U Mateusza Morawieckiego ujawniło się polityczne rozdwojenie jaźni. Premier „podziela wartości” zarówno z Santiago Abascalem, liderem skrajnie prawicowej partii Vox z Hiszpanii, jak i jego największym politycznym wrogiem, lewicowym premierem Pedro Sánchezem. Jak to możliwe?
Ten polityczny rozkrok Morawieckiego ujawnił się z całą mocą w ostatnią niedzielę (9 października) podczas wystąpienia na wiecu skrajnie prawicowej partii Vox w Madrycie. Zestawienie wypowiedzi Morawieckiego z tego wiecu z wypowiedziami z końcówki lipca, gdy podejmował w Warszawie oficjalną delegację hiszpańskiego rządu na czele z Pedro Sánchezem, lewicowym premierem, mocno zaskakuje.
Dwudniowy wiec skrajnej prawicy zorganizowany w Madrycie przez hiszpańską partię Vox, trzecią siłę w parlamencie, odbył się pod hasłem "Historia, którą razem tworzymy". Został zapowiedziany jako "akt buntu wobec prób zniszczenia naszej tożsamości" oraz "totalitarnego projektu, który zagraża naszej godności, wolności i prawom", czyli Unii Europejskiej – mówił Santiago Abascal, przewodniczący Vox, otwierając spotkanie.
Premier Polski pojawił się na wydarzeniu osobiście, chociaż inni liderzy prawicowych ugrupowań – Viktor Orbán z Węgier, Giorgia Meloni – przyszła premierka Włoch, były prezydent USA Donald Trump, czy republikański senator Ted Cruz, zdecydowali się podesłać swoje nagrania.
Wystąpienia kierownictwa Vox oraz zaproszonych gości to szybki przegląd najbardziej fundamentalnych dla radykalnej prawicy tematów. Było o:
"My, Hiszpanie, musimy z powrotem przejąć stery naszej przyszłości. Chcemy opowiedzieć się przeciwko idei postępu (…), przeciwko próżności, arogancji i politycznemu personalizmowi (…), przeciwko temu totalitarnemu projektowi, który zagraża naszej godności, naszej wolności i naszym prawom” – grzmiał ze sceny Abascal pierwszego dnia wiecu (w sobotę, 8 października).
Spotkanie w Madrycie to według niego "akt buntu przeciwko politycznemu dyktatowi, który zabrania nam mówić i myśleć"
"Łączy nas Bóg, rodzina, wolność i praca" – mówił ze sceny André Ventura, lider skrajnie prawicowej portugalskiej partii Chega.
"Musimy walczyć o to, by przyszłość należała do nas, a nie do Brukseli, czy nielegalnych imigrantów" – dodawał Ventura.
"Wszystko czego się nie dotkną, rujnują" – wtórował mu Javier Milei, przewodniczący argentyńskiej prawicowej koalicji La Libertad Avanza. "Socjalizm powoduje ogólne zubożenie (…), a te śmieci – ideologia gender, tożsamości etniczne, program klimatyczny, są teraz na porządku dziennym w celu niszczenia wartości społecznych" – mówił w bardzo agresywnym i dość wulgarnym stylu.
Nieco łagodniejsze w wymowie były nagrania przesłane przez Giorgię Meloni, której partia Fratelli d'Italia wygrała ostatnie wybory parlamentarne we Włoszech. Podkreśliła, że współpraca pomiędzy "podobnie myślącymi" to jedyny sposób na "osiągnięcie celu, jakim jest uczynienie z Europy politycznego giganta, o którym marzyliśmy, a nie biurokratycznego giganta, którego widzimy teraz".
"Nie jesteśmy potworami, ludzie to rozumieją. Niech żyje Vox, niech żyje Hiszpania, niech żyją Włochy, niech żyje Europa patriotów" – zakończyła swoje wystąpienie Meloni.
