0:00
0:00

0:00

  • „Lekcja WF, idziemy na stadion. Jedno dziecko przebiega 400 metrów. Drugie mówi: nie mogę. To ja: chociaż przejdź. Nie stawiam jedynki. Jak dziecko pokona jedno kółeczko, mówię: super, może spróbujesz drugie? A może wprowadzisz truchcik lub marsz?"
  • „Jedni stawiają sobie wysoko poprzeczkę – 30 brzuszków w 30 sekund, a inni nie chcą lub nie mogą zrobić ani jednego. Mnie nie chodzi o to, by wszyscy robili tak samo, tylko by dzieci umiały wybrać to, co im się w świecie sportu podoba i praktykowały to w dorosłym życiu"
  • „WF działa kiedy jest przyjaźń i prawda. Jeśli umiemy słuchać młodzieży, to i w aktywność fizyczną wchodzi inaczej. Tylko łatwiej powiedzieć: proszę" – z Katarzyną Janicką, wuefistką z Chełma rozmawia Maria Hawranek.

To kolejna rozmowa z cyklu OKO.press „Jak ratować szkołę”, który rozpoczęliśmy 1 września. Pytamy nauczycieli z różnych szkół w Polsce, jak dobrze uczyć, jak radzić sobie ze złym systemem, przeładowanym programem, nauczycielskim automatyzmem, skostniałą szkolną strukturą i ideologią, która ogranicza wolność szkoły.

„NIEDZIELA CIĘ ZASKOCZY” to cykl OKO.press na najspokojniejszy dzień tygodnia. Chcemy zaoferować naszym Czytelniczkom i Czytelnikom „pożywienie dla myśli” – analizy, wywiady, reportaże i multimedia, które pokazują znane tematy z innej strony, wytrącają nasze myślenie z utartych ścieżek, zaskakują właśnie

Przeczytaj także:

Maria Hawranek, OKO.press: Lekcje WF zaczyna Pani od zbiórki? Zawsze mi się to jakoś wojskowo kojarzyło.

Katarzyna Janicka*: Tak, ale nie stoimy w szeregu, tylko wszyscy siadają przy mnie po turecku. Pytam: jak się czujecie, wyspaliście się dziś? Kogoś boli głowa? Czy macie dobry humor? Naturalnie pojawia się atmosfera rozluźnienia. Dzieci same zauważają: u pani nie jest tak sztywno. To taki pierwszy krok do przyjaźni, bez niej dziecko nie będzie chciało się zaangażować w ćwiczenia.

Jaki status mają WF-ści wśród innych nauczycieli?

Kiedy 30 lat temu zaczęłam pracę, nauczyciel WF był na samym końcu całego pokoju nauczycielskiego – uznawano, że nie umie nic powiedzieć, napisać, tylko rzuca piłkę. Ważniejsza była pani od polskiego, matematyki, a WF nie był traktowany poważnie. Dla mnie to było zaskoczenie, bo byłam z klasy sportowej, gdzie WF zawsze był najważniejszy, a sukcesy sportowe były doceniane również w kontekście siły charakteru. Ale dziś nauczyciele WF są w szkole zauważani i doceniani.

Skąd ta zmiana?

W moim odczuciu kulę śnieżną zapoczątkował program „WF z klasą”. Wuefiści wyszli na światło dzienne, zaczęli organizować wydarzenia sportowe i kulturalne, zostawali dyrektorami szkół... W latach 80., 90. SKS (Szkolny Klub Sportowy) był dla młodzieży uzdolnionej, później stał się rzadkością w szkołach. Dzięki programowi "WF z klasą" sport stał się dostępny dla wszystkich dzieci, niezależnie od sprawności. Do tego doszły „Lekcje WF z Mistrzem” w różnych miastach Polski, „Lekkoatletyka dla każdego”, „STOP zwolnieniom z WF”, czy obecny program „WF z AWF”. Nauczyciele WF się pokazują, a rodzice i dzieci ich doceniają.

Pani też wzięła udział w programie.

Zostałam jedną z liderek. Pamiętam spotkanie inauguracyjne z ministrą Muchą.

