W niedawno opublikowanym badaniu, wraz z Andresem Santaną z Uniwersytetu Autonomicznego w Madrycie oraz Jose Ramą z King’s College w Londynie, przyjrzeliśmy się głosującym na radykalnie prawicowe partie populistyczne w Europie Środkowo-Wschodniej.
Okazało się, że to niechęć do Unii Europejskiej najbardziej łączy wyborców tych partii w Polsce, na Węgrzech, Litwie oraz Estonii. Różnią się więc od popierających tego typu partie na Zachodzie Europy, których wiąże niechęć do imigrantów. Do tego wcale nie są zubożałymi „przegranymi globalizacji” oraz – odwrotnie do sytuacji na zachodzie – ufają politykom.
Populizm – co to znaczy?
Trudno jest uchwycić, co populizm właściwie znaczy. Są jednak pewne wspólne elementy dla populizmów różnej maści. Według najczęściej używanej definicji holenderskiego politologa Casa Mudde, ideologia populistyczna (choć niespójna i „płytka”) dzieli społeczeństwo na dwa antagonistyczne obozy, cnotliwy lud oraz zepsuty establishment, a następnie przeciwstawia je sobie. Polityka ma być tu wcielaniem w życie woli ludu, którą to elity władzy do tej pory przekornie ignorowały.
Taki manichejski podział na moralnie dobry lud kierujący się dobrem powszechnym oraz na złe (łże) elity zakłada monolityczne pojmowanie społeczeństwa. Wskazanie wspólnego wroga, poszukiwanego od dawna sprawcę nieszczęść i niepowodzeń, powoduje zwarcie szeregów w obozie ludowym. Zacierają się więc różnice międzygrupowe. Prowadzi to do wykluczenia innych, obcych.
Prawicowy populizm łączy się zwykle z nacjonalizmem. Lud zmienia się w naród, a obcym może być zarówno imigrant jak i Rom lub Żyd. Nie wszyscy mogą być częścią „jednej wielkiej biało-czerwonej drużyny”.
W naszym badaniu przeanalizowaliśmy wpływ szeregu zmiennych na głosowanie na sześć radykalnie prawicowych partii populistycznych w naszej części Europy: PiS oraz Kukiz’15 w Polsce, Fidesz oraz Jobbik na Węgrzech, TT na Litwie oraz EKRE w Estonii. Wszystkie klasyfikowane są jako radykalnie prawicowe partie populistyczne zarówno przez zespół ekspertów sondażu Chapel Hill, jak i PopuList. Dane, których użyliśmy, pochodzą z Europejskiego Sondażu Społecznego z 2016 roku, więc w przypadku Polski odnoszą się do wyborów parlamentarnych z 2015 roku. (Europejski Sondaż Społeczny to ogromne cykliczne badanie porównawcze zainicjowane przez Europejską Fundację Nauki. ESS jest znany z metodologicznego zaawansowania i rzetelności – przyp red.)
Na Zachodzie – niechęć do imigrantów
Do tej pory wydawało się, że to właśnie nieprzychylność wobec imigrantów ma największy wpływ na poparcie dla populistycznych partii po prawej stronie sceny politycznej. Z wielu badań wynikało, że są one szczególnie skuteczne w mobilizowaniu wyborców przez rozbudzanie strachu przed imigrantami. To między innymi niechęć do imigrantów sprawia, że tylu Włochów popiera Ligę, wielu Francuzów decyduje się oddać głos na Marine Le Pen, a część Niemców głosuje na Alternatywę dla Niemiec.
Na Wschodzie – niechęć do Unii
Okazuje się, że w Europie Środkowo-Wschodniej, gdzie imigrantów i uchodźców pochodzących z innych kręgów kulturowych jest zdecydowanie mniej, miejsce „obcego” zajmuje Unia Europejska. Niechęć do dalszej integracji UE ma istotny wpływ na głosowanie na aż pięć z sześciu partii ujętych w badaniu.
