0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Slawomir Kaminski / Agencja GazetaSlawomir Kaminski / ...

Czas kampanii prezydenckiej to okres, w którym kandydaci chwalą się tym, co zrobią po wygraniu wyborów albo - jak Andrzej Duda - próbują imponować dotychczasowymi dokonaniami. W niedzielę 21 czerwca, podczas wizyty w Krakowie, obecnie urzędujący prezydent zamieścił poniższy tweet:

Nie wyjaśnił, dlaczego rozwiązania przyjęte podczas COP24 w Katowicach w 2018 roku mają jakoś szczególnie bronić "polskiego klimatu". Po pierwsze, nie jest on czymś oderwanym od warunków klimatycznych innych krajów na świecie. Po drugie, w walce z globalnym ociepleniem chodzi o zatrzymanie globalnych zmian klimatycznych, a nie tylko tych w Polsce (inaczej zresztą się nie da).

Kilka dni przed wizytą w Krakowie, sztab Dudy w mediach w mediach społecznościowych opublikował infografikę, która ma podsumowywać jego osiągnięcia w obszarze ochrony przyrody i środowiska (tu plik w dużym rozmiarze):

Jako swoje inicjatywy Duda wskazuje na działanie na rzecz zachowania państwowej własności Lasów Państwowych oraz zainaugurowanie dwóch społecznych akcji: #sprzataMY i #sadziMY. Prezydent chwali się też wprowadzeniem - wraz z rządem - dwóch programów: "Czyste powietrze" i "Mój prąd".

Poza tym prezydent wskazał też m.in. na zaangażowanie we wspomnianą wyżej Konferencję Stron Konwencji Klimatycznej ONZ (czyli COP24) oraz udziałem Kancelarii Prezydenta w globalnej akcji "Godzina dla Ziemi".

Jednak przechwałki prezydenta i jego sztabu wyborczego nie wytrzymują konfrontacji z faktami. Bo wiele o prezydenturze Dudy można powiedzieć, ale na pewno nie to, że jest "zielona".

Przeczytaj także:

Obrońca tych, którzy nie potrzebują obrony

Sztab wyborczy Dudy nie podaje konkretów, gdy pisze, że prezydent jest zaangażowany w to, by LP pozostały własnością wszystkich. Jest to też o tyle niejasne, że

Lasy Państwowe nie są zagrożone prywatyzacją.

Musimy jednak wrócić pamięcią do końca października 2015, gdy świeżo upieczony prezydent zawetował nowelizację ustawy o lasach uchwaloną jeszcze w poprzedniej kadencji Parlamentu.

"Uchwalona ustawa zawiera rozwiązania wskazujące, iż ustawy zwykłe mogą wprowadzać możliwość zbywania lasów państwowych, co nie gwarantuje pełnej ochrony lasów przed zmianą ich statusu" - napisał Duda w uzasadnieniu.

Nowela faktycznie wprowadzała możliwość sprzedaży lasów, ale tylko w dwóch przypadkach: w celu realizacji celów publicznych (np. poprowadzenia trakcji elektrycznej czy budowy drogi) lub zrównoważonej gospodarki leśnej. Natomiast nie zezwalała na upłynnianie lasów dla pieniędzy do budżetu państwa.

Zapisano w niej też, że każdy - na równych prawach - ma prawo wstępu do lasu, które są własnością Skarbu Państwa. A więc raczej umacniała społeczną własność lasu aniżeli ją osłabiała.

Nawet rzeczniczka LP Anna Malinowska mówiła PAP, że nowela nic nie zmienia w funkcjonowaniu Lasów: "Nowelizacja nic nowego nie wnosiła, nie zmieniała naszych zadań, kompetencji, nie wiązało się to też z dodatkowymi nakładami finansowymi".

Ostrym przeciwnikiem nowelizacji był zmarły Jan Szyszko, do początku 2018 roku minister środowiska w rządzie Zjednoczonej Prawicy.

#sprzątaMY, czyli #MACIEsprzątać

We wrześniu 2019 roku prezydent razem z małżonką Agatą Kornahauser-Dudą zainaugurowali akcję #sprzątaMY. 20 września para prezydencja, uczniowie, harcerze, członkowie Ligi Ochrony Przyrody, żołnierze Wojsk Obrony Terytorialnej i leśnicy wysprzątali ponad 600 ha lasu w Puszczy Białej (Nadleśnictwo Ostrów Mazowiecka, woj. mazowieckie). "Zebrano dwie ciężarówki śmieci" - czytamy na prezydenckiej stronie.

