0:000:00

0:00

Prawa autorskie: Il. Iga KucharskaIl. Iga Kucharska

"Jestem zaskoczona i bardzo poruszona. Dziękuję redakcji OKO.press i Włodkowi Nowakowi za czułą i uważną współpracę, która pomogła mi w pracy nad tym materiałem" - mówiła tuż po ogłoszeniu werdyktu Dorota Borodaj. Jej opublikowany 2 stycznia 2022 roku tekst jest jedynym reporterskim spojrzeniem "z drugiej strony" na dramat uchodźców na polskiej "granicy hańby" z Białorusią - oczami funkcjonariusza. Stajemy się świadkami reakcji strażników, ich pogardy, agresji, dehumanizujących stereotypów. I rzadkich ludzkich odruchów.

"Odbieram tę nagrodę z dwoma uczuciami - mówiła Borodaj. - Ogromnego smutku i porażki. Kiedy rozmawiałam ze swoim bohaterem miałam takie poczucie, taką nadzieję, że to coś zmieni, że te historie się posypią, że pęknie tama, że kolejne osoby zaczną mówić »nie«. To się nie wydarzyło. Mam ciągle nadzieję, że to się wydarzy. Dlatego szczególnie dziękuję mojemu bohaterowi. Za tę odwagę, za to, że mi zaufał.

Ale odbieram tę nagrodę także z ogromną nadzieją. Przyjechałam prosto z Białegostoku, gdzie zeznawałam w sprawie trzech obywateli Afganistanu, których poznałam na samym początku kryzysu na granicy, którym udzielałam pomocy. Dzisiaj oni sądzą państwo polskie za to, co im zrobiliśmy. Za to, co się tu wydarzyło. To oni stoją w pozycji tych, którzy mówią: to nie było dobre. To nie było ludzkie, to nie było chrześcijańskie, cokolwiek to znaczy w tym kraju. Nie wiem, jak ta sprawa się potoczy, ale sam fakt, że oni stają przed nami i mówią: »nie jesteśmy już tymi zgarbionymi chłopakami, zmokniętymi, mówimy: nie zgadzamy się na to« daje mi ogromną nadzieję. Chciałabym im zadedykować tę nagrodę", mówiła Dorota Borodaj odbierając nagrodę im. Teresy Torańskiej za "Najlepszy prasowy materiał dziennikarski".

Nagrodzony tekst - rozmowę z funkcjonariuszem Straży Granicznej - możecie przeczytać tutaj:

Przeczytaj także:

O procesie sądowym trzech Afgańczyków pisaliśmy tutaj:

Bardzo gratulujemy i dziękujemy Dorocie. I oczywiście jesteśmy bardzo dumni. Szczególne powody do dumy ma Włodek Nowak, który od jesieni 2021 roku rozwija w OKO.press dział reportażu.

Efekty jego pracy widać także po tym, że jako jedyna redakcja mieliśmy w kategorii "Najlepszy prasowy materiał dziennikarski" aż dwie nominacje (wśród siedmiu). Drugą był wybitny reportaż Joanny Łopat „Ammar w polskiej szafie” (opublikowany 18 kwietnia 2022). Joanna pojechała do przygranicznej strefy, by opisać jej cichych - w podwójnym tego słowa znaczeniu - bohaterów, którzy w tajemnicy przed sąsiadami przyjmują uchodźców w swoich domach.

Machińska, Świerczek, Bikont

Nagrodę otrzymali/ły także:

  • Piotr Świerczek za materiał „Siła kłamstwa” - Najlepszy medialny materiał dziennikarski (demaskujący pracę komisji Macierewicza reportaż śledczy TVN).
  • Hanna Machińska - za wyróżniającą się postawę obywatelską i działalność w życiu publicznym.

Hanna Machińska jest bohaterką wielu tekstów OKO.press. Po jej zaskakującym odwołaniu z funkcji zastępczyni RPO udzieliła fundamentalnego wywiadu Magdzie Chrzczonowicz.