Prawdopodobieństwo oddania głosu na PiS, Kukiz’15, Fidesz, TT oraz EKRE rośnie znacząco wraz ze sprzeciwem wobec poszerzania integracji. Dodatkowo – tym razem jedynie w przypadku głosujących na PiS – im mniejsze przywiązanie do UE, tym większa szansa oddania głosu na tę partię.
Oczywiście, niechęć do Unii może wynikać między innymi ze sprzeciwu wobec obowiązkowej relokacji uchodźców. Przypomnijmy: PiS mocno grał tą kartą w wyborach z 2015, kiedy to, według prezesa Kaczyńskiego, pasożyty i pierwotniaki w organizmach uchodźców zagrażały Polakom (nota bene Viktor Orbán używa podobnych argumentów dziś, mówiąc o pandemii COVID-19).
Jednak niechęć wobec dalszej integracji UE to coś więcej niż sprzeciw wobec narzuconych z Brukseli kwot imigrantów. To paliwo napędzające głosy dla PiS i podobnych partii w naszej części Europy, gdzie UE często przedstawiana jest jako wróg zagrażający narodowej tożsamości i tradycyjnym wartościom. Warto podkreślić, że niekoniecznie wiąże się to z chęcią opuszczenia UE. Eurosceptycyzm na Wschodzie częściej występuje w wersji soft. Twardo jednak różni elektorat PiS od popierających inne partie.
Przegrani globalizacji?
Kolejna teoria tłumacząca poparcie dla populistów głosi, że ich zwolennicy to „przegrani globalizacji” – zubożała, niewykwalifikowana klasa pracownicza. W krajach postkomunistycznych to ludzie często nazywani „przegranymi transformacji”. Wzrost nierówności w dochodach oraz poczucie zagrożenia bezrobociem i biedą mają pchać poszkodowanych ekonomicznie w objęcia populistów.
Choć wiele badań potwierdza, że czynniki ekonomiczne są ważne, to nie tylko zubożała klasa pracownicza wybiera populizm. Pamiętajmy, że PiS w 2015 zdołał zwyciężyć z PO we wszystkich kategoriach zawodowych poza „Dyrektor/kierownik/specjalista” (late poll Ipsos).
W naszym opracowaniu ani ryzyko utraty pracy, ani problemy finansowe nie wpływają znacząco na prawdopodobieństwo oddania głosu na żadną z sześciu analizowanych partii.
Zaufanie do (własnych) elit
Na Zachodzie kolejnym z czynników wpływających na poparcie dla populistów jest nieufność wobec elit. Wyborcy partii populistycznych rzadziej niż głosujący na partie niepopulistyczne ufają politykom, partiom czy parlamentom. Znów okazuje się, że na Wschodzie znów jest inaczej – tylko głosujący na anty-establishmentowe EKRE w Estonii mają mniejsze zaufanie do polityków. Wyborcy PiS, Kukiz’15 oraz Fidesz bardziej ufają elitom.
Wygląda na to, że wyborcy partii populistycznych tracą anty-establishmentowe zakusy wraz z triumfem ich partii w wyborach.
Wyborców PiS, przynajmniej po 2015 roku, cechuje większe zaufanie polityczne od wyborców partii opozycyjnych.
A co z wiekiem, płcią i wykształceniem?
Poniższy wykres przedstawia uśredniony wpływ szeregu zmiennych na prawdopodobieństwo zagłosowania na PiS, a nie na PO, Nowoczesną, PSL, Razem i Zjednoczoną Lewicę (jednym słowem: opozycję wziętą razem) w wyborach parlamentarnych w 2015 roku.
Dość prosto odczytać ten wykres. Czarne kropki to szacunkowy wpływ każdej ze zmiennych na głosowanie na PiS. Czarne poziome linie oznaczają margines błędu każdego oszacowania. Czerwona przerywana pionowa linia oznacza brak wpływu. Zatem, gdy czarna kropka znajduje się po prawej stronie od czerwonej linii, a czarna pozioma linia o nią nie zahacza, dana zmienna ma znaczący pozytywny wpływ na głosowanie na PiS. Gdy to samo zachodzi po lewej stronie, wpływ ten jest negatywny.