Akcja szczytna, nawet jeśli niemająca wielkiego wpływu na ochronę przyrody. Kłopot w tym, że przynajmniej częściowo okazała się czystą polityczną ustawką.

A to dlatego, że - co ujawnił dziennikarz śledczy OKO.press Daniel Flis - Duda wymógł na Generalnym Dyrektorze Ochrony Środowiska zaangażowanie podległych mu pracowników w jego akcję. Urzędnicy w całym kraju musieli więc sprzątać śmieci w lasach w godzinach pracy.

Akurat tego dnia w 60 miastach odbywały się polskie edycje Międzynarodowego Strajku Klimatycznego.

#sadziMY... i wycinamy

Kilka miesięcy wcześniej, 26 kwietnia 2019, prezydent, również z małżonką, zainaugurował w leśnictwie Jakubowo w Nadleśnictwie Rytel społeczną akcję sadzenia drzew. To tam w sierpniu 2017 roku przeszedł huragan, który zniszczył setki hektarów lasu. Na obozie w Suszku zginęły też dwie harcerki.

"Lasy chronią klimat. To drzewa pochłaniają i magazynują w sobie i w ziemi dwutlenek węgla. Lasy są nam bardzo potrzebne" - mówił prezydent w przemówieniu podczas inauguracji akcji.

To prawda, tylko że ważniejsza od sadzenia nowych lasów - na co wskazują eksperci - jest ochrona istniejących lasów, szczególnie tych naturalnych. "I to nie tyle z racji ich roli w bieżącym usuwaniu CO2 z atmosfery, co ze względu na już zmagazynowane przez nie zasoby węgla" - pisali prof. Tomasz Wesołowski i Marcin Popkiewicz.

Niestety, w ciągu swojej kadencji prezydent Duda nie zrobił nic dla ochrony lasów naturalnych. W tym - nie sprzeciwił się nielegalnej wycince w Puszczy Białowieskiej.

W październiku 2016 roku w Hajnówce mówił, że "puszcza powinna być chroniona i trzeba szanować to, co robią władze parku narodowego, bo one opiekują się tą najbardziej wartościową substancją". A o postulatach mówiących o potrzebie poszerzeniu skali tej ochrony dodał: "To są głosy, które spychają Hajnówkę i cały ten region do roli skansenu. Tak być nie powinno".

Andrzej Duda nie zabrał też głosu w sprawie wycinki lasów naturalnych (bądź o wysokim stopniu naturalności) Puszczy Karpackiej, przede wszystkim w otulinie Bieszczadzkiego Parku Narodowego i na Pogórzu Przemyskim, na obszarze społecznie projektowanego Turnickiego Parku Narodowego.

Wreszcie, to nikt inny jak prezydent Duda podpisał nowelizację ustawy o ochronie przyrody z 16 grudnia 2016 - niesławne "lex Szyszko" - która umożliwiła niekontrolowaną wycinkę drzew na terenach prywatnych a Lasom Państwowym zezwoliła na wycinki w okresie lęgowym ptaków.

Laureat antynagrody

Andrzej Duda chwali się zaangażowaniem w COP24. Wziął tam udział m.in. w sesji na temat „Just transition”, podczas której szefowie państw i rządów podpisali deklarację o zrównoważonej transformacji energetycznej.

Jednak wyborczy PR prezydenta Dudy milczy o jego wypowiedziach podczas szczytu, które były - trudno to inaczej określić - kompromitujące.

"Użytkowanie własnych zasobów naturalnych, czyli w przypadku Polski węgla, i opieraniu o te zasoby bezpieczeństwa energetycznego nie stoi w sprzeczności z ochroną klimatu i z postępem w dziedzinie ochrony klimatu" - powiedział podczas wystąpienia pierwszego dnia szczytu.

Za te słowa portal "Nauka o Klimacie", którego jednym z twórców jest prof. Szymon Malinowski, przyznał prezydentowi antynagrodę "Klimatyczna bzdura roku 2018".

"Ta wypowiedź stoi w całkowitej sprzeczności ze stanem nauki. Wszyscy naukowcy na świecie, wszyscy ludzie, którzy zajmują się klimatem, mówią, że jest odwrotnie, niż mówi prezydent Duda. Październikowy (2018) raport IPCC, międzynarodowego zespołu naukowców działających przy Organizacji Narodów Zjednoczonych,

jednoznacznie pokazuje, że żeby zatrzymać katastrofę klimatyczną, musimy odejść od spalania paliw kopalnych, w pierwszej kolejności od węgla. Raport IPCC jasno stwierdza, że kraje rozwinięte, takie jak Polska, muszą odejść od węgla już do 2030 roku" - komentował dla OKO.press Paweł Szypulski z Greenpeace Polska.

