0:000:00

0:00

"Europejski Nowy Zielony Ład może być impulsem rozwojowym dla polskiej transformacji w sektorze energetycznym i wydobywczym oraz fundamentem dla przebudowy myślenia o węglu przez całą klasę polityczną. Wbrew wielu uproszczonym opiniom krytycznym, rząd Mateusza Morawieckiego na szczycie 12-13 grudnia poparł Nowy Zielony Ład co do kierunków i idei. Obserwujemy historyczny zwrot Polski w kierunku zielonej energii.

Polski rząd negocjuje rozsądnie, ale przegrywa komunikacyjnie. Narracja rządu nie przebiła się do opiniotwórczych mediów zagranicznych. Z moich rozmów z dyplomatami i przedstawicielami sektora prywatnego, czy koleżankami i kolegami z innych agend, programów i inicjatyw ONZ przebija rozczarowanie polskim stanowiskiem" -

pisze dla OKO.press Kamil Wyszkowski*, prezes ONZ-owskiej sieci Global Compact Network Poland, od 2009 roku doradca rządów PO-PSL, od 2016 - doradca ministra inwestycji i rozwoju w rządach PiS.

"Nie jestem politykiem, pracę w ONZ zacząłem 18 lat temu i przez te wszystkie lata, jeśli tylko jestem o to proszony, to doradzam kolejnym polskim rządom najlepiej jak potrafię. Szczególnie teraz apolityczne i wolne od bieżących sporów spojrzenie z zewnątrz jest w mojej ocenie Polsce potrzebne". Oto cały artykuł Wyszkowskiego.

Zielony Plan Marshalla

Nowy Zielony Ład może stać się planem Marshalla, z którego tym razem mamy szansę skorzystać.

W 1947 roku Polska została zmuszona przez ZSRR, żeby się z tego planu wycofać, choć wcześniej wraz z Czechosłowacją wyraziła wolę włączenia się do oferowanego przez Amerykanów mechanizmu pomocowego. Dziś nikt Polski z Nowego Zielonego Ładu nie planuje wycofywać. Tym bardziej warto bez emocji, uważnie i na chłodno przeanalizować to, co wydarzyło się podczas ostatniego szczytu Rady Europejskiej w Brukseli.

Na stole został położony ambitny plan transformacji europejskiej energetyki i przemysłu zgodny z oczekiwaniami Systemu ONZ i zapowiedziany przez Ursulę von der Leyen 2 grudnia 2019 podczas otwarcia Szczytu Klimatycznego ONZ (COP 25) w Madrycie. Pani von der Leyen zobowiązała się przedstawić ambitne nowe podejście w ciągu 10 dni i zobowiązania dotrzymała.

Jeśli UE wdroży zapowiedziane w dokumencie cele redukcyjne i oprze produkcję energii dla Europy na czystych źródłach, to historycy przyszłości nazwą Nowy Zielony Ład, dokumentem przełomowym, a System ONZ będzie mógł odnotować ważny sukces na mapie negocjacji klimatycznych. W gronie 195 krajów, które przyjęły w 2015 roku Porozumienia Paryskie, pojawi się przykład ambitnego i prawnie wiążącego podejścia Wspólnoty Europejskiej i tworzących tę wspólnotę 28 krajów.

Co ważne, nawet jeśli Wielka Brytania wystąpi z UE, co po przyspieszonych wyborach 12 grudnia 2019 jest właściwie przesądzone, to w Nowym Zielonym Ładzie weźmie udział. Będzie to jeden z ważniejszych elementów negocjacji rozwodowych ze Wspólnotą Europejską, ale Wielka Brytania zadecydowała o wsparciu dla tej nowej polityki europejskiej.

Przeczytaj także:

Kto ile truje

Dla ONZ to ważny element w globalnej układance, także dlatego że mówimy o krajach uprzemysłowionych o wysokim wskaźniku emisji gazów cieplarnianych, które wg. danych Eurostatu za 2018 rok obniżyły o 2,5% emisję CO2. Przypomnijmy że po USA i Chinach to właśnie Wspólnota Europejska jest największym emitentem gazów cieplarnianych na świecie. Co w dniu kończącym Szczyt Klimatyczny ONZ (COP25) w Madrycie warto odnotować i przypomnieć. Warto też dopowiedzieć, kto jest głównym adresatem Nowego Zielonego Ładu.

Za blisko 72 proc. emisji CO2 w UE odpowiada siedem państw, z Niemcami jako liderem.

Gospodarka niemiecka wyemitowała do atmosfery 22,5 proc. CO2 całej UE i jest absolutnym liderem, tyle że jej emisje spadają (w 2018 roku aż o 5,4 proc.)

Po domknięciu Brexitu jedynie się na tej pozycji umocni, jako że to właśnie wychodząca z UE Wielka Brytania jest na drugim miejscu, z wynikiem 11,4 proc.

Trzecie miejsce na podium zajmuje Polska. Udział polskiej gospodarki w łącznej emisji dwutlenku węgla stanowił 10,3 proc. tyle że w Polsce emisje rosną (w 2018 roku aż o 3,5 proc.). Za Polską są odpowiednio Francja i Włochy z udziałem 10 proc. oraz Hiszpania z udziałem 7,7 proc.

Wszystkie te kraje będą twardo negocjować środki na transformację energetyczną, by wykroić dla siebie jak najwięcej z zapowiedzianych 100 miliardów Euro.

Emisje CO2 i udział ludności w UE
Emisje CO2 i udział ludności w UE

Nie tylko Polska ma Bełchatów

Do wdrożenia Nowego Zielonego Ładu prowadzi kręta i wyboista droga. Główną przeszkodą jest poziom skomplikowania tej operacji. Od 1880 roku, czyli od umownego początku epoki przemysłowej opartej na paliwach kopalnych, kraje europejskie dynamicznie się rozwijając rozbudowywały infrastrukturę energetyczną i przemysł. Kopalnie, elektrownie węglowe, huty, stalownie i cementownie są gęsto rozsiane po całej Europie, a kontynent jest gęsto pokryty sieciami przesyłowymi.

Może Polska ma Bełchatów, ale trzeba pamiętać, że inne kraje także mają podobne instalacje.

Zmiana modelu z energetyki konwencjonalnej na model energetyki rozproszonej opartej na zero i nisko emisyjnych źródłach pozyskiwania energii będzie trudna, kosztowna i będzie wymagać dużego wysiłku, także politycznego.

Główną przyczyną, w warstwie politycznej, jest nierównomierne rozłożenie w czasie decyzji poszczególnych krajów o odejściu od węgla. Kilka przykładów.

Brytania po traumie smogu 1952, Francja coraz bardziej atomowa, a Niemcy mniej

Wielka Brytania symbolicznie rozpoczęła pożegnanie z węglem po traumie wielkiego smogu londyńskiego w grudniu 1952 roku i podjętą wtedy przez Winstona Churchilla decyzją, by zakończyć erę ogrzewania węglem brytyjskich miast, aż po graniczny rok 1984, kiedy premier Margaret Thatcher ostatecznie pokonała opór związków zawodowych broniących nierentownych kopalń.

Francja po 1974 roku przebudowała krajową energetykę w kierunku atomu. W październiku 2019 zapowiedziała, że do 2035 roku postawi 6 kolejnych elektrowni jądrowych, a już dziś

jest liderem w Europie posiadając 58 elektrowni systematycznie budowanych od lat 60., uzyskując z atomu 75-78 proc. energii elektrycznej.

Po 10 proc. Francja uzyskuje z energetyki wodnej i węglowej. Efekt uzyskany przez Francję jest najlepszy na świecie i nie ma odpowiednika w gronie krajów uprzemysłowionych.

Niemcy po traumie awarii w Fukuszimie w 2011 roku rezygnują z atomu i przestawiają się na gaz i OZE, przejściowo zwiększając wydobycie węgla na potrzeby rosnącego zapotrzebowania na energię.

Kraje skandynawskie od dawna skupiają się na OZE i systematycznie rozbudowują system energetyki rozproszonej.

Drugiej szansy na takie pieniądze może nie być

Tymczasem Polska po zakończeniu odważnych reform premiera Buzka w latach 1997-2001 zatrzymała się w pół kroku i prosi o okres przejściowy.

To że od 2001 roku żaden z kolejnych rządów nie poprowadził ambitnej polityki przebudowy polskiej energetyki i sektora wydobywczego jest praźródłem zgłoszenia przez Polskę taktycznego weta w Brukseli.

Warto jednak odnotować, że polski rząd na szczycie 12-13 grudnia poparł Nowy Zielony Ład co do kierunków i idei.

Wbrew uproszczonym opiniom obserwujemy historyczny zwrot Polski w kierunku zielonej energii.

To drugie podejście po okresie reform premiera Jerzego Buzka i wicepremiera i ministra gospodarki Janusza Steinhoffa, i miejmy nadzieje, że tym razem nie zatrzymamy się w pół kroku, bo

drugiej szansy na sfinansowanie tej przebudowy ze środków, na które zrzuci się solidarnie cała Wspólnota Europejska może nie być.

Temat podziału środków ma powrócić na szczycie szefów państw i rządów UE w czerwcu 2020 roku.

To nie było bezrozumne weto, ale zaznaczenie, że chcemy lwią część środków

Czeka nas 6 miesięcy batalii o kształt propozycji dla Polski i w efekcie uzyskamy odpowiedź, jaki będzie kierunek historycznego zwrotu i tempa odejścia od węgla.

Życzyłbym sobie opracowania ponad podziałami politycznymi wspólnego stanowiska i solidarne wsparcie dla rządu w tych negocjacjach przez całą opozycję.

Negocjacje już trwają. Sukcesem polskich negocjatorów jest wyłączenie z tekstu dokumentu zapisu, który mówił o uruchomieniu 100 mld euro na transformację europejskiej gospodarki, w nawiązaniu do wieloletnich ram finansowych. Oznacza to, że bez ostatecznej zgody Polski na cel neutralności klimatycznej w 2050 roku nie będzie porozumienia ws. wieloletniego budżetu UE na lata 2021-2027.

Przestrzegam przed wyciąganiem pochopnych wniosków. Stanowisko polskiego premiera nie musi oznaczać bezrozumnego weta, ale może być dobrym ustawieniem Polski przy negocjacyjnym stole.

Mechanizm sprawiedliwej transformacji będzie wart 100 miliardów euro, ale przeciąganie liny będzie dotyczyło samej konstrukcji mechanizmu i na co zostaną wydane środki. Taktycznie Polska ustawiła się w tych negocjacjach mądrze.

Co prawda, jest pod ostrzałem jako jedyny kraj, który sprzeciwił się na szczycie Rady Europejskiej, ale dzięki temu Polska zaznaczyła, że ma ochotę na lwią część środków.

Estonia, Węgry i Czechy opuściły Polskę

Warto przypomnieć, że już przed szczytem opuściła Polskę Estonia, a na szczycie zrobiły to Czechy i Węgry, popierając neutralność klimatyczną do 2050.

W odróżnieniu od szczytu UE w czerwcu 2019 Polska została sama, ale w ten sposób polski rząd uzyskał wpływ na kształt budżetu europejskiego, w ramach którego nawet ¼ środków może być kierowana na cele klimatyczne. To patrząc od strony pozytywnej szansa na dodatkowy impuls dla transformacji energetycznej w Polsce, która na skutek wieloletniego zapóźnienia reform (w szczególności w górnictwie i energetyce) będzie bolesna.

Stanowisko negocjacyjne rządu polskiego wychodzi też naprzeciw związkom zawodowym. Warto przypomnieć, że NSZZ Solidarność uznała cel neutralności klimatycznej za „katastrofę gospodarczą dla Polski”.

Premier Morawiecki nie przewodzi przecież rządowi składającemu się z partii lewicowych, więc musi prowadzić politykę zrozumiałą dla swojego elektoratu.

Ważne jest, żeby potrafił włączyć do prac opozycję i inne środowiska, w tym apolitycznych ekspertów.

Rząd przegrywa komunikacyjnie. Świat jest rozczarowany

Każdy w Polsce powinien wiedzieć, że europejski Nowy Zielony Ład jest Polską szansą rozwojową, czymś korzystnym dla Polski, Europy, którą współtworzymy i dla globalnego porozumienia klimatycznego. Szansą na miarę planu Marshalla dla polskiej energetyki. Ważne żeby tym razem z niego mądrze skorzystać i lepiej wyjaśnić społeczeństwu, o co toczy się gra.

Polski rząd w ramach uwarunkowań politycznych, w których tkwi, negocjuje rozsądnie, ale przegrywa komunikacyjnie. Narracja rządu nie przebiła się do opiniotwórczych mediów zagranicznych.

Z moich rozmów z dyplomatami i przedstawicielami sektora prywatnego, czy koleżankami i kolegami z innych agend, programów i inicjatyw ONZ

przebija rozczarowanie polskim stanowiskiem i brak wiedzy na temat miejsca, w którym znajduje się polska gospodarka, polski rząd i polska opozycja.

Często jestem proszony o wyjaśnianie podstawowych faktów. Czas, by Polski rząd i opozycja zabrały się do pracy i zaczęły wyjaśniać także na zewnątrz, jakie są ograniczenia i na czym polega polska specyfika.

Ale nie wystarczy zapowiadać i ogłaszać

Jednak polska klasa polityczna musi też zdecydować się na ambitny plan reform. Nie można w nieskończoność zapowiadać, ogłaszać, a później zmieniać zdanie. Trzeba uzgodnionego ponad podziałami politycznymi długookresowego harmonogramu reform.

Najlepszym przykładem komunikacyjnej porażki jest odejście od polityki rozwoju lądowej energetyki wiatrowej i powrót do niej przeprowadzony tak, aby nikt tego nie zauważył.

Gwałtowna zmiana podejścia do wiatraków nie tylko spowodowała obniżenie zaufania do Polski jako kraju prowadzącego stabilną strategię przebudowy sektora energii, ale do dziś nie ma jasnych sygnałów czy, kiedy i na jakich zasadach rząd planuje powrócić do rozbudowy lądowej energetyki wiatrowej.

Tymczasem wiele wskazuje na to, że przygotowywany jest grunt pod zmianę podejścia. Skąd ten wniosek? Otóż jedna z największych spółek energetycznych Skarbu Państwa, rozpoczęła kampanię wizerunkową wskazując właśnie na lądową energetykę wiatrową.

Nie jest możliwe, w mojej ocenie, nieuzgodnienie z rządem tak wrażliwego przekazu.

Efektem jest dezorientacja uważnych obserwatorów a w szczególności biznesu, który żeby inwestować potrzebuje stabilności i pewności, że polityka i kierunki będą długookresowo utrzymywane. Także w ten sposób buduje się wiarygodność, zarówno na rynku wewnętrznym jak i w polityce międzynarodowej.

Na dobrotliwe stanowiska innych rządów także nie ma co liczyć. Politycy zresztą najlepiej wiedzą, że cynizm w narracji politycznej niestety króluje.

Jeśli Polska będzie w ramach międzynarodowych negocjacji popełniać błędy, inne kraje na pewno to wykorzystają, a przypomnę, że w grze są duże pieniądze. Uwaga jest wyostrzona i nie można liczyć na taryfę ulgową.

Dyskusje nad mechanizmem sprawiedliwej transformacji będą się toczyć z udziałem Polaków, grających rolę języczka u wagi w razie sporu o podział środków. W szczególności chodzi o dopuszczenie do finansowania projektów gazowych i atomowych i o czas na ich wdrożenie po 2027 roku, kiedy zakończy się negocjowany właśnie budżet UE. 2027 to także horyzont dla samego mechanizmu sprawiedliwej transformacji, ale wiadomo, że uruchomione w jego ramach projekty będą wdrażane znacznie dłużej i ich oddziaływanie będzie mierzone w perspektywie 2050 roku.

