0:000:00

0:00

Prawa autorskie: Kuba Atys / Agencja GazetaKuba Atys / Agencja ...

"Przez 5 lat prezydent Andrzej Duda zawsze stał po stronie Lasów Państwowych, po stronie leśników, ochrony środowiska i zrównoważonej gospodarki leśnej. Główną myślą przewodnią jego prezydentury było to, że Lasy Państwowe mają zostać państwowe i mają być własnością całego społeczeństwa" - powiedział 5 lipca 2020 roku w Radiu Maryja Paweł Sałek, doradca prezydenta ds. ochrony środowiska, polityki klimatycznej i zrównoważonego rozwoju.

Okazją do rozmowy były propozycje programowe Rafała Trzaskowskiego dotyczące Lasów Państwowych (LP) i zarządzania lasami, które gość rozgłośni o. Rydzyka nazwał "niebezpieczną sprawą”: ograniczenie wycinki o 30 proc. i wprowadzenie czegoś na kształt społecznej rady nadzorczej nad Dyrektorem Generalnym LP.

"Wszelkie próby dekompozycji Lasów Państwowych są naganne i nie powinny nigdy mieć miejsca" - powiedział Sałek. I dodał, że prezydent Duda „zawsze podkreślał swoje przywiązanie do koncepcji formalno-prawnej Lasów Państwowych, jaka występuje w Polsce, zawsze doceniał leśników i bronił lasów”.

W retoryce PiS "obrona lasów" była i jest tożsama z "obroną Lasów Państwowych".

Przeczytaj także:

Hołd Dudy dla Lasów Państwowych

Trzy dni po występie Sałka w Radiu Maryja, 8 lipca Duda spotkał się ze przedstawicielami leśnych związków zawodowych w Poleskim Parku Narodowym. Towarzyszyli mu w tym Beata Szydło i minister środowiska Michał Woś (który w tym czasie mógł być w Dolinie Baryczy, gdzie doszło do poważnego zatrucia tej bardzo cennej przyrodniczo rzeki na odcinku 60 km).

Razem z leśnikami podpisał tam dokument, który mówi o utrzymaniu narodowego charakteru lasów, parków narodowych i rezerwatów przyrody. Czyli rodzaj zobowiązania, że polskie lasy nigdy nie zostaną sprywatyzowane. Duda kupił sobie w ten sposób głosy leśników z NSZZ Solidarność, Solidarności 80, sekcji leśnictwa Związku Zawodowego Budowlani.

Cel tej akcji był oczywiście wyborczy: miał pokazać, że Duda - w odróżnieniu od swojego kontrkandydata - nie ma żadnych "niecnych" planów i jeśli wygra wybory nie, to będzie parł do zmian w LP.

"Zawsze byłem przeciwnikiem czegoś takiego jak prywatyzacja lasów. Mówiło się o tym w kampanii wyborczej pięć lat temu. Pamiętamy, że były zakusy na prywatyzację Lasów Państwowych" – mówił Duda. Tyle, że żadnych "zakusów" nie było, o czym w OKO.press pisaliśmy m.in. tu.

Opowieść o sprzedaży groźbie prywatyzacji polskich lasów nie ma nic wspólnego z rzeczywistością, bo jej funkcja jest inna: ma konserwować status quo i przekonywać, że każda zmiana istniejącej formy Lasów Państwowych to „zamach na lasy”.

Propozycje Trzaskowskiego

W świetle powyższej retoryki propozycje Trzaskowskiego, w których proponuje on zmiany w zarządzaniu polskimi lasami i Lasami Państwowymi, muszą jawić się jako kolejna, parafrazując Sałka, "próba dekompozycji Lasów Państwowych". W jego programie znajdujemy dwie:

  1. ograniczenie wyrębu lasów o 30 proc.;
  2. objęcie społeczną kontrolą LP poprzez utworzenie rady kontrolującej DG LP, w skład której wejdą naukowcy, eko-NGO, samorządowcy i leśni przedsiębiorcy.

Poprosiliśmy sztab wyborczy Rafała Trzaskiego, by przedstawił więcej szczegółów obydwu proponowanych rozwiązań - niestety nie otrzymaliśmy odpowiedzi. Warto jednak zadać pytanie, czy wpisują się one w rzeczywiste potrzeby.

