0:000:00

0:00

Prezydent Andrzej Duda był gościem programu "Sprawdzam" stacji TVN24. Prowadzący program Krzysztof Skórzyński pytał m.in. o elekcję Joego Bidena i akcję szczepień przeciwko COVID-19. Pod sam koniec rozmowy dziennikarz zapytał prezydenta, jak ocenia działania funkcjonariuszy wobec protestujących, m.in. przeciwko decyzji TK Julii Przyłębskiej.

"Policja u nas zachowuje się w naprawdę profesjonalny sposób. Proszę zauważyć, że u nas nie ma przypadków, że ktoś zginał w czasie jakichkolwiek zamieszek" - odpowiedział prezydent. Kiedy - wyraźnie zszokowany - redaktor Skórzyński powiedział, że

brak ofiar śmiertelnych to niedostateczny powód, by dobrze oceniać działania policji, Duda odpowiedział, że to dobry powód, bo policja " jest od tego żeby utrzymać porządek i swoje zadanie wykonuje" i "jeżeli wykonuje je tak, że nie ma poszkodowanych, to znaczy wykonuje je wzorowo".

Uwagę o brutalności skwitował słowami, że "policja musi działać czasem w sposób bardzo stanowczy". I to "zwłaszcza wobec osób, które zakłócają porządek i stwarzają niebezpieczeństwo". Robi to także "dla ich bezpieczeństwa". Na uwagę dziennikarza o tym, że jednej z posłanek funkcjonariusz prysnął w twarz gazem odpowiedział: "gdzie drwa rąbią, tam wióry lecą".

Powyższe wypowiedzi w ustach prezydenta państwa są skandaliczne. W OKO.press skrupulatnie relacjonujemy protesty społeczne. Nasze reporterki i reporterzy byli też na manifestacjach przeciwko wyrokowi Trybunału Konstytucyjnego, który faktycznie zdelegalizował w Polsce aborcję.

Konfrontacja faktów z tezami prezydenta wypada zdecydowanie na niekorzyść tych drugich.

Przeczytaj także:

Policja biła kobiety i innych protestujących

Policja jest od tego żeby utrzymać porządek i policja swoje zadanie wykonuje. Jeżeli wykonuje je tak, że nie ma poszkodowanych, to znaczy wykonuje je wzorowo.
Byli poszkodowani a skala policyjnej przemocy była ogromna
TVN24,22 stycznia 2021

Ostre manifestacje przeciwko orzeczeniu Trybunału Konstytucyjnego, które przetoczyły się przez całą Polskę w październiku i listopadzie 2020 były pokojowe.

Natomiast policja nagminnie używała przemocy wobec protestujących - przede wszystkim kobiet.

Pierwszą sytuacją, która szczególnie zbulwersowała opinię publiczną, było użycie pałki teleskopowej przez funkcjonariusza w "cywilkach". Mężczyzna pobił kobietę, przewrócił na ziemię kilka osób. Radosław Gruca, dziennikarz śledczy OKO.press, ustalił, że policjant jest antyterrorystą, młodszym aspirantem, który miał już w przeszłości umorzoną sprawę karną za uszkodzenie ciała.

18 listopada podczas protestu w Warszawie nieumundurowani policjanci wyciągali z tłumu kobiety, bili je pałkami i traktowali gazem. Gdy podeszła do nich posłanka Lewicy Magdalena Biejat pokazując legitymację poselską, jeden z funkcjonariuszy prysnął jej gazem kieszonkowym prosto w twarz.

28 listopada 2020 r. policja w pogoni za uciekającymi protestującymi wtargnęła na teren Politechniki Warszawskiej, do czego nie ma prawa. „Takich aktów naruszenia autonomii uczelni nie notowaliśmy od dekad” – pisał rektor w oświadczeniu, żądając wyjaśnień od dowódców policji. Kilka osób podczas ucieczki połamało kończyny.

