Po 35-dniowej głodówce Kurdowie z ośrodka zamkniętego w Lesznowoli zawieszają strajk. Mężczyźni domagali się zwolnienia z detencji. "Jemy dla chłopaków"
Strajk Kurdów w ośrodku w Lesznowoli rozpoczął się 4 maja i trwał – aż do zawieszenia – 35 dni. To drugi już strajk głodowy w tym ośrodku, wcześniej protestowało pięciu Syryjczyków, którzy po dziesięciu dniach głodówki dostali decyzję o zwolnieniu z detencji.
Kurdowie poszli w ślady Syryjczyków. Wystosowali pismo do władz ośrodka z listą żądań. I tak jak poprzednicy przede wszystkim domagali się zwolnienia z detencji i przeniesienia do ośrodków otwartych. Do Kurdów z Lesznowoli dołączyli mężczyźni z ośrodków w Wędrzynie, Przemyślu i Krośnie Odrzańskim. Protest w Wędrzynie trwał najkrócej – żądania dwóch braci zostały spełnione, przeniesiono ich do innej placówki. Protest w Krośnie Odrzańskim został skończony 7 czerwca. W Przemyślu nadal głoduje trzech mężczyzn.
Protestujący w Lesznowoli podjęli decyzję o zawieszeniu protestu 7 czerwca. Z informacji, które do nas docierają, wynika że była to reakcja na działanie władz, które zagroziły rozwiezieniem mężczyzn do innych ośrodków.
Jeden z nich miał trafić do Przemyśla, gdzie – jak utrzymują cudzoziemcu – warunki są gorsze i gdzie trwa drugi strajk głodowy prowadzony przez trójkę mężczyzn – dwóch Kurdów i Jemeńczyka. Mężczyźni nie chcieli się na to zgodzić.
W piśmie, które mężczyźni wystosowali informując o zawieszeniu strajku, przekonują, że podjęli decyzję z uwagi na zły stan zdrowia jednego z nich. Chodzi o Kurda z Turcji, który w zeszłym tygodniu trafił na SOR, a następnie został przeniesiony do szpitala specjalistycznego. Mężczyźni twierdzą, że w drodze powrotnej Kurd został pobity, miano mu też grozić przemocą, jeśli nie zacznie spożywać posiłków.
Piszą: „Strajk głodowy jest wymagającą i honorową formą walki, ale nie da się walczyć z kimś kto honoru nie ma. Straż Graniczna nie odpowiedziała na nasze wezwania do rozmów, zamiast tego nieustannie nas zastrasza i grozi nam. Wczoraj jednego z nas pobili, a potem umieścili w izolatce, kiedy tylko został wypuszczony ze szpitala.
Nie będziemy rozmawiać z tchórzami, którzy biją ludzi na krawędzi śmierci. Czy my, wychudzeni po 35 dniach głodówki, jesteśmy na tyle groźni żeby bać się z nami usiąść przy jednym stole?”
Niemal od początku trwania protestu wspierający mężczyzn aktywiści domagali się dopuszczenia do ośrodka niezależnych negocjatorów. W tej sprawie interweniowali parlamentarzyści. Pisma kierowali Hanna Gill-Piątek, Franek Sterczewski, Paweł Zalewski. Osobiście ośrodek wizytowali Tomasz Aniśko, Katarzyna Kretkowska, Małgorzata Tracz oraz Daria Gosek-Popiołek. Pracowniczki biura Tomasza Aniśko informowały nas o swoistym głuchym telefonie ze strony władz ośrodka: władze przekazywały, że odpowiedź została wysłana mailem, który nigdy nie dotarł, z czasem przestano od nich odbierać telefony.
Poniżej zamieszczamy kopię pisma informującego o zakończeniu strajku głodowego.Pod pismem odręcznie podpisało się dziewięciu mężczyzn. Podpisów nie publikujemy. Poprosiliśmy też rzecznik Nadwiślańskiego Oddziału Straży Granicznej o ustosunkowanie się do zarzutów wysuwanych przez protestujących. Czekamy na odpowiedź.
