0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Zrzut ekranu z wideo Kancelarii Prezydenta RPZrzut ekranu z wideo...

Co łączy występ Mateusza Morawieckiego na brukselskiej konferencji „Narodowy Konserwatyzm” i przyjacielską kolacyjkę Andrzeja Dudy w mieszkaniu Donalda Trumpa? Jasna deklaracja politycznych i ideologicznych poglądów, którą sami ich zwolennicy określają skrótem NatCon (od National Conservatism), po polsku NarKon.

Nasi dwaj narkoniści znajdują „swoich” po obu stronach Atlantyku. Koszty w obu przypadkach mogą być wysokie.

Co Duda miałby załatwić dla Polski?

Skoro Trump może wrócić do Białego Domu, to rozmowa z nim Dudy (17 kwietnia 2024) „jest ryzykowna, ale może się okazać, oby nie była, dobrą inwestycją w przyszłość” – nieco pokrętnie podsumował Bronisław Komorowski.

Duda powiedział TVN24, że „to była bardzo miła rozmowa, ale oczywiście prezydent zapytał mnie, jak postrzegam sytuację na Ukrainie i ja przekazałem panu prezydentowi Trumpowi oczywiście sugestię, że amerykańska pomoc dla Ukrainy jest niezwykle potrzebna”.

CNN przypomniał własnego newsa, że europejscy dyplomaci w Waszyngtonie „gorączkowo pracują nad zorganizowaniem spotkań z sojusznikami Donalda Trumpa w ramach przygotowań do jego powrotu do Białego Domu, próbując zapewnić ochronę NATO i wsparcie dla Ukrainy”. W marcu 2024 Trumpa odwiedził premier Węgier Viktor Orbán, a w kwietniu szef MSZ Wielkiej Brytanii David Cameron (premier w latach 2010-2016).

Ujmowanie kolacji w Trump Tower jako inwestycji w przyszłość polskiej polityki wobec USA jest jednak

traktowaniem nazbyt serio zarówno Dudy, który za rok kończy kadencję, jak i Trumpa.

Oczywiście spodziewana już dzisiaj (w sobotę, 20 kwietnia 2024) decyzja Kongresu o przeznaczeniu 61 mld dolarów pomocy dla Ukrainy, co nastąpi dzięki temu, że sam Trump zmienił w tej sprawie zdanie, będzie interpretowana przez otoczenie Dudy jako sukces prezydenta.

Nawet jeżeli głos Dudy miał jakieś znaczenie, ich relacja (i kolacja) zostanie jednak wykorzystana przez Trumpa do zupełnie innej gry.

Radio France Internationale zwróciło uwagę, że „zabiegając o względy przywódców unikanych gdzie indziej jako autokratycznych, Trump przewodzi dyplomacji cieni, diametralnie przeciwnej Joe Bidenowi”.

Wracając ze szczytu Rady Europejskiej, Donald Tusk zganił Dudę mówiąc, że „osobiście by nie rekomendował takiego spotkania, ponieważ wpływa ono na kampanię wyborczą w USA”. We wpisie na platformie X podkreślał, że zwycięstwo Trumpa byłoby złe dla bezpieczeństwa Polski, Europy, a także przyszłości NATO.

Ironizował, że Trump spotka się z Dudą zaraz po wyjściu z sali sądowej.

To także ważny kontekst kolacji w Trump Tower. Oskarżony o przestępstwo karno-skarbowe (za 130 tys. dol. kupił milczenie aktorki porno przed kampanią wyborczą 2016 roku), Trump próbuje reperować swój wizerunek. Nikt się do tego nie nadaje lepiej niż Duda.

Przeczytaj także:

Duda rozanielony

Trump czekał na Dudę przy wejściu do Trump Tower. Uścisnęli sobie dłonie, Duda odchylił głowę, obdarzając b. prezydenta USA najpiękniejszym z uśmiechów i wskazał dłonią, by szedł przodem.

Dwaj mężczyźni w garniturach
Spotkanie Duda – Trump w Nowym Jorku, 17 kwietnia 2024. Zrzut ekranu z wideo Kancelarii Prezydenta RP

Zatrzymali się przed dziennikarzami i Trump przemówił, wskazując na Dudę: "Polacy go kochają, naprawdę go kochają, to nie jest łatwa rzecz do osiągnięcia [Duda skromnie przytaknął]. Ale on wykonuje fantastyczną robotę, jest moim przyjacielem.

