0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Dominik Gajda / Agencja Wyborcza.plDominik Gajda / Agen...

14 grudnia 2021 Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej wydał precedensowy wyrok w sprawie dotyczącej transkrypcji zagranicznego aktu urodzenia dziecka pary jednopłciowej. Małżeństwo Brytyjki i Bułgarki (zawarte w Hiszpanii) walczyło przed bułgarskimi sądami o uznanie ich rodzicielstwa. Mimo że sędziowie w Sofii nie mieli wątpliwości, że dziewczynka ma prawo do obywatelstwa, nie wiedzieli, jak rozwiązać kwestię dokumentów - aktu urodzenia, a także paszportu lub dowodu.

Widżet projektu Aktywni Obywatele - Fundusz Krajowy, finansowanego z Funduszy EOG

Bułgaria, tak jak Polska, jest bowiem krajem, który nie dopuszcza ani małżeństw jednopłciowych, ani związków partnerskich. A także formalnie nie rozpoznaje tęczowych rodzin. Dlatego urzędnicy, a potem sądy nie uznawały, że obydwie kobiety mogą w oficjalnych dokumentach figurować jako rodzice dziewczynki. Bułgarski rząd utrzymywał, że odrzuca roszczenia kobiet w imię wyższego celu - „zachowania tożsamości narodowej, nierozerwalnie związanej z ich podstawowymi strukturami politycznymi i konstytucyjnym".

TSUE stwierdził jednak, że choć państwo członkowskie nie ma obowiązku transkrypcji zagranicznych aktów stanu cywilnego, to już wydanie dowodu osobistego (lub paszportu) z dwoma matkami jest konieczne. W innym wypadku doszłoby do naruszenia swobody przemieszczania się. W ten sposób TSUE zacementował wykładnię, zgodnie z którą

więzi rodzinne uznane w jednym kraju członkowskim, muszą być uznane w innym.
Fragment komunikatu prasowego TSUE, 14.12.2021

Polska coraz bliżej uznania tęczowych rodzin

Orzeczenie Trybunału w Luksemburgu ma ogromne znaczenie dla tęczowych rodzin z Polski. Szczególnie, że do czasu ogłoszenia dzisiejszego wyroku, TSUE zawiesił bliźniaczą sprawę zainicjowaną przez Wojewódzki Sąd Administracyjny w Krakowie.

9 grudnia 2020 polscy sędziowie, po skardze Rzecznika Praw Obywatelskich, zadali pytanie prejudycjalne ws. niewydania dokumentów dziecku Polki i Irlandki (pary także mieszkającej w Hiszpanii). Sędziowie chcieli upewnić się, czy państwo członkowskie, które nie uznaje skutków jednopłciowych małżeństw czy rodzicielstwa osób tej samej płci z innego kraju,

nie narusza swobody przemieszczania się, zakazu dyskryminacji, a także nakazu poszanowania życia rodzinnego.

Przeczytaj także:

Adwokatka Anna Mazurczak, reprezentująca kobiety przez TSUE, mówi OKO.press, że po dzisiejszym wyroku, Trybunał w najbliższych dniach będzie musiał odwiesić polską sprawę.

"I najprawdopodobniej nie będzie jej rozpatrywał. Jeśli tylko krakowski sąd nie ulegnie ewentualnej presji, by wycofać pytania, powinniśmy spodziewać się postanowienia odsyłającego. A to oznacza dosłownie, że polski sąd odpowiedzi będzie musiał szukać bezpośrednio w wyroku z 14 grudnia" - tłumaczy Mazurczak.

Sprawa, którą rozpatruje krakowski WSA – a także TSUE – dotyczy dwóch kobiet: Polki i Irlandki mieszkających w Hiszpanii. Dziś ich dziecko ma 2,5 roku i przez większość tego okresu było bezpaństwowcem. W 2019 roku kierownik krakowskiego urzędu stanu cywilnego odmówił im transkrypcji zagranicznego aktu urodzenia, a to oznaczało, że kobiety nie mogły ubiegać się o nadanie numeru PESEL oraz wyrobienie dowodu osobistego i paszportu.

Skargę w ich sprawie złożył Rzecznik Praw Obywatelskich, ale postępowanie toczyło się tak długo, że w międzyczasie Hiszpania, w której rezydują kobiety, zgodziła się na wydanie dokumentów dla ich dziecka.