Strajkujący mężczyźni z ośrodka w Lesznowoli zeszli po raz pierwszy na kolację od 4 maja. Jak relacjonują, nie dostali żadnej specjalnej diety po 35 dniach deklarowanej głodówki. W porze kolacji do ośrodka usiłowała dostać się pełnomocniczka mężczyzny, który był hospitalizowany w specjalistycznej placówce, psycholożka Maria Książek.
Książek w towarzystwie asystentki posła Tomasza Aniśko z Zielonych, Laury Kwoczały, chciała przede wszystkim dostarczyć mężczyznom preparaty odżywcze oraz elektrolity, po tak długiej głodówce bowiem przynajmniej przez kilka dni należy stosować dietę płynną. Panie nie zostały jednak wpuszczone, nie udało się też przekazać preparatów dla mężczyzn. Usłyszały, że to produkty spożywcze – a produktów spożywczych w paczkach do ośrodków przesyłać nie wolno.
Psycholog nadal nie otrzymała dokumentacji medycznej swego podopiecznego, ani z SOR-u, ani ze szpitala specjalistycznego. Nieoficjalnie słyszymy, że prawdopodobnie zostały spełnione przesłanki, aby mężczyznę zwolnić z detencji z uwagi na stan zdrowia, na tę chwilę jednak nie zostały one uwzględnione.
Polskie prawo zabrania stosowania detencji wobec osób, których zamknięcie może stanowić zagrożenie dla zdrowia oraz życia, a także wobec osób które cierpią na zespół strasu pourazowego, są ofiarami wojny, tortur, lub przemocy. Jednocześnie wśród pracowników polskich organizacji zajmujących się prawami człowieka nie brakuje opinii, że
sądy rzadko kiedy biorą te przesłanki pod uwagę. Detencja wobec osób, które przekroczyły granicę polsko-białoruską przez podlaskie lasy jest stosowana niemal automatycznie.
„Kończymy swoją głodówkę, ale nie kończymy protestu” – piszą mężczyźni i zapowiadają składanie skarg.
Sprawą ewentualnego pobicia jednego z mężczyzn oraz innymi problemami zgłaszanymi przez protestujących będą się teraz zajmować organizacje pozarządowe oraz politycy. Zapowiedź interwencji słyszymy m.in. z biura poselskiego Tomasza Aniśko.
Strajk głodowy został zakończony także w Krośnie Odrzańskim, gdzie zwolnienia z detencji domagało się siedmiu obywateli Iraku, w tym pięciu Kurdów. Protest trwał dwanaście dni.
„Dzięki skutecznym negocjacjom prowadzonym przez funkcjonariuszy Straży Granicznej występujących w roli opiekunów socjalnych ostatni obywatel Iraku wczoraj (07.06.2022) zakończył nieprzyjmowanie posiłków. Wszyscy cudzoziemcy spożywają normalnie posiłki, które są im dostarczane” – przekazuje nam rzecznik Komendanta Nadodrzańskiego Oddziału Straży Granicznej.
Byliśmy w kontakcie z prowadzącymi protest mężczyznami. Mówili nam wprost: albo nas wypuszczą, albo tu umrzemy. Przekonywali, że w detencji spędzili od sześciu do nawet dziewięciu miesięcy. W trakcie protestu zagrozili przejściem na suchą głodówkę, w odpowiedzi mieli usłyszeć od władz ośrodka groźbę przymusowego karmienia.
„Ustawa o cudzoziemcach przewiduje środki zaradcze w przypadku jeżeli życiu cudzoziemca zagraża poważne niebezpieczeństwo, będące następstwem odmawiania przez niego posiłków, jednak o tym decydują już lekarze oraz sąd. Funkcjonariusze Straży Granicznej w przypadku odmawiania przez cudzoziemców posiłków prowadzą z nimi rozmowy, angażują lekarza i psychologa do monitorowania ich stanu fizycznego i psychicznego, przekonują i informują o tym, że decyzja o nieprzyjmowaniu posiłków ma zły wpływ na ich ogólny stan zdrowia. Zatem nie zmuszają nikogo do jedzenia lub picia, w przypadku pogorszenia się stanu zdrowia cudzoziemca, (decyzją lekarza) może być on hospitalizowany a wówczas już lekarz podejmie decyzję o dalszym przebiegu leczenia” – informowała nas rzecznik, gdy dopytywaliśmy o te groźby.