Mieliśmy razem cztery wspaniałe lata. I musimy to powtórzyć" – powiedział Trump. To ostatnie zdanie umknęło mediom.

„Mamy wielki szacunek dla Polski i dla prezydenta [Dudy]. Mieliśmy wspaniały czas razem, żadnego problemu, nigdy, nawet najmniejszego. Byliśmy tak blisko... Stoimy za Polską i wiem, że Polska też stoi za nami”.

Nie należy lekceważyć psychologii. Duda jest Trumpem oczarowany, bo Trump jest lekiem na jego kompleksy na tzw. arenie międzynarodowej („Der Spiegel”: „Wywodzący się z narodowo-konserwatywnego PiS Duda nigdy nie ukrywał podziwu dla Trumpa”).

Ta sama polityczno-psychologiczna postawa prowadziła do tego, że Duda po prostu nie był w stanie pogratulować Bidenowi zwycięstwa. W listopadzie 2020 roku Polska była wśród sześciu ostatnich krajów, które tego nie zrobiły. Z Iranem i Koreą Północną, Duda znalazł się w towarzystwie Putina, Bolsonaro i Orbána.

Paradoksalnie, wiernopoddańczy stosunek Dudy do Trumpa w czasach rządów PiS nie miał większego znaczenia. Opuszczając we wrześniu 2019 debatę ONZ o klimacie, aby oczekiwać na przybycie Trumpa na konkurencyjną konferencję narkonistów o wolności religii, Duda nie wnosił wartości dodanej.

Teraz jednak, gdy demokratyczna Polska liczy się w Europie, a Duda razem z Tuskiem odwiedzają prezydenta Bidena, reakcja polskiego prezydenta nabiera wartości.

Jak Trump używa Orbána, tak użyje Dudy

Zła wiadomość dla Dudy jest taka, że nie jest numerem jeden.

„Nie ma nikogo mądrzejszego i lepszego przywódcy niż Viktor Orbán. On jest fantastyczny” – mówił Trump o Orbánie, którego podejmował w marcu 2024 w rezydencji na Florydzie. – „Jest niekontrowersyjną postacią, bo mówi: »będzie tak« i tak jest. Jest szefem. To świetny przywódca, bardzo szanowany”.

Orbán jest ulubieńcem całej skrajnej prawicy amerykańskiej, ruchu alt right, który zlewa się powoli z partią republikańską, bo lider Grand Old Party doszedł już do narkonistycznej ściany.

Na wiecu wyborczym w Schnecksville w Pensylwanii 16 kwietnia 2024 (tutaj video, a tutaj transkrypcja*) Donald Trump prawił:

„Patrzcie, co się dzieje. Cały świat płonie. Viktor Orbán, bardzo silny facet, myślę, że jest bardzo dobrą osobą, ale bardzo silną osobą, nie bawi się w żadne gierki, nie chciał u siebie żadnych imigrantów i nie ma. Zapytali go trzy tygodnie temu, co się dzieje z tym światem. Wszyscy walczą. Rosja, Ukraina, Izrael. Bliski Wschód wybucha. Wszystko wybucha. Chiny będą następne z Tajwanem. Co się dzieje?”

I co odpowiedział Orbán?

"Niech tylko wróci Donald Trumpa na prezydenta, a wszystko się skończy [it will all stop].

Tak powiedział. I powiedział coś jeszcze, czego ja bym nie powiedział. »Chiny bały się Donalda Trumpa. Rosja bała się Donalda Trumpa. Wszyscy się bali«. Wolałbym powiedzieć, że mnie szanowali. Ale faktem jest, że tego wszystkiego by nie było".

Kiedy Trump mówi, że musimy [z prezydentem Dudą] wrócić do tamtych czterech lat jego prezydentury, ustawia Dudę (i poniekąd Polskę) w roli swych entuzjastów.

Na kolejnym wiecu będzie cytował Dudę, a 38 milionów Polek i Polaków ma go (w przekonaniu nie tylko amerykańskich wyborców) oklaskiwać.

Razem z amerykańskim tłumem mamy skandować „We love Trump”.

