariusze powołania Komitetu: na gruncie ustawy o Radzie Ministrów komitet powołuje Prezes Rady Ministrów; na gruncie Konstytucji konieczna jest ustawa o powołaniu komitetu;
  • wskazuje na problem relacji kolegium ds. służb specjalnych i nowego Komitetu;
  • omawia zagadnienie odpowiedzialności konstytucyjnej i karnej wicepremiera Kaczyńskiego;
  • wskazuje, co może zdziałać Komitet w zakresie praw i wolności, obronności, wymiaru sprawiedliwości.

Poniżej analiza prof. Piotrowskiego.

Rządzi prezes czy wiceprezes?

Konstytucja przewiduje, że pracami rządu kieruje Prezes Rady Ministrów. Rozwiązanie, w którym Wiceprezesem Rady Ministrów jest przewodniczący większości parlamentarnej stwarza pewne napięcie pomiędzy zasadą konstytucyjną, a spodziewanym kierunkiem rozwoju praktyki.

Jeśli w Radzie Ministrów będzie jej prezes, który kieruje pracami rady, a jednocześnie przewodniczący większości parlamentarnej, który nie jest prezesem rady, lecz wiceprezesem, i który kieruje jako wiceprezes prezesem kierującym pracami Rady Ministrów,

to takie rozwiązanie może budzić wątpliwości związane z poszukiwaniem odpowiedzi na pytanie, kto kieruje pracami Rady Ministrów - prezes, czy wiceprezes.

Wiceprezes z reguły podlega prezesowi, ale okazuje się tutaj, że prezes podlega wiceprezesowi w planie politycznym, podczas gdy w planie konstytucyjnym, prawnym jest inaczej.

To może być źródłem rozmaitych problemów.

Przeczytaj także:

Dwa scenariusze powołania Komitetu

Wiceprezesowi Rady Ministrów powierza się – jak informowano – zadanie kierowania komitetem spraw wewnętrznych i obronności (czy Komitetem ds. Bezpieczeństwa Państwa albo Komitetem Spraw Wewnętrznych, Sprawiedliwości i Obrony Narodowej).

W Radzie Ministrów jest bardzo wiele różnych ciał, organów pomocniczych, pełnomocników rządu. To bardzo rozbudowana struktura. Mamy w niej pełnomocników, komisje wspólne, a także komitety o dość niejednoznacznym statusie.

Z jednej strony są komitety będące organami wewnętrznymi Rady Ministrów. Tworzy je Prezes Rady Ministrów. Ustawa o Radzie Ministrów mówi, że Prezes Rady Ministrów może z własnej inicjatywy lub na wniosek członka Rady Ministrów, w drodze zarządzenia, tworzyć organy pomocnicze Rady Ministrów. Ustawa wymienia stały komitet lub komitety Rady Ministrów w celu inicjowania przygotowania i uzgadniania rozstrzygnięć albo stanowisk Rady Ministrów lub Prezesa Rady Ministrów, należących do zadań i kompetencji tych organów.

Prezes Rady Ministrów może też tworzyć komitety do rozpatrywania określonych kategorii spraw lub określonej sprawy. Komitet, o którym mowa, będzie zapewne utworzony w drodze zarządzenia Prezesa Rady Ministrów, wydanego na podstawie Ustawy o Radzie Ministrów.

Ale o „komitecie” mówi też Konstytucja RP.

W art. 147 Konstytucji powiedziano, że w skład rady ministrów mogą być ponadto powoływani przewodniczący określonych w ustawach komitetów. Ustawa powinna stanowić podstawę do powołania przewodniczącego komitetu.

  1. Rada Ministrów składa się z Prezesa Rady Ministrów i ministrów.
  2. W skład Rady Ministrów mogą być powoływani wiceprezesi Rady Ministrów.
  3. Prezes i wiceprezes Rady Ministrów mogą pełnić także funkcję ministra.
  4. W skład Rady Ministrów mogą być ponadto powoływani przewodniczący określonych w ustawach komitetów.

Gdyby zdecydowano się na komitet, o jakim mowa w Konstytucji, musiałaby zostać uchwalona ustawa o tym komitecie.

Hipotetyczna ustawa np. o Komitecie ds. wewnętrznych i obronności powinna stanowić, że przewodniczący komitetu jest członkiem Rady Ministrów. Powinien być powoływany w skład Rady Ministrów tak jak ministrowie. Kiedyś temu standardowi odpowiadał komitet integracji europejskiej.

Można sobie wyobrazić, że komitet, na czele którego miałby stanąć pan prezes Kaczyński, byłby utworzony na podstawie ustawy. Wtedy mielibyśmy sytuację, w której przewodniczący tego komitetu będzie w składzie Rady Ministrów z dwóch tytułów, to znaczy z tytułu, że jest Wiceprezesem Rady Ministrów i dlatego, że jest przewodniczącym Komitetu Spraw Wewnętrznych i obronności, utworzonego na mocy ustawy.