Co trzeba, by tego nie przegrać

Żeby Polska wynegocjowała korzystny dla siebie scenariusz podziału środków potrzebne jest spełnienie dwóch warunków:

  • sprawnego zespołu negocjacyjnego i jednego ośrodka decyzyjnego.

W mojej ocenie powinien to być minister ds. klimatu Michał Kurtyka, który prowadzi negocjacje i wykorzystuje sieć kontaktów uzyskanych podczas prezydencji Szczytu Klimatycznego ONZ (COP24) w Katowicach.

Drugi element to

  • sprawny aparat administracyjny, wdrażający uzgodnioną ponad podziałami politycznymi długookresową strategię dekarbonizacji energetyki oraz gospodarki.

Trzeba wypracować nowe podejście, z wykorzystaniem Polityki Energetycznej Polski do 2040 roku i Krajowego Planu na Rzecz Energii i Klimatu.

Włączyć Młodzieżowy Strajk Klimatyczny, zaprzestać jatki politycznej

Kluczowe jest włączenie do rozmów wszystkich środowisk, od głosu młodego pokolenia na czele z Młodzieżowymi Strajkami Klimatycznymi i ich postulatami, kończąc na naukowcach, którzy od dziesięcioleci analizują zagrożenia dla Polski wynikające z kryzysu klimatycznego.

Polscy politycy powinni także zacząć budować sojusze i wyjść z krajowej, kompletnie zbędnej jatki politycznej. Antagonizowanie społeczeństwa przynosi tylko złe owoce. Trzeba budować mosty, a nie pogłębiać przepaście i wykorzystywać przyjaciół sprawy polskiej poza granicami.

Przykład z tego tygodnia. Na zaproszenie Rzecznika Praw Obywatelskich i Global Compact Network Poland – instytucji, którą mam zaszczyt reprezentować w Polsce - był przez ostatnie dwa dni w Warszawie jeden z najważniejszych ekspertów ONZ prof. Philip Alston.

I rząd, i opozycja (poza Hołownią) zlekceważyły prof. Alstona

Prof. Alston jako specjalny sprawozdawca ONZ ds. skrajnego ubóstwa przedstawił 25 czerwca 2019 roku słynny raport, w którym dowodzi powiązania skrajnego ubóstwa ze zmianami klimatycznymi. Sformułował tam szeroko komentowane przez światowe media pojęcie apartheidu klimatycznego. Mówiąc krótko, kraje wysokorozwinięte z bogatej północy naszego globu jakoś sobie poradzą, kraje o niskim poziomie rozwoju z umownego biednego południa nie będą miały na to szansy. To na nich w 75 proc. skupi się moc uderzeniowa zjawisk wywołanych przez kryzys klimatyczny.

Prof. Alston pochodzi z Australii, która opiera, podobnie jak Polska, swoją energetykę na węglu i zwiększa, podobnie jak Polska, emisje gazów cieplarnianych.

Czy Alston rozumie Polską specyfikę? Odpowiedź brzmi - tak. Czy spotkali się z nim kluczowi polscy politycy ze strony rządowej i opozycji? Odpowiedź brzmi - nie.

Profesor miał wywiady z opiniotwórczymi mediami, które współpracują z Global Compact, znalazł czas na spotkania z przedstawicielami Młodzieżowych Strajków Klimatycznych i oczywiście uczestniczył w panelach i debatach Kongresu Praw Obywatelskich rozmawiając z uczestnikami.

Tylko Szymon Hołownia - od niedawna kandydat na prezydenta RP - nie tylko poprosił o spotkanie z Alstonem, ale był do rozmowy znakomicie przygotowany. Żałuję, że nie pojawił się nikt inny. Nie tak buduje się sojusze.

Tymczasem Polska stoi przed historycznym momentem przełomu i sojuszników potrzebuje w wielu instytucjach i środowiskach. Od ONZ, poprzez Bank Światowy, Europejski Bank Inwestycyjny czy globalny sektor prywatny i najważniejszych ekspertów oraz naukowców.

