0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Mateusz Mirys/OKO.pressMateusz Mirys/OKO.pr...

Do moich drzwi puka umundurowany funkcjonariusz. Okazuje się, że chce wiedzieć, co robiłem dwa tygodnie temu o siódmej wieczorem. Nie muszę odpowiadać na to pytanie — przecież nie jest to formalne przesłuchanie — ale nie mam nic do ukrycia.

Ale… co ja w zasadzie robiłem w sobotę dwa tygodnie temu o tej godzinie? Muszę się zastanowić. Ach, tak, spędziłem wieczór ze znajomymi. Przyszli jakoś przed siódmą i siedzieli do północy.

Mundurowy dziękuje i wychodzi, ale we mnie pozostaje wątpliwość. Jeśli to jakaś poważna sprawa i będę potrzebował alibi na tamtą sobotę? Czy na pewno będę je miał na kluczowe pół godziny, powiedzmy między dziewiętnastą a dziewiętnastą trzydzieści?

Zaraz, mogę przecież sprawdzić, o której godzinie dzwonili do mnie znajomi, że wyruszają z domu. Wiem, że droga zajmuje im pół godziny. Ta rekonstrukcja pozwoli mi sprawdzić, czy pamięć mnie nie zawiodła.

Cykl „SOBOTA PRAWDĘ CI POWIE” to propozycja OKO.press na pierwszy dzień weekendu. Znajdziecie tu fact-checkingi (z OKO-wym fałszometrem) zarówno z polityki polskiej, jak ze świata, bo nie tylko u nas politycy i polityczki kłamią, kręcą, konfabulują. Cofniemy się też w przeszłość, bo kłamstwo towarzyszyło całym dziejom. Będziemy rozbrajać mity i popularne złudzenia krążące po sieci i ludzkich umysłach. I pisać o błędach poznawczych, które sprawiają, że jesteśmy bezbronni wobec kłamstw. Tylko czy naprawdę jesteśmy? Nad tym też się zastanowimy.

Smartfony zdradzają, ile pamiętamy — a ile zmyślamy

W podobny sposób ludzką pamięć testowali naukowcy z Uniwersytetu w Melbourne.

Badanych poprosili o zainstalowanie w smartfonie aplikacji. Rejestrowała dokładną lokalizację telefonów i co dziesięć minut nagrywała dźwięki otoczenia (aplikację można było wyłączyć, by zachować prywatność). Po miesiącu uczestników eksperymentu zapytano o ich wspomnienia: miejsca, w których byli, dni i godziny.

Gdy porównano odpowiedzi z danymi zebranymi przez aplikację, okazało się, że 36 proc. wspomnień różni się od danych zapisanych w smartfonach.

Tak, ponad jedna trzecia wspomnień okazała się nieprawdziwa.

Badani najczęściej mylili dni tygodnia i godziny. Myliły się im także miejsca, zwłaszcza gdy były podobne do siebie (na przykład stacje paliw tej samej sieci, odwiedzane w weekendowy wieczór bary). Pamięć zawodziła również, jeśli zdarzenia łączył ten sam rodzaj bodźców: ruchu lub dźwięku. Badani mylili ze sobą różne miejsca odwiedzane podczas joggingu i słuchania ulubionej muzyki.

Tę zawodność ludzkiej pamięci powinien brać pod uwagę system sprawiedliwości, twierdzili autorzy tego eksperymentu. Nie każdy, kto myli się w kwestii swojego alibi, od razu kłamie.

To właśnie z powodu zawodności ludzkich wspomnień zeznania podejrzanych konfrontuje się z zeznaniami (najlepiej licznych) świadków. Nic nie zastąpi jednak twardych dowodów, na przykład w postaci nagrań audio, wideo lub lokalizacji ze smartfonów.

Od czasów rzymskich istnieje też zasada domniemania niewinności w sprawach karnych, która nakazuje wszelkie wątpliwości rozstrzygać na korzyść oskarżonego. Z tym bywa jednak różnie. Gdyby ta zasada była rygorystycznie przestrzegana, nie dochodziłoby do niesłusznych skazań i uniewinnień po latach.