Jeśli jednak mielibyśmy komitet utworzony zarządzeniem Prezesa Rady Ministrów, to byłby to kolejny komitet, obok np. komitetu społecznego, koordynacyjnego ds. polityki i rozwoju, ekonomicznego, ds. cyfryzacji, stałego komitetu rady ministrów, komitetu ds. europejskich.

Kwestia służb specjalnych

W tej chwili problematyka spraw wewnętrznych jest przedmiotem działalności istniejącego już kolegium ds. służb specjalnych.

Ustawa o Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego przewiduje, że przy Radzie Ministrów działa kolegium ds. służb specjalnych, jako organ opiniodawczo-doradczy.

Zajmuje się sprawami programowania, nadzorowania, koordynowania działalności ABW, Agencji Wywiadu, Służby Kontrwywiadu Wojskowego, Służby Wywiadu Wojskowego, Centralnego Biura Antykorupcyjnego oraz w podejmowanych dla ochrony bezpieczeństwa państwa działań policji, straży granicznej, straży marszałkowskiej, żandarmerii wojskowej, służby więziennej, służby ochrony państwa, krajowej administracji skarbowej oraz służb rozpoznania sił zbrojnych Rzeczpospolitej Polskiej.

To kolegium ma mnóstwo zadań. Bardzo istotne, że kolegium jest też przez ustawę dowartościowane, bo w jego skład jako przewodniczący wchodzi Prezes Rady Ministrów, a członkami są ministrowie ds. wewnętrznych, zagranicznych, obrony narodowej, finansów publicznych, szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego i minister koordynator ds. służb specjalnych i szefowie służb. Z uwagi na skład, mamy w tym komitecie wątek wojskowy.

Powstaje pytanie: w jakiej relacji będzie ustawowo umocowane kolegium ds. służb specjalnych do komitetu ds. wewnętrznych i obronności, który będzie umocowany zarządzeniem Prezesa Rady Ministrów?

Oczywiście, jeśli na czele tego komitetu stanie Wiceprezes Rady Ministrów będący przewodniczącym większości parlamentarnej, to polityczna rola tego ciała będzie bardzo znacząca. Będą tam rozstrzygane najważniejsze kwestie.

A jakie są te najważniejsze kwestie? Przede wszystkim sprawa wykluczenia wykorzystywania służb specjalnych dla politycznych celów większości.

Kaczyński będzie kontrolował kontrolujących

W mediach pojawiają się ostatnio bardzo bulwersujące relacje byłego agenta CBA, które wskazują na co najmniej brak wystarczającego nadzoru kierownictwa państwa nad tą służbą. Cała nasza historia polityczna jest kopalnią rozmaitych sensacji na temat roli służb w bieżącej polityce.

Co oczywiście sprowadza się do pytania: kto kogo kontroluje? Czy służby kontrolują rząd, czy rząd kontroluje służby?

Ważne jest, żeby ta zasadnicza z punktu widzenia państwa prawnego kwestia - że służby nie są wykorzystywane dla doraźnych celów politycznych - została rozwiązana.

Pan prezes Kaczyński, wicepremier i przewodniczący komitetu ds. wewnętrznych i obronności, ma ogromne doświadczenie.

Można się jednak zastanawiać nad tym, jakie to jest doświadczenie. Pan prezes Kaczyński zeznawał przed komisją, która zajmowała się sprawą pani Barbary Blidy, że prosił, aby w stosunku do kobiet nie stosować kajdanek, co uważał „za bezzasadne”. Wiemy, jak ta sprawa się skończyła (Barbara Blida popełniła samobójstwo podczas zatrzymania - red.).

Ówczesny szef Ministerstwa Spraw Wewnętrznych Janusz Kaczmarek oświadczył, że u ówczesnego premiera Jarosława Kaczyńskiego, bez protokolantów, bez notatek, bez jakichkolwiek śladów, odbyło się pięć nocnych spotkań.

Brali w nich udział – w szczególności - premier Kaczyński, szef MSW Kaczmarek, minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro, komendant główny policji Konrad Kornatowski, szef ABW Bogdan Święczkowski, szef prokuratury wojskowej, minister koordynator Zbigniew Wassermann. Panowie na tych nocnych spotkaniach omawiali rozmaite szczegóły zwalczania patologii gospodarczej. Jak ujawnił pan Janusz Kaczmarek, chodziło także o zwalczanie przeciwników politycznych (zob. „Przegląd” z 20 kwietnia 2008).

Prezes Jarosław Kaczyński ma też bogate doświadczenie związane ze sprawą pana Andrzeja Leppera. Ta sprawa przecież zakończyła się w końcu ułaskawieniem pana ministra Mariusza Kamińskiego przez pana prezydenta Andrzeja Dudę.

