0:00
0:00

0:00

Potwierdziły się wcześniejsze artykuły OKO.press, w których pisaliśmy, że obecna władza będzie chciała mieć totalną kontrolę nad sądami i sędziami. Do tej pory były to jednak informacje nieoficjalne lub luźne wypowiedzi rządzących polityków.

Teraz jest to już pewne, bo plan na dalsze przejmowanie kontroli nad sądami został oficjalnie ogłoszony w sobotę 8 lutego w Warszawie. Tego dnia zebrali się członkowie Solidarnej Polski, partii ministra Zbigniewa Ziobry.

Konwencja była poświęcona „reformowaniu” wymiaru sprawiedliwości. Dużo mówiono co jeszcze władza zrobi w sądach i z sądami. Politycy Solidarnej Polski na czele ze Zbigniewem Ziobrą atakowali też otwarcie niezależnych sędziów, którzy bronią wolnych sądów.

Ale najważniejszy wniosek z tej Konwencji jest taki, że PiS i jego koalicjanci nie zatrzymają się na ustawie kagańcowej. Bo ostatnim etapem podporządkowywania sądów będzie spłaszczenie ich struktury.

Przeczytaj także:

Zastępca Ziobry mówi jak będzie

O spłaszczeniu struktury sądów mówił w sobotę na konwencji wiceminister sprawiedliwości Marcin Warchoł. "Mamy dzisiaj rozbudowany, niemalże bizantyjski system sądownictwa - cztery poziomy. Dlatego proponujemy zmianę w postaci spłaszczenia struktury, likwidacji tej rozbuchanej struktury sądownictwa, wprowadzenie dwóch instancji, jednolite stanowisko sędziowskie i łatwiejsze drogi awansowe dla sędziów pracowitych, rzetelnych, których mamy ogromną liczbę" – zapowiadał Warchoł, jednocześnie poseł PiS (startował jako reprezentant Solidarnej Polski).

Dziś sądy powszechne to sądy rejonowe, okręgowe i apelacyjne. System jest dwuinstancyjny. Sądy rejonowe rozpoznają najprostsze sprawy i można się od ich wyroków odwołać do sądu okręgowego. Sprawami większymi i bardziej skomplikowanymi zajmują się sądy okręgowe, a odwołać się od ich wyroków można do sądów apelacyjnych. Te dwa ostatnie sądy są obsadzone sędziami bardziej doświadczonymi, z dłuższym stażem pracy.

Jest jeszcze Sąd Najwyższy. Ale co do zasady nie jest on sądem trzeciej instancji, tylko sądem prawa, który ma rozstrzygać ważne zagadnienia prawne pojawiające się w sprawach rozpoznawanych w sądach powszechnych.

Obecna władza chce ten system wywrócić do góry nogami, a w jego miejsce zbudować nowy, obsadzony przy okazji swoimi zaufanymi sędziami. PiS planuje bowiem przejąć kontrolę nad starym Sądem Najwyższym. Co może wydarzyć się już wkrótce, bo 30 kwietnia 2020 roku kończy się 6-letnia kadencja I prezes SN Małgorzaty Gersdorf i prezydent będzie wskazywał nowego I prezesa SN.

Z kolei spłaszczenie struktury sądów powszechnych będzie wymagało likwidacji wszystkich sądów i utworzeniu dwóch, nowych szczebli sądownictwa. Na miejscu obecnych sądów rejonowych, okręgowych i apelacyjnych mogą powstać sądy regionalne (przejęłyby funkcje sądów apelacyjnych i okręgowych) oraz sądy okręgowe (zastąpią sądy rejonowe).

Zniknęłyby też stopnie awansów sędziowskich – dziś są sędziowie rejonowi, okręgowi i apelacyjni. Jak Zamiast tego wszyscy sędziowie byliby równi i mieli tytuł sędziego sądu powszechnego. Przy okazji PiS może też zmienić okręgi sądów.

Wysłać niepokornych na emeryturę lub w Bieszczady

Taka reorganizacja sądów otworzy PiS-owi i Ziobrze szeroko furtkę do weryfikacji wszystkich sędziów, których jest ok. 10 tys. Bo sędziów trzeba będzie na nowo powołać na urząd sędziego lub powołać do nowych sądów.