Przeczytaj także:

Pamięć szwankuje już po kilku sekundach

Nie powinno dziwić, że nie pamiętamy wszystkiego, co działo się miesiąc czy dwa tygodnie temu. Gdybyśmy pamiętali wszystko, nadmiernie by nas to męczyło. Mózg zapamiętuje zatem to, co najważniejsze. Resztę rekonstruuje, czasem mu się uda, czasem zmyśla.

Czy przynajmniej możemy polegać na tym, co stało się przed chwilą? Niestety również nie.

W niedawnym wydaniu „PLOS”, w pracy zatytułowanej “Seeing Ɔ, remembering C: Illusions in short-term memory” (czyli „Widzieć Ɔ, zapamiętać C. Iluzje pamięci krótkotrwałej” badacze opisują wyniki kilku eksperymentów.

Jak można się domyślić, eksperymenty polegały na pokazywaniu badanym różnych liter – w tym ich odpowiedników odwróconych w lustrze. Naukowcy stwierdzili, że już po kilku sekundach większość badanych zamiast odwróconej litery sądzi, że widziało po prostu zwykłą, nieodwróconą.

Badani byli przy tym najczęściej przekonani o niezawodności swojej pamięci, choć mylili się w 19 do 26 procentach przypadków. Pamięć krótkotrwała jest więc tylko odrobinę bardziej niezawodna niż długoterminowa.

Podobne były wyniki eksperymentów, w których pokazywano zestawy słów, w których jedno różniło się od pozostałych. Badani zamiast niego zapamiętywali takie, które do kontekstu pasowało. Człowiek, pies, koks? Mózg odtworzy „człowiek, pies, kot”.

Dlaczego pamięć bezustannie nas zawodzi?

Paradoksalnie, zapewne dlatego, by lepiej zapamiętać.

W eksperymencie, którego wyniki opublikowano w “Journal of Neuroscience”, udział wzięło 29 uczestników. W pierwszym dniu badania pokazano im obrazki, na których widniały pary: twarz i przedmiot codziennego użytku. Połowa par przedmiotów różniła się między sobą kolorem, połowa tylko jego odcieniem.

Gdy w kolejnym dniu badania testowano pamięć uczestników, zgodnie z przypuszczeniami badaczy lepiej przypominali sobie twarze towarzyszące przedmiotom w różnych kolorach. Gdy zaś przypominali sobie twarze z obrazków z przedmiotami w różnych odcieniach, mieli tendencje do wyolbrzymiania kolorystycznych różnic.

Przy tym im bardziej badani koloryzowali, tym lepiej zapamiętywali twarze towarzyszące przedmiotom. Zdaniem badaczy dowodzi to tego, że nasze mózgi przerysowują niektóre wspomnienia właśnie po to, żeby lepiej zapamiętywać. Łatwiej zapamiętać duże różnice, niż małe.

Najwyraźniej proces zapamiętywania jest kosztowny, a mózg za wszelką cenę ten koszt chce zmniejszyć.

Mózg to nie komputer, a pamięć to nie dysk twardy

Eksperymentów, które dowodzą zawodności ludzkiej pamięci, prowadzono zresztą bardzo wiele. Większość pokazuje, że pamięć nas bezustannie zawodzi.

Powody tych dróg naszej pamięci na skróty są różne. Zasadniczy jest jednak taki, że nasze mózgi nie są komputerami. Nie rejestrują wszystkich napływających danych na twardych dyskach.

Przez chwilę przechowują bodźce w postaci wzbudzenia neuronów (to tak zwana pamięć sensoryczna). Wybrane - wszystkich ani nie ma sensu rejestrować, ani nie byłoby to możliwe - przesyłane są do pamięci krótkotrwałej (zwanej również operacyjną). Potem zaledwie część z nich zostaje zapisana w pamięci długotrwałej.

Te rodzaje pamięci różnią się też mechanizmami. Pamięć sensoryczna i operacyjna przechowują informacje w postaci wzbudzenia neuronów. W pamięci długotrwałej przechowywane są — jak się dziś uważa — w postaci chemicznej (metylacji genów w DNA neuronów).

Nie jest zresztą pewne, że mózgi „przechowują informacje”. Żadne przechowywanie informacji nie jest w zasadzie organizmom żywym potrzebne.

Czy pamięć przechowuje wspomnienia?

