0:00
0:00

0:00

Dlaczego Andrzej Duda zawetował 8 stycznia ustawę o działach administracji rządowej? Prezydent użył weta wobec ustaw uchwalonych przez rząd PiS dopiero szósty raz podczas prawie 6 lat prezydentury i na kilka miesięcy realnie utrudnił reorganizację rządu, którą zaplanował sobie Mateusz Morawiecki.

„Przypominamy, że prezydent nie jest notariuszem. Premier jest wprawdzie z nami w stałym kontakcie, ale o tym, jak usprawnić współpracę w przyszłości, Andrzej Duda będzie oficjalnie rozmawiał z Morawieckim w drugiej połowie tygodnia”

– mówi nasze źródło w Pałacu Prezydenckim.

W siedzibie PiS na Nowogrodzkiej analizowano, czy ten ruch Dudy był inspirowany przez Zbigniewa Ziobrę. Jak wiadomo w PiS, o każdy ruch przeciw premierowi Morawieckiemu jest podejrzewany lider Solidarnej Polski. Jak ustaliliśmy, był to jeden z tematów spotkań kierownictwa Zjednoczonej Prawicy w ubiegłym tygodniu. „Sam Ziobro miał zapewnić prezesa, że nie ma z tym nic wspólnego i tym razem prezes mu uwierzył” – mówi nasze źródło.

„Opowieści o sojuszu to bzdura, nie było żadnych rozmów” – potwierdza rozmówca z Pałacu Prezydenckiego, ale przyznaje, że relacje Dudy z prezesem Jarosławem Kaczyńskim są chłodne, a brak osobistej rozmowy powoduje, że podobne plotki pojawiają się kilka razy w tygodniu.

Przeczytaj także:

Duda nie chce iść na emeryturę po zakończeniu kadencji

Takie spekulacje nie biorą się znikąd. W kuluarach Zjednoczonej Prawicy w ostatnim czasie mocno dyskutuje się o tym, co stoi za ruchami prezydenta, czy ma to związek - i jaki - z tym, jak widzi on swoją polityczną przyszłość.

Po zakończeniu drugiej kadencji Andrzej Duda będzie miał raptem 53 lata. Nikt nie sądzi, by zadowoliła go emerytura prezydencka, ochroniarz z SOP i skromne środki na prowadzenie biura. A na karierę międzynarodową, której próbował w takiej sytuacji Aleksander Kwaśniewski, Duda perspektyw nie ma.

Kilka dni temu jeden z prawicowych tygodników napisał, że objęcie przez Krzysztofa Szczerskiego nowo utworzonego w Pałacu biura międzynarodowego to właśnie początek starań o wysokie stanowisko dla Dudy za granicą.

„To mrzonka, a być może też zasłona dymna. Jeśli ktoś ma się starać o funkcję międzynarodową, to trzeba wskazać samego Szczerskiego”

– mówi nasze źródło w Kancelarii. I dodaje, że o prawdopodobieństwie załatwienia czegokolwiek przez Szczerskiego świadczy fakt, że prezydencki minister od wielu miesięcy nawet sam sobie niczego nie potrafił załatwić.

Sam Duda też raczej nie ma złudzeń i nadziei na to, że po 10 latach prezydentury będzie poszukiwanym mówcą, który za dziesiątki tysięcy dolarów będzie wykładał na międzynarodowych uczelniach. Musi więc walczyć o swoje w kraju. Jednak szans raczej nie powinien szukać w PiS.

„Mógł jeszcze po wygranych wyborach myśleć, że byłby rozpatrywany jako następca prezesa w PiS, ale dziś to już kompletnie nieaktualne”

– mówi nasze źródło z Nowogrodzkiej.

„Stanowisko następcy jest już zajęte przez Mateusza Morawieckiego. Prezes też z niecierpliwością czeka na zmianę statutu partii, tak, by zwiększyć swój wpływ na niektóre regiony, które zbytnio się usamodzielniły” – słyszymy.

Rozmówcy OKO.press ze Zjednoczonej Prawicy i okolic Pałacu Prezydenckiego wskazują, że jeśli prezydent chce jeszcze działać w polityce, to obecne napięcia w PiS dają mu szansę.

A może raczej nadzieję, że może powalczyć o zebranie wokół siebie tych polityków, którzy w PiS są spychani na margines, ale pozostają wiarygodni dla elektoratu tracącego zaufanie do obecnego rządu. A najwięcej zawiedzionych jest od miesięcy na polskiej wsi.

„Niby prezydent jest doktorem prawa z Krakowa, ale świetnie wypada nie na wystąpieniach w uczelnianych salach, a na wiecach w małych miasteczkach. Ma świadomość, że to głosy wsi zdecydowały o jego wygranej w maju i wysyła jasne sygnały, że kto jak kto, ale on ich nie zostawi”

– mówi nam polityk prawicy.