Trump podesłał ledwie 40-sekundowe wideo, na którym podziękował liderowi Vox za "świetną robotę" (z ang. great job), którą robi i dodał, że "musimy upewnić się, że chronimy nasze granice i robimy wiele bardzo dobrych konserwatywnych rzeczy", ale nie wymienił, jakie "dobre konserwatywne rzeczy" ma na myśli. W typowy dla siebie sposób wspomniał też, że "Hiszpania jest wspaniałym krajem" (z ang. great country) i że chce, by takim pozostała.
Abascal określił Trumpa mianem "wizjonera w walce o suwerenne narody i o bezpieczne granice, który musiał cierpieć [z powodu ataków] ze strony najpotężniejszego establishmentu na świecie".
Trump i inne czołowe postaci światowej skrajnej prawicy od lat starają się połączyć siły i z walki o władzę w poszczególnych krajach, robić światową walkę z jakimś wyobrażonym, lewicowym, globalnym i oczywiście złowrogim establishmentem. Taka retoryka bazuje na teoriach spiskowych – wyobrażonej dominacji jakichś ponadnarodowych sił związanych z bogatymi Żydami (stąd w poszczególnych krajach postaci takich wrogów publicznych jak np. George Soros na Węgrzech), politykami demokratycznej lewicy oraz globalnym biznesem.
Bardzo zgrabnie wyjaśnił to republikański senator USA Ted Cruz w swoim wystąpieniu wideo.
"Po jednej stronie są globalne elity i globalna lewica, która staje się coraz bardziej bandycka i brutalna, po drugiej konserwatywni populiści, którzy podzielają wartości Boga, kraju, rodziny i wolności. Czasami lewica odnosi niebezpieczne zwycięstwa, jak widzieliśmy w Kolumbii. Czasem wygrywają dobrzy ludzie, jak widzieliśmy we Włoszech" – powiedział Cruz.
W świetle cytowanych powyżej wystąpień, przemówienie premiera Morawieckiego było dość łagodne w formie, choć dokładnie wpisywało się w główne zręby prawicowej narracji o globalnym niebezpieczeństwie, jakim są rządy lewicy, ale przyznajmy, że nie było w nim nic o groźnych socjalistach, zdrajcach narodu i "ideologicznych śmieciach".
Morawiecki podkreślał wspólnotę wartości pomiędzy Polską a Hiszpanią:
"Chociaż Polska i Hiszpania leżą na dwóch krańcach Europy, wyznajemy te same wartości: niepodległość ponad wszystko".
Mówił też o sile tradycji, która jest źródłem siły narodów ("Przez wieki żyliśmy na granicach cywilizacji – Hiszpania na zachodzie, a Polska na wschodzie. Byliśmy dwoma skrzydłami Europy, a mocą tych skrzydeł była wierność tradycji") oraz utyskiwał, że Unia Europejska "chce odwrócić się plecami do tradycji, podcinając w ten sposób te skrzydła".
"Biurokraci w Brukseli uważają, że tworzą Europę, ale mylą się. Europa jest stworzona z narodów, wolnych i suwerennych" – mówił.
"Biurokraci brukselscy rozszerzają swoje kompetencje bez jakichkolwiek podstaw traktatowych. Nie możemy na to pozwolić. W ten sposób będą w stanie stworzyć transnarodową bestię bez faktycznych i tradycyjnych wartości, bez duszy" - dodawał.
Dalej Morawiecki tłumaczył, że "nie możemy tworzyć przyszłość bez oglądania się na przeszłość", bo to sprawia, że wpadamy "w głęboki duchowy i egzystencjalny kryzys" i "skazujemy przyszłe pokolenia na życie w chaosie". "Tradycja to połączenie między przeszłością a przyszłością, bez niej spadamy w otchłań". Polski premier stwierdził też, że dziś największym zagrożeniem dla naszej cywilizacji jest Rosja. Ale jeszcze istotniejszym zagrożeniem jest "niszczenie naszego własnego dziedzictwa kulturowego":
"Przez lata w Europie prowadzona była cicha wojna przeciwko wartościom, na których zbudowana została nasza cywilizacja".