W trakcie trwania protestu w Krośnie Odrzańskim interweniowali politycy: Anita Kucharska-Dziedzic, Wadim Tyszkiewicz, a także Tomasz Aniśko. Ten ostatni pojawił się w ośrodku, gdy mężczyźni zagrozili przejściem na suchą głodówkę.
Dziś mija także drugi tydzień strajku głodowego podjętego przez dwóch Kurdów w ośrodku zamkniętym w Przemyślu. Do obywateli Iraku i Iranu przyłączył się Jemeńczyk. Jak informowaliśmy wcześniej, mężczyzna skarżył się, że doświadczył przemocy ze strony pracowników ośrodka.
4 czerwca mężczyźni, z którymi jesteśmy w kontakcie, przekazali nam, że obywatel Jemenu miał dokonać samookaleczenia.
„W czwartek Jemeńczyk chciał się zabić, pociął sobie rękę żyletką. Trafił do lekarza, a następnie do izolatki. Teraz ma podbite oczy. Mówił mi, że to strażnik go uderzył” – usłyszeliśmy od strajkujących Kurdów.
O szczegóły pytaliśmy rzecznika, ale zostaliśmy jedynie zapewnieni, że do żadnej próby samobójczej nie doszło. Na dalsze pytania dostaliśmy wymijającą odpowiedź: „Jeśli zostały użyte środki przymusu bezpośredniego wobec jakiegokolwiek cudzoziemca przebywającego w strzeżonym ośrodku, to czynności te wykonano zgodnie z przepisami ustawy z dnia 24.05.2013 roku o środkach przymusu bezpośredniego i broni palnej”.
Wizytujący ośrodek w Przemyślu poseł Tomasz Rząsa przekazał nam 6 czerwca, że Jemeńczyk poranił sobie rękę jednorazową maszynką do golenia, ale żadnego zagrożenia zdrowia i życia nie było. Rząsa widział się z mężczyzną i mówi, że były to jedynie powierzchowne rany skórne.
Poseł został też poinformowany, że podczas próby okaleczenia, wobec Jemeńczyka zastosowano środki przymusu bezpośredniego, aby udzielić mu pomoc lekarskiej. Rząsa potwierdził nam, że okolice jednego oka mężczyzny podczas spotkania były zasinione.
O tym dlaczego nie jedzą, mężczyźni informowali władze ośrodka na piśmie, którego kopie publikowaliśmy. Skarżyli się na problemy ze zdrowiem psychicznym, przedłużającą się detencję, nierozumienie sytuacji, w jakiej się znajdują oraz traumatyczne doświadczenia w krajach pochodzenia, które zamknięcie dodatkowo potęguje.
„Personel ośrodka prowadzi z cudzoziemcami rozmowy tłumacząc im ich sytuację prawną, przepisy obowiązujące w naszym kraju oraz informują o ich prawach” – informował nas rzecznik Komendanta Bieszczadzkiego Oddziału Straży Granicznej.
„Wszyscy cudzoziemcy przebywający w ośrodku są w stałym kontakcie z opiekunami socjalnymi, poprzez których komunikują potrzeby i uwagi związane z pobytem w ośrodku” – przekonywał.
Jak wyglądają te rozmowy według protestujących w Przemyślu?
„W kółko pytają, czemu nie jemy i mówią, żeby jeść” – mówi nam jeden z nich. „A gdy chcę porozmawiać się z rodziną, przez internet na udostępnianych nam komputerach, to słyszę: No food? No Skype!”.
Komentarze