Decyzje Dudy biją w premiera, Kaczyński obrażony

Prezes Jarosław Kaczyński z prezydentem nie rozmawia od miesięcy. Według naszych ustaleń potwierdzonych w dwóch niezależnych źródłach, Kaczyński jest obrażony na Andrzeja Dudę i nie zamierza podejmować z nim żadnych rozmów.

„Prezes poczuł się urażony grą Dudy na wyrzucenie Jacka Kurskiego z TVP i za to oczekuje przeprosin”

– mówi nam jeden z polityków z dobrymi relacjami na Nowogrodzkiej.

W PiS ze zdziwieniem podchodzi się do takiej zaciekłości prezesa Kaczyńskiego w tej sprawie, ale potwierdziliśmy ją w kierownictwie Zjednoczonej Prawicy.

Tymczasem Duda, choć Kurskiego szczerze nie cierpi, przestał zabiegać o uwagę szefa PiS i robi swoje. Dostrzega, że Kaczyński słabnie, a on sam ma komfortową sytuację, bo nie będzie już potrzebował podpisów w wyborach czy finansowego wsparcia w kampanii. Może skupić się na delikatnym pokazywaniu, że rząd i Kaczyński nie radzą sobie z pandemią oraz podejmują szereg nieracjonalnych działań wymierzonych w swój twardy elektorat: mieszkańców wsi czy górali.

Nietrudno dostrzec, że ostatnie ruchy Dudy są wymierzone bardziej w Morawieckiego niż w Kaczyńskiego.

Nowy szef gabinetu prezydenta to Paweł Szrot, którego ze swojego otoczenia w KPRM pozbył się Morawiecki. To jedna z szarych eminencji PiS, człowiek uznawany za dobrego organizatora, tytana pracy i bardzo bliski współpracownik byłej premier Beaty Szydło w czasie kampanii 2015 roku.

Nowy zastępca szefa Kancelarii Prezydenta to były wojewoda małopolski Piotr Ćwik, którego również odwołał premier. To właśnie Ćwika obwiniono o współorganizowanie tajnej narady ludzi Szydło, na której dyskutowano o przygotowaniu oporu przeciwko zapowiedzi premiera dotyczącej zamykania kopalń, m.in. w rodzinnych Brzeszczach byłej premier.

Szrot i Ćwik uchodzą w PiS za polityków bliskich Szydło i dodatkowo skrzywdzonych przez Morawieckiego. Była premier na "eurozesłaniu" ma więcej czasu na przemyślenia swojej pozycji w partii. A ta mocno osłabła. Niedawno Szydło nie została zaproszona na naradę w Krakowie, choć była na miejscu. Mimo że formalnie jest wiceprezesem partii, jej rola jest coraz bliższa czysto reprezentacyjnej pozycji innego członka władz PiS - Antoniego Macierewicza. A wraz z umacnianiem się Morawieckiego będzie jeszcze mniej znacząca. Szydło jest pamiętliwa i w Morawieckim widzi śmiertelnego wroga po tym, jak zastąpił ją na stanowisku szefa rządu w grudniu 2017 roku.

Z Dudą Szydło zakopała topór wojenny. Podsyca w PiS przekonanie, że prezydent wraz z nią mogą chcieć zawalczyć o głosy wsi już nie jako skrzydło w PiS, ale jako nowa partia na prawicy, która pójdzie po głosy rozczarowanych działaniami rządu Morawieckiego.

Prezydent będzie bronił wsi

„Rolnictwo to przede wszystkim życie, to nie tylko zawód. To styl życia, życiowy wybór, życiowe powołanie, niezwykle ważne dla funkcjonowania polskiego państwa” - mówił prezydent 22 czerwca przy podpisywaniu umowy z Prezesem Krajowej Rady Izb Rolniczych Wiktorem Szumlewiczem. Ten występował z prezydentem, by powiedzieć, że „wieś polska powinna w wyborach wziąć udział”, oczywiście głosując na Dudę.

„Wieś polska politycznie zróżnicowana również jest. Ale niech zawsze dostrzega wartości, które jej kandydaci reprezentują. Bo te wartości były i będą dla nas ważne zawsze. W tym miejscu - jako rolnik od siedmiu już pokoleń - mówię, że zawsze ważna była miłość do tej ziemi. I ważne były losy ojczyzny. Kiedy trzeba było bronić - moi dziadowie bronili tej Rzeczypospolitej, w różnych sytuacjach. Dzisiaj też jest ten hejt taki negatywny w stosunku do wsi, do ich celów i wartości” - powiedział Szumlewicz występując z Dudą na ostatniej prostej kampanii i wprost podziękował prezydentowi „że broni tych wartości".

„To jest dla mnie ważne. Musimy chronić polską wieś przed różnymi reakcjami, które się dzisiaj z różnych miejsc dzieją, że wieś jest niepotrzebna, że prawie żywność jest niepotrzebna, nie mówi się o misji, którą mamy.

