Nie od dziś wiadomo, że PiS prowadzi niebezpieczną grę z radykalną prawicą. Ale tweet ministra Brudzińskiego o "czystym kraju" jest przekroczeniem kolejnej granicy. Konsekwencje nawet luźnych odwołań do "czystości rasowej" przez osobę publiczną mogą być bardzo groźne – zwłaszcza w kontekście odgórnej zgody na nienawiść do "obcych"
Minister Brudziński nie jest faszystą. Ale użycie słowa "czystość" w tym kontekście jest po prostu niedopuszczalne, zwłaszcza w wykonaniu osoby publicznej. Świadomie lub nieświadomie minister Brudziński nawiązuje do teorii "czystości rasy" oraz sugeruje, że niektórzy ludzie zaśmiecają nasz "przaśny", czysty Kraj (przez ministra Brudzińskiego pisany zawsze z wielkiej litery i koniecznie z emotikonem serduszka).
21 lipca 2018 minister spraw wewnętrznych Joachim Brudziński napisał na Twitterze:
"Ja i ponad 70% procent Polaków jesteśmy zadowoleni i wdzięczni @PolskaPolicja za ich profesjonalizm i skuteczność. Proszę przejść się wieczorem przedmieściami Paryża, Londynu,Sztokholmu, Marsylii, Rzymu, Kolonii i wtedy doceni Pani nasz „przaśny” czysty Kraj
To nie pierwszy raz, kiedy minister Brudziński publikuje na Twitterze wpisy zahaczające o nienawiść. W grudniu 2017 na przykład napisał: "Ponoć po nowym roku ma w Polsce zabraknąć róż, wszystkie róże w UE wykupują na gwałt feministyczne aktywistki w Niemczech. Szykują się do rozdawania ich po Sylwestrze młodym napalonym byczkom zwanymi »uchodźcami«, którzy znów mogą poczuć się »sprowokowani« do sylwestrowych gwałtów". Za jednym zamachem obraził przedstawicieli trzech grup: Niemców, feministek i uchodźców.
Jak uczy historia, podział ludzi na abstrakcyjnie określone grupy, a następnie dehumanizowanie niektórych z nich, wielokrotnie w przeszłości doprowadził do zbrodni i tragedii. A sytuacja we współczesnej Polsce temu sprzyja. Niby żadna z poniższych kwestii osobno nie wydaje się decydująca, ale zebrane wszystkie razem – wywołują ciarki na plecach i niepokój o przyszłość.
Po pierwsze, jak pokazują statystyki prokuratury krajowej, od 2015 roku stale rośnie liczba przestępstw z nienawiści, w tym ataków fizycznych. Mało tego, z ostatnich badań Rzecznika Praw Obywatelskich wynika, że zaledwie 5 proc. ofiar zgłasza przestępstwo do organów ścigania. Często przestępstwa ewidentnie motywowane rasizmem albo ksenofobią nie są kwalifikowane jako przestępstwa z nienawiści – wtedy w ogóle nie wchodzą do statystyk. A więc
w rzeczywistości takich przestępstw jest dużo, dużo więcej.
Po drugie, alarm podnoszą mniejszości od wielu lat mieszkające w Polsce. Rząd zignorował apel polskich muzułmanów, którzy poprosili o ochronę, pisząc w liście do marszałka Sejmu Marka Kuchcińskiego: „Skala i siła ataków na społeczność muzułmańską nieustannie rośnie, zaś islam jest wykorzystywany przedmiotowo w debacie politycznej. Oczywistym jest, że bez pomocy państwa nie jesteśmy w stanie przeciwstawić się temu groźnemu zjawisku”. Przedstawiciele mniejszości muzułmańskiej zwracali tez uwagę na rolę mediów publicznych:
"źródłem tych krzywdzących i nierzetelnych informacji jest polska telewizja publiczna,
która winna stać na straży obiektywizmu przekazu medialnego”.
