0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Przemysław Skrzydło / Agencja Wyborcza.plPrzemysław Skrzydło ...

Kwietniowy weekend, ładna, wiosenna pogoda. Las, blisko rezerwatu, lokalizacja nie jest w tym wypadku istotna.

Maria Libura, ekspertka ds. polityki zdrowotnej Klubu Jagiellońskiego, wyszła z rodziną na spacer. W pobliżu rzeki płynącej tuż przy rezerwacie usłyszała huk i warkot silników. Quady. Kierowcy rozjeżdżali nie tylko leśne ścieżki, ale i koryto rzeki, razem z kępkami roślinności, przy których gniazdują ptaki.

„Zwróciłam im uwagę, pytając, czy wiedzą, że to rezerwat. Pytałam, dlaczego niszczą tereny chronione, co wywołało potworną agresję. Nie tylko pana, który rozjeżdżał dla zabawy małe wysepki na rzece, ale i jego kolegów” – opowiada Maria Libura. - „Jeden z nich podszedł do mnie i mojego męża, wyraźnie chciał konfrontacji. Podszedł bardzo blisko do mojego męża, grożąc mu pobiciem. Padły groźby karalne: »pobiję cię tak, że będziesz niepełnosprawny do końca życia«” – dodaje.

Agresywni mężczyźni, jak mówi, mieli na głowach kaski i maski, które poprawiali, by nie dało się rozpoznać twarzy. Wiedzieli, że wtedy ktoś może zrobić im zdjęcie – szczególnie, że przy rzece zebrał się już spory tłum gapiów.

NIEDZIELA CIĘ ZASKOCZY" to nowy cykl OKO.press na najspokojniejszy dzień tygodnia. Chcemy zaoferować naszym Czytelniczkom i Czytelnikom „pożywienie dla myśli" - analizy, wywiady, reportaże i multimedia, które pokazują znane tematy z innej strony, wytrącają nasze myślenie z utartych ścieżek, zaskakują właśnie.

112 nie pomoże

Ich quady – markowe, porządne, profesjonalne pojazdy – nie były w żaden sposób oznakowane.

„Mogło się to skończyć znacznie gorzej, gdyby nie obecność gapiów” – mówi Libura. „W momencie, kiedy mężczyzna już przymierzał się do uderzenia, jego koledzy go odciągnęli” – wyjaśnia.

Pod numerem alarmowym 112 usłyszała: zanim policja tam dojedzie, quadów już dawno nie będzie. Doraźne interwencje przypadkowych osób nie powstrzymają takich nielegalnych eskapad. Potrzebne są, podkreśla Libura, działania systemowe.

„W lesie są fotopułapki dla zwierząt, ale kiedy pojazd jest nieoznakowany, mamy grupę szybko przemieszczającą się w kaskach i maskach, to trudno ich rozpoznać i złapać. Nawet dysponując nagraniem. Jedynym rozwiązaniem, które rzeczywiście zniechęciłoby kierowców quadów i motorów do wjazdu do lasu byłyby dotkliwe mandaty. W momencie, kiedy mandat to zaledwie kilkaset złotych, właściciel drogiej zabawki, jaką jest wypasiony quad, może traktować go jako bilet wstępu do lasu” – mówi Maria Libura.

„Jednak żeby wprowadzić takie rozwiązanie, najpierw potrzebne jest zauważenie problemu przez opinię publiczną; takie grupki czują się bezkarne, pielęgnują toksyczną kulturę macho, w której chodzi o to, żeby coś zniszczyć, komuś zagrozić, wyżyć się. Zaczyna się od niszczenia przyrody, płoszenia zwierząt – a stąd tylko krok do czystej agresji przeciwko przypadkowym ludziom”.

Przeczytaj także:

Jazda quadem nielegalna

Wjazd quadem i każdym innym pojazdem do lasu jest nielegalny - chyba że zgodę na wjazd wyrazi właściciel/zarządca terenu. Mówi o tym artykuł 161 kodeksu wykroczeń: "Kto, nie będąc do tego uprawniony albo bez zgody właściciela lub posiadacza lasu, wjeżdża pojazdem silnikowym, zaprzęgowym lub motorowerem do nienależącego do niego lasu w miejscu, w którym jest to niedozwolone, albo pozostawia taki pojazd w lesie w miejscu do tego nieprzeznaczonym, podlega karze grzywny".

