0:000:00

0:00

Prawa autorskie: Fot. Przemysław Skrzydło / Agencja Wyborcza.plFot. Przemysław Skrz...

„Szanowny Panie Komendancie,

Proszę przyjąć od nas wyrazy szacunku. Panie Komendancie, jesteśmy tu od ponad półtora roku i naprawdę nie wiemy, za co jesteśmy tu trzymani tak długo, bezterminowo? Dlaczego inni, którzy byli w tej samej sytuacji, zostali w tym czasie przyjęci i już zwolnieni? Czym my zawiniliśmy? (…) Dlaczego nikt o nas nie myśli? Dlaczego nikt nie chce nawet dać nam jasnej odpowiedzi na nasze proste pytania?

  1. W jakim celu jesteśmy tu tak długo?
  2. Do kiedy będziemy tu przebywać?
  3. Czy jest coś, co przeszkadza w zakończeniu naszych procedur?
  4. Czy jest coś, co sugeruje, że nie jesteśmy ludźmi?
  5. Czy jest coś, co sprawia, że nie zasługujemy na litość?

Szanowny Panie Komendancie, wiele razy zwracaliśmy się do Pana, zawsze z największym szacunkiem, tylko po to, by uzyskać odpowiedzi na te pytania. Ale Pan nawet nie chciał się z nami spotkać.

Czy nikogo nie obchodzi, jak my się czujemy?

Za każdym razem, gdy pytamy pracowników obozu o wyjaśnienie naszej sytuacji, mówią, że nie mają pojęcia: może wyjdziecie na wolność, może będziecie siedzieć dłużej. Czy to jest odpowiedź, w którą ktokolwiek wierzy? (…)

Więc pytamy: czym różnimy się od innych? Jesteśmy ludźmi, którzy uciekają z zagrożonego miejsca, w którym się urodzili; z ojczyzny, którą tak bardzo kochamy, ale którą musieliśmy wbrew naszej woli opuścić. To był zupełny przymus; nie chcieliśmy wyjeżdżać, ale pozostając w Iraku nie mogliśmy zapewnić sobie bezpiecznego życia. Wiele z naszych rodzin zginęło w Iraku, wiele z nich zostało zabitych w niewyjaśnionych okolicznościach. Straciliśmy wszystko i stało się to to, czego nikt z nas nie chciał: my, młodzi ludzie z zamożnych rodzin musieliśmy uciekać z Iraku, tylko po to, by znaleźć bezpieczne schronienie, miejsce, gdzie możemy żyć, być bezpieczni, po prostu żyć jak ludzie.

Więc tak, przyjechaliśmy nielegalnie, bo nie było sposobu, by zrobić to legalnie. Nie wybraliśmy drogi, droga wybrała nas. A to, co nas tu spotkało - zostaliśmy potraktowani jak zwierzęta, uwięzieni bez żadnego logicznego powodu, na dużo dłużej, niż może wytrzymać najodporniejszy człowiek…

Jesteśmy więzieni już tak długo i bez żadnych perspektyw, że straciliśmy już resztki sił i nadziei. Szanowny Panie Komendancie, przez to wszystko, o czym informujemy już od dawna i przez tą całą obojętność, która nas spotyka, podjęliśmy decyzję: jesteśmy gotowi przestać przyjmować posiłki, od jutra – 03/01/2022, na czas nieokreślony. Dopóki nie dowiemy się, co z nami będzie, dopóki nie poczujemy, że traktuje się nas jak ludzi, jak każdego innego człowieka. Dopóki nie dowiemy się, do kiedy będziemy siedzieć w więzieniu; dopóki nie dowiemy się, dlaczego nasze prawa zostały złamane, a są to nasze podstawowe prawa. Z wyrazami szacunku, niżej podpisani.”

Ali, jeden z czterech Irakijczyków, którzy podpisali list, spędził w zamkniętych obozach 17 miesięcy i pięć dni. „Wczoraj wręczyliśmy list władzom ośrodka, chcemy, żeby dotarł do komendanta” – mówi Ali – „Od tej pory nie przyjmujemy posiłków i nie poddamy się, dopóki coś się w naszej sprawie nie zmieni”.

322851298_970732150566173_5976375630438601877_n
322851298_970732150566173_5976375630438601877_n

Przeczytaj także:

Fala strajków głodowych w ośrodkach

Jest to kolejny z wielu strajków głodowych w strzeżonych ośrodkach dla cudzoziemców w ostatnim roku. W samej Lesznowoli na ten drastyczny krok zdecydowali się w maju Kurdowie, którzy odmawiali przyjęcia posiłków przez 35 dni, domagając się zwolnienia z detencji. Do strajku przyłączyli się wtedy mężczyźni osadzeni w Wędrzynie, Przemyślu i Krośnie Odrzańskim. W kwietniu w Lesznowoli strajkowało pięcioro Syryjczyków, którzy również walczyli o wypuszczenie z ośrodka. Ich protest osiągnął cel – po 10 dniach głodówki dyrektor Urzędu ds. Cudzoziemców osobiście obiecał im, że zostaną zwolnieni.