Sąd doszedł jednak do wniosku, że stosowano tam metody bezprawne, a przecież działalność CBA podlegała nadzorowi prezesa rady ministrów.

W Polsce rzeczywiście jest potrzeba rozwiązania, które chroniłoby przed nadużywaniem służb państwowych do celów politycznych. Natomiast powierzenie politykom nadzoru nad tym, żeby politycy nie wykorzystywali podległych im służb do celów politycznych wydaje się nader wątpliwe.

Tej roli efektywnie nie spełnia sejmowa komisja ds. służb specjalnych. Gdyby ją spełniała, nie mielibyśmy całego dossier przedstawionego przez byłego agenta CBA. To stawia znak zapytania nad rzeczywistością państwa, które opiera się na zasadzie rządów prawa, a nie na zasadzie prymatu polityki nad prawem.

Nasz przypadek jest jednak inny. Nie ma w tym w Polsce nic dziwnego! We wszystkich dziedzinach mamy prymat polityki nad prawem. Dlatego nie jest dziwne, że i w tej dziedzinie takie podejście będzie nadal trwało.

Żadnej odpowiedzialności nie będzie

Wiceprezes Rady Ministrów ponosi odpowiedzialność konstytucyjną jako członek Rady Ministrów za działania i zaniechania.

Ale możemy z całym spokojem uświadomić sobie, że żadnej odpowiedzialności tutaj nie będzie, bo nie było jej dotychczas.

Przecież komisja śledcza w sprawie pani Barbary Blidy niczego na dobrą sprawę w kwestii odpowiedzialności nie spowodowała.

Mamy formułę odpowiedzialności, która uzależnia wszystko od decyzji bardzo znaczącej większości parlamentarnej. Skład większości parlamentarnej zależy od woli wyborców. A wyborcy, jak się wydaje, nie są aż tak bardzo wrażliwi na to, kogo aresztowano, kiedy, w jaki sposób i co z tego wynikało.

Pan Andrzej Lepper przegrał wybory, później nastąpiło wydarzenie tragiczne (Lepper popełnił samobójstwo - red.), a kierowanej przez niego formacji politycznej już właściwie nie ma.

Odpowiedzialność konstytucyjna jest taka, jak wynik wyborów. Tak samo z odpowiedzialnością karną. Skoro w dyspozycji większości znajdują się prokuratorzy, a lada moment będą i sędziowie, nie należy żywić nadmiernych oczekiwań, że okoliczności sprawią, że prawo nie będzie wykorzystywane dla celów politycznych.

Natomiast niewątpliwie powołanie Komitetu zajmującego się sprawami wewnętrznymi i obronności może mieć istotne znaczenie dla obywateli. Może się on przyczynić do tego, ze służby, w szczególności policja, będą działały z większą wrażliwością na prawa obywateli.

Otrzymujemy niepokojące sygnały dotyczące działań policji, bulwersujące opinię publiczną. Te działania policji wiążą się z pewnym poczuciem względnej bezkarności. Upraszczając, może ono wynikać z przeświadczenia o istnieniu tożsamości funkcjonalnej między rządem a funkcjonariuszami policji. Różne patologie w działaniach policji zostały sygnalizowane m.in. przez Rzecznika Praw Obywatelskich. Teraz, wydaje się, RPO będzie miał poważnego partnera, do którego można kierować takie wystąpienia.

Drugą doniosłą konstytucyjnie sferą działania nowego Komitetu ma być obronność.

Fakt, że tym komitetem będzie kierował przewodniczący większości sejmowej może otwierać bardzo sensowne perspektywy skutecznego działania. Ponieważ trzeba w tych sprawach pewnej synergii pomiędzy ośrodkiem rządowym a ośrodkiem prezydenckim. Czasami jej brakowało, teraz wydaje się, że ona jest. Być może należy ją wzmocnić.

Trzecią sferą ma być sprawiedliwość. Z ośrodka rządowego docierały sygnały o zamiarach kontynuowania zmian w sądownictwie. Te zamierzenia oceniam jako antykonstytucyjne. Kontynuacja tego, co już zdziałano, stawia nas w znacznym dystansie do postanowień konstytucji i do naszej tożsamości europejskiej.

Wydaje się jednak, że zmiany w sądownictwie będą kontynuowane i być może ich realizacja zostanie zintensyfikowana.

;

Udostępnij:

Ryszard Piotrowski

doktor habilitowany nauk prawnych, konstytucjonalista, pracownik Katedry Prawa Konstytucyjnego Wydziału Prawa i Administracji Uniwersytetu Warszawskiego, członek Rady Programowej Archiwum Osiatyńskiego.

Komentarze