  • Anna Bikont - za "Cena. W poszukiwaniu żydowskich dzieci po wojnie" - Najlepsza książka.

Anna Bikont jest autorką kilkunastu książek, w tym tak znanych jak "My z Jedwabnego" (2004), "Sendlerowa. W ukryciu" (2017), a także biografii Kuronia pisanej z Heleną Łuczywo "Jacek" (2012) czy monumentalnej pracy "Lawina i kamienie. Pisarze wobec komunizmu" napisanej z Joanną Szczęsną (2006). Razem ze Szczęsną napisały też kilka książek o poezji i życiu Wisławy Szymborskiej.

"Cena" jest kolejną książką Bikont o wojennych i powojennych losach polskich Żydów. Zapytaliśmy, czy coś ją jeszcze mogło zaskoczyć. "O tak, sam temat był zaskakujący. Przypadkiem natknęłam się na informacje o tym handlu żydowskimi dziećmi, które ocalały z Holocaustu. Organizacje żydowskie wyszukiwały je i wykupywały. Zaskakujące było coś jeszcze. W losach tych dzieci powtarza się - w każdym z 30 przypadków - to samo: są prześladowane dlatego, że są Żydami. I nikt ich nie broni! A przecież można by pomyśleć, że ludzie powinni reagować inaczej, skoro jest to czasem jedyna osoba z żydowskiej społeczności miasteczka, która ocalała". Książka wymagała ogromnej pracy dokumentacyjnej. Ile czasu zajęła praca nad nią? "Nad każdą książką pracuję cztery lata, ile bym nie planowała, tak jakoś wychodzi" - mówi nam Anna Bikont.

Kapituła przyznała także specjalne wyróżnienie dla licealisty (!) Antoniego Antoszka (rocznik 2006) za reportaż "O czym nie powiem swoim rodzicom" opublikowany w Piśmie. Magazynie opinii.

Podczas gali wręczono także dwie nagrody za rok 2020 r. - Karolinie Sulej ("Rzeczy osobiste: opowieści o ubraniach w obozach koncentracyjnych i zagłady", w kategorii Najlepsza książka) i Mateuszowi Baczyńskiemu ("Historię kłamstwa. Jak szukano zabójców Iwony Cygan" w kategorii Najlepszy materiał dziennikarski).

Myślę o moim bohaterze, czy ktoś go nie zdemaskował?

Dorota Borodaj to reporterka i autorka wywiadów, publikowała m.in. w „Dużym Formacie”, magazynach „Pismo” i „Kontakt”, w „Wysokich Obcasach”. Jest absolwentką Polskiej Szkoły Reportażu. Pracuje nad reporterską książką o obronie Puszczy Białowieskiej w 2017 roku.

16 lutego 2023, gdy dowiedziała się nominacji, wspominała okoliczności rozmowy z pogranicznikiem. „Pushbacki były już ponurą codziennością, trwał stan wyjątkowy, który mocno utrudniał niesienie pomocy humanitarnej, a służby czuły się bezkarne. Docierały do nas kolejne informacje o śmierciach w puszczy. Dziś, wiele miesięcy od tamtej rozmowy, zniesiono stan wyjątkowy, ale postawiono mur. Nie zatrzymał ludzi, sprawił, że są w o wiele gorszym stanie – poobijani, połamani, jeszcze bardziej wyczerpani. Nie zatrzymał też śmierci. Kilka dni temu media obiegła wiadomość o śmierci 28-letniej kobiety, do której jej towarzysze próbowali wezwać pomoc. Służby wywiozły ich za mur. Dziewczyna umarła na leśnej ściółce, pod samą Hajnówką. A wczoraj znaleziono trzy kolejne ciała uchodźców.

Kiedy opublikowaliśmy tę rozmowę, wierzyłam trochę, że kolejni funkcjonariusze zaczną mówić, że coś pęknie, że choć jeden z nich głośno i publicznie powie: nie zgadzam się. Nic takiego się nie stało i myślę o tym ze smutkiem, z uczuciem porażki.