Trump jako degradacja narkonizmu. Ręka Boga

Nie jest to miejsce na głębszą analizę narracji politycznej Donalda Trumpa, ale warto zwrócić uwagę, że doszło do niebywałej wręcz prymitywizacji jego przekazu i mówiąc wprost, zejścia na poziom trudnej do wyobrażenia populistycznej głupoty i agresywnego chamstwa.

Teza nr 1 to Trump zbawca, który rozwiąże wszystkie problemy, od inflacji i nadmiernie liberalnej edukacji, po konflikty globalne. Jak pisze „Los Angeles Times”, kampanii Trumpa towarzyszy religijny ruch OdRodzenia Ameryki, który de facto głosi, że Trump jest pomazańcem Bożym: "Znamy Tego, który rządzi na górze i mogę wam powiedzieć, że trzyma on rękę na Donaldzie Trumpie i dlatego, żadna broń wyciągnięta przeciwko niemu nie da rady.

Bóg jest częścią tego wyścigu. Mówię wam, czuję to głęboko w środku"

Tak przemawia na religijnych wiecach synowa Trumpa, Lara Trump, a ludzie wpadają w ekstazę.

W tym kontekście samochwalstwo Trumpa przestaje śmieszyć: „Jestem naprawdę popularny. Mam miłą osobowość. Co wy na to? (tłum szaleje). Nasza wspaniała pierwsza dama [Melania Trump] po prostu nie rozumie, jak ktoś może pomyśleć, że nie jestem miłą osobą. Ronald Reagan miał 86 proc. aprobaty, Donald Trump ma 95 proc. To chyba popularność, co?”.

Wynik wyborów jest więc w jego mniemaniu przesądzony. Trump krytykuje, czy raczej obraża, przedrzeźnia, pastwi się nad swoim rywalem, którego kiedyś przezywał Śpiącym, a teraz Krętaczem (Crooked Joe)**.

„Nie wiem, co się dzieje z tym facetem. Już prawie nie mówi, prawie nie chodzi, któregoś dnia niemal wypadł z helikoptera, a wiecie, że tam są tylko cztery schodki”.

Biden jest winien wszystkiemu. „To my walczymy o ocalenie naszej demokracji, a Krętacz Joe jest obłąkanym tyranem, który próbuje zniszczyć naszą demokrację”.

A procesy? „Lewacka Partia Demokratów nic na mnie nie znalazła, co czyni mnie prawdopodobnie najbardziej uczciwym facetem na świecie. Nic nie znaleźli. To jest to, co nazywamy komunistycznym procesem pokazowym. A my idziemy w komunizm. Nie oszukujmy się. Jeśli nie wygramy tych wyborów, ten kraj jest skończony”.

Publiczność: „We love Trump”.

Trump: „Też was kocham. Dlatego znoszę to wszystko”.

„Za każdym razem, gdy radykalni lewicowi demokraci, marksiści, komuniści i faszyści stawiają mnie w stan oskarżenia, uważam to za wielką odznakę honoru, ponieważ jestem postawiony w stan oskarżenia za was. Pamiętajcie, że nasi wrogowie chcą odebrać mi wolność, ale ja nigdy, przenigdy nie pozwolę im odebrać wam waszej wolności. Chcą mnie uciszyć, ponieważ nigdy nie pozwolę im uciszyć was. W końcu nie chodzi im o mnie. Chodzi o was”.

„Oni rujnują ten kraj. Niszczą kraj pod każdym względem. Nie ma rzeczy, którą [Biden] zrobił dobrze. Sfałszowali wybory 2020 roku. To była hańba. Nigdy nie możemy pozwolić, by to się powtórzyło. Musimy wyjaśnić Amerykanom, co się do cholery dzieje. Ponieważ patrzą na granicę [z Meksykiem], patrzą na inflację i patrzą na gospodarkę. Świat śmieje się z naszego przywódcy i śmieje się z nas”.

Imigranci i transkobiety. Nienawiść i pogarda

Z klasycznych tematów narkonistycznych Trump podkręca antyimigrancką fobię. „W Wenezueli przestępczość spadła o 67 proc. ponieważ Wenezuelczycy przerzucają do USA swoje gangi. Co wy na to?”.

Tłum: „Buu”.

„Jedyny zysk, że nasi przestępcy [na ich tle] wydają się miłymi ludźmi. Najgorsi terroryści z Afganistanu są przyjmowani jako uchodźcy. Ci wszyscy imigranci pochodzą z zakładów psychiatrycznych, domów dla obłąkanych. Przybywają z więzień i aresztów. Oni nawet nie wiedzą, z jakiego są kraju”.