Warto przypomnieć że w lipcu 2019 staraniem ministra Jerzego Kwiecińskiego, wspieranego przez min. Jadwigę Emilewicz rząd polski przystąpił do rady rządowej przy United Nations Global Compact. Warto także odnotować profesjonalną, ekspercką postawę ministra Michała Kurtyki, za którą jest doceniany przez partnerów zagranicznych. Jego zdolność do omijania przeszkód i sprawnego poruszania się w gąszczu korytarzy centrali ONZ w Nowym Jorku, może się w toku negocjacji klimatycznych Polsce przydać.

Ale to nie wystarczy. Potrzebna jest zgoda narodowa przy najważniejszych sprawach i obszarach. Nie wsłuchanie się w głosy zazwyczaj pomijane w dyskusji politycznej będzie wielkim błędem.

Musimy zakończyć wojnę z naszą planetą

Szansa rozwojowa, jaka stoi przed nami na bazie nowego zielonego ładu i konkluzji właśnie zakończonego Szczytu Klimatycznego ONZ (COP25) w Madrycie może być kamieniem węgielnym zgody wszystkich środowisk wokół mądrej i śmiało nakreślonej transformacji polskiej gospodarki w kierunku, o który apeluje od 25 lat System ONZ.

Nie mamy planety B i nie mamy czasu.

Jak powiedział 2 grudnia Sekretarz Generalny ONZ Antonio Guterres na otwarciu Szczytu Klimatycznego ONZ (COP25) w Madrycie „musimy zakończyć naszą wojnę przeciwko planecie”. Polska powinna stanąć tutaj po właściwej stronie.

*Kamil Wyszkowski, od 2002 roku pracownik Organizacji Narodów Zjednoczonych. W latach 2002-2009 w United Nations Development Programme (UNDP) pracował w kilkudziesięciu krajach wdrażając projekty rozwojowe bazujące na transferze wiedzy z Polski (m.in. w Iraku, Indii, Tajlandii, Rumunii), od 2009 do 2014 roku Dyrektor UNDP w Polsce. Od 2004 do dziś prezes Rady Global Compact Network Poland, czyli ONZ-owskiej sieci koordynującej współpracę z biznesem, miastami, uczelniami, administracją publiczną i organizacjami pozarządowymi (ungc.org.pl). Prawnik specjalizujący się w prawie międzynarodowym. Absolwent prestiżowej United Nations Development Programme Academy (UNDP VDA). Wykładał m.in. w Central European University, Katolickim Uniwersytecie Lwowskim, SGH, Akademii Leona Koźmińskiego, Collegium Civitas, SWPS, Uniwersytecie Warszawskim.

Jako pracownik ONZ zajmował się dyplomacją ekonomiczną, zmianami klimatycznymi, innowacjami społecznymi i gospodarczymi, ekonomią społeczną oraz projektowaniem przeskoków rozwojowych i meta trendów w biznesie w szczególności w odpowiedzi na zmiany klimatyczne i adaptacje do zmian klimatu.

Od 2009 do 2012 członek Zespołu Doradców Strategicznych Prezesa Rady Ministrów [Donalda Tuska]. Współautor Długookresowej Strategii Rozwoju Kraju do 2030 roku oraz koordynator Strategii Rozwoju Kapitału Ludzkiego do 2020 roku. Od 2014 roku w Radzie Ekspertów Narodowego Centrum Badań i Rozwoju ds. Innowacji w gospodarce i innowacji społecznych. Od 2016 roku w gronie członków zespołu ds. innowacji w Ministerstwie Rozwoju. Od 2018 roku doradca Ministra Inwestycji i Rozwoju. Od 2019 r. doradca Ministra Funduszy i Rozwoju Regionalnego.

Komentator w TVN24, POLSACIE, Radiu TOK FM. Publikuje w Rzeczpospolitej, Gazecie Wyborczej, Pulsie Biznesu i WNP.pl Portal Gospodarczy.

;

Komentarze