„Najczęściej inne państwa członkowskie, z przyczyn czysto humanitarnych, znajdują rozwiązanie dla dzieci, których nie chce uznać Polska. Czasem, by uzyskać dokumenty, pary jednopłciowe muszą starać się o status uchodźcy albo nabycie obywatelstwa”

– tłumaczyła OKO.press adwokat Anna Mazurczak, która prowadzi podobne postępowania.

Choć kobietom udało się uregulować sytuację dziecka, WSA w Krakowie uznał, że konieczne jest sprawdzenie, czy nie są łamane unijne przepisy.

Polski rząd walczy o utrzymanie homofobicznego status quo

W teorii wydane orzeczenie już dziś powinno być wiążące zarówno dla polskich sądów jak i państwa. Interpretacja przepisów unijnych wynikająca z pytań prejudycjalnych powinna bowiem odnosić się do wszystkich krajów wspólnoty. Anna Mazurczak jest jednak przekonana, że wyrok będzie przez władzę ignorowany, bo godzi w proponowaną przez nich definicję rodziny.

Z drugiej strony, sama inicjacja sprawy przed Trybunałem w Luksemburgu zmieniła nastawienie rządzących.

"Do niedawna mieliśmy problem, żeby na podstawie zagranicznego aktu stanu cywilnego uzyskać dowód osobisty z jedną matką lub jednym ojcem. Niecały miesiąc temu Ministerstwo Spraw Wewnętrznych rozesłało jednak polecenie do urzędów w całym kraju, nawet tych najmniejszych, by podobne dokumenty bezwarunkowo wydawać" — mówi prawniczka.

Dlaczego? Polski rząd uznał, że lepiej już wydać dokument z jednym rodzicem, niż skazać się na przyznanie, że tęczowe rodziny istnieją, czyli w praktyce - nałożenie obowiązku wydawania dokumentu z dwoma matkami/ojcami. Między Unią Europejską, a Polską, Węgrami, czy Bułgarią, od dawna toczy się "gra" o nienaruszalność kompetencji leżących w gestii państw członkowskich. Każdy kraj wspólnoty ma prawo samodzielnie formułować prawo dotyczące życia rodzinnego.

"Dlatego Trybunał odrzucił możliwość rejestracji aktów urodzenia, w których figuruje małżeństwo jednopłciowe. W naszym porządku prawnym wszystkie akty stanu cywilnego mają specjalny status, są najsilniejszym dowodem więzi rodzinnej. W homofobicznym państwie, takim jak Polska, narzucenie obowiązku transkrypcji byłoby odbierane właśnie jako przekroczenie kompetencji. Próba wywarcia presji na wprowadzenie równości małżeńskiej czy rozpoznanie tęczowych rodzin. Dlatego TSUE powołał się na naruszenie swobody przepływu, wspólne prawo wszystkich obywateli UE" — tłumaczy Mazurczak.

Dla rodziców par jednopłciowych obowiązek wpisania dwóch matek lub ojców do dokumentów ma największe praktyczne znaczenie. W niewielu sytuacjach wymagane jest posługiwanie się aktem urodzenia. To dowód osobisty lub paszport daje im możliwość swobodnego przemieszczania się z dzieckiem, czy towarzyszenia w korzystaniu z usług zdrowotnych i edukacyjnych.

Mama Alena i mama Asia

Anna Mazurczak uważa, że polskie urzędy i sądy zostaną zasypane wnioskami o korekty dokumentów. Chodzi nie tylko o nowe sprawy, ale i te, w których w ostatnich latach udało się potwierdzić rodzicielstwo jednego z rodziców. O pełne uznanie walczyć będą m.in. Alena i Asia, matki trzyletniej Azary. Ich historię opisywaliśmy w OKO.press w grudniu 2020 roku. Wtedy Alena, biologiczna mama dziewczynki, tak tłumaczyła niedopasowanie przepisów do rzeczywistości:

„Kim według polskiego kodeksu rodzinnego jest matka? Osobą, która urodziła dziecko. A ojciec? Dlaczego nikt nie sprawdza, czy ojciec uczestniczył w stworzeniu dziecka? Tu mamy wiele scenariuszy, niekoniecznie związanych z przekazaniem materiału genetycznego. Dla par jednopłciowych jednak wszystko sprowadza się do biologii. Wycisnęłaś dziecko? Jesteś matką. Nie wycisnęłaś i jesteś kobietą? