350 tysięcy kobiet prowadzących samodzielnie gospodarstwa domowe przeżyło tę zimę w zimnie, a i często nie starczyło im na rachunki. To 350 tysięcy wyborczyń. Mieszkają wcale nie na wsi, ale w miastach. W starych mieszkaniach i domach jednorodzinnych. Same – bo dzieci wyjechały, a mąż umarł
Ich sytuacja – opisana dokładnie przez naukowczynie i naukowców z Instytutu Badań Strukturalnych – pokazuje, co z naszym krajem jest nie tak. Gdzie zawiodły polityki społeczne, a gdzie stereotypy zaślepiły na tyle, by złych decyzji nie zauważać.
Kobiety doświadczające ubóstwa energetycznego mają niższe dochody od mężczyzn (luka płacowa i niższe emerytury ze względu na wcześniejszy wiek emerytalne), za to żyją od mężczyzn dłużej, więc ze starością zmagają się w samotności. Żyją w domach nieefektywnych energetycznie (często – w starych kamienicach) i nie są w stanie ich wyremontować. Mogą tylko się dogrzewać tak, jak inni lokatorzy. Tyle że im nie starcza na to pieniędzy. Nie zawsze są w stanie same napalić w starym piecu. Z powodu zimna i wilgoci częściej chorują i doświadczają problemów psychicznych.
Instytut Badań Strukturalnych, który zajmuje się m.in. ubóstwem energetycznym, przedstawił raport dotyczący sytuacji gospodarstw prowadzonych jednoosobowo przez kobiety.
„Jeden rachunek opłacę w terminie, drugi po terminie, jakoś tam sobie radzę. Teraz mam telefon zablokowany, bo nie zapłaciłam. Jedno płacę, drugie nie. (...) Najpierw płacę za prąd, bo to jest najważniejsze. Potem – za węgiel. No i gaz, żeby było na czym podgrzać czy ugotować” – mówi jedna z uczestniczek badania.
Ubóstwo energetyczne to sytuacja, kiedy człowiek nie jest w stanie ogrzać i oświetlić mieszkania, a i tak wydaje ogromne kwoty – w stosunku do swoich dochodów – za energię. I musi wybierać, z jakich niezbędnych wydatków zrezygnować. Dzieje się tak wtedy, kiedy mamy do czynienia z trzema problemami na raz:
To poważny problem społeczny i polityczny: wywołuje długotrwały stres, przyczynia się do chorób.
Skutkiem ubóstwa energetycznego może być wycofanie z życia społecznego i wykluczenie.
„Dlatego ograniczanie skali tego zjawiska jest istotne nie tylko z punktu widzenia poprawy warunków mieszkaniowych i jakości powietrza w wyniku modernizacji systemów grzewczych" – piszą autorki i autorzy raportu IBS: Joanna Mazurkiewicz, Aleksandra Prusak, Jakub Sokołowski i Jan Frankowski.
Ważne jest tu jedno – z ubóstwa energetycznego nie da się wyjść samemu. A rządowe dopłaty do kosztów energii sytuacji nie poprawiają – pozwalają ledwie przetrwać
Z sytuacji, w której jest dziś, jak się szacuje, 1,2 mln rodzin w Polsce, można wyjść tylko dzięki działaniom państwa, wspólnot samorządowych i sąsiedzkich. A przy okazji tworząc system zabezpieczeń dla wszystkich obywateli i dla środowiska.
Stu losowo wybranych, tworzących reprezentatywną grupę obywateli jesienią 2022 przez dwa dni rozmawiało z ekspertami, a potem dwa dni ze sobą, szukając rozwiązań. Stworzyli listę postulatów. De facto zaproponowali ową całościową politykę energetyczną, dzięki której energii będziemy mniej zużywać, a ci, którzy potrzebują wsparcia w tym, jak zapewnić sobie ciepło w domu, dostaną je – od samorządów i od państwa.
Dlaczego jednak IBS zajął się sytuacją gospodarstw prowadzonych przez kobiety? Bo to prawie ¼ gospodarstw dotkniętych ubóstwem energetycznym jest prowadzone przez samotnie mieszkającą kobietę lub samodzielną matkę.
„Kiedy myśli się o ubóstwie energetycznym, przed oczami stają stare domy jednorodzinne gdzieś na końcu wsi. Tu jest inaczej. Kobiece gospodarstwa domowe doświadczające ubóstwa energetycznego są głównie w miastach. Część z tych gospodarstw ogrzewana jest piecami na węgiel, inne są podłączone do sieci miejskiej. Jednak stan techniczny tych domów nie pozwala utrzymać ciepła w mieszkaniach – mówi OKO.press dr Joanna Mazurkiewicz.
Po prostu substancja mieszkaniowa jest w różnym stanie, a na to pojedynczy człowiek ma niewielki wpływ.
Samodzielne kobiety mieszkają też w domach jednorodzinnych, które budowała cala rodzina – ale po śmierci męża i po wyprowadzce dzieci muszą go utrzymać same. Samodzielne kobiece gospodarstwa są także prowadzone przez matki z dziećmi. Mieszkają w niedogrzanych mieszkach w złym stanie technicznym, a nie są w stanie ich wyremontować.
Albo inna klasyczna sytuacja opisana w raporcie IBS: stary, latami nieremontowany dom po rodzicach, w którym kobieta mieszka z dorosłym dzieckiem z niepełnosprawnością. Jej główne zadanie to opieka. Dochody gospodarstwa są przez to jeszcze bardziej okrojone – a potrzeby energetyczne wyższe niż w domach, gdzie nie ma osób z niepełnosprawnością.
Mówi jedna z ankietowanych: „(...) Elektryką zajmował się mąż, bo mąż był elektromonterem. Odchodząc, umierając, nie przekazał mi żadnych tajników, więc kiedy mam problemy, proszę o pomoc. Zwykle pomaga mi sąsiad. Jeżeli chodzi o skrzynkę rozdzielczą, to mam na karteczkach opisane korki: które odpowiadają za co, żebym też sama potrafiła naprawić. (...) Na strychu położyłam styropian i nie położyłam jednej warstwy. Ze względu na finanse położyłam jedne po długości, drugie po szerokości, czyli zakryłam te szpary, które powstają między styropianem. Ale to tylko dzięki sąsiadom. Mężczyźni doradzali, że «może tak bym zrobiła, tak lepiej».
Teraz się zrobiłam na wpół i kobietą, i mężczyzną – żadna praca nie jest mi straszna. Bo wiem, że w większości jestem zdana na siebie.
Jak nie ma chłopców [synów], nie mogą przyjechać, to jestem zdana na siebie albo na sąsiadów. Dlatego staram się sobie pomagać, jak umiem”.
IBS sprawdzał, jak kobiety radzą sobie w takiej sytuacji.
Kobiety korzystają z przestarzałych pieców i przenośnych grzejników elektrycznych. Na palenie w piecach często nie mają siły. Rzadziej zamawiają przeglądy techniczne pieców i wentylacji, bo nie stać ich na naprawę.
Żyją w zimnie, a jednocześnie dotkliwie je odczuwają. Bo kobiety i osoby starsze mają większe potrzeby energetyczne.
„(...) Prąd jest bardzo drogi, opał jest bardzo drogi, pensje są bardzo niskie, ciężko zarobić pieniądze i to się w kółko zamyka. (...) Kto by nie chciał inaczej żyć? Żyliśmy tu w centrum Polski, dokładnie w tym mieście, na naprawdę normalnym poziomie. 15 lat temu. Tu był przemysł rozwinięty i tu był pieniądz. Nikt się nie martwił, że nie zapłaci za prąd. (...) To jest łatanie rachunków. Zapłacisz jeden, kolejny gdzieś wisi do zapłacenia. Czyli ścigasz się z rachunkami i skrobiesz, żeby ci starczyło na życie” – mówi uczestniczka badania IBS.
Prowadzące samodzielnie gospodarstwa domowe kobiety dłużej przebywają w domu, w tych niedogrzanych pomieszczeniach niż mężczyźni w podobnej sytuacji. Nauczyły się (nauczono je), że ich miejsce jest w domu, mają się nim zajmować i tu świadczyć usługi opiekuńcze.
To oni pomagają w zdobywaniu opału i drobnych naprawach. Podpowiadają, jak załatwić dofinansowanie na tę czy tamtą modernizację. Czasem wspierają w opłacaniu rachunków za energię.
To jednak nie wystarcza.
Okazuje się jednak, że formalne wymogi nie pozwalają im z tej pomocy skorzystać (bo mają za duże mieszkania albo dochody lekko przekraczające ustawowy prób – i w taki sposób zostają z problemem ubóstwa energetycznego same). A już samo zwrócenie się o pomoc do ośrodka pomocy społecznej wiąże się z upokorzeniem, wstydem i zakłopotaniem.
Pomoc społeczna jest więc nieefektywna.
Osoby w ubóstwie energetycznym mają zresztą niskie zaufanie do instytucji publicznych.
„Tu jak w soczewce skupiają się wszystkie problemy społeczne i od razu widać, że nie ma prostych rozwiązań. Nie da się jednym posunięciem zapewnić tym osobom życia w cieple i bez strachu o wysokość rachunków” – mówi dr Joanna Mazurkiewicz.
To nie jest koniec. IBS zwraca uwagę na kluczową rolę sieci wsparcia społecznego w radzeniu sobie z kosztami energii. Trzeba je więc wspierać – poczynając od sieci oczywistych, państwowych:
Bez tego 350 tysięcy mieszkań nie da się ogrzać.
Joanna Mazurkiewicz: To na pewno osoby z niepełnosprawnościami i ich opiekunowie. Oni mają wysokie potrzeby energetyczne, energię zużywa też sprzęt potrzebny do życia i rehabilitacji. Musimy dokładnie przyjrzeć się tej grupie, dlatego prowadzimy badania jakościowe nad ubóstwem energetycznym. Bo z samych danych ilościowych trudno to wszystko wyczytać.
Raport IBS: https://ibs.org.pl/publications/ubostwo-energetyczne-kobiet-w-polsce/
Z wykształcenia historyczka. Od 1989 do 2011 r. reporterka sejmowa, a potem redaktorka w „Gazecie Wyborczej”, do grudnia 2015 r. - w administracji rządowej (w zespołach, które przygotowały nową ustawę o zbiórkach publicznych i zmieniły – na krótko – zasady konsultacji publicznych). Do lipca 2021 r. w Biurze Rzecznika Praw Obywatelskich. Laureatka Pióra Nadziei 2022, nagrody Amnesty International, i Lodołamacza 2024 (za teksty o prawach osób z niepełnosprawnościami)
Z wykształcenia historyczka. Od 1989 do 2011 r. reporterka sejmowa, a potem redaktorka w „Gazecie Wyborczej”, do grudnia 2015 r. - w administracji rządowej (w zespołach, które przygotowały nową ustawę o zbiórkach publicznych i zmieniły – na krótko – zasady konsultacji publicznych). Do lipca 2021 r. w Biurze Rzecznika Praw Obywatelskich. Laureatka Pióra Nadziei 2022, nagrody Amnesty International, i Lodołamacza 2024 (za teksty o prawach osób z niepełnosprawnościami)
Komentarze