Powiedziano wtedy, że WF w szkole powinien być najważniejszym przedmiotem. Wszyscy zdziwieni – a dlaczego? Bo nauczyciele wychowania fizycznego to świetni organizatorzy działań szkolnych, a WF powinien być odprężeniem dla ciała i mózgu dziecka umęczonego siedzeniem w ławce. Bardzo mi się to spodobało.

To były intensywne lata. Wyszliśmy w Polskę WF-em. Na początku było nas - liderów - 15, potem doszło do 30. Centrum Edukacji Obywatelskiej przeszkoliło nas pod względem psychologicznym, pedagogicznym i liderskim. Nauczyłam się, jak używać TIK, technologii komunikacyjnej na WF, jak dzielić się dobrymi praktykami przez prowadzenie bloga i jak napisać dobry projekt sportowy, by pozyskać grant. Niestety, w 2016 roku zabrakło finansowania.

I teraz w każdej szkole WF cieszy się szacunkiem?

Mam poczucie, że jego status jest dziś wyższy.

Wolontariat trampoliną do sportu

A co musi zrobić nauczyciel WF, by zasłużyć na szacunek uczniów?

Musi słuchać uczniów, mieć pomysł na siebie i pasję, no i musi być przykładem. 20 lat temu wolontariat dziecięcy stał się dla mnie jako nauczycielki przygodą życia. Po dziesięciu latach pracy w zwykłej szkole, gdzie WF był oparty na osiąganiu wyniku sportowego, trafiłam do szkoły integracyjnej. W pierwszej szkole, jeżeli uczennica lub uczeń nie uzyskali wyniku np. w biegu na 60 metrów, zostawali odpowiednio gorzej oceniani. Nikt wtedy nie patrzył, czy dziecko się starało.

Wiedziałam, że w szkole integracyjnej nie mogę pracować w ten sposób. Dzieci z niepełnosprawnościami od razu zaimponowały mi postawą – zawsze przygotowane do lekcji, miały strój i chętnie ćwiczyły. Nie rezygnowały. Były przykładem. Bardzo chciałam pokazać dzieciom zdrowym, że nie mają żadnej wymówki, by nie ćwiczyć.

Co ma do tego wolontariat?

Nasz wolontariat polega na organizowaniu imprez sportowych dla dzieci i młodzieży z niepełnosprawnościami. Utworzyłam integracyjny kalendarz sportowy Miasta Chełm pod hasłem „ŁĄCZY NAS SPORT”. Wspólnie tworzymy rozgrywki piłki nożnej, lekkiej atletyki, tenisa stołowego, trenażery multimedialne, czyli rowery z ekranami. Program kształtuje empatię, daje poczucie sprawczości, satysfakcji i pozwala zachęcić do sportu te dzieci, które WF-u nie lubią. U mnie jest taka atmosfera, że nie boją się mówić: nienawidzę WF-u, nie lubię się męczyć.

I co pani na to?

Mówię: rozumiem, ale ja też muszę ci wystawić ocenę, jak z każdego innego przemiotu. I od razu daję receptę: jeśli nie lubisz WF, to może zaangażujesz się w sportowy wolontariat dziecięcy? Da ci możliwość zaistnienia w sporcie w inny sposób – to nie ty skaczesz, czy grasz w tenisa stołowego, ale możesz być organizatorem albo sędzią. Musisz nauczyć się przepisów, zasad organizacji. Zwykle następuje wtedy chwila ciszy i zaciekawienie. A po chwili: naprawdę? I z tego też będę mieć ocenę? Oczywiście, odpowiadam.

Wolontariat okazał się trampoliną do sportu, daje możliwość wejścia w ten świat inną drogą.

Działania społeczne i organizacja imprez też są w podstawie programowej wychowania fizycznego, więc uczeń realizuje program i systematycznie wciąga się w aspekty sportu dla każdego.

Wielokrotnie obserwowałam taką zmianę: uczennica nie chodziła na WF, zaangażowałam ją w pomoc, zaciekawiła się, wzięła udział w wielu imprezach w szkole i w mieście Chełm. W efekcie zainteresowała się sportem. Jak ktoś się udziela w wolontariacie albo współorganizuje np. bieg na WOŚP, to potem już mu nie wypada nie mieć stroju na WF. Ci uczniowie stają się przykładem i to nakręca dobrą spiralę. Wolontariusze to uczniowie klas 7 i 8, ale młodsze dzieci pytają, kiedy mogą się zapisać. Młodzi organizatorzy sportu są zadowoleni z tej roli, czują się traktowani poważnie, a zadania wykonują z wielką uwagą.

Przez fitness do boksu

Jak jeszcze wciąga pani w sport te mniej chętne uczennice i uczniów?

Na pierwszym WF-ie pytam, co robili w wakacje, czy ich rodzicie uprawiają jakiś sport, czy oni trenują jakieś sporty poza szkołą. Czasem dzieci na WF-ie są niewidoczne, ale w swojej dyscyplinie uprawianej w klubie sportowym osiągają sukcesy – zapasy, taniec, boks, karate. Stworzyłam na Facebooku profil ŁĄCZY NAS SPORT i za zgodą rodziców prezentuję tam osiągnięcia uczennic i uczniów. Skromność dzieci często jest tak wielka, że nie potrafią się chwalić swoimi sukcesami, a ja je do tego zachęcam, bo one mogą zachęcić innych.

Zapraszam uczniów, którzy coś trenują, by pokazali nam swoje umiejętności na lekcjach WF z Mistrzem. To są np. pokazy zapaśnicze, karate, aikido czy boks.

Ja chcę ich wychować do życia w aktywności fizycznej – by dziecko, kończąc podstawówkę, czy szkołę średnią, umiało wybrać najlepszą dla siebie formę ruchu: siłownię, fitness, czy basen. Cokolwiek wybierze, to już jest sukces.

Ale skąd mają się dowiedzieć, czy lubią nordic walking, zapasy lub aikido? Robicie to wszystko na WF?

Robimy lekcje z mistrzem: zapasy, judo, aikido, karate, boks, fitness, piłka nożna i oczywiście speed-ball. Po jednym dniu w roku na każdy sport, jest pokaz i ćwiczenia z trenerem i zawodnikami. Przed pandemią zabierałam też chętnych do klubów, żeby mogli zobaczyć salę i trening zawodniczy. Odwiedził nas na przykład Dariusz Jabłoński, zapaśnik w stylu klasycznym, mistrz świata i Europy, olimpijczyk. Opowiedział swoją sportową historię, zaprezentował trofea i przeprowadził zajęcia z elementami zapasów.

Ostatnio na Europejskim Dniu Sportu Szkolnego wprowadziłam korelację dwóch odległych dyscyplin: „Przez fitness do boksu”. Zaprosiłam absolwentów naszej szkoły, należących do klubu bokserskiego. Tak pokazuję młodzieży, że mamy inne sporty poza gimnastyką, piłką nożną, piłką siatkową, czy koszykówką. By mogli spróbować – a nuż im się spodoba? Może zapiszą się do takiego klubu?

A deskorolka, break dance?

Zajęć z deskorolki nie prowadziłam, choć wykorzystujemy je w grach i zabawach. A break dance prowadziłam kilka lat temu w gimnazjum, był wtedy hitem wśród młodzieży, teraz nikt już o niego nie pyta.

Co z tą zumbą?

To jeszcze proszę opowiedzieć o speed-ball. Co to takiego?

Dla mnie to innowacja sportowa XXI wieku. Polega na odbijaniu rakietami piłki przymocowanej do żyłki na statywie, piłka rotuje wokół niego, można grać super sola, singla, debla i drużynowo. Zafascynowałam się tym sportem wiele lat temu, bo umożliwia prowadzenie wychowania fizycznego nie tylko na sali, ale też na boisku, a nawet na korytarzu. Naszych wolontariuszy uczyłam grać, byśmy wyszli z tym sportem na szkolne i miejskie festyny.

Założyłam grupę „Łączy nas Speed-ball Chełm”, w 2018 roku zorganizowałam w Chełmie Europejski Speed-ball Camp, a w 2019 roku IV Mistrzostwa Polski Speed-ball. Wśród moich wychowanek mam dwie brązowe medalistki Mistrzostw Polski oraz złote medalistki w grze singlowej i super solo 2019 roku oraz aktualną Mistrzynię Polski roku 2022. Dziewczyny tak się wkręciły, że pomogły mi rozpropagować ten sport w całym mieście. Spopularyzowaliśmy go w województwie lubelskim i Polsce wschodniej.

Wałkujecie dwutakt?

Dwutakt jest, uczymy się techniki. Bez techniki i umiejętności nie ma podstaw do gry.

Niby tak. Mam jednak takie wspomnienie, że to mordowanie dwutaktu wcale nie skutkowało tym, że potrafiliśmy lepiej grać w koszykówkę.

Jak dzieci nie nauczą się podstaw w tzw. złotym wieku, czyli w edukacji wczesnoszkolnej oraz w klasie 4. i 5. w przyjemnej, zabawowej formie, to w klasach 6-8 trudno im będzie swobodnie grać. Dlatego ćwiczymy ten dwutakt, ale nie robię typowych sprawdzianów, że każdy po kolei wykonuje to zagranie. Wtedy młodzież się napina i stresuje. Zaliczamy je w czasie gry w koszykówkę. Młodzież gra, a ja w międzyczasie oceniam umiejętność wykonania danego elementu. Oczywiście informuję ich o tym, że będę oceniać. Komentuję: wspaniale zrobiłaś/eś dwutakt, fajnie ci wyszło podanie. Są z tego zadowoleni.

No to teraz taka sytuacja. Mówi pani: dziś robimy skok przez kozła. Po sali przechodzi jęk zniechęcenia. Ktoś rzuca: a może zumbę? Co pani robi?

Kiedy były gimnazja, stosowałam słoik szczęścia. Każdy mógł wrzucić do słoika swoją propozycję zajęć na WF i raz w tygodniu mieliśmy lekcję zgodnie z losem. Teraz jak pada propozycja, to nad nią dyskutujemy. Od kiedy mamy zajęcia koedukacyjne, trzeba bardziej się wysilić, by zadowolić i chłopców, i dziewczynki.

Ale jednak: co z tą zumbą?

Akurat zumby nie prowadzę, ale tańczymy belgijkę, taniec integracyjny. Wszystko zależy, gdzie ćwiczymy, bo staram się korzystać z potencjału każdej przestrzeni. Jeśli na sali, to wszyscy wiedzą, że to oznacza grę w piłkę siatkową, koszykówkę, jeśli idziemy na Orlika - to raczej piłka nożna. Jedynie korytarz wyzwala kreatywność i uczniów, i nauczyciela, wtedy jest zumba. Wtedy możemy zrealizować pragnienia uczniów.

A ten skok przez kozła w ogóle musi być?

No musi. Ale jak ktoś się boi skakać, to proponuję łatwiejsze ćwiczenia i staram się zachęcić, na zasadzie zaprzyjaźnij się z odskocznią i zobacz, co się stanie z twoim ciałem. Gdzie polecisz, jak się odbijesz? Czy możesz nad tym zapanować? Chcę wzbudzić ich ciekawość.

Miałam przypadki, że uczniowie bali się skakać mimo pokazu i prób, jedni łamali lęk przy kolejnych lekcjach, a inni zostawali na fazie odbicia na odskoczni.

Nie dostawali za to gorszej oceny?

Nie. W tej chwili zgodnie z rozporządzeniem dotyczącym systemu oceniania z 2016 roku, podejście w przedmiotach artystycznych, do których wychowanie fizyczne się zalicza, jest takie, że na dobry stopień wystarczą tylko chęci. Oceniamy za wkład, który uczeń reprezentuje, a nie za jego wynik. Oczywiście jak ktoś mówi: „chciałabym przeskoczyć przez kozła” i nic więcej nie robi, to nie wystarczy. Trzeba te chęci pokazać. Podejść, spróbować.

Inna sytuacja: idziemy na stadion. Jedno dziecko przebiega 400 metrów. Drugie mówi: nie mogę. To ja: chociaż przejdź. Nie stawiam jedynki. Jak dziecko pokona jedno kółeczko, mówię: super, a może teraz wprowadzisz truchcik lub marsz?

Jedni stawiają sobie wysoko poprzeczkę – 30 brzuszków w 30 sekund, a inni nie chcą lub nie mogą zrobić jednego. Mnie nie chodzi o to, by wszyscy robili tak samo, tylko by dzieci umiały wybrać to, co im się w świecie sportu podoba i praktykowały to w dorosłym życiu.

WF bez tabu

Jakie stroje muszą nosić?

Oczywiście bez biżuterii, krótkie paznokcie, włosy spięte, buty najlepiej wiązane, to ze względów bezpieczeństwa. Ale proponuję uczennicom i uczniom, by sami wybrali kolor koszulki. Ważne, by były wygodne, zakrywały brzuch, a kolor był spójny dla grupy – obojętne, czy czarny, czy różowy, jak chcą. Muszą się dogadać, zagłosować. Ktoś powie – kolor koszulki, błaha sprawa. Ale oni w ten sposób uczą się wypowiadać swoje zdanie.

A co pani robi, żeby ktoś nie czuł się ofermą na pani lekcjach?

(cisza) Co za słowo. Nie ma tak.

Nie mówię, że pani tak dzieci nazywa. Chodzi mi o to, że niektóre mniej sprawne dzieci czują się gorsze. Więc na wszelki wypadek nie zaryzykują wykonania jakichś ćwiczeń, bo a nuż się okaże, że umieją gorzej albo nie umieją wcale.

Rozumiem. I chłopcy, i dziewczyny mają kompleksy. Są osoby bardzo wysokie, niskie, bardzo szczupłe, z brzuszkiem, z dużym biustem. Jestem w relacji z uczniami prawdziwa, rozmawiam z nimi na każdy temat, na poziomie ich wieku. U nas na lekcji WF w ogóle nie ma tematów tabu.

Jak dziewczyna ma duży biust i widzę, że ma z tym kłopot, to rozmawiam z nią indywidualnie, nie na forum. Najpierw skracam dystans i ośmielam, gratulując jej pięknego biustu. Potem proponuję jej staniki sportowe, które pomagają utrzymać biust na miejscu podczas ćwiczeń. Nie zawsze w domu się na takie tematy rozmawia.

W ogóle jeśli ktoś się czegoś krępuje, to rozmawiamy. Kiedyś miałam dziewczynę w 7. klasie, która nie umiała skakać na skakance. Chowała się za koleżankami, żebym jej nie zobaczyła. Porozmawiałam z nią i dałam jej skakankę do domu. Byłoby jej wstyd uczyć się skakać na forum.

Generalnie dzieci wiedzą, że mogą ze mną omówić każdy temat i zagadują do mnie na przerwie, tak, że czasem nie mam czasu na wytchnienie.

A jak ktoś rzeczywiście jest np. za gruby?

Rozmawiamy też sporo o zdrowym odżywianiu i roli ruchu w podtrzymaniu zdrowia. Po pandemii mamy kłopoty z otyłością, jak wykazało badanie Instytutu Matki i Dziecka. Kłopot polega na tym, że jeśli powiemy rodzicowi, że jego dziecko ma skoliozę, to wdzięczny zaraz pobiegnie do ortopedy. Ale jak powiemy, że dziecko ma otyłość, to rodzic się obraża zamiast iść do dietetyka. Co prawda minister wprowadził program „WF z AWF” i dodatkowe zajęcia w szkołach. Niestety, program kończy się w listopadzie.

To co pani konkretnie robi z dziećmi otyłymi na lekcji?

Po pierwsze kontroluję, aby zawsze ćwiczyły. Po drugie podpowiadam formy aktywności, które mogą wykonać – zestawy ćwiczeń. Zachęcam do rekreacji rodzinnej. Konsultujemy sposób odżywiania.

Dziewczyny chętnie ćwiczą u pani?