Myślę też o moim bohaterze – czy nadal pracuje na tej granicy? Czy ktoś go zdemaskował? Czy znalazł podobnych do siebie? Czy dzisiaj, po kolejnych pushbackach może powiedzieć o sobie: jestem dobrym człowiekiem?".

Pyk-pyk-pyk, odgina się druciki, robi dziurę na metr-półtora

Poniżej fragment rozmowy Borodaj z pogranicznikiem:

Co zobaczyłeś?

Nie zdradzę szczegółów, nie powiem, ile razy i gdzie byłem. Ale brałem udział w push-backach. Kiedy się zgarnia ludzi z lasu, to najpierw jedzie się na placówkę ogarnąć papiery. Tam są dla nich jakieś zupki chińskie, jabłka, serki, woda, mogą coś zjeść, ogrzać się. A po ogarnięciu papierów, jak się ściemni – na ciężarówkę i do „okna życia”. Tak się mówi. Czyli do dziury w płocie. Mówi się na to też „paczkomat”. Jedziesz ciężarówką, noc, leśna droga, strasznie telepie. Niektórzy koledzy mówili po akcjach: „Osiemdziesiąt prułem, tylko się ciapaci obijali głowami o sufit”. Tam naprawdę trzęsie, trzeba się mocno trzymać. Dojeżdżasz do punktu, gdzie stoi wojsko i skręcasz w lewo albo prawo, podjeżdżasz kawałek dalej i wysiadka. Pyk-pyk-pyk, odgina się druciki, robi dziurę na metr-półtora. Nasi krzyczą:

– „Przechodzić!”.

Wtedy oni płaczą, klękają, „no, mister, no Belarus, no Belarus!”.

– „Wstań kurwa, nie udawaj! – I pałą w słupek, żeby był metaliczny dźwięk i żeby się bali.

Człowiek na ziemi pokazuje na kolano: – „Hospital”

– „Ja ci kurwa dam hospital, w ryj dostaniesz!”.

I człowiek wstaje, przechodzi przez dziurę.

A jak przejdą przez tę dziurę w płocie?

Siadają. Albo odchodzą kawałek w bok, znikają w ciemności. A my wracamy do bazy.

Ty też krzyczysz?

Nie. Nie każdy się na to zgadza, ale nikt nie mówi tego głośno. Nie możesz się wychylić, bo cię odeślą w trybie natychmiastowym.

(...)

Pamiętasz tych, których ty wywiozłeś?

Pamiętam wszystkich. Bywali w różnym stanie. Niektórzy dopiero po pierwszym przejściu, inni próbowali przejść już kolejny raz. Po tym, co widziałem, wiem na pewno – żaden mur nic tu nie pomoże, to będą pieniądze wywalone w błoto. Wszystkim sterują Białorusini, po ich stronie są dwa rzędy zasieków z drutu i dojazd drogą – tam nikt się nie przeciśnie bez wiedzy funkcjonariuszy. Jak zechcą, podwiozą pod mur setki ludzi i pogonią kolbami. Zawsze się ktoś przeciśnie.

Udostępnij:

Magdalena Chrzczonowicz

Wicenaczelna OKO.press, redaktorka, dziennikarka. W OKO.press od początku, pisze o prawach człowieka (osoby LGBTQIA, osoby uchodźcze), prawach kobiet, Kościele katolickim i polityce. Wcześniej przez 15 lat pracowała w organizacjach poarządowych (Humanity in Action Polska, Centrum Edukacji Obywatelskiej, Amnesty International) przy projektach społecznych i badawczych, prowadziła warsztaty dla młodzieży i edukatorów/edukatorek, realizowała badania terenowe. Publikowała w Res Publice Nowej. Skończyła Instytut Stosowanych Nauk Społecznych na UW ze specjalizacją Antropologia Społeczna.

Komentarze