Co ważne, wpływ każdej zmiennej jest szacowany „całościowo”. A więc np. szacując wpływ wieku na głosowanie na PiS, bierzemy pod uwagę wartości wszystkich innych zmiennych przedstawionych na wykresie (płeć, wykształcenie, religijność, itp.).
Na wykresie widać – opisany powyżej – brak różnic pomiędzy wyborcami PiS i innych partii, jeśli chodzi o ryzyko bezrobocia i brak pieniędzy. Margines błędu dla obu zmiennych zahacza o czerwoną pionową linię, więc ich wpływ nie tłumaczy głosowania na PiS.
Inaczej wygląda wpływ stosunku do UE.
Sprzeciw wobec dalszej integracji europejskiej oraz brak przywiązania do UE znacząco podwyższają szanse oddania głosu na PiS.
Dalej, zwolennicy PiS zdecydowanie bardziej ufają elitom politycznym niż wyborcy innych partii. Brak zaufania do elit, odwrotnie niż w krajach starej Europy, ma negatywny wpływ na głosowanie na partię Kaczyńskiego.
Ani wiek, ani płeć, ani wykształcenie, ani miejsce zamieszkania nie są decydujące dla głosowania na PiS (margines błędu wszystkich tych zmiennych zahacza o czerwoną linię). To może wydawać się zaskakujące, ale naszym badaniu zmienne te nie mają znaczącego wpływu na wybór PiS. Odnotowaliśmy za to silny związek poparcia PiS z religijnością (tu częstotliwość uczęszczania do kościoła) oraz z (radykalnie) prawicową ideologią.
To oznacza, że wyborcę PiS od wyborcy opozycyjnego różnią (lub przynajmniej różniły w 2015 roku):
- stosunek do UE,
- zaufanie do elit politycznych,
- religijność,
- ideologia.
Nie oznacza to jednak, że nie istnieją różnice w wieku, wykształceniu, ocenie własnej sytuacji materialnej czy miejscu zamieszkania. Średnio wyborcy PiS są starsi, mniej wykształceni, gorzej oceniający swoje warunki materialne oraz częściej mieszkają na wsi. Tyle tylko, że gdy weźmiemy pod uwagę inne ich cechy i poglądy (sytuację materialną, stosunek do imigrantów i UE, zaufanie do elit, płeć, religijność oraz ideologię), to wcale nie wiek, wykształcenie, sytuacja materialna, ani miejsce zamieszkania decydują o tym, że ktoś oddaje głos na PiS.
Jak to się ma do zbliżających się wyborów prezydenckich?
Stosunek do Unii Europejskiej znacząco różnicuje również elektoraty kandydatów na prezydenta. Tak wynika też z najnowszej fali badania pod kierunkiem prof. Radosława Markowskiego z SWPS (przeprowadzonego przez PBS w dniach 19-20 maja). Najbardziej euroentuzjastycznym elektoratem pochwalić się może Rafał Trzaskowski (72 proc. jest za pogłębianiem integracji), podczas gdy jedynie 6 proc. wyborców deklarujących poparcie dla świeżo upieczonego kandydata jest sceptyczna wobec Unii. Największą niechęć do Unii czują za to popierający Krzysztofa Bosaka (60 proc. uważa, że integracja zaszła za daleko).
Drugim kandydatem z najbardziej proeuropejskim poparciem jest Robert Biedroń (62 proc. euroentuzjastów i 9 proc. eurosceptyków). Na kolejnej pozycji plasuje się Władysław Kosiniak-Kamysz (odpowiednio 53 proc. i 23 proc.), choć poparcie dla tego kandydata stopniało do minimum w ostatnich dniach. Połowa zwolenników Szymona Hołowni chce dalszej integracji UE a tylko 10 proc. uważa, że zaszła ona już za daleko.