I zawsze, patrząc w przód, i zawsze w ustach naszych przodków była rzeczą najważniejszą i nadal nią jest: Bóg, Honor i Ojczyzna. I jesteśmy, i będziemy tych naszych wartości bronić”

– mówił Duda. Dziś tę konferencję przypomina się jako jedno z najważniejszych zobowiązań.

To nie jedyna przesłanka świadcząca o budowie silnej grupy doradców skupionych na wsi. Do drużyny Dudy dołączył symbolicznie Jan Krzysztof Ardanowski, były minister rolnictwa odwołany po tym, jak postawił się Jarosławowi Kaczyńskiemu w czasie dyskusji o "piątce dla zwierząt".

Po zawieszeniu go w PiS, gdy zagłosował przeciwko tej ustawie, do mediów trafiały spekulacje o tym, że będzie tworzył własną partię lub zostanie ministrem w Kancelarii.

„Nie ma potrzeby wiązać Ardanowskiego za biurkiem w Pałacu. Obaj z prezydentem bardzo się lubią, a ministrem może zostać zawsze” - mówi nasz rozmówca w Pałacu.

Sam były minister w grudniu 2020 został przewodniczącym Rady ds. Rolnictwa i Obszarów Wiejskich powołanej przez prezydenta.

„Poprosiłem pana ministra, by podjął się funkcji przewodniczenia tej radzie, dlatego że - jakoś tak romantycznie patrząc - uznałem jego osobę za pewien przejaw ciągłości” - powiedział Duda. Jego otoczenie wskazuje na to, że próbował w ten sposób odciąć się od ustawy, która przez wieś została uznana za zdradę jej interesów.

„Ciągłość” to w tym wypadku nawiązanie do czasu kampanii wyborczej i ostatnich lat, gdy Duda objeżdżał małe miasteczka, ściągając tłumy, rzucając chwytliwe hasła i przede wszystkim przypominając, że jest prezydentem dbającym o prostych ludzi, a nie wielkomiejskie elity. Ludzie z Pałacu podkreślają też, że „ta ustawa była zwyczajnie głupia”.

„Piątka dla zwierząt była uderzeniem właśnie w ten styl życia, o którym mówił prezydent Duda. To dla naszych wyborców pomysł nie do przyjęcia. Uderzyła w ludzi wsi bezpośrednio. Wieś nie żyje przepychankami na szczytach, delfinami i wojenkami w rządzie. Sam pomysł ustawy spowodował spekulacje cenowe i nerwowość. Rolnicy poczuli się, jakby ktoś napluł im w twarz.

Obrażały ich oceny, że krzywdzą zwierzęta, bo traktują je jak swoją własność i uważają, że dbają o nie najlepiej jak potrafią”

- mówi nam nasz informator.

Dodaje, że PiS powinien dziękować Bogu, że Duda jest prezydentem, bo "mieliby już zupełnie pozamiatane”.

Sondaże wskazują, że głosy na wsi, które od lat przypadały na PiS, już nie są tak pewne. Ba, może się nawet okazać, że zawód "piątką dla zwierząt", ale też niezrozumiałą dla wielu polityką obostrzeń pandemicznych, jest tak duży, że złość nie minie i ci wyborcy będą poszukiwać nowego obiektu zainteresowania. Mogą go znaleźć w ugrupowaniu Szymona Hołowni - na to wskazuje m.in. sondaż Ipsos dla OKO.press.

„Ale dla wyborców wsi PiS był pierwszym wyborem. Jeśli przeciwnicy partyjni wciąż będą w konflikcie z Morawieckim, a prezes wciąż będzie się przy nim upierał, da im to pretekst do wyjścia. Jeśli rozstanie będzie aksamitne, to taki nowy podmiot może być pierwszym «drugim» wyborem po PiS”

– mówi nasze źródło w Prawie i Sprawiedliwości.

Oczywiście, zbudowanie nowej partii to nie taka prosta sprawa. „Kto miałby budować mu nowe struktury? Pozyskiwać ludzi, budować komitety? W otoczeniu Dudy nie ma nikogo takiego. Jedynym, który mógłby się ewentualnie do tego nadawać jest Marcin Mastalerek”

– mówi nasze źródło w Zjednoczonej Prawicy.

„Pomysły są zawsze, ale jeśli wdrażanie tak prostych decyzji, jak wymiana ministrów w Kancelarii zajmuje wiele miesięcy, to prezydent przed końcem kadencji może się nie wyrobić. A wybory parlamentarne już w 2023 roku” – ocenia z przekąsem jeden ze współpracowników Dudy.

;
Na zdjęciu Radosław Gruca
Radosław Gruca

Pisał m.in. dla "Gazety Wyborczej", "Dziennika" i "Faktu"; współpracuje z kanałem Reset Obywatelski. Autor książki "Hipokryzja. Pedofilia wśród księży i układ, który ją kryje". Od sierpnia 2020 w OKO.press.

Komentarze