Jak wyglądała taka weryfikacja w wykonaniu obecnej władzy, było widać w prokuraturze. By pozbyć się doświadczonych prokuratorów, PiS zlikwidował Prokuraturę Generalną i prokuratury apelacyjne, czyli dwa najwyższe szczeble w prokuraturze.

W ich miejsce powołano prokuratury regionalne i Prokuraturę Krajową. Pozwoliło to na nowy nabór. W efekcie zabrakło w nich miejsca dla niezależnych prokuratorów oraz tych, którym obecna władza nie ufa. Zostali zdegradowani, często na najniższy szczebel w prokuraturze, czyli do prokuratur rejonowych. Podobnie może być z sędziami.

Podobnie może być w sądach. Po reorganizacji niezależni sędziowie mogą dostać wybór: wcześniejsza emerytura lub pozostanie w sądach z dalszymi konsekwencjami. Te konsekwencje to degradacja na najniższy szczebel sądowy, wysłanie do sądu na drugi kraniec Polski, albo z dala od rodzinnego miasta, a także postępowania dyscyplinarne.

Może być też tak, że dla niepokornych sędziów zabraknie miejsca w nowych sądach i nie zostaną do nich w ogóle powołani.

PiS wprowadzając to w życie paradoksalnie może powoływać się na Konstytucję. Artykuł 180 Konstytucji w paragrafie 1 mówi, że sędziowie są nieusuwalni. Ale już paragraf 5 tego artykułu mówi, że „w razie zmiany ustroju sądów lub zmiany granic okręgów sądowych wolno sędziego przenosić do innego sądu, lub w stan spoczynku z pozostawieniem mu pełnego uposażenia”.

Wysyłanie do pracy z dala od domu obecna władza ćwiczy już dziś w prokuraturze. Sędziów zaś nęka się hurtowymi dyscyplinarkami wszczynanymi przez głównego rzecznika dyscyplinarnego, powołanego przez Zbigniewa Ziobrę.

Ściganych przez rzecznika na początku stycznia 2020 r. było co najmniej 43 niepokornych sędziów, ale ta lista jest już dłuższa. OKO.press opublikowało tę listę.

Trzy etapy przejmowania kontroli nad sądami

Dzięki spłaszczeniu struktury sądów PiS będzie miał kontrolę nad niemal całym państwem. Politycy PiS czekają tylko na dogodny moment. Najprawdopodobniej reorganizację sądów przeprowadzą jeśli Andrzej Duda wygra w maju tego roku wybory prezydenckie. Nie chcą tego zrobić przed wyborami, bo reorganizacja wywoła jeszcze większą burzę niż ustawa kagańcowa.

Jeśli PiS uda się to zrobić, to będzie to ostatni, trzeci etap przejmowania kontroli nad sądami. Pierwszym etapem była neutralizacja i obsadzenie swoimi sędziami Trybunału Konstytucyjnego, który bada legalność ustaw. Dzięki temu PiS mógł uchwalać nowe przepisy nie martwiąc się, że Trybunał Konstytucyjny podważy ich zgodność z Konstytucją.

Drugi etap to likwidacja legalnej KRS i powołanie nowej, obsadzonej głównie sędziami, którzy poszli na współpracę z resortem Ziobry. Nowa KRS jest ważna, bo decyduje o awansach w sądzie i często daje awanse „swoim” sędziom, związanym również z resortem ministra Ziobry.

Jednocześnie minister Ziobro wymienił większośsc prezesów sądów, na co pozwoliła mu znowelizowana, niekonstytucyjna ustawa o sądach.

PiS chciał też przejąć kontrolę nad Sądem Najwyższym, usuwając pierwszą prezes SN Małgorzatę Gersdorf, oraz wysyłając starszych sędziów SN na wcześniejszą emeryturę. Ale na skutek interwencji Komisji Europejskiej i Trybynału Sprawiedliwości UE musiał sie cofnąć.