Zabrania tego również ustawa o lasach.

„Ruch pojazdem silnikowym, zaprzęgowym i motorowerem w lesie dozwolony jest jedynie drogami publicznymi, natomiast drogami leśnymi jest dozwolony tylko wtedy, gdy są one oznakowane drogowskazami dopuszczającymi ruch po tych drogach"

- czytamy w ustawie (rozdział 5., art. 29).

Mandaty nie są wysokie - od 20 do 500 zł. Chyba że sprawa trafi do sądu - wtedy kierowcy quada czy samochodu terenowego grozi 5 tysięcy zł grzywny.

Tyle o przepisach. Jak to wygląda w praktyce?

„I tak będziemy jeździć"

"Czy tego ktoś chce, czy nie, to my po tych lasach i tak będziemy jeździć" - mówił w rozmowie z "Gazetą Krakowską" jeden z miłośników off roadu. Na forach kierowców quadów, terenówek czy motocrossów od lat dyskutuje się o tym, że potrzebna jest zmiana przepisów. "Nie chcę być zamknięty na jakimś torze, potrzebuję się poruszać w terenie" - pisze jeden z nich.

Padają argumenty dotyczące tego, że przecież jazda na quadzie to forma uprawiania turystyki. Że lasy są przecież państwowe, więc nie można pozbawiać obywateli prawa do korzystania z nich.

W 2021 roku Lasy Państwowe dały nadzieję miłośnikom off roadu na zmianę przepisów. Opublikowano ankietę, która miała "wyczuć nastroje" związane z dopuszczeniem quadów czy motorów na leśne ścieżki. Pytań było w sumie 35, a wśród nich te dotyczące ewentualnego projektowania i przebiegu ścieżek dla pojazdów w lasach. Kierowcy byli pytani również o to, kto miałby projektować trasy - samorząd, a może same Lasy Państwowe?

"Wśród pytań, które zadaje Generalna Dyrekcja Lasów Państwowych, są m.in. takie o rodzaj pojazdów czy o motywację jazdy po lesie. Padają także pytania o preferencje dotyczące trasy - czy powinna być ona pełna niespodzianek, albo czy powinien obowiązywać na niej regulamin" - pisała w ubiegłym roku "Wyborcza". Ankieta już zniknęła z internetu, również ze stron archiwizujących treści.

Entuzjazm kierowców

Kwestionariusz wywołał wśród offroadowców ogromne poruszenie. W ciągu doby spłynęło 10 tys. wypełnionych formularzy.

"Jakiś czas temu zwrócili się do nas ludzie z LP i to z samej Generalnej Dyrekcji o pomoc przy rozwiązaniu ważnych dla NAS WSZYSTKICH problemów odnośnie możliwości LEGALNEGO uprawiania off roadu i uregulowania w końcu tego co do tej pory się nie udawało. Problem jest i będzie narastał. Na szczęście jest wola współpracy. Niedawno brałem udział w badaniu społecznym, które Lasy Państwowe zleciły i pewnie wydały na to środki" - pisał wtedy facebookowy profil 4x4flatearth.

Ankieta została również przekazana leśnikom. Jednak po wpisach na stronach nadleśnictw można wnioskować, że głośne pojazdy nie są mile widziane na leśnych drogach.

Leśnicy są na "nie"?

"Niech za przykład posłuży relacja z niedzieli 24 maja w rezerwacie przyrody Dolina Rzeki Jamny, na terenie Mikołowa. Akcja została specjalnie zaplanowana po interwencjach mieszkańców i turystów. (...) »Dolina Rzeki Jamny to rezerwat, w którym znajduje się wiele rzadkich na terenie województwa śląskiego gatunków chronionych, by wymienić choćby wawrzynek wilcze łyko, skrzyp olbrzymi czy widłak goździsty. Łącznie około pięćdziesięciu ludzi rozjeżdżało dolinę« – wspomina Tomasz Kurek, komendant straży leśnej w Nadleśnictwie Katowice.

Zanim zatrzymano jednego z nich, crossowcy długo ignorowali dających sygnały do zatrzymania się strażników leśnych, szarżując wprost na nich. »Sam dwukrotnie odskoczyłem w ostatniej chwili, gdyby nie dobry refleks, z pewnością skończyłoby się na obrażeniach (...).« - dodaje".