Nawet wśród deklarujących oddanie głosu na Andrzeja Dudę „tylko” 23 proc. ma do UE stosunek sceptyczny. Największą grupę wśród wyborców Dudy stanowią… euroentuzjaści (40 proc.). Nawet jeśli weźmiemy pod uwagę, że ich euroentuzjazm może być płytki, że nie stoi za tym wspólnota wartości z Zachodnią Europą (ostatnio pisali na ten temat dla OKO.press Piotr Buras i Paweł Zerka), wygląda na to, że część wyborców urzędującego prezydenta nie podziela jego opinii o tym, że UE to tylko „wyimaginowana wspólnota”. Ciekawe, czy nagonka TVP na UE złagodnieje w trakcie kampanii, czy wręcz przeciwnie – z Jackiem Kurskim znów w fotelu prezesa – nabierze nowego rozmachu?
*Piotr Zagórski– socjolog i politolog z Uniwersytetu Autonomicznego w Madrycie.
Dla mnie PIS to nie radykalna prawica, choć najbliżej im do radykalnej, populistycznej prawicy, jest to na pewno partia prawicowa światopogladowo, ale już niekoneicznie, jeśli chodzi o kwestie gospodarcze. Należy pamietać, że wyniki badania pochodzą z 2015 roku, kiedy danin dla ludu jeszcze nie było, więc jak mogły zostać potwierdzone w badaniu? Wiadomo, że ich wpływ zostl wieloktrotnie potwierzony w późniejszych badaniach. Nie są tu uwzględnione inne czynniki, które zadecydowały o zwycięstwie PIS, np."wstawanie z kolan", zmęczenie PO, pseudoafery. A to, że wyborcy wierzący głosują na PIS, chyba nikogo nie zaskakuje, na Lewicę przecież głosować nie bedą. Natomiast nie zgadzam się z tym, że wyborcy PIS są przeciwni UE. Myślę, że jest to efekt wtórny, wynikający z propagandy, którą PIS skutecznie wkładał do głowy swoim wyborcom, żerując na najgorszych emocjach. Badania wciąż potwierdzają, że Polacy są wciaż bardzo pro-unijni, chociaż nie wszysttkie aspekty UE im się podobają.
Komentarz został usunięty ponieważ nie spełniał standardów społeczności.
w polityce nie ma prostej zasady dwupodziału: prawica vs lewica. trzeba oddzielnie brać pod uwagę obyczajowość i gospodarkę, a pis tylko obyczajowo jest prawicowy (właściwie to faszystowski), bo gospodarczo jest lewicowy (chociaż w bardzo głupi i populistyczny sposób). Prawicowość w gospodarce objawia się zmniejszaniem podatków, minimalizacją świadczeń socjalnych i prywatyzacją
Komentarz został usunięty ponieważ nie spełniał standardów społeczności.
To jest klasyczna demagogia.Komuna też twierdziła,że żyje się lepiej niż przed wojną(II świetowa),zlikwidowano analfabetyzm,bezrobocie i tym podobne pierdoły.Pmijano przy tym zupełnie,że świat się rozwijał a "ludzie żyli dostatniej" analfabetyzm znikał na świecie a ogólny poziom życia podnosił się ,przynajmniej w tych krajach normalmych,gdzie nie było różnego rodzaju satrapii..Obecnie jest niemal "powtórka z rozrywki".Na świecI ie przez ostatnie lata była doskonała koniunktura gospodarcza,a trzeba pamiętać,że w okresie rządów koalicji PO-PSL Poska przeszła(inna rzecz,że przy hochsztaplerce ekonomicznej)suchą nogą przez wstrząsy w gospodarce światowej.Ico nam zostało z tej koniunktura?rozkradzione i rozdane państwo a efekty końca wzloty poznajemu gospodarka 25% w dół(dane za kwiecień),a te tzw.tarcze nikogo nie chronią.
A dla mnie to pisbolszewia.
Przede wszystkim PiS chce być jak religia, inżynierią społeczną pod katolicką modłę.