Łapie kontakt z tłumem, sięgając – jak Kaczyński w czerwcu 2022 roku – po transfobię we fragmencie, który wypadł z wersji spisanej, tak jakby ktoś Trumpa ocenzurował...

„On [Biden] chce, żeby kobiety startowały w męskich sportach. Widzieliście kobiety podnoszące ciężary, to strasznie poniżające dla kobiet, a ja kocham kobiety bardziej niż cokolwiek innego na świecie, kocham je”.

Tłum szaleje.

„Aż na zawody przyszedł facet, który zmienił swój gender. Gender tak? To jest to słowo? Podnosiła pani kiedyś ciężary? Nie, ale spróbuję. Kobiety się męczą [pokazuje, jak – podnosi wolno ręce, krzywi się z wysiłku], a on bing, bing, bing [kilka razy prostuje szybko ramiona] i pobił rekord o 120 funtów. Ludzie, czy myśmy zwariowali?”.

Tłum: „Buu”.

Trump sprowadził narkonizm na najniższy poziom pop-kultury. Wszechpotężny i uroczy Donald uratuje świat przed bezradnym i złym Krętaczem. Zabroni facetom udawać kobiety, zlikwiduje inflację i zakończy wszystkie wojny.

Andrzej Duda odgrywa w tym teatrzyku rolę statysty, któremu podziw odebrał mowę.
Donald Trump i Andrzej Duda, 17 kwietnia 2024, Nowy Jork. Zrzut ekranu – wideo Kancelarii Prezydenta RP

Morawiecki w cieniu Orbána i Farage'a

Tego samego dnia, gdy Duda jadł kolację z Trumpem, Mateusz Morawiecki zabrał głos (jako zaproszony mówca nr 5) na konferencji Narodowych Konserwatystów w Brukseli (16-17 kwietnia 2024).

Nie było jasne, czy wystąpi, bo Emir Kir, socjalistyczny burmistrz Saint-Josse, jednej z 19 brukselskich gmin-dzielnic, wezwał w południe 16 kwietnia policję, by przerwała konferencję, bo „skrajna prawica nie jest tu mile widziana”.

Co prawda premier Belgii szybko go potępił, zakaz został wyegzekwowany tylko częściowo (szmuglowano katering i napoje), a wieczorem 16 kwietnia sąd administracyjny go uchylił, ale dzięki Kirowi konferencję zauważyły media całego świata.

Jak to ujął brytyjski „The Guardian”, Nigel Farage, lider brytyjskiej Partii Niepodległości, a potem Brexit Party, został nareszcie zakazany i nigdy nie był tak szczęśliwy. Schodząc ze sceny Farage oświadczył, że „Ta nowa forma komunizmu, sprawia, że jestem bardziej niż kiedykolwiek przekonany, że brexit był potrzebny (...) nie można być państwem niezależnym, narodowym i demokratycznym, a zarazem członkiem tej monstrualnej unii [UE]”.

Zła wiadomość dla Morawieckiego jest taka, że obok Farage'a gwiazdą konferencji był Victor Orbán, a obecności wicelidera PiS zachodnie media (np. Politico) nie odnotowały.

Nigel Farage i Victor Orbán, bohaterowie konferencji Narodowego Konserwatyzmu w Brukseli. Foto X (twitter) Farage'a

Orbán jechał po swojemu: „Ukraina nie jest już suwerennym państwem, jest obecnie jedynie protektoratem Zachodu. Bez pieniędzy i broni od UE i USA jako państwo przestałaby istnieć” – mówił i nikt nie reagował (Morawiecki częściowo się odciął dopiero w Polsce).

Orbán opowiedział się też przeciwko Ukrainie w UE i NATO.

Orbán komentował na X, że tak jak nie powstrzymali go komuniści w 1988 roku, tak i teraz nie ulegnie brukselskim eurokratom. Jego wyznanie wiary (w formie przypiętego posta) nabrało mocy: „Siły narodowo-konserwatywne, suwerenne i chrześcijańskie rosną w siłę w całej Europie. Nie reprezentujemy #progresywnych idei, reprezentujemy ludzi. Jesteśmy najgorszym koszmarem biurokratów z #Bruksela. Wygramy eurowybory w czerwcu i #OccupyBrussels! #MakeEuropeGreatAgain”.