To brzmi nieco jak herezja. Jednak na takiej przesłance opiera się cała gałąź psychologii kognitywnej zwana „środowiskową”. Zakłada, że każde działanie organizmu jest odpowiedzią na sygnały ze środowiska. Jeśli tak, to nie ma potrzeby rejestrowania wspomnień, to organizm zmienia swoją strukturę w odpowiedzi na bodźce.

W układach nerwowych jest to modyfikacja siły elektrycznych połączeń między neuronami i ekspresji zawartych w ich komórkach genów (za pomocą metylacji DNA). Może być to jednak modyfikacja czegokolwiek, co pozwala reagować na organizmowi na sygnały z otoczenia.

Dzięki temu pamięć mają również organizmy, które układu nerwowego nie posiadają. Całkiem pozbawione go śluzowce (kiedyś uważane za spokrewnione z grzybami, obecnie z pierwotniakami) potrafią zapamiętywać drogę do pożywienia w labiryncie, wytwarzając w organizmie fizyczne, rurkowate struktury.

Coś w rodzaju pamięci wykazują także kolonie bakterii, a mechanizm ich zapamiętywania nieco przypomina działanie neuronów u zwierząt - modyfikują swoje błony komórkowe, co zmniejsza lub zwiększa ich przepuszczalność.

Pamięć – niepamięć, czyli co tak naprawdę pamiętamy

Czy pamiętacie państwo ostatnią wizytę na plaży? Piasek pod stopami, wiatr w włosach, słońce na twarzy… Przywołali właśnie państwo wspomnienie. Czy odtworzyli państwo w głowie jakieś dane?

Niekoniecznie. Raczej odtworzyli państwo (a i to częściowo) reakcję organizmu na napływające wtedy bodźce. Jest niemal pewne, że pamiętają państwo, czy na plaży towarzyszyło wam uczucie radości, melancholii, czy może smutek, czyli reakcje emocjonalne.

Czy naprawdę pamiętamy, ile zapłaciliśmy za paliwo podczas tamtej wycieczki nad morze? Pamiętamy raczej, że było to dużo lub mało. Ponad dwieście. Około trzystu. To nie są żadne odtwarzane “dane”. Szacunki to przecież nic innego, jak nasze odczucia.

Jeśli pamięć nie koduje informacji, tylko jest rodzajem odtwarzanej przez mózg reakcji – a o to zapewne spierać się będą psycholodzy (i filozofowie) przez dekady – nic dziwnego, że nas często zawodzi. Czasem do tego stopnia, że pamiętamy coś, czego nie było.

Wspomnienia, których nie było

Zjawisko fałszywych wspomnień nie jest wcale rzadkie. Aż 40 procent zapytanych o zamach bombowy w 2005 roku w Londynie twierdzi, że moment wybuchu autobusu widać było na nagraniu wideo. Sęk w tym, że takie nagranie nigdy nie istniało. Były tylko zdjęcia.

Wiele osób jest też przeświadczonych o tym, że w telewizji widziało nagranie ze śmiertelnego wypadku księżnej Diany w 1997 roku.

Takiego nagrania również nigdy nie było. W obu przypadkach to fałszerstwo, które podsuwa nam pamięć. Chociaż może właściwie już wyobraźnia?

W takich przypadkach mówi się czasem o „efekcie Mandeli”. Wiele osób jest przekonanych, że Nelson Mandela zmarł w południowoafrykańskim więzieniu. Mandela był prezydentem RPA w latach 1994-1999 i zmarł dopiero w 2013 roku. [W więzieniu zmarł inny aktywista w walce z apartheidem Steve Biko. Było to jednak w 1977 roku.]

Naukowcy badają oczywiście zjawisko fałszywych wspomnień ("false memories”). Prac z takim sformułowaniem w wyszukiwarce Google Scholar znajdziemy ponad milion. Przeglądów systematycznych takich badań - ponad 17 tysięcy.

Czy pamiętacie państwo, ilu policjantów zapukało do moich drzwi na początku tego tekstu? Jeśli nie, nie miejcie sobie za złe, ta informacja nie była wam do niczego potrzebna. Ale nie pisałem, że była to policja – co łatwo sprawdzić.

Jeśli zapamiętali państwo policjanta, to żywy dowód, że pamięć nie rejestruje faktów. Jedynie nasze odczucia i wrażenia.