Mitologia leśnych gospodarstw węglowych

Prezydent Duda zgłosił podczas COP24 inicjatywę „Lasy dla klimatu”, której założeniem jest idea, że lasy będą w znaczącym stopniu pochłaniać CO2, również to emitowanej podczas spalania węgla.

Był to pomysł wtedy silnie promowany przez nieżyjącego już ówczesnego ministra środowiska Jana Szyszkę. W ramach Lasów Państwowych powstał nawet projekt pod nazwą "Leśne gospodarstwa węglowe".

Jednak przypisywanie jakiejś kluczowej roli pochłanianiu CO2 przez lasy w walce z globalnym ociepleniem to mrzonka.

"Próby reklamowania programu Leśnych Gospodarstw Węglowych jako alternatywy dla szybkiej redukcji emisji z paliw kopalnych nie mają solidnych podstaw naukowych i stanowią co najwyżej listek figowy służący obronie systemu ekonomicznego opartego o pozyskiwanie energii z paliw kopalnych" - pisali Marcin Popkiewicz i dr hab. Bogdan H. Chojnicki.

Plus dla prezydenta

Prezydent chwali się również wprowadzeniem wraz z rządem programu "Czyste powietrze". Program działa od września 2018 roku i oferuje dofinansowanie na wymianę starych, nieekologicznych pieców oraz termomodernizację budynków.

Prezydent w 2020 roku wspólnie z Ministerstwem Klimatu i NFOŚiGW przygotował inicjatywę ustawodawczą, która ma poprawić dostęp do programu poprzez zwiększenie dofinansowania dla rodzin najuboższych.

To dobry pomysł - cały program jest pozytywnie oceniany przez ekspertów, choć długo (i słusznie) wytykano mu biurokratyczną powolność.

Niemniej warto zauważyć, że opisaną wyżej zmianę ogłoszono 14 maja 2020, a więc już w trakcie kampanii prezydenckiej. Wcześniej prezydent Duda nie wydawał się być zainteresowany tym programem.

Budowla obronna co nie obroni

Na koniec trzeba dodać, że prezydent Duda popiera wielkie i niszczycielskie dla przyrody inwestycje planowane przez rząd Zjednoczonej Prawicy, w tym przekop Mierzei Wiślanej.

"Kanał żeglugowy na Mierzei Wiślanej ma na celu wzmacnianie polskiej suwerenności, niezależności i wolności. Wielkie inwestycje są kołem zamachowym gospodarki, dlatego chcemy je kontynuować" - mówił prezydent 8 czerwca na spotkaniu z wyborcami na Mazowszu.

Nie ma jednak żadnych ekonomicznych dowodów na to, że będzie to gospodarczo trafna inwestycja, dlatego rząd... zakwalifikował ją jako inwestycję obronną.

W odpowiedzi na interpelację posłanki Urszuli Zielińskiej (KO) o opłacalność przekopu wiceminister żeglugi Grzegorz Witkowski napisał, że choć „początkowo inwestycja była planowana z uwagi na potrzebę wzmocnienia rozwoju społeczno-gospodarczego”, to po aneksji Krymu przez Rosję „zmieniła się drastycznie sytuacja geopolityczna”.

Dlatego priorytetem stało się „zapewnienie bezpieczeństwa publicznego i ochrona granic”. W związku z tym „nie szacowano ponownie wskaźników i stopy zwrotu z inwestycji”.

Jak na ironię, o czym poinformowała niedawno trójmiejska "Wyborcza", raport Fundacji Instytutu Bezpieczeństwa i Rozwoju Międzynarodowego, którego współautorem jest gen. dyw. Bogusław Pacek, były szef Akademii Obrony Narodowej, wskazuje, że

przekop Mierzei Wiślanej nie tylko nie poprawi obronności Polski, ale może stać się pułapką dla Marynarki Wojennej i otworzyć drogę dla sił rosyjskich w przypadku konfliktu zbrojnego.
;
Na zdjęciu Robert Jurszo
Robert Jurszo

Dziennikarz i publicysta. W OKO.press pisze o ochronie przyrody, łowiectwie, prawach zwierząt, smogu i klimacie oraz dokonaniach komisji smoleńskiej. Stały współpracownik miesięcznika „Dzikie Życie”.

Komentarze