0:000:00

0:00

Prawa autorskie: AFPAFP

„Krótko. FT [Financial Times] opublikował plan, który prezentuje stanowisko strony rosyjskiej. Nic więcej. Nasza strona ma swoje stanowisko. Jedyne [oczekiwania], jakie na tym etapie potwierdzamy, to zawieszenie broni, wycofanie rosyjskich wojsk i gwarancje bezpieczeństwa od wielu państw” - napisał na Twitterze Mychajło Podolak, doradca prezydenta Zełenskiego i jeden z negocjatorów w procesie rozmów pokojowych z Rosją.

View post on Twitter

Podolak odniósł się w ten sposób do artykułu „Financial Times”, który zdążył już obiec świat.

Co napisał „Financial Times”?

Dziennik pisze o 15-punktowym planie pokojowym, który obejmuje zawieszenie ognia i wycofanie się Rosjan z Kijowa. Powołuje się na trzy źródła wśród osób zaangażowanych w negocjacje ukraińsko-rosyjskie. Po raz pierwszy plan miał być dyskutowany w poniedziałek 14 marca 2022. Co zakłada?

  • Ukraina rezygnuje z ambicji dołączenia do NATO.
  • Obiecuje też, że nie zgodzi się na żadne zagraniczne bazy wojskowe ani broń w zamian za ochronę ze strony Stanów Zjednoczonych, Wielkiej Brytanii czy Turcji.

Porozumienie miałoby też zakładać, że Ukraina będzie dysponowała siłami zbrojnymi.

Według FT „wielką przeszkodą dla jakiegokolwiek porozumienia może się okazać kwestia zachodnich gwarancji dla ukraińskiego bezpieczeństwa i to, czy zostaną zaakceptowane przez Moskwę. Podobnie jak status ukraińskich terytoriów zajętych przez Rosję w 2014 roku”.

Doniesienia FT skomentował też rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow: „Jest za wcześnie, aby ujawnić jakiekolwiek potencjalne porozumienia między Moskwą i Kijowem w sprawie rozwiązania konfliktu na Ukrainie”.

Przeczytaj także:

„Zawieszenie broni jest coraz bliżej”

Od kilku dni pojawia się coraz więcej doniesień o tym, że Rosja i Ukraina miałyby się zbliżać do zawarcia pokoju. Czwarta runda rozmów zaczęła się w poniedziałek. Tym razem delegacje nie podróżowały na polsko-białoruską granicę, jak dotąd, tylko spotykały się na wideokonferencji.

O tym, że stanowiska negocjacyjne są „coraz bardziej realistyczne”, powiedział w opublikowanym nocą we wtorek 15 marca nagraniu prezydent Zełenski. Jednocześnie zaznaczył: „Potrzeba jednak więcej czasu, by podjąć decyzje leżące w interesie Ukrainy”.

W podobnym tonie wypowiedział się w amerykańskiej telewizji PBS Mychajło Podolak: „Zawieszenie broni jest coraz bliżej. Jesteśmy o tym przekonani, bo Rosja zużyła już wszystkie zasoby, których planowała użyć” – mówił Podolak w programie PBS Newshour. „Oni nie mają już rezerw, nie mają działającego łańcucha dostaw. Planowali blitzkrieg, który się nie udał”.

View post on Twitter

Rosjanie: Ukraina chce być jak Austria lub Szwecja

Z kolei w środę 16 marca rosyjski minister spraw zagranicznych Siergiej Ławrow stwierdził w wywiadzie dla rosyjskiej telewizji RBC, że „jest pewna nadzieja na osiągnięcie kompromisu”. Choć negocjacje do łatwych nie należą - zaznaczył. To samo zresztą powtarzają Ukraińcy.

Według szefa rosyjskiej delegacji Władimira Miedińskiego, podczas negocjacji Ukraina zaproponowała, że przyjmie status państwa neutralnego. W grę wchodziłby model austriacki (wieczysta neutralność) albo szwedzki (neutralność w czasie konkretnych konfliktów zbrojnych). Miediński powiedział, że na szczeblu ministrów obrony omawiane są różne scenariusze: demilitaryzacja Ukrainy albo zachowanie przez Ukrainę armii i marynarki wojennej przy jednoczesnym neutralnym statusie.

Wkrótce na te wypowiedzi zareagował ukraiński negocjator, Mychajło Podolak: „Rozumiemy dążenie naszych partnerów do pozostania proaktywnym w procesie negocjacji” - ironizował. I uciął, że jedyny model, jaki Ukraina rozważa, to absolutne gwarancje bezpieczeństwa. Miałyby polegać na tym, że sygnatariusze gwarancji nie stoją z boku, jak dziś, ale dostarczają broń. „Ukraina nigdy nie była państwem militarystycznym, które atakuje lub planuje atakować swoich sąsiadów. W przeciwieństwie do tych sąsiadów. Dlatego dziś Ukraina chce mieć naprawdę silną pulę sojuszników z jasno określonymi gwarancjami bezpieczeństwa” - stwierdził Podolak.

Tymi sojusznikami miałyby być według „Financial Times” Stany Zjednoczone, Wielka Brytania i Turcja.

Co znaczą słowa Zełenskiego: „Nie jesteśmy w NATO”?