Protezy pamięci

Pamięć jest więc (czasem bardzo) zawodna, ale mamy na to sposoby. Przed wiekami naszych relacji mogli wysłuchać członkowie rodziny lub plemienia. Do dziś przekazy ustne pełnią ważną rolę w kulturach Indian i Aborygenów.

Co ważne, takie przekazy ustne były rodzajem „pamięci zewnętrznej”. Dzielone w ten sposób wspomnienia stawały się udziałem wielu osób. Każda je przechowywała - i mogła przywołać fragment, którego nie pamiętała inna.

Dzięki temu można było przekazywać coraz bardziej skomplikowane instrukcje. To mogło być kluczowe dla rozwoju ludzkiej cywilizacji. Korzystając ze zbiorowej pamięci łatwiej można wytworzyć narzędzia, zbudować dom, zdobyć pożywienie (czy jedna osoba spamięta, które rośliny są jadalne, a które trujące?).

Gdy wynaleziono pismo, można było pamięć utrwalać, z początku w kamieniu i na glinianych tabliczkach, potem zwojach papirusu. Pierwsze zapisy to nudne informacje o zbiorach zbóż lub transakcjach handlowych. Zarówno opowieści, jak i praktyczne informacje zaczęto spisywać nieco później.

Rzadko zdajemy sobie sprawę z tego, jak bardzo polegamy na cudzej wiedzy — zwłaszcza tej spisanej. Skąd wiemy, że woda wrze w stu stopniach? Że rośliny pochłaniają dwutlenek węgla? Że prąd elektryczny można zamienić na użyteczną pracę?

Czy to nasze (nomen omen) własne doświadczenie? Nie, bezustannie polegamy na pamięci innych ludzi. O „zależności epistemologicznej”, czyli od zależności od zebranej przez innych wiedzy w złożonych społeczeństwach pisał w 1985 roku John Hartwig. To właśnie ta zależność pozwoliła nam wysłać człowieka na Księżyc. I to ona pozwala przeprowadzać udane operacje ratujące życie.

W tym samym roku pojęcie „pamięci transakcyjnej” opisał Daniel Wegner. Sugerował, że gdy ludzie ze sobą pracują, tworzą pewien wspólny zasób wiedzy. Jedna osoba może zapytać o coś drugą - czyli skorzystać z jej pamięci. A to pozwala każdemu na dostęp do większej ilości informacji przy mniejszym wysiłku umysłowym na zapamiętywanie.

Z badań wynika, że partnerzy w związkach również korzystają ze „wspólnej pamięci”. Jeśli zapomnicie państwo wstawić pranie, na pewno przypomni wam o tym partner(ka). Za to wy będziecie pamiętać, że trzeba zapłacić rachunki. Korzystamy z pamięci naszych bliskich znacznie częściej, niż nam się wydaje. A jednym z powodów jest to, że nasza własna często nas zawodzi.

Dziś możemy zapisywać informacje na papierze i w komputerowych plikach. Aparatem w smartfonie możemy utrwalać obrazy i dokumenty. Automatycznemu asystentowi polecić, żeby przypomniał nam o spotkaniach. Mamy do dyspozycji całkiem sporo różnych „protez pamięci”.

To dobrze, bo notorycznie przeceniamy naszą własną. Nie wierzycie państwo? Proszę narysować z pamięci rower (jeszcze lepiej poprosić o to kilka osób) i porównać ze zdjęciem. Rezultaty są zwykle bardzo zabawne.

;
Wyłączną odpowiedzialność za wszelkie treści wspierane przez Europejski Fundusz Mediów i Informacji (European Media and Information Fund, EMIF) ponoszą autorzy/autorki i nie muszą one odzwierciedlać stanowiska EMIF i partnerów funduszu, Fundacji Calouste Gulbenkian i Europejskiego Instytutu Uniwersyteckiego (European University Institute).
Na zdjęciu Michał Rolecki
Michał Rolecki

Rocznik 1976. Od dziecka przeglądał encyklopedie i już mu tak zostało. Skończył anglistykę, a o naukowych odkryciach pisał w "Gazecie Wyborczej", internetowym wydaniu tygodnika "Polityka", portalu sztucznainteligencja.org.pl, miesięczniku "Focus" oraz serwisie Interii, GeekWeeku oraz obecnie w OKO.press

Komentarze