Dalej przekonywał, że nie ma zamiaru przepraszać za to, że jest Polakiem ("oni ciągle domagają się byśmy przepraszali za to, kim jesteśmy, za naszą tożsamość narodową i nasze wartości"), ani za to, że jest kimś, kto "jest przywiązany do takich rzekomo przestarzałych wartości jak prawda, wolność, solidarność oraz prawo i sprawiedliwość".
"Żaden Hiszpan, żaden Włoch, żaden Węgier nie powinien być zmuszany do przepraszania za to. Mamy powody do bycia dumnymi z tego, kim jesteśmy".
Kończąc wspomniał o tym, że to dzięki tak wspaniałym ludziom jak ci zgromadzeni na wiecu "da się zbudować lepszą przyszłość". Zaapelował też do "tych, którzy prowadzą różne dziwne eksperymenty ideologiczne w całej Europie":
"Może byście nam po prostu pozwolili żyć normalnym życiem, uprzejmie nie narzucali swoich idei naszym rodzinom. Dzisiaj Europa jest nękana przez ludzi, którzy chcą otworzyć na siłę drzwi naszych domów i urządzić je od nowa, tak jak oni chcą. Nie pozwolimy na to. Ale kiedy patrzę na was wiem jedno. Będziemy chronić nasze domy i nasze wartości. Będziemy chronić nasze ojczyzny. Viva la normalidad! Niech żyje normalność, niech żyje solidarność, niech żyje wolność. Niech żyje Polska, niech żyje Hiszpania".
Tymczasem nie dalej jak trzy miesiące temu, 27 lipca 2022 roku, premier Mateusz Morawiecki podejmował w Polsce delegację lewicowego hiszpańskiego rządu na czele z premierem Pedro Sánchezem, i entuzjastycznie wypowiadał się o tym, jak to polski i hiszpański rząd rozumieją się "we wszystkich sprawach".
Podczas konferencji prasowej po spotkaniu z socjalistycznym premierem padły nawet sformułowania podobne do tych, które w ostatnią niedzielę premier adresował do wyborców skrajnej prawicy z Vox:
"Można być na przeciwległych krańcach kontynentów i znakomicie się ze sobą rozumieć we wszystkich sprawach. Bo taka jest właśnie sytuacja między rządem Hiszpanii i rządem polskim".
Morawiecki podkreślał, że razem z Sánchezem zgadzają się ze sobą w sprawach "o fundamentalnym znaczeniu" – wojnie na Ukrainie, kwestiach związanych z bezpieczeństwem granic, bezpieczeństwem energetycznym, oraz inflacją ("prawdziwą genezą inflacji, która dotyka zarówno Hiszpanię, jak i Polskę, są wysokie ceny surowców, ta inflacja jest importowana poprzez wojnę" – czyli jednak nie "progresywny konsensus", który chce "dobić klasę średnią", jak można było usłyszeć z ust lidera Vox na madryckim wiecu).
Morawiecki kilkukrotnie podczas konferencji zwrócił się do premiera Hiszpanii "Drogi Pedro".
Co ciekawe, Sánchez i Morawiecki omawiali także kwestie tego, jak "za pół roku, za rok, za dwa lata ma wyglądać [Unia Europejska]" i w tej kwestii też się ze sobą zgodzili.
"Jako Unia Europejska mamy globalne aspiracje", a Polska i Hiszpania [jako te dwa odległe krańce kontynentu] "spinają te aspiracje klamrą".
Co więcej, prawicowy rząd Polski i socjalistyczny rząd Hiszpanii ramię w ramie wspierają Ukrainę w walce o "europejskie wartości": wolność, demokrację, niepodległość i suwerenność. "Nasze kraje piszą więc najnowszą historię kontynentu" – powiedział Morawiecki.