RDLP w Poznaniu w 2020 roku: "Leśnicy obserwują nasilenie nielegalnego procederu w weekendy i dni wolne. Wszystkie nadleśnictwa prowadzą działania skierowane na zwalczanie tego rodzaju szkodnictwa leśnego. W użyciu są kamery używane w monitoringu terenów leśnych, a do sukcesu potrzeba współpracy z policją i lokalną społecznością. Quady i crossy bulwersują społeczeństwo. Są uciążliwe ze względu na hałas, styl jazdy i zachowanie osób poruszających się tymi pojazdami".

RDLP w Warszawie w 2021 roku: "Quady, motocykle crossowe czy samochody terenowe wjeżdżające do lasów nie tylko płoszą mieszkające w nich zwierzęta, niszczą rośliny i drogi, ale bywają też realnym zagrożeniem dla osób odwiedzających te tereny". 6 maja 2021 w ramach akcji QUAD leśnicy i policja nałożyli 11 mandatów na łączną kwotę 4600 zł.

Cierpią turyści, cierpi przyroda

"Pierwsza rzecz, która przychodzi na myśl, kiedy mówimy o quadach w lasach, to hałas. W momencie, kiedy spotykamy quadowca, nie możemy w lesie wypocząć - zostaje naruszona ważna, społeczna, rekreacyjna funkcja lasu" - mówi w rozmowie z OKO.press Augustyn Mikos z Pracowni na Rzecz Wszystkich Istot. "Ale oczywiście musimy podkreślić, jak wjeżdżanie takimi pojazdami do lasów negatywnie wpływa na ochronę przyrody.

Hałas płoszy zwierzęta, może zaburzać ich cykl życiowy. Zwierzę może akurat żerować czy odpoczywać - w momencie, kiedy usłyszy warkot silnika, jego spokój będzie naruszony.

Jest jeszcze trzeci aspekt - fizyczny wpływ na las, rozjeżdżanie szlaków, gleby, w której robią się koleiny, co w efekcie może prowadzić do erozji. Ludzie często nie przejmują się, gdzie jeżdżą, niszcząc po drodze rośliny, zanieczyszczając las wyciekami z oleju czy benzyny. Te wycieki przecież tam zostaną, kierowca nie jest w stanie kontrolować, czy zostawia po sobie taki ślad" - podkreśla.

Do połowy lat 2000 działała strona poświęcona walce z quadami: stopquadom.pl. Autorzy wymieniali kolejne skutki jeżdżenia po lasach:

  • niszczenie owocników grzybów, grzybni i porostów;
  • rozjeżdżanie chronionych grzybów, nie tylko jesienią. To na przykład czarka szkarłatna czy smardzówka czeska, które pojawiają się w lasach po roztopach;
  • hałas pojazdów terenowych zmniejsza szansę na sukces lęgu;
  • zabijanie płazów, szczególnie wjeżdżając na bagna czy cieki wodne;
  • zniszczenie krajobrazu;
  • wprowadzanie obcych gatunków, wpływ na skład fauny i flory;
  • hałas pojazdów może również wystraszyć zwierzęta w miejscach ich rozrodu - przez co mogą zupełnie opuścić siedliska na tym terenie.

Dzieci za kierownicą

Masowe zainteresowanie jeżdżeniem quadami i urządzanie motocrossów to nie tylko zagrożenie dla przyrody, ale także dla turystów spacerujących po lesie i samych kierowców. Zwracało na to uwagę "Dzikie Życie" w jednym ze swoich tekstów na temat off roadu: "Jednym aspektem problemu jest bezpieczeństwo samych kierowców quadów, którzy dosiadają maszyn nie znając możliwości ani swoich, ani pojazdu. Często dochodzi do tego pod wypływem alkoholu lub środków odurzających. Należy również zwrócić uwagę na niebezpieczeństwo związane z nagłym wtargnięciem quadowca na obszar prac leśnych".

Wystarczy krótki research, żeby przekonać się, jak częste są wypadki z udziałem quadów. Nie tylko z powodu nieostrożności, czy wsiadania za kółko pod wpływem, ale także przez sadzanie dzieci za kierownicą.

Przykłady?