Ostatni strajk głodowy w Lesznowoli odbył się w październiku i Straży Granicznej udało się wygasić go po niecałych dwóch tygodniach – wywożąc najbardziej zdeterminowanych protestujących do innych ośrodków.

Przerzucanie strajkujących do innych placówek to częsty model działania służb.

W poprzednich miesiącach głodujący w Lesznowoli byli przewożeni m.in. do ośrodków w Przemyślu i Krośnie Odrzańskim, a następnie często zwalniani z detencji. Wynikało to z prostego faktu: protestujący domagali się swojego zwolnienia w momencie, gdy mijał już maksymalny, dopuszczany przez prawo okres detencji (sześć miesięcy z możliwością przedłużenia o trzy miesiące w przypadku osób ubiegających się o azyl). Przeniesienie strajkujących mężczyzn do innych placówek wymagało ponownego zwrócenia się przez Straż Graniczną do sądu z wnioskiem o zgodę na ich pobyt w ośrodku. Sądy nie mogą jednak przedłużać detencji w nieskończoność, więc niedługo po przenosinach obcokrajowcy byli wypuszczani na wolność.

Te działania nie mają większego sensu – ludzi można było po prostu wypuścić w terminie nakazanym przez prawo – jednak służby stosują je, by rozbić strajki w danym ośrodku i nie pokazywać ich uczestnikom, że osiągną cokolwiek za pomocą głodówek.

20 dni głodówki Mohammeda

W strzeżonym ośrodku w Przemyślu protestuje także Mohammed al-Zirjawi, 26-letni Irakijczyk, który przebywa w zamknięciu od 17 miesięcy.

„Chłopak jest już 20 dni bez jedzenia, bardzo osłabiony, ale zdeterminowany. Jego postulatem, niezmiennie, jest wolność”

– mówi Joanna Sarnecka, która od miesięcy pomaga ludziom na granicy i w strzeżonych ośrodkach. „Straż Graniczna udaje, że nic się nie dzieje. Pierwszy raz skierowali Mohammeda do lekarza dopiero po 13 dniach głodówki i nic z tych badań nie wynikło. Zdrowie tych ludzi jest zupełnie ignorowane. Władze ośrodka udają, że nie widzą strajku bojąc się, że spełnienie prośby Mohammeda zachęci innych osadzonych”.

Liczni aktywiści, m.in. Grupa Granica, nawołują do pisania listów i maili do Komendanta Bieszczadzkiego Oddziału Straży Granicznej z prośbą o zwolnienie Mohammeda z detencji. Kilka dni temu do ich apeli przyłączyła się reżyserka Agnieszka Holland, która sama wystosowała taki list, a w mediach społecznościowych zachęcała do tego innych: „Ten młody człowiek nie jest w stanie znieść już tej kondycji i zdecydował się prowadził głodówkę aż do skutku, to znaczy uwolnienia, albo śmierci. Jest zdeterminowany i niejako w naszych rękach spoczywa jego wolność i jego życie. Dlatego apeluję do wszystkich, by pisali maile czy listy do Komendanta Straży Granicznej okręgu bieszczadzkiego”. Do tego apelu przyłączyła się również Janina Ochojska.

W sprawie Mohammeda interweniował poseł Tomasz Aniśko z Koalicji Obywatelskiej. W wysłanej 24 grudnia interwencji poselskiej podkreśla, że osobiście poznał go kilka miesięcy temu, gdy mężczyzna przebywał w ośrodku w Krośnie Odrzańskim. „Już wtedy pan Al Zirjawi informował mnie, że planuje pozostać w Polsce w celu podjęcia pracy oraz ma zapewnione możliwości zakwaterowania, o czym poinformował Urząd ds. Cudzoziemców, składając wniosek o zwolnienie go z detencji w ośrodku na rzecz pobytu pod deklarowanym adresem i cyklicznym meldowaniem się w pobliskiej placówce” – czytamy.

W piśmie skierowanym do kierownika ośrodka w Przemyślu poseł Aniśko pyta również o stan zdrowia Mohammeda, o badania, jakim został poddany od początku głodówki, o działania podjęte przez służby w związku ze strajkiem, a także o aktualny status jego procedur. Straż Graniczna od 10 dni nie udzieliła mu odpowiedzi.

Zadałam te same pytania rzecznikowi prasowemu Bieszczadzkiego Oddziału Straży Granicznej. Podporucznik Piotr Zakielarz odpowiedział mi typowymi dla komunikatów Straży Granicznej ogólnikami: wszyscy cudzoziemcy znajdujący się w ośrodku są objęci opieką lekarską, procedury i czas przebywania w detencji są określone przez poszczególne ustawy, a informacji o niczyim stanie zdrowia służby nie udzielają, ze względu na bezpieczeństwo cudzoziemców. Rzecznik potwierdził jednak, że „na dzień dzisiejszy w przemyskim ośrodku jeden cudzoziemiec odmawia wyjścia na stołówkę”.

;

Udostępnij:

Małgorzata Tomczak

Socjolożka, kulturoznawczyni i dziennikarka freelance. Publikowała m.in. w "Gazecie Wyborczej", "Newsweeku" i "Balkan Insights". Na stałe mieszka w Madrycie.

Komentarze