0:000:00

0:00

Prawa autorskie: Fot. Sergei SUPINSKY / AFPFot. Sergei SUPINSKY...

O wynikach badania przeprowadzonego przez firmę Maison and Partners na zlecenie Warsaw Enterprise Institute zrobiło się głośno, ponieważ wnioski z sondażu są w dalekim stopniu niepokojące. Oto ma się zwiększać podatność Polaków na tezy przekazu rosyjskiej propagandy i zarazem zmniejszać zarówno sympatia dla ukraińskich uchodźców w Polsce, jak i poparcie dla walczącej Ukrainy. Wyniki rzeczywiście robią wrażenie:

  • 36 proc. ankietowanych uważa, że Polska powinna “promować pokój za wszelką cenę, nawet za cenę ustępstw terytorialnych Ukrainy wobec Rosji”,
  • 40 proc., że “nie należy drażnić Rosji, ponieważ posiada ona broń nuklearną”,
  • 41 proc., że “uchodźcy z Ukrainy to tak naprawdę imigranci ekonomiczni”,
  • 62 proc., że Polski nie stać na uchodźców.

Zarazem wszystkie te odsetki wzrosły od analogicznego badania we wrześniu 2022 r.

Czy tym wynikom można wierzyć, czy alarmujące (lub wyrażające satysfakcję) medialne komentarze mają jakikolwiek sens, czy rzeczywiście jesteśmy świadkami zasadniczego zwrotu w polskiej opinii publicznej i jak wygląda zderzenie wyników tego sondażu z innymi badaniami? Na te wszystkie pytania odpowiemy poniżej.

Kto przeprowadził badanie? I czy można ufać metodzie?

Kto zlecił badanie? Warsaw Enterprise Institute to organizacja działająca jako wolnorynkowy i konserwatywny think tank, kierowana przez dziennikarza i publicystę Tomasza Wróblewskiego, m.in. byłego naczelnego "Newsweeka" i "Rzeczpospolitej".

Kto przeprowadził badanie? Firma Maison and Partners specjalizuje się w badaniu zachowań konsumenckich, jej badania społeczno-polityczne są mniej znane. Na stronie internetowej znajdziemy badania sprzed prawie pięciu lat, ale Maison and Partners robiło też np. sondaże polityczne przed wyborami prezydenckimi w 2020 roku.

Jak zostało przeprowadzone badanie? Metodą CAWI, na panelu internetowym Ariadna. Jak już pisaliśmy w OKO.press, to badanie uważane jest w polskich warunkach za mniej dokładne niż badania telefoniczne czy bezpośrednie. Wymaga rekrutacji bazy osób, które wypełniając ankiety (zarazem zbierając punkty i dostając drobne nagrody), a następnie badacze z odpowiedzi takich ochotników tworzą próby odpowiadające charakterystyce populacji. W związku z tym, żeby zachować reprezentatywność, wyniki muszą być mocno "doważane". To nie oznacza braku wiarygodności, ale sugeruje ostrożność, zwłaszcza w segmencie badań społeczno-politycznych. Czyli np. porównanie wyników z sondażami przeprowadzanymi inną metodą.

Badanie ukraińskie zostało przeprowadzone w ramach badania omnibusowego. W uproszczeniu to takie badanie, w którym zbiera się pytania od różnych kontrahentów, z różnych dziedzin i agreguje w jednej ankiecie. W związku z tym - znów nieco upraszczając - ankietowany może dostać po sobie np. zestaw pytań o ulubiony smak pasztetu, o zaufanie do marki proszku do prania, o stosunek do ukraińskich uchodźców, o skłonność do zakupu samochodu elektrycznego i o preferencje partyjne. To może, choć nie musi, generować więcej odpowiedzi metodą "na odczepne" oraz spore odsetki osób niezdecydowanych, zwłaszcza przy pytaniach wrażliwych.

Niestety, Maison and Partners w badaniu ukraińskim nie podaje odsetka osób niezdecydowanych, rozkładając ich opinie proporcjonalnie na inne odpowiedzi. A to daje efekt mocnej polaryzacji opinii.

Np. z rozkładu odpowiedzi 50 proc. na "Tak", 32 proc. na "Nie" i 18 proc. "Trudno Powiedzieć", dostajemy 61 proc. "Tak" i 39 proc. "Nie". To z kolei utrudnia porównanie z innymi badaniami, bo sam sposób prezentowania danych daje w tym wypadku co najmniej 7 pkt. proc. różnicy w przedstawianych wynikach.