PiS udało się tylko powołać dwie nowe Izby w SN – Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych oraz Izbę Dyscyplinarną. Ta ostatnia, obsadzona została już przez nową KRS głównie prokuratorami i sędziami, którzy poszli na współpracę z prokuraturą Ziobry.

Izba Dyscyplinarna ma pomóc wyrzucać z zawodów niepokornych sędziów. I już karze niezależnych sędziów jak np. Pawła Juszczyszyna karzą za działalność orzeczniczą zawieszeniem w obowiązkach sędziego oraz obniżeniem na czas zawieszenia wynagrodzenia aż o 40 procent.

Pisaliśmy o tym w OKO.press.

Forsowana teraz przez PiS ustawa kagańcowa raczej nie była planowana. PiS w ten sposób zareagował na wyrok TSUE z listopada 2019, który pozwolił polskim sądom badać legalność nowej KRS i Izby Dyscyplinarnej.

Ostatnim, trzecim etapem przejmowania sądów ma być właśnie zmiana struktury sądów powszechnych, czego PiS nie zdążył zrobić w pierwszej kadencji swoich rządów.

Kaczyński i Ziobro zapowiadają, że się nie cofną

OKO.press pisało kilka razy o takim planie władzy PiS na przejęcie kontroli nad jednym z ostatnich niezależnych filarów demokratycznego państwa. Pierwsze poważne przecieki o reorganizacji sądów pojawiły się w marcu 2019 roku w „Rzeczpospolitej”. Anonimowe źródła w resorcie sprawiedliwości mówiły wtedy o likwidacji sądów apelacyjnych, okręgowych i rejonowych.

Potem przed wyborami parlamentarnymi w październiku 2019 roku

potwierdził to w wywiadzie dla Polsat News Jarosław Kaczyński. Mówił wtedy o artykule 180, punkt 5 Konstytucji. Mówił, że PiS z tego przepisu skorzysta. "Bez głębokiej reformy sądów, w ogóle naprawienie państwa jest bardzo trudne, bo to jest taka jakby ostatnia barykada, ostatni szczebel decyzyjny w bardzo wielu sprawach, i to nie tylko takich, które odnoszą się do spraw cywilnych, czy karnych, ale także administracyjnych". Pisaliśmy o tym w OKO.press.

Zaś w styczniu 2020 roku Zbigniew Ziobro po raz pierwszy powiedział publicznie o takim planie w Radiu Maryja. Też mówił o spłaszczeniu struktury sądów.

Teraz oficjalnie i wprost zapowiedziano to na konwencji Solidarnej Polski. Wiceminister sprawiedliwości Marcin Warchoł mówił też w sobotę o wprowadzeniu sędziów pokoju, którzy mieliby być wybierani w wyborach powszechnych i rozpoznawać proste sprawy w uproszczonej procedurze. "Będą te zmiany konsultowane z naszymi koalicjantami, projekt jest przygotowany i zostanie niebawem ogłoszony" – zapowiedział Warchoł.

Zaś Zbigniew Ziobro zapewniał na konwencji, że dokończy „reformę” wymiaru sprawiedliwości. "Tego potrzebują Polacy: sprawiedliwych i szybko działających sądów. Damy radę wbrew totalnej opozycji, kodziarstwu na ulicy i nadzwyczajnej kaście. Mamy mandat, który dał nam zgodę na samodzielne utworzenie rządów. Jednym z głównych naszych celów jest reforma wymiaru sprawiedliwości i zrobimy to".

Co będzie oznaczać w praktyce reorganizacja sądów i weryfikacja sędziów mówił w wywiadzie dla OKO.press prof. Zbigniew Ćwiąkalski:

;
Na zdjęciu Mariusz Jałoszewski
Mariusz Jałoszewski

Absolwent Wydziału Dziennikarstwa i Nauk Politycznych Uniwersytetu Warszawskiego. Od 2000 r. dziennikarz „Gazety Stołecznej” w „Gazecie Wyborczej”. Od 2006 r. dziennikarz m.in. „Rzeczpospolitej”, „Polska The Times” i „Gazety Wyborczej”. Pisze o prawie, sądach i prokuraturze.

Komentarze