Zmniejszenie wycinki? Ok, ale to za mało

Trudno powiedzieć, dlaczego Trzaskowski chciałby obniżyć wycinkę o 30, a nie o 20 proc., bo tego już nie podaje w swoim programie. Postulat zasadniczo jest słuszny, choć brakuje w nim szczegółów.

Jak trafnie zauważył dziennikarz przyrodniczy "Wyborczej" Adam Wajrak, mamy w Polsce do czynienia z sytuacją, że "masa drewna rośnie, tylko lasów coraz mniej". Owszem, LP mają rację, kiedy mówią, że powierzchnia lasów w Polsce się powiększa. Problem w tym, że pod topór idą cenne przyrodniczo lasy, jak np. te w otulinie Bieszczadzkiego Parku Narodowego, na Pogórzu Przemyskim, czy w Puszczy Bukowej.

"Na miejsce cennych przyrodniczo i często naturalnych drzewostanów sadzą jednogatunkowe plantacje. Takie monokultury to nie tylko przyrodnicza pustynia. Są też mniej odporne na wszelkie zaburzenia, m.in. klimatyczne - od pożarów, po wichury. W metrach sześciennych drewna wszystko się zgadza, ale w leśnym ekosystemie nie zgadza się prawie nic" - pisze Wajrak.

Chodzi więc o to, że samo ograniczenie wycinki nie rozwiązuje problemu - potrzebna jest jeszcze troska o te najcenniejsze przyrodniczo tereny będące w administracji LP

W szczególności ochrona najstarszych drzew fundamentalne znaczenie z klimatycznego punktu widzenia. „I to nie tyle z racji ich roli w bieżącym usuwaniu CO2 z atmosfery, co ze względu na już zmagazynowane przez nie zasoby węgla” - pisali prof. Tomasz Wesołowski i Marcin Popkiewicz.

Sama rada nie pomoże

Co prawda, w zapiskach programowych Trzaskowskiego nie ma szczegółów dotyczących rady "nadzorczej" na Dyrektorem Generalnym LP, niemniej

problem braku społecznej kontroli nad Lasami został wskazany trafnie.

Boleśnie przekonaliśmy się o tym w 2016 i w 2017 r. w Puszczy Białowieskiej. Kiedy w marcu 2016 nieżyjący już a wtedy minister środowiska Jan Szyszko podpisał aneks do Planu Urządzenia Lasu (PUL) zwiększający pozyskanie drewna na okres kolejnych 10 lat, to społeczeństwo mogło tylko protestować. A wcześniej jedynie zgłosić uwagi do PUL, które jednak LP mogły zignorować, co zresztą zrobiły.

Dlaczego? Ponieważ w polskim prawie decyzji zatwierdzającej PUL nie można zaskarżyć do sądu. Gdyby jednak było to możliwe, to

być może spór o wycinkę w Puszczy Białowieskiej zakończyłby się przed polskim sądem, a nie przed Trybunałem Sprawiedliwości Unii Europejskiej.

"Trzeba zmienić prawo i umożliwić społeczeństwu podważenie w sądzie decyzji zatwierdzających PUL. Umożliwi to powstrzymanie dewastacji polskich lasów" - pisała w artykule "O reformie lasów mówimy poważnie" w miesięczniku "Dzikie Życie".

Ten problem jest wyrazisty również w mniejszej skali, w przypadku lasów lokalnych, które - choć nie tak spektakularne jak Puszcza Białowieska - bywają również bardzo cenne przyrodniczo, ale też ważne dla lokalnych społeczności, które nie chcą ich wycinki.

Jak więc widać, problem braku społecznej kontroli nad gospodarką leśną nie jest jedynie kwestią proponowanej przez Trzaskowskiego rady.

Udostępnij:

Robert Jurszo

Dziennikarz i publicysta. W OKO.press pisze o ochronie przyrody, łowiectwie, prawach zwierząt, smogu i klimacie oraz dokonaniach komisji smoleńskiej. Stały współpracownik miesięcznika „Dzikie Życie”.

Komentarze