Te wypowiedzi stoją w jaskrawym kontraście do tego, co o rządzie Sáncheza sądzą przywódcy i wyborcy partii zgromadzonych na wiecu Vox, na którym w niedzielę pojawił się premier Morawiecki. Abascal uważa, że rząd Sáncheza to "najgorszy rząd od 80 lat", a uwaga – ta rama czasowa obejmuje też okres rządów generała Franco. Jak w ten weekend mówi Javier Ortega Smith, wiceprzewodniczący Vox, lewicowy rząd Pedro Sáncheza to rząd "zdradziecki i skorumpowany", który niszczy Hiszpanię "swoją nienawiścią i sekciarstwem".
Jak to więc możliwe, że premier Mateusz Morawiecki tak doskonale czuje się zarówno na wiecu radykalnej prawicy, jak i w towarzystwie jej największego wroga, uosobienia wszystkiego co złe i niebezpieczne, lewicowego premiera Sáncheza?
Czy to Morawieckiego dotyczyły słowa Javiera Ortegi Smitha, wiceprzewodniczący Vox, który mówił w sobotę, że
"Polityka jest jak orkiestra. Każdy musi umieć grać na instrumencie, który najlepiej mu odpowiada, ale [musi grać] na tą samą nutę, ten sam utwór i pod tego samego dyrygenta".
Na jakim instrumencie gra więc premier Morawiecki, gdy na forum Unii Europejskiej, gdzie zachwala współpracę z rządem Sáncheza i mówi o "globalnych aspiracjach UE", które Polska i Hiszpania "spina klamrą", i na forum zgromadzeń skrajnej prawicy, podczas których grzmi o "ponadnarodowej bestii bez duszy"?
Te manewry Morawieckiego to zapewne wyraz tego, że PiS nie chce odpuścić miejsca na forum europejskiej skrajnej prawicy takim graczom jak Konfederacja i Solidarna Polska, a jednocześnie potrzebuje utrzymywać, że jako rząd ma dobre relacje z rządami innych europejskich krajów, w przeciwieństwie do tego, co twierdzi "totalna opozycja".
Po wtóre, to inwestycja w przyszłość. Już w październiku 2021 roku lider PiS Jarosław Kaczyński deklarował, że w kontekście europejskim PiS chce doczekać, aż zmieni się polityczny układ sił w Europie, a do głosu we Francji, Hiszpanii, Włoszech dojdzie skrajna prawica. Wtedy Prawo i Sprawiedliwość ma rozpocząć dyplomatyczny kontratak:
„Proszę pamiętać, że to jest jednak kwestia pewnego układu sił w Unii, który może się zmieniać wraz ze zmianami politycznymi w poszczególnych krajach UE. Nie mówię, że to proces szybki i pewny, ale widać, że prawdopodobny, możliwy we Włoszech, Hiszpanii, może we Francji”
– mówił Kaczyński w wywiadzie z tygodnikiem "Sieci".
We Francji się nie udało - wybory prezydenckie skończyły się porażką Marine Le Pen. We Włoszech z punktu widzenia PiS poszło lepiej: skrajna prawica wygrała. W Hiszpanii sondaże przed przyszłorocznymi wyborami również dają nadzieję, że Vox będzie współtworzył rząd.
Dlatego teraz premier Morawiecki próbuje połączyć wodę z ogniem: zrealizować wizję swojego prezesa i jednocześnie prowadzić w miarę pragmatyczną politykę wobec obecnego rządu w Hiszpanii.
Vox to najbardziej prawicowa partia w Hiszpanii, obecnie trzecia siła w hiszpańskim parlamencie. Partia powstała w 2013 roku jako radykalnie prawicowy odłam Partido Popular, głównej hiszpańskiej partii konserwatywnej, obecnej na scenie politycznej od lat 80. (określanej przez Abascala mianem "tchórzliwej prawicy").
Partia jest przeciwna jakiejkolwiek autonomii Katalonii, domaga się uczynienia z Hiszpanii państwa unitarnego. Narracja Vox jest skrajnie nacjonalistyczna, natywistyczna, antymuzułmańska, rewizjonistyczna i antyfeministyczna. Dzieli społeczeństwo na "prawdziwych Hiszpanów" i "zdrajców Hiszpanii", czyli "antyhiszpanów", nawiązując do retoryki dyktatury Franco.