Nie miałam kłopotu z motywowaniem dziewczyn, ale wiem, że inni nauczyciele zgłaszają niechęć z ich strony do ćwiczeń, od kiedy w 2018 roku pojawiła się koedukacja w klasach 6-8. Wtedy zaczął się problem – niektóre się wstydzą, nie chcą. Ale ja staram się wspierać dziewczyny. Podczas gry w piłkę siatkową, wskakuję na boisko i gram z dziewczętami przeciwko chłopcom i wygrywamy.

Z każdego staram się wyciągnąć to, co lubi – ktoś lubi gimnastykę, ktoś koszykówkę, ktoś tenis stołowy. Wszechstronnie uzdolnieni zdarzają się bardzo rzadko i wtedy wprowadzamy pracę z uczniem zdolnym, ale ja doceniam każde pozytywne działanie na WF.

W takim razie domyślam się, że o tych biustach i stanikach to rozmawiała pani w dzielonych płciowo grupach.

Tak. Ale przy koedukacji chłopcy pytają o okres w 7. albo 8. klasie! Ostatnio chłopak spytał: „A co z tym tamponem?". To im odpowiadam. Jest pretekst do tej rozmowy, bo dziewczyny muszą się przełamać i powiedzieć: jestem niedysponowana. Potem dzwonią do mnie zadowolone mamy, że z ich synami o okresie pogadałam. Czasem nastoletnie chłopaki rzucają prowokacyjnie, dla zabawy: „Proszę pani, ona zaraz urodzi". Podchodzę do tego poważnie i w odpowiedzi mówię im, jak wygląda rozwój człowieka, a poród nie jest tematem kpin czy żartów.

Korzystam z cudownej korelacji przedmiotów biologii i WF-u, to uspokaja dziewczęta. Mówią: „Pani jest z nami".

A co na pani zajęciach oznacza bycie niedysponowaną? Pamiętam, że większość z nas, dziewczyn, cieszyła się, że ma wymówkę, by nie ćwiczyć.

Od tego roku postarałam się o różową skrzyneczkę w naszej szkole. Mówię dziewczynom, że mogą ćwiczyć na tyle, na ile mają ochotę – jak okres jest obfity, możesz nie ćwiczyć, a jak dobrze się czujesz, przynieś strój, ale zgłoś niedyspozycję. I będziesz dostosowywać do siebie ćwiczenia, które są na lekcji.

Mamy XXI wiek, rozmowa o okresie to nic wielkiego, najważniejsza jest forma przekazu.

Jak wyglądały pani WF-y, te pierwsze, zanim pani wybrała klasę sportową?

Nie pamiętam WF z klas 1-3. WF to pamięć o klasie sportowej 4-8, w której było bardzo ciężko, 10 godzin WF tygodniowo, ale ja to lubiłam.

Jakby miała pani podsumować: co sprawia, że lekcje WF-u są udane?

WF działa kiedy jest przyjaźń i prawda. Jeśli umiemy słuchać młodzieży, to i w aktywność fizyczną wchodzi inaczej. Tylko łatwiej powiedzieć: proszę zrobić 10 przysiadów, niż traktować uczennice i uczniów po partnersku.

wuefistka z uczennicami

*Katarzyna Janicka, nauczycielka wychowania fizycznego w Szkole Podstawowej nr 1 w Chełmie. Honorowa Ambasadorka Speed-ball na Polskę Wschodnią, koordynatorka Sportowego Wolontariatu Dziecięcego Fundacji CEMEX – SP1 Chełm, Ambasadorka Fundacji Cemex „Budujemy Przyszłość”, Projektant edukacji 2017, 2018, 2022. Społecznik Roku 2016 Miasta Chełm. Od 2018 Radna Rady Miasta Chełm.

;
Na zdjęciu Maria Hawranek
Maria Hawranek

Reporterka i podróżniczka. Pisze dla „Dużego Formatu”, „Wysokich Obcasów”, „Tygodnika Powszechnego” i „Przekroju”. Współtwórczyni reporterskiego projektu IntoAmericas.com. Autorka książki „Szkoły, do których chce się chodzić, są bliżej niż myślisz”. Razem z Szymonem Opryszkiem wydała książki „Wyhoduj sobie wolność”, „Tańczymy już tylko w Zaduszki”. Mama Gucia, ich trzyletniego syna.

Komentarze