Na Zachodzie niechęć do imigrantów prezentowała nie tylko prawica, ale i lewica np. Die Linke i Sahra Wagenknecht. Poza tym, ten model polskiej prawicy, powiązany z żelazną dewocją (PiS, Konfederacja, PSL) jest chyba raczej nietypowy dla Zachodu i może sugerować, że automatyczne kwalifikowanie wszystkiego co bogobojne jako prawicowe, a tego co niechętne religii jako lewicowe, jest na wyrost. Dzisiaj podział lewica-prawica jest już anachroniczny, bo stworzony w zupełnie innej rzeczywistości społecznej, której już nie ma.
Teraz większość ludzi ma własny ogląd świata, wychodzący poza ramy jednej ideologii i taka kategoryzacja to chyba regres w analizie współczesności, która jest bardziej złożona.
Komentarz został usunięty ponieważ nie spełniał standardów społeczności.
Ześmiac się można że śmiechu czytając te przemyślenia pani Khrystyny.
Komentarz został usunięty ponieważ nie spełniał standardów społeczności.
Khrystyna ależ abrojca jest okej, jeśli jej nie chcesz to jej sobie nie rób.
Kato-prawica albo podobne twory często tutaj się próbują przebić, zazwyczaj jak się nie ma na czym wybić to robią to w ten sposób udając, że odkrywają prawdy objawione na nowo.
Zamiast psychoprawicy może być prawica normalna – niepopulistyczna (bo stawiająca na rozum), przeciwna aborcji lecz nie wprowadzająca drastycznych rozwiązań prawnych (np. przymus rodzenia istot bez szans na przeżycie), nie mająca nic przeciw imigrantom (bo to tacy sami ludzie jak inni) i nie absolutyzująca wolności słowa (bo są inne, większe wartości z którymi może wchodzić w konflikt).
W ramach korepetycji z polskiego – "populizm" to normalne słowo jak każde inne, nie wymyślone przez "lewaków" (równie często jak populizm prawicowy występuje też lewicowy), a "lewacy" to nie "ludzie, których nie lubimy", tylko wyznawcy poglądów skrajnie lewicowych.
każdy przymus rodzenia jest zły, i nie ma znaczenia czy to nakazuje prawica czy ktokolwiek inny.
Zamiast prawicy, prawica 🙂 Tyle, że zaktualizowana wersja 1.1. W dynamicznie zmieniającym się świecie, stanie za długo w jednym miejscu skończy się, odejściem do niszy. Prawicowość to chyba tradycja i hierarchia oraz porządek – czyli konserwa, zachowanie starego układu. Problem w tym, że stary układ w Polsce opiera się własnie na używaniu kleru a w innych krajach UE – nie. Na początek przydałaby się laicyzacja i zaprzestanie epatowania, na każdym kroku, wierzeniami. Prof. Wolniewicz był np. ateistą a jednocześnie prawicowcem i współpracował z Radiem Maryja.
To efekty zupełnej bierności Opozycji w kwestiach światopoglądowych.
Gdy PiS od lat wydawał tonę pieniędzy na propagandę, indoktrynację starszych i młodszych, PO przyjęło strategię klocka unoszącego się na wodzie- co ma być to będzie, oni się dostosują, bo myśleli, że to łatwiejsze niż aktywna walka o serca Polaków, łatwiejsze niż kreślenie im jakiejś konkurencyjnej do PiSu wizji kraju.
PO to najgorsza "opozycja" jaką widziano w tym wieku.
Ja bym podkreślił to co na wykresie jest widoczne, ale warto się nad tym szczególnie pochylić: turbopatriotyzm. Profesor Bartoszewski mówił, że warto być przyzwoitym. Kaczyński i jego dwór mówią: warto być Polakiem. Nie ważne co robisz – bycie Polakiem nobilituje cię. Bijesz żonę, nie dbasz o rodzinę, w pracy kradniesz- nie szkodzi, bo jesteś Polakiem. (Pewnej zwolenniczce PIS mówię o przekrętach przy budowie słynnych bliźniaczych wież w Warszawie. Jej argument: to miały być POLSKIE wieże.) Masz za to łatwych do namierzenia wrogów (oh, jakie to ekscytujące!): nie-Polaków i tych co im sprzyjają, czyli krytykują w jakikolwiek sposób szlachetność i wielkość nieskazitelną narodu polskiego.
