W jednym z największych mediów skrajnej prawicy Ziobro krytykował PiS i premiera Morawieckiego, zapowiadał owocną współpracę z Konfederacją. Chwalił też telewizję wRealu24, szerzącą mowę nienawiści i dezinformację
We wtorek (11 maja) wieczorem politycznego Twittera rozgrzała informacja, że Zbigniew Ziobro był gościem internetowej telewizji wRealu24, prowadzonej przez samozwańczego dziennikarza Marcina Rolę. Sam Rola jest byłym politykiem oraz rzecznikiem Kukiz'15. W jego programach brylują jednak głównie politycy Konfederacji. Przede wszystkim Janusz Korwin-Mikke, Krzysztof Bosak i Grzegorz Braun.
Nic dziwnego - jego poglądy i język, jakim się posługuje to kwintesencja skrajnej prawicy. Twierdzi, że marsze równości promują zoofilię i pedofilię. Muzułmanów nazywa dzikusami, pedofilami, gwałcicielami, działaczki feministyczne - feminazistkami, pasztetami z wąsem, debilami, amebami, śmieciami. To właśnie w rozmowie z Rolą na antenie wRealu24 Roman Sklepowicz zastanawiał się "kto rucha" uczestniczki Czarnego Protestu.
Serwis prowadzony przez blogera Marcina Rolę zapraszał już w przeszłości polityków Solidarnej Polski, ale sam szef ugrupowania pojawił się tam po raz pierwszy.
Rozmowa zaczęła się od tematu głosowania w sprawie Funduszu Odbudowy. Ziobro opowiadał, że Solidarna Polska sprzeciwia się federalizmowi, do którego dążą europejskie elity oraz mechanizmom praworządności.
"Co by zrobił Zbigniew Ziobro jako premier?" - dopytywał Rola.
"Sięgnąłbym po weto" - odpowiedział Ziobro. I w gawędowym stylu opowiadał, że z elitami UE trzeba twardo negocjować. Przytoczył anegdotkę jak to nie dał się zaszantażować Věrze Jourovej, która podczas spotkania z nim w Warszawie mówiła o możliwych finansowych konsekwencjach odmowy przystąpienia Polski do prokuratury europejskiej:
"I ja pani Věrze powiedziałem - a to bardzo dziękuję za te pieniądze, my się na to nie zgodzimy. (...) Skutecznie zablokowałem, ku złości establishmentu brukselskiego. Da się".
A wszystko to dlatego, że "prokuratura europejska dziś zajmowałaby się przestępstwami VATowskimi, a jutro mową nienawiści. Ja się na to nie zgadzam". Dodawał, że "Věra Jurowa będzie chciała realizować postulaty agendy homoseksualistów, bo to uważa za praworządność".
Dlaczego w takim razie PiS w koalicji ze skrajną lewicą i postkomuną doprowadził do uchwalenia tego całego KPO? - pytał Rola. Ziobro nieco usprawiedliwiał swoich koalicjantów, mówiąc, że tak naprawdę to oni są przeciwko centralizacji UE, ale przestraszyli się, że te Polska może rzeczywiście stracić środki. "A te środki nam się należą jak psu kość!" - grzmiał.
"Dlaczego nikt nie słucha Zbigniewa Ziobry, skoro to takie proste?" - zachwycał się Rola.
"Czy PiS skrajnie skręciło w lewo" - dopytywał bloger. I podsuwał, że ten rzekomy skręt rozpoczął się wraz z objęciem przez Mateusza Morawieckiego funkcji premiera. Rola stwierdził, że "z żołnierzami wyklętymi i bogoojczyźnianymi hasłami skręcamy w lewicowo-liberalny nurt", czego przykładem jest właśnie sprawa Funduszu Odbudowy, polityka energetyczna rządu, piątka Kaczyńskiego i inne "trochę dziwne projekty lewackie".
Co w związku z tym dryfem partii-matki Solidarna Polska robi jeszcze w koalicji?
Ziobro stwierdził wprost, że PiS złamał swoją obietnicę wyborczą z programu z 2014 roku, która zakładała sprzeciw wobec centralizacji i federalizacji UE. Powiedział, że widać w PiS pewną ewolucję i podkreślił, że również jego zdaniem zaczęła się ona wraz z rządami Morawieckiego. Ale...
"Nie wyobrażam sobie, żeby PiS wchodził w koalicję z Budką i Hołownią i realizował ich agendę, czyli małżeństwa homoseksualne" - uspokoił widzów.
Pomimo tych niepokojących zmian Zbigniew Ziobro trwa w koalicji, ponieważ, jak zauważył, Solidarna Polska "sama nie da rady", bo nie ma większości w parlamencie. Wchodząc w koalicję "można się bić, walczyć", a przede wszystkim ma się wpływ na politykę. I właśnie dzięki wspólnym rządom "udało się zablokować postęp lewactwa".
Wątek słabej polityki PiS, która uniemożliwia Solidarnej Polsce rozwinięcie skrzydeł powracał jak refren. Marcin Rola spytał o reformę sądownictwa, podsuwając tezę, że straciła ona impet wraz z zawetowaniem przez Andrzeja Dudę ustawy o Sądzie Najwyższym w 2017 roku. Projekt prezydencki, który pojawił się kilka miesięcy później, niewiele różnił się od ustawy Ziobry, jednak minister chętnie się zgodził z tezą prowadzącego rozmowę.