Za punkt zwrotny i sygnał, że faktycznie doszło do przesilenia w negocjacjach część komentatorów uznała wypowiedź Zełenskiego z wtorku 15 marca 2022. „Dziś nie jesteśmy członkiem NATO, i rozumiemy to” - powiedział Zełenski.

„Przez wiele lat słyszeliśmy o otwartych drzwiach, ale też słyszeliśmy, że tych drzwi nie możemy otworzyć. To jest prawda i musimy to po prostu zaakceptować. Cieszę się, że mimo to możemy polegać na sobie i partnerach, którzy nam pomagają” - mówił prezydent Ukrainy.

Tymi słowami Zełenski utorował drogę do rezygnacji Ukrainy z członkostwa w NATO i porozumienia z Rosją - uważa np. szef działu zagranicznego BBC.

Podobnie piszą eksperci Ośrodka Studiów Wschodnich: „Słowa Zełenskiego o tym, że Ukraina nie będzie członkiem NATO, można traktować jako przygotowywanie opinii publicznej do akceptacji jednego z warunków rosyjskich (neutralny status)”.

Jednak zdaniem polskich ekspertów tę wypowiedź można też uznać „za wybieg sygnalizujący rzekome ustępstwo, które dla Kremla nie będzie jednak wystarczające. Nie wydaje się, żeby taktyka strony rosyjskiej uległa zmianie, choć pojawiają się sygnały mogące wskazywać na złagodzenie skali rosyjskich żądań (np. neutralność zamiast demilitaryzacji).

Zwiększając swymi działaniami bojowymi ofiary wśród ludności cywilnej, Putin nadal dąży do uzyskania kapitulacji Kijowa i zgody na zwasalizowanie Ukrainy. Na terenach zajętych przez Rosjan trwają brutalne pacyfikacje zajętych miejscowości, spowodowane narastającą frustracją okupanta związaną z oporem społeczeństwa i jego niechęcią do kolaboracji”.

Ukraina i Rosja po raz pierwszy siadły do rozmów pokojowych 28 lutego 2022, pięć dni od rozpoczęcia rosyjskiej inwazji. Początkowo Rosja mówiła o swoich oczekiwaniach bardzo ogólnikowo, powtarzając jedynie propagandowe slogany Putina o „denazyfikacji” i „demilitaryzacji”. Z czasem rosyjscy negocjatorzy przedstawili bardziej konkretne stanowisko, m.in. domagali się uznania przez Ukrainę Krymu za terytorium Rosji.

Będzie więcej broni dla Ukrainy

Jeśli przecieki o możliwym porozumieniu miały sprawić, że Zachód wstrzyma konie i nie będzie wspierał Ukrainy, to Rosja się przeliczyła.

Co prawda w środę szef NATO ogłosił, że mimo nieustanych próśb Zełenskiego nie będzie zgody Sojuszu na strefę zakazu lotów nad Ukrainą (no-fly zone). Sojusz nie zamierza rozmieszczać swoich sił w Ukrainie. Jednak według informacji amerykańskich mediów (m.in. CNN) niektóre kraje NATO mają przygotowywać skoordynowane dostawy systemów przeciwlotniczych. Miałoby chodzić o systemy S-300, samobieżne przeciwlotnicze zestawy rakietowe Osa oraz ręczne wyrzutnie 9K34 Strzała 3. Ten sprzęt ma pozwolić samym Ukraińcom częściowo zamknąć przestrzeń powietrzną. NATO ma też wzmocnić sprzętowo wschodnią flankę.

I kolejna zapowiedź pomocy: broń dla Ukrainy dofinansują Stany Zjednoczone. Joe Biden ogłosił pakiet pomocowy, który zawiera m.in. 800 zestawów przeciwlotniczych, w tym dłuższego zasięgu i 9 tys. przeciwpancernych.

Negocjacje w cieniu bomb i pocisków artyleryjskich

Za każdym razem, gdy negocjatorzy siedzieli przy stole, Rosja zaostrzała ataki i ostrzeliwała obiekty oraz ludność cywilną.

Również w środę wkrótce po tym, jak „Financial Times” opublikował artykuł o możliwym porozumieniu pokojowym, Rosjanie zbombardowali teatr w Mariupolu, w którym ukrywało się nawet tysiąc osób. Takie działania należą do rosyjskiej strategii pokazywania siły i wywierania presji na zawarcie pokoju na warunkach określonych przez Rosjan. Mają też służyć osłabieniu mandatu strony ukraińskiej - Rosjanie mogą wciąż liczyć, że w jakimś momencie umęczone społeczeństwo odwróci się od ukraińskich władz i zacznie oczekiwać jak najszybszego zawarcia pokoju.

W trakcie tych rozmów strona ukraińska próbowała zadbać właśnie o ludność cywilną. Domagała się otwarcia korytarzy humanitarnych

;

Udostępnij:

Agata Szczęśniak

Redaktorka, publicystka. Współzałożycielka i wieloletnia wicenaczelna Krytyki Politycznej. Pracowała w „Gazecie Wyborczej”. Socjolożka, studiowała też filozofię i stosunki międzynarodowe. Uczy na Uniwersytecie SWPS. W radiu TOK FM prowadzi audycję „Jest temat!” W OKO.press pisze o mediach, polityce polskiej i zagranicznej oraz prawach kobiet.

Komentarze