Po trzecie, uaktywniła się radykalna polska prawica "na uchodźstwie". Rząd szwedzki odebrał fundusze publiczne Kongresowi Polaków, największej organizacji polonijnej – za związki z radykalną prawicą i nienawiść do imigrantów. Na pytanie OKO.press przedstawicielka departamentu szwedzkiego rządu MUCF, odpowiedzialnego za rozdział funduszy, odpowiedziała: "Przyznajemy środki publiczne jedynie tym organizacjom społeczeństwa obywatelskiego, które podporządkowują się wartościom demokratycznym. Nie możemy wspierać organizacji, które wyrażają homofobiczne, rasistowskie albo ksenofobiczne poglądy".
Z kolei polskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych współfinansowało, za pośrednictwem polskiej ambasady w Londynie, wydarzenia o ksenofobicznym i nacjonalistycznym charakterze, na które zapraszani byli przedstawiciele skrajnych prawicowych organizacji. W poniedziałek 25 czerwca 2018 BBC Newsnight wyemitowało materiał śledczy o związkach Ambasady RP z polską skrajną prawicą.
Dziennikarka "Gazety Wyborczej" Dominika Wielowieyska zapytała ministra, co miał na myśli, pisząc "czysty kraj". Minister Brudziński odpisał: "Niech Pani zobaczy jak wyglądają rano ulice np. Paryża (nie tylko po MŚ w piłce nożnej) a w Warszawie lub moje ukochane #JasneBłonia w Szczecinie i będzie Pani wiedziała, co miałem na myśli mówiąc, że Polska to czysty kraj".
Oczywiście, teoretycznie można przyjąć, że minister Brudziński rzeczywiście miał na myśli śmieci w bezpośrednim tego słowa znaczeniu.
Od razu nasuwa się jednak pytanie – kiedy i jak często minister Brudziński przechadza się po przedmieściach Paryża, Londynu, Sztokholmu, Marsylii, Rzymu i Kolonii – jeśli tak dobrze je zna? Swoją drogą, jeśli minister lubi spacerować, to może by się wybrał na przechadzkę w niedzielę rano na Bulwarach Wiślanych w centrum Warszawy – stan czystości pozostawia wiele do życzenia.
Wybór miast pewnością nie jest też przypadkowy. We wszystkich miały miejsce ataki terrorystyczne, a "przedmieścia" kojarzą się z określeniem "imigranckie przedmieścia" (chociaż niejedna dzielnica na przedmieściach Paryża albo Londynu jest dużo czystsza od centrum Warszawy, a jej mieszkańcy wielokrotnie zamożniejsi).
Jeżeli minister Brudziński miałby na myśli zaśmiecenie ulic w dosłownym znaczeniu świadczy, to po co przywołał policję, która raczej nie zajmuje się zbieraniem śmieci na ulicach?
Nie pierwszy raz minister spraw wewnętrznych porównuje bezpieczeństwo Warszawy z miastami Europy Zachodniej, oczywiście na korzyść tej pierwszej. Poprzednik Brudzińskiego, Mariusz Błaszczak powiedział w styczniu 2018 roku: "Trudno wyjść po zmroku na ulice w metropoliach zachodnich, bo tam jest niebezpiecznie, a u nas jest bezpiecznie". O pomoc w sprawdzeniu słów ministra poprosiliśmy wtedy czytelników OKO.press, którzy mieszkają za granicą. Otrzymaliśmy dużo filmów, zdjęć, opisów, które potwierdzały, że mieszkańcy Europy Zachodniej jednak wychodzą po zmroku na ulice.
Podobną strategię zastosował idol wielu polityków PiS, prezydent Trump. Na początku czerwca 2018 zatweetował, że od czasu gdy "wpuszczono uchodźców" przestępczość w Niemczech wzrosła o 10 procent. Ta informacja została szybko zweryfikowana przez niemiecką policję, która ogłosiła, że w 2017 roku zarejestrowano... najniższą liczbę przestępstw w Niemczech od 1992 roku.
Spadła też liczba przestępstw popełnianych przez ugrupowania skrajnie prawicowe, choć nadal była ona dwa razy większa (20 520) niż przestępstw skrajnej lewicy (9 752).
Politycy PiS uciekają od etykietki rasistów. Rzeczywiście, rasizm w dzisiejszych czasach to brzydkie słowo, kojarzące się z Hitlerem i Ku Klux Klanem. Ale jak już pisaliśmy w OKO.press, współcześnie rasizm niekoniecznie dotyczy pochodzenia etnicznego – pod względem biologicznym zresztą termin "rasa" nie ma większego sensu.