Make Europe Great again!

Morawiecki w gronie narkonistów drugiego sortu

W kolejnych wystąpieniach powtarzały się hasła narkonistyczne:

  • wrócić do tradycji, do korzeni, tradycyjnych wartości chrześcijańskich,
  • odrzucić nowinki kulturowe jak małżeństwa jednopłciowe i postawić na tradycyjną rodzinę,
  • wyeliminować imigrację,
  • obalić europejskich biurokratów i przywrócić suwerenność europejskim narodom,
  • protesty rolników stwarzają wyjątkową okazję do przedstawienia alternatywnej wizji Europy.

Morawiecki się wpisywał, jak umiał najlepiej, w ten przekaz. Przekonywał, że w obliczu „kultury woke”, Europejskiego Zielonego Ładu i kryzysu migracyjnego „konserwatyści mają zadanie do wykonania” (woke w języku prawicy to rzekomo histeryczna reakcja lewicy na przejawy dyskryminacji i nierówności).

„To czas wielkich ambicji i wielkich wyzwań. Wybieramy jutro, ale nie odrzucamy przeszłości. Wybieramy wzrost, ale nie odrzucamy korzeni. Europa nie może stać się pustkowiem, na którym zostaną tylko rolnicze nieużytki i brukselska biurokracja” – mówił Morawiecki.

„Ostatni raz widziałem cenzurę w akcji, gdy byłem bojownikiem o wolność w czasach Solidarności lat 80.” – dodał Morawiecki (rocznik 1968). – „Kto by uwierzył, że zobaczę ją w Brukseli w 2024 roku?”.

Eric Zemmour, przewodniczący małej radykalnie antyimigranckiej „Rekonkwisty”, który pod nieobecność liderki sondaży Marine Le Pen, reprezentował Francję, orzekł, że „Europa to cywilizacja ukształtowana przez judeochrześcijaństwo i ducha grecko-rzymskiego. Unia Europejska nie ma nawet 100 lat, ale nasza Europa ma ponad dwa tysiąclecia".

Wtórował mu izraelski minister ds. diaspory Amichaj Szikli (rocznik 1981), żydowski nacjonalista, bezwzględnie antypalestyński: „Stoimy w obliczu nowej religii nie do pogodzenia z wartościami judeochrześcijańskimi. Judaizm jest z natury narodowy. Opiera się na rodzinie. Opiera się na podstawowym twierdzeniu naszej monoteistycznej wiary: »Jam jest Pan, Bóg twój«, co oznacza, że coś większego od nas samych – zewnętrzne źródło prawdy – jest obecne w nas i pozwala odróżnić dobro od zła”.

Morawiecki bywał już na wiecach skrajnej prawicy w Hiszpanii (Vox). Także w Brukseli wpisuje się w nurt antyeuropejskiego narkonizmu, z brexitowskimi i antyukraińskimi akcentami. Byłoby bez znaczenia, gdyby nie to, że prawica w Polsce zaczyna sklejać się z motywem wyjścia z UE, a poparcie polexitu rośnie.

*Niektóre, najbardziej drastyczne fragmenty mowy Trumpa np. o transkobietach w sporcie, zostały pominięte w transkrypcji. Nie wiem, kto i w jakim celu ocenzurował Trumpa.

**Crooked to tyle, co nieuczciwy, przestępca, oszust, złodziej, skorumpowany.

;
Na zdjęciu Piotr Pacewicz
Piotr Pacewicz

Założyciel i redaktor naczelny OKO.press (2016-2024), od czerwca 2024 redaktor i prezes zarządu Fundacji Ośrodek Kontroli Obywatelskiej OKO. Redaktor podziemnego „Tygodnika Mazowsze” (1982–1989), przy Okrągłym Stole sekretarz Bronisława Geremka. Współzakładał „Wyborczą”, jej wicenaczelny (1995–2010). Współtworzył akcje: „Rodzić po ludzku”, „Szkoła z klasą”, „Polska biega”. Autor książek "Psychologiczna analiza rewolucji społecznej", "Zakazane miłości. Seksualność i inne tabu" (z Martą Konarzewską); "Pociąg osobowy".

Komentarze