W środę 9 grudnia, podczas wspólnej demonstracji na rzecz klimatu Strajku Kobiet i Greenpeace, funkcjonariusz złamał rękę 19-letniej Aleksandrze. "Ja nie stawiałam oporu, byłam odprowadzana przez dwóch policjantów, dwóch innych nas ubezpieczało. Szłam posłusznie do radiowozu, bo nie chciałam żadnej sprawy za naruszanie nietykalności policjanta. I w pewnym momencie jeden z tych policjantów, który mnie prowadził, wykręcił mi rękę. Tak silnie chwycił, że od razu ją złamał.

Krzyczałam z bólu, mówiłam mu, że połamał mi rękę, ale on nie puścił. Trzymał silnie cały czas i właśnie przez to ta ręka jest pęknięta w kilku miejscach" - mówiła Aleksandra w rozmowie z OKO.press.

Represje dotykały również dziennikarzy

To tylko wybrane przykłady brutalności i nadużyć policji. W rzeczywistości skala policyjnej przemocy wobec demonstrujących w obronie praw kobiet była tak duża, że 77 organizacji społecznych podpisało apel o jej ukrócenie.

"Manifestacje mają charakter pokojowy, a ich uczestniczki i uczestnicy korzystają z podstawowych praw obywatelskich, jakimi są swoboda wyrażania opinii i wolność zgromadzeń. Prawa te mogą zostać ograniczone jedynie w sytuacji nadzwyczajnej, usankcjonowanej w sposób ustawowy zgodnie z przepisami Konstytucji Rzeczypospolitej.

Niedopuszczalne jest bezprawne ograniczanie tych praw przez policję, prokuraturę oraz organy administracji publicznej: bezzasadne zatrzymania, masowe legitymowanie bez podania podstawy, zastraszanie w miejscach pracy, szkołach i uczelniach są nadużyciami, na które nie ma i nie może być społecznego przyzwolenia" - pisały NGO.

Podczas demonstracji represje ze strony policji dotykały również dziennikarzy relacjonujących protesty. Przynajmniej kilkakrotnie byli oni atakowani gazem. 23 listopada policja zatrzymała fotoreporterkę Agatę Grzybowską, mimo że okazała legitymację dziennikarską. Kobietę zabrano na posterunek i oskarżono o naruszenie nietykalności cielesnej policjanta, choć do niczego takiego nie doszło.

Radosław Gruca z redakcji OKO.press, który rozmawiał z policjantami w tamtym czasie, pisał:

"Policjanci nie kryją, że dostają sygnały, by reagować stanowczo, ale w zamian za zaangażowanie mają gwarantowaną bezkarność, jeśli przekroczą przepisy. Niby rozkazy nie padają wprost, ale praktyka mówi sama za siebie. Nie brakuje incydentów, gdy zwierzchnicy przymykają oko na nieprawidłowości w ich działaniach".

Duda: nie podoba się prokuratorom? To niech zmienią pracę

18 stycznia OKO.press ustaliło, że sześcioro niezależnych śledczych, dostało decyzje o skierowaniu na pół roku do pracy na delegacji w innych jednostkach prokuratury.

Część z nich jednocześnie zdegradowano. Wcześniej krytykowali politykę ministra-prokuratora generalnego Zbigniewa Ziobry. Przeniesiono ich do jednostek oddalonych czasem o setki kilometrów od ich miejsca zamieszkania. Krzysztof Skórzyński z TVN24 zapytał również o tę sprawę.

"Proszę też pamiętać o tym, że każdy ma wolność wyboru zawodu. Akurat w zawodach prawniczych jest tak, że zawód prawniczy można sobie zmienić. Będąc prokuratorem, można przejść do innego zawodu prawniczego" - powiedział prezydent.

"Jeżeli państwu prokuratorom jest tak źle, bo rozumiem, że narzekają, że jest im bardzo źle, to ja tutaj problemu nie widzę. Niekoniecznie trzeba w zawodzie prawniczym państwowym pracować" - dodał.
;

Udostępnij:

Robert Jurszo

Dziennikarz i publicysta. W OKO.press pisze o ochronie przyrody, łowiectwie, prawach zwierząt, smogu i klimacie oraz dokonaniach komisji smoleńskiej. Stały współpracownik miesięcznika „Dzikie Życie”.

Komentarze