Rasizm dotyczy nie tyle rasy, co uzasadniania nierówności i panowania. Chodzi o stworzenie sztucznej hierarchii i pozbawienie całych grup ludzi wszelkich praw – z powodu ich rzekomo "przyrodzonej niższości". A więc wszystkie lekceważące i nienawistne wypowiedzi polityków wobec np. uchodźców albo muzułmanów (m.in słynny tweet na oficjalnym koncie PiS: "Nie dajcie sobie wmówić, że niechęć do uchodźców to coś złego", który później tajemniczo zniknął, albo słowa Jarosława Kaczyńskiego o groźnych "pierwotniakach", które przenoszą uchodźcy) absolutnie mieszczą się w definicji rasizmu.
W latach 80. pojawił się zresztą termin na określenie "nowoczesnego" rasizmu – rasizm kulturowy. Rasiści kulturowi protestują przeciwko mieszaniu się religii i kultur. To właśnie te osoby, które najczęściej używają wyrażenia: "Nie jestem rasistą, ale..."
Zamiast przeciwdziałać spirali ksenofobii, PiS jej zaprzecza i demontuje istniejący dotychczas system zwalczania dyskryminacji i przestępstw z nienawiści. W kwietniu 2016 premier Szydło rozwiązała Radę ds. Przeciwdziałania Dyskryminacji Rasowej, którą stworzono w 2013 roku przy Ministerstwie Cyfryzacji. Jej celem była koordynacja pracy wszystkich instytucji publicznych działających na rzecz przeciwdziałania dyskryminacji i przestępstwom z nienawiści. Jej powołanie doceniły instytucje międzynarodowe, Komitet Przeciwko Torturom czy Komitet ds. Likwidacji Dyskryminacji Rasowej.
Rzecznik Praw Obywatelskich Adam Bodnar zwracał uwagę, że do likwidacji Rady doszło w czasie kryzysu migracyjnego i rosnącej niechęci, a nawet wrogości społeczeństwa polskiego wobec osób o innym pochodzeniu etnicznym, narodowym czy wyznającym inną religię.
Panie Ministrze, skoro kocha Pan nasz Kraj
256: „Kto publicznie propaguje faszystowski lub inny totalitarny ustrój państwa lub nawołuje do nienawiści na tle różnic narodowościowych, etnicznych, rasowych, wyznaniowych albo ze względu na bezwyznaniowość, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 2″.
257: „Kto publicznie znieważa grupę ludności albo poszczególną osobę z powodu jej przynależności narodowej, etnicznej, rasowej, wyznaniowej albo z powodu jej bezwyznaniowości lub z takich powodów narusza nietykalność cielesną innej osoby, podlega karze pozbawienia wolności do lat 3″.
I nawet chęć zdobycia (czy też utrzymania) głosów osób radykalnie prawicowych nie może być usprawiedliwieniem, żeby igrać z rasistowskim ogniem.
Nacjonalizm
Uchodźcy i migranci
Joachim Brudziński
Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji
ksenofobia
przestępstwa z nienawiści
Absolwentka studiów europejskich na King’s College w Londynie i stosunków międzynarodowych na Sciences Po w Paryżu. Współzałożycielka inicjatywy Dobrowolki, pomagającej uchodźcom na Bałkanach i Refugees Welcome, programu integracyjnego dla uchodźców w Polsce. W OKO.press pisała o służbie zdrowia, uchodźcach i sytuacji Polski w Unii Europejskiej. Obecnie pracuje w biurze The New York Times w Brukseli.
Absolwentka studiów europejskich na King’s College w Londynie i stosunków międzynarodowych na Sciences Po w Paryżu. Współzałożycielka inicjatywy Dobrowolki, pomagającej uchodźcom na Bałkanach i Refugees Welcome, programu integracyjnego dla uchodźców w Polsce. W OKO.press pisała o służbie zdrowia, uchodźcach i sytuacji Polski w Unii Europejskiej. Obecnie pracuje w biurze The New York Times w Brukseli.
Komentarze