W kwietniu w Starych Kotkowicach (woj. opolskie) 11-latek jadący quadem uderzył w lokomotywę pociągu. Śmigłowiec Lotniczego Pogotowia Ratunkowego zabrał go do szpitala w ciężkim stanie. W lutym na drodze krajowej 79 pod Krakowem wywrócił się quad, przygniatając jadące nim dwie osoby.

Korzenna (woj. małopolskie) - 17-latek prowadził quada, za nim siedział 20-letni pasażer. Pojazd zjechał z drogi i wywrócił się do góry kołami. 20-latek nie przeżył.

Rajdy przeszły do historii

"Pod koniec lat 90., a na początku dwutysięcznych było bardzo dużo inicjatyw rajdowych. Już wtedy Pracownia na rzecz Wszystkich Istot przeciwdziałała rozjeżdżaniu lasów, w Dzikim Życiu publikowaliśmy o tym materiały" - mówi Grzegorz Bożek, redaktor naczelny „Dzikiego Życia”. "Z sukcesami – udało się odwołać rajdy w Bieszczadach i na Mazurach" – dodaje.

"Dzikie Życie" w 2003 roku opisywało również kontrowersje wokół planowanego rajdu w Szczawnicy (woj. małopolskie). O planowej imprezie Pracownię poinformowali mieszkańcy, którzy nie chcieli zgodzić się na wjazd motocykli i quadów na leśne i górskie ścieżki.

"Rajd odbywać się miał na terenach leśnych Popradzkiego Parku Krajobrazowego, gdzie według przepisów prawnych nie wolno organizować takich imprez. Kto by się jednak tym przejmował. Organizatorzy imprezy, łącznie z Urzędem Miasta w Szczawnicy, w rozmowach telefonicznych z członkami Pracowni opowiadali bajki, że wszystko jest zgodne z prawem, a impreza odbędzie się poza terenem Parku. Mapy przebiegu trasy nie mogą nam jednak udostępnić, aby nikt z zawodników nie trenował tam wcześniej – tak tłumaczyli" - czytamy w "Dzikim Życiu".

Na miejscu jednak można było z łatwością znaleźć trasę, zaznaczoną biało-czerwonymi szarfami, które ekipy techniczne rozwieszały w terenie. "Za kilka godzin te same ekipy z powrotem zwijały cały kram. Impreza na skutek interwencji Pracowni i dyrekcji PPK oraz stanowczej postawy policji została przeniesiona poza obszar Parku, na łąki w Jaworkach" - czytamy.

"Od tamtej pory podobnych inicjatyw nie widać" - mówi OKO.press Grzegorz Bożek. - "Ale podejrzewam, że środowisko przeniosło się do sfery nielegalnej, wjeżdżając do lasów pomimo zakazu. Szczególnie tam, gdzie są stoki, nierówne trasy. Często jeżdżą też do Rumunii, a przed wojną do Ukrainy, gdzie rygory na pewno są mniejsze niż w Polsce” - dodaje.

Niemcy nie chcą quadów

Rzeczywiście, w Rumunii zasady są znacznie bardziej przyjazne kierowcom quadów i motorów. Choć według przepisów jazda po lasach jest zakazana, to można ją praktykować, jeśli jest formą "zorganizowanej aktywności lub turystyki". Organizacje muszą mieć pozwolenie na wjazd do lasu.

Z kolei w Niemczech obowiązują podobne przepisy, jak w Polsce - wjeżdżanie pojazdami mechanicznymi do lasu jest zabronione. We Włoszech toczy się na ten temat debata - w grudniu 2021 przyjęto nowe przepisy, które praktycznie zakazały poruszania się quadami i innymi tego typu pojazdami po lesie. Samo prawo nie było wycelowane w kierowców quadów czy motorów crossowych. Zakaz dotyczy wszystkich pojazdów na drogach o szerokości mniejszej niż 2,5 metra.

W Wielkiej Brytanii można wyjechać na ulicę, jeśli pojazd jest zarejestrowany. Tym niezarejestrowanym można jeździć tylko na prywatnych terenach, poza drogami.

W Polsce również trzeba zarejestrować pojazd i wykupić OC, żeby móc legalnie poruszać się po drogach publicznych. Tym nieoznakowanym zostaje off road - ale, oczywiście, jedynie w dozwolonych miejscach.