Czy Polacy chcą, żeby Ukraina się poddała?

Wyniki badania CAWI Maison and Partners porównamy z sondażami CATI (telefoniczne) Ipsos dla OKO.press oraz OKO.press i TOK FM oraz z cyklicznymi pomiarami CBOS metodą mieszaną CAWI, CATI i CAPI (wywiady bezpośrednie). Porównamy trzy obszary: poparcia dla walczącej Ukrainy, stosunku do uchodźców z Ukrainy i strachu przed atomowym szantażem Rosji.

Nie zawsze porównanie będzie bezpośrednie, z powodu inaczej formułowanych pytań, ale zaczniemy od kwestii, o którą wszystkie trzy pracownie pytały niemal tak samo.

W badaniu Maison and Partners z tezą, że że Polska powinna “promować pokój za wszelką cenę, nawet za cenę ustępstw terytorialnych Ukrainy wobec Rosji” zgadza się w styczniu 2023 r. 36 proc. ankietowanych (wzrost o 5 pkt. proc. od września).

Źródło: Maison and Partners / Warsaw Enterprise Institute

O tę samą kwestię pod koniec grudnia 2022 (19-21 grudnia) zapytał Ipsos dla OKO.press i TOK FM.

Odpowiedź, że kraje NATO i UE “powinny dążyć do porozumienia z Rosją, nawet jeśli Ukraina miałaby stracić część terytorium”,

wybrało w tym badaniu tylko 12 proc. ankietowanych.

Nasza wersja pytania była mniej radykalna (pozbawiona zwrotu “za wszelką cenę”), a więc łatwiej było się na nią zgodzić osobom o bardziej zniuansowanych poglądach na wojnę.

Co ciekawe, wynik uzyskany przez Maison and Partners w naszym badaniu się powtórzył, ale... w Niemczech, dużo mocniej zdystansowanych wobec wojny: porozumienie z Rosją wybrało tam 39 proc. badanych.

Co więcej, Ipsos pod koniec grudnia zbadał również pogląd Polaków na temat przystąpienia Ukrainy do NATO, co wiązałoby się w sposób oczywisty z większym zaangażowaniem w wojnę i zarazem oznaczało mniejsze prawdopodobieństwo porozumienia z Rosją. Przeciwko przyjęciu Ukrainy do Sojuszu Północnoatlantyckiego opowiedziało się tylko 21 proc. badanych.

W lipcu 2022 r. o porozumienie z Rosją za cenę ustępstw pytał również CBOS. Odpowiedź, że "należy dążyć przede wszystkim do tego, aby zakończyć wojnę i przywrócić pokój, nawet jeśli Ukraina będzie musiała zrezygnować z części swojego terytorium lub części swojej niezależności" wybrało 23 proc. badanych.

Źródło: CBOS, lipiec 2022 roku

CBOS nie powtarzał już tego pytania, ale możemy porównać wyniki dotyczące poczucia zagrożenia wojną wśród Polaków, zakładając związek przyczynowo skutkowy między większym strachem a oczekiwaniem zawarcia pokoju.

Od lipca 2022 poczucie zagrożenia zwiększało się i obniżało skokowo, zapewne wraz z doniesieniami medialnymi o sytuacji międzynarodowej i sytuacji na froncie. W styczniu 2023 zmiany są niewielkie: w stosunku do lipca poczucie zagrożenia wzrosło o 4 pkt. proc., natomiast w porównaniu do marca 2022 roku zmniejszyło się o 6 pkt. proc.

Źródło: CBOS, styczeń 2023

Co więcej, wg badań CBOS Polacy wciąż są bardziej optymistyczni, jeśli chodzi o efekt końcowy wojny dla Ukrainy, niż podczas pierwszych sześciu miesięcy konfliktu: od marca do sierpnia 2022 roku opinie, że Ukraina będzie musiała zrezygnować z części swojego terytorium podzielało od 34 do 44 proc. badanych, dziś to 31 proc.