Dajmy sobie spokój z dyskusją nad wypocinami pana Zagórskiego. Przede wszystkim nie wiadomo czego dotyczą. Poparcia dla parti politycznych, czy dla kandydatów na prezydenta. To są w Polsce dwa, różne zagadnienia. Ponadto opierają się na badaniach z 2015 roku. Od tego czasu stosunek Polaków do poszczególnych zagadnien zmienił się znaczaco, np popularność UE spadła, podobnie zaufanie do Krk i udział w jego życiu. Inne błędy przedstawiają przedmówcy. Redakcja OKO brnie w niekompetencję, bezmyślność, i byle jakość. Szkoda.
Ludzie o prawicowych poglądach lepiej się czują w prostych, jasnych sytuacjach. Wolą jednoznaczne rozwiązania, najlepiej podane w łopatologiczny sposób. Stąd się bierze większa religijność czy podatność na ideologie, gdzie nie ma miejsca na wątpliwości czy dyskusję.
Także nie dziw się, że nie rozumiesz tego artykułu.
Geniusz się odezwał. On jeden zrozumiał. Do jakich matołów się zaliczasz? Prawicowych, czy lewicowych?.
Komentarz został usunięty ponieważ nie spełniał standardów społeczności.
Na to wygląda…
Religijność pojawia się przede wszystkim tam gdzie jest słabe (brak) wykształcenie i brak perspektyw, tak jak alkoholizm, narkomania, prostytucja itd.
Nie do końca. Sam jestem z wykształconej rodziny z klasy średniej. Prawnicy, lekarze, informatycy, architekci… I wszyscy głosujemy na PiS. A w zasadzie głosowaliśmy bo od jakiegoś czasu przy stole na świętach rozłam bo niektórzy mają już dość kaczyzmu nawet biorąc pod uwage,że dla osób o konserwatywnych poglądach za dużej alternatywy na scenie politycznej nie ma. Nawet PSL zabija się o 20% lewicowego elektoratu.
Kolega pisał o religijności a pan o głosowaniu na PiS, tak jakby to były synonimy. Jako człowieka religijnego obraża mnie takie zestawienie. PiS jest jedną z najbardziej antychrześcijańskich partii w naszym kraju. Piszę rzecz jasna o praktyce, nie o frazeologii, bo gadka nic nie kosztuje.
Są różne wyjątki światli ludzie, znajdują się też u muzułmanów czy szamanów. Zazwyczaj jednak samo obarczanie nadprzyrodzonych wymysłów, za kierunek zdażeń wyklucza się z większym intelektem.
Religijność nie "pojawia się", tylko istnieje co najmniej od początku historii gatunku ludzkiego, w każdej cywilizacji i środowisku. Stwierdzenie że szczególnie religijni są pijacy i prostytutki traktuję w kategoriach kabaretowych.
Po prostu religijność pojawia się przy braku perspektyw i braku wykształcenia (co właśnie miało miejsce min. na początku gatunku), tak jak też zjawisko alkoholizmu czy najstarszy zawód świata, a to ostatnie zdanie sam sobie napisałeś.
Ludzie głosują na pis, bo to najmniej garbata modelka na wybiegu. Taka prawda – źródłem kryzysu naszego parlamentaryzmu nie jest partia Kaczyńskiego, a cała reszta tego karykaturalnego pejzażu.
Tak jak teraz kradną i niszczą, tak nigdy przedtem nie było. Jak się nie ma argumentów to najlepiej wszystkich do jednego wora wrzucić i zamazać obraz. Znam tę metodę.