Przyczyną obecnego impasu okazało się weto Andrzeja Dudy i powołanie na premiera Mateusza Morawieckiego. "Premier Morawiecki zmienił strategię, chciał się dogadać z Timmermansem. Byłem tego przeciwnikiem (...) Pan premier został oszukany przez Timmermansa. A w tym czasie druga strona się przegrupowała, kasta się wzmocniła wewnętrznie, a Timmermans skierował szereg spraw do TSUE. I teraz jesteśmy w trudniejszej sytuacji" - narzekał Ziobro.
Szef SP zapowiedział także, że w szufladach ministerstwa zalega aż dziewięć (!) gotowych ustaw sądowych. Nie zdradzał szczegółów, ale można się spodziewać, że jedną z nich jest m.in. ustawa mająca zreorganizować w całości strukturę sądów powszechnych, co w praktyce może się okazać wielką czystką wśród sędziów.
"To ustawy odważne, które wywołają ryk, wściekłość Europy" - chwalił się Ziobro. I ostrzegał, że do ich zrealizowania potrzeba woli większości i "odwagi toczenia sporu z UE", sugerując, że PiS jest na to za słabe.
"To skoro oni się boją, to niech wyślą Zbigniewa Ziobrę, który stanie tam taranem!" - komentował Rola.
Ziobro nie szczędził Marcinowi Roli komplementów. Już na samym początku rozmowy, gdy gospodarz spytał ministra, czy nie bał się, że "pudelki i TVP Info będą hejtować" go za wystąpienie u "skrajnie prawicowego redaktora", zachwalał telewizję wRealu24:
"Myślę, że to jest wielka wartość, że istnieją takie telewizje jak pańska. Zaczynaliście wszystko od początku, z bardzo skromnego miejsca doszliście do pięknego historycznego obiektu w centrum Warszawy. To znak, że się rozwijacie, jesteście potrzebni. A istotą demokracji jest spór opinii i idei. Jeżeli media mainstreamowe chcą zakrzyczeć i przedstawić jeden punkt widzenia, to to nie jest dobre. Już nie mówiąc o tym, że wszystko tam jest na jedną modłę i mają cel propagandowy - urabiać opinię publiczną.
Jestem zwolennikiem pluralizmu, cieszę się, że państwo jesteście i gratuluję".
Na tym umizgi wobec skrajnie prawicowego medium się nie skończyły. W toku dyskusji pojawił się ważny dla Marcina Roli i wRealu24 temat wolności słowa w internecie. Ziobro pochwalił się przygotowaną przez Ministerstwo Sprawiedliwości tzw. "ustawą o wolności w internecie".
"Jeśli zostanie przeforsowana, to będzie państwa lepiej chronić. Wolne media! Wolność słowa!" - obiecywał.
Kanał wRealu24 był kilkukrotnie zawieszany, a nawet usuwany przez platformę Youtube za publikowanie treści podżegających do przemocy i szerzenie mowy nienawiści. Serwis kasował także filmy Roli za szerzenie fake newsów na temat pandemii koronawirusa.
Ustawa Ziobry jest niejako konkurencją dla unijnego projektu Digital Service Act, który ma na celu ograniczenie samowoli platform internetowych w ustalaniu polityk moderacyjnych. Przykład wRealu24 pokazuje jednak wyraźnie, na ochronie czego zależy tak naprawdę Ministerstwu Sprawiedliwości.
Na koniec padły najbardziej wyczekiwane pytania o to, jak wyglądają relacje Solidarnej Polski i Konfederacji. "Coś z tego będzie? Delikatne przytulanie było widoczne" - dociekał Rola.
"Konfederacja jest federacją środowisk, które łączą pewne ideały i dzielą niektóre poglądy. To projekt polityczny, który się udał, bo te środowiska potrafiły szukać kompromisu. Jeżeli myślimy w przyszłości o budowie bloku, który byłby alternatywą wobec lewicy, liberalno-lewicowej sceny, to musimy właśnie szukać tego, co nas łączy, a nie dzieli" - odpowiadał trochę wymijająco Ziobro.
Następnie podkreślał, że SP w przeciwieństwie do Konfederacji jest antyrosyjska, ale tym, co ich łączy jest stosunek do UE. To mocna deklaracja, bo niemała część polityków Konfederacji wprost nawołuje do wyjścia z Unii. Ziobro postanowił jednak pójść nawet krok dalej i przelicytować skrajną prawicę, wytykając, że Konfederacja głosowała za niektórymi poprawkami do ustawy ratyfikującej Fundusz Odbudowy. "Te poprawki miały udoskonalać dokument, który był dla nas całkowicie szkodliwy" - dziwił się Ziobro.
Wypowiedź zakończył jednak wezwaniem do współpracy, która ma być "lepsza niż zaczepianie się taktycznymi posunięciami". Zwracał się też wprost do widzów wRealu24 z prośbą o przychylne patrzenie na Solidarną Polskę. "Łatwo jest krytykować, trudniej rządzić" - apelował sentencjonalnie.
Absolwentka Prawa i Filozofii Uniwersytetu Warszawskiego. Publikowała m.in. w Dwutygodniku, Res Publice Nowej i Magazynie Kulturalnym. Pisze o praworządności, polityce i mediach.
Absolwentka Prawa i Filozofii Uniwersytetu Warszawskiego. Publikowała m.in. w Dwutygodniku, Res Publice Nowej i Magazynie Kulturalnym. Pisze o praworządności, polityce i mediach.
Komentarze