Partia postuluje też rewizję hiszpańskiej historii. W narracji Vox kwestia "ochrony hiszpańskich granic" przed nielegalnymi migrantami z krajów muzułmańskich oraz wielokulturowość hiszpańskiego społeczeństwa to problem, na który odpowiedzią jest kontynuacja rekonkwisty, czyli historycznej walki chrześcijan o wyparcie Arabów z Półwyspu Iberyjskiego, trwającej od VIII do XV wieku.
Pisaliśmy o niej w przenikliwym tekście Piotra Zagórskiego:
W Hiszpanii od lat toczy się też spór o pamięć o hiszpańskiej wojnie domowej (1936-1939), wszczętym przez spisek nacjonalistycznych generałów krwawym konflikcie zbrojnym popartym przez prawicę, a skierowanym przeciwko lewicowemu rządowi republikańskiemu. Wojna doprowadziła do obalenia republiki i ustanowienia w Hiszpanii dyktatury generała Franco. Zginęło w niej około 40 tysięcy osób.
"Czerpiemy dumę z naszej przynależności i poczucia ciągłości historycznej (…). Nie zabiorą nam naszych zwycięstw i naszych porażek (…). Oni chcą obalać pomniki, my je wznosimy z powrotem" – mówił ze sceny w Madrycie lider Vox Santiago Abascal, odnosząc się do ustawy rządu Pedro Sáncheza o honorowaniu ofiar hiszpańskiej wojny domowej i dyktatury generała Franco, która właśnie wchodzi w życie.
Na mocy kontestowanej przez prawicę ustawy z Doliny Poległych, znajdującego się pod Madrytem mauzoleum upamiętniającego ofiary wojny domowej w Hiszpanii, którego budowę zadekretował Franco, mają zostać usunięte szczątki prominentnych zwolenników dyktatury, m.in. José Antonio Primo de Rivery, założyciela hiszpańskiej Falangi. Już trzy lata temu usunięte zostały stamtąd szczątki generała Franco, by "uniemożliwić kult zbrodniarzy", jak mówił Sánchez.
Dolina Poległych to masowa mogiła, w której pochowanych jest 34 tysiące ofiar wojny domowej. W centralnym miejscu Doliny Franco wybudował bazylikę, w której został pochowany. Duża część hiszpańskiej opinii publicznej chce, by mauzoleum zostało „redefiniowane”, bo wciąż pełne jest symboliki gloryfikującej zbrodnicze rządy generała Franco.
Nacjonalizm
Świat
Mateusz Morawiecki
Rząd Mateusza Morawieckiego
Unia Europejska
Georgia Meloni
gior
Hiszpania
vox
Pracowała w telewizji Polsat News, portalu Money.pl, jako korespondentka publikowała m.in. w portalu Euobserver, Tygodniku Powszechnym, Business Insiderze. Obecnie studiuje nauki polityczne i stosunki międzynarodowe w Instytucie Studiów Politycznych PAN i Collegium Civitas przygotowując się do doktoratu. Stypendystka amerykańskiego programu dla dziennikarzy Central Eastern Journalism Fellowship Program oraz laureatka nagrody im. Leopolda Ungera. Pisze o demokracji, sprawach międzynarodowych i relacjach w Unii Europejskiej.
Pracowała w telewizji Polsat News, portalu Money.pl, jako korespondentka publikowała m.in. w portalu Euobserver, Tygodniku Powszechnym, Business Insiderze. Obecnie studiuje nauki polityczne i stosunki międzynarodowe w Instytucie Studiów Politycznych PAN i Collegium Civitas przygotowując się do doktoratu. Stypendystka amerykańskiego programu dla dziennikarzy Central Eastern Journalism Fellowship Program oraz laureatka nagrody im. Leopolda Ungera. Pisze o demokracji, sprawach międzynarodowych i relacjach w Unii Europejskiej.
Komentarze