"Często używany [przez kierowców] argument, to brak terenów, gdzie ruch off-road byłby dozwolony. Bardzo często towarzyszą temu głosy usprawiedliwiające nielegalny ruch, właśnie z powodu braku terenów, gdzie można jeździć legalnie. Czy aby jednak na pewno brak takich miejsc? Na stronach enduro-adventure.com, w zakładce »gdzie jeździć«, znajduje się mapa polskich torów motocrossowych, część z nich dopuszcza także ruch quadów" - pisał Bartosz Bociek w "Dzikim Życiu".

"Nic nie stoi także na przeszkodzie, by miłośnicy quadów sami zadbali o powstanie miejsc, gdzie mogliby w zgodzie z prawem i nie szkodząc przyrodzie oddawać się swojej pasji. Jest wiele terenów poprzemysłowych lub zdegradowanych, jak na przykład poligony wojskowe, gdzie można jeździć z mniejszą szkodą" - podkreślał.

Złoty środek? Nie istnieje

Jak podkreśla Augustyn Mikos, problemem są nie tylko wjazdy quadami do lasów, ale również do parków narodowych. "Sam byłem świadkiem, jak grupa 30 pojazdów jechała ścieżką przy granicy Gorczańskiego PN. Zatrzymał ich strażnik parku, udawali, że nie wiedzą, gdzie są" - opowiada.

Czy istnieje dobre rozwiązanie, które pogodzi leśników, przyrodników i kierowców quadów?

"Pytanie o złoty środek nie powinno być kierowane do mnie, bo mi najbardziej zależy na ochronie przyrody" - mówi Augustyn Mikos. "Uważam, że las to nie jest miejsce do jeżdżenia. Można jeździć po torach, po prywatnym lesie - choć i to bym odradzał. Najlepszym rozwiązaniem jest to, które mamy teraz - zakaz wjazdu quadami czy motocrossami do lasu. Można wjeżdżać tylko wtedy, kiedy ma się ku temu ważny powód.

Z pojazdów mogą korzystać leśnicy, straż leśna, która sprawdza, czy właśnie nikt nie porusza się quadem po ścieżkach albo czy nie kradnie drewna. Wjeżdżają naukowcy, którzy prowadzą badania lub ci, którzy prowadzą inwentaryzację. Jeśli ktoś chce być w lesie w celach rekreacyjnych, nie ma powodu, by przemieszczać się szybko. Może iść pieszo albo jechać rowerem"

- zaznacza.

Płonne nadzieje kierowców

Lasy Państwowe nie informują, co miało wyniknąć z ubiegłorocznych ankiet. „Ankieta w żadnym stopniu nie jest deklaracją zmiany prawa, czy deklaracją otwarcia lasów na tego rodzaju aktywność” – mówił Michał Gzowski, rzecznik LP.

Dodawał wtedy, że po analizie ankiet będą zapadać decyzje o ewentualnych zmianach systemowych. W mailu do OKO.press pisze jednak, że kwestionariusz miał "cel wyłącznie poznawczy".

"Jako leśnicy dokładamy wszelkich starań, by chronić przyrodę i lasy w jak największym możliwym zakresie" - podkreśla.

"Niezmienny pozostaje fakt, że ruch pojazdami mechanicznymi w lesie stwarza zagrożenie dla środowiska przyrodniczego oraz dla turystów. W związku z tym nie planujemy przygotowywania rozwiązań, które mogłyby taki wjazd umożliwić"

- pisze Gzowski w mailu.

Problem jednak pozostaje. Pokazują to przede wszystkim statystyki: od 29 kwietnia do 9 maja 2022 roku LP prowadziły akcję "Majówka 22". W ciągu tych kilku dni straż leśna odnotowała aż 2 708 przypadków nielegalnego wjazdu pojazdami do lasu. Wyjazdów poza ścieżki, w ramach "nielegalnego off roadu" zanotowano 102 razy.

Pytanie, ilu kierowcom udało się przed strażą leśną uciec.

;

Udostępnij:

Katarzyna Kojzar

Absolwentka Uniwersytetu Jagiellońskiego i Polskiej Szkoły Reportażu. W OKO.press zajmuje się przede wszystkim tematami dotyczącymi ochrony środowiska, praw zwierząt, zmiany klimatu i energetyki.

Komentarze