Źródło: CBOS, styczeń 2023

Podsumowując, badania Ipsos i CBOS nie potwierdzają, by prawie 40 proc. Polaków opowiadało się za polityką appeasementu wobec Rosji. Nie widać też dziś istotnie większego pesymizmu, co do wyników wojny dla Ukrainy w porównaniu do pomiarów od początku rosyjskiej agresji.

Czy Polacy mają dość uchodźców z Ukrainy?

Porównanie opinii o uchodźcach z Ukrainy uzyskanych w badaniu Maison and Partners z tymi pochodzącymi z sondaży Ipsos i CBOS jest już dużo trudniejsze ze względu na inne pytania zadawane w analizowanych sondażach. Spróbujemy jednak zestawić ze sobą uogólnione tezy wyłaniające się z wyników tych trzech pracowni.

W badaniu Maison and Partners stosunek Polaków do uchodźców jest nieprzychylny i pogarsza się w czasie.

  • Po pierwsze, w styczniu 2023 r. 41 proc. Polaków (wzrost od września o 6 pkt. proc.) nie wierzy w szczerość intencji uciekinierek i uciekinierów, twierdząc, że "to tak naprawdę imigranci ekonomiczni". Czyli nie uciekają przed wojną, lub wojna stanowi dla nich tylko wygodny pretekst, żeby poprawić swoją sytuację ekonomiczną.
  • Po drugie, aż 62 proc. badanych (wzrost o 2 pkt. proc. od września) uważa, że "Polski nie stać na uchodźców", czyli że innymi słowy pomoc państwa dla przybyszów z Ukrainy powinna być ograniczona.

Stosunek do uchodźców w wymiarze relacji między uchodźcami a polskim państwem zbadaliśmy w OKO.press dwukrotnie: w maju i w listopadzie 2022 roku. Ipsos zadał ankietowanym następujące pytanie: "Czy gdyby osoby z Ukrainy, które obecnie przebywają w Polsce, miały zostać w Polsce na wiele lat, to byłoby to dla Polski dobre czy złe?".

W listopadzie 69 proc. badanych uważało, że to dobrze (wzrost o 2 pkt. proc. od maja), a 25 proc. - że źle (spadek o 2 pkt. proc.). Czyli niechęć do uchodźców wyrażana w długofalowej ocenie skutków ich pobytu i życia w Polsce była stosunkowo niska. Można postawić hipotezę, że w związku z powyższym również motywacje Ukraińców nie były przez badanych w sondażu Ipsos odczytywane jako bałamutne.

CBOS o stosunek do uchodźców z Ukrainy pyta w dwójnasób.

Pierwsze pytanie brzmi: "Czy, Pana(i) zdaniem, Polska powinna przyjmować ukraińskich uchodźców z terenów objętych konfliktem?". Od początku wojny nie widać załamania się akceptacji dla przyjmowania uchodźców: w styczniu 2023 roku wynosiła ona 78 proc., we wrześniu 2022 r. - 79 proc.

Źródło: CBOS. styczeń 2023

Drugie pytanie wprost dotyczy pomocy państwa dla Ukraińców w Polsce: "Czy Pana(i) zdaniem pomoc, którą nasz kraj oferuje uchodźcom z Ukrainy, jest: zbyt mała, wystarczająca, zbyt duża, trudno powiedzieć".

Również w tym pytaniu nie widać trendu lub proporcji, które wskazywałyby, że Polacy sprzeciwiają się skali pomocy dla uchodźców w Polsce. Pomoc jako zbyt dużą określiło w styczniu 2023 r. tylko 22 proc. badanych i był to jeden z niższych odsetków od początku rosyjskiej agresji.

Źródło: CBOS, styczeń 2023

Czy boimy się rosyjskiej bomby?

Według badania Maison and Partners 40 proc. badanych Polaków zgadza się z tezą, że “nie należy drażnić Rosji, ponieważ posiada ona broń nuklearną”. Tym razem badania Ipsos oraz CBOS potwierdzają, że straszak w postaci rosyjskiego arsenału atomowego jest mocną kartą w propagandowej talii Putina i wywołuje silny lęk.

W marcu 2022 r., krótko po rozpoczęciu rosyjskiej agresji, Ipsos dla OKO.press zapytał badanych, czy Polska i NATO powinny interweniować zbrojnie w obronie Ukrainy. W pierwszej wersji pytania twierdząco odpowiedziało 30 proc. ankietowanych. W drugiej wersji, gdy przypomnieliśmy o arsenale nuklearnym Putina, ten odsetek jeszcze spadł - do 24 proc.

Również w CBOS choć lęk malał, w październiku 2022 roku wciąż był silny: 66 proc. badanych obawiało się, że Rosja może użyć broni atomowej przeciwko Ukrainie, 47 proc., że może jej użyć przeciwko Polsce, 37 proc., że może jej użyć przeciwko innym krajom NATO.

cbos_atom

Jak to jest naprawdę z naszym stosunkiem do Ukrainy i Ukraińców?

Dziś, na przełomie stycznia i lutego 2023 r., w świetle wyników badań właściwa odpowiedź na powyższe pytanie brzmi tak, że do końca tego nie wiemy, ale na pewno jest lepiej, niż moglibyśmy przypuszczać w lutym i marcu 2022 roku.

Opowieść o podejściu Polaków do wojny za wschodnią granicą i uchodźców z Ukrainy jest trochę jak kronika zapowiedzianej katastrofy, która jednak z miesiąca na miesiąc nie nadchodzi.

Po niezwykłej i spektakularnej pomocy, jaką w pierwszych miesiącach wojny nieśli Polacy uchodźcom, w debacie publicznej wiele było obaw, że gdy dziesiątki tysięcy uciekinierów zmienią się w miliony, społeczeństwo zareaguje skokiem niechęci. Że wraz z kryzysem gospodarczym pozytywne nastroje wobec Ukraińców mocno spadną. Że wraz z przedłużającą się wojną, chęć do pomocy militarnej znacznie osłabnie.

O nadchodzącym nieuchronnie pogorszeniu się nastrojów i stosunku do Ukraińców ostrzegali w swoim raporcie socjologowie Przemysław Sadura i Sławomir Sierakowski, którzy wskazywali, że sondaże opinii obejmują zazwyczaj w największym stopniu "obywateli dobre jakości", pozostawiając spore grupy społeczne poza radarem:

"Tym, co połączyło narracje badanych z klasy średniej i z klas ludowych, okazała się silna niechęć spontanicznie wyrażana we wszystkich grupach fokusowych wobec Ukraińców.

Pobrzmiewa w nich niepokój o utratę pierwszeństwa w dostępie do świadczeń i do usług publicznych (służba zdrowia, edukacja, opieka).

Nawiązując do stosowanej w poprzednich badaniach metafory kolejki: teraz to uchodźcy są oskarżani, że się wpychają (wcześniej byli to inni Polacy), a nawet dostają to, o czym cierpliwie czekający Polacy mogą tylko pomarzyć: miejsce w żłobku lub przedszkolu, wizytę u specjalisty, bliski termin zabiegu” - pisali Sadura i Sierakowski.

Więc kto wie, być może badanie Maison and Partners wychwyciło właśnie "obywateli gorszej jakości" i pokazało prawdziwy obraz opinii w polskim społeczeństwie. Można też przedstawić hipotezę, że emocje antyukraińskie oraz ich wyrażanie blokuje jeszcze silniejsza emocja antyrosyjska. I może tego nie zrozumiała skrajnie prawicowa Konfederacja, która próbowała wykorzystać politycznie antyukraińskie resentymenty, a w efekcie w sondażach Ipsos spadła z 11 proc. w marcu 2022 do 6 proc. w grudniu.

Ale równie prawdopodobna jest i taka teza, że polskie społeczeństwo wbrew przewidywaniom, mimo różnych konfliktów, konkretnych uprzedzeń, niechęci i lęków okazało się w wypadku Ukrainy i Ukraińców empatyczne, pomagające i uczące się szybko, jak żyć razem. Nie tylko akcyjnie, ale również w długim okresie. Na to też są wiarygodne badania.

Udostępnij:

Michał Danielewski

Wicenaczelny OKO.press, redaktor, socjolog po Instytucie Stosowanych Nauk Społecznych UW. W OKO.press od 2019 roku, pisze o polityce, sondażach, propagandzie. Wcześniej przez ponad 13 lat w "Gazecie Wyborczej" jako dziennikarz od spraw wszelakich, publicysta, redaktor, m.in. wydawca strony głównej Wyborcza.pl i zastępca szefa Działu Krajowego. Pochodzi z Sieradza, ma futbolowego hopla, kibicuje Widzewowi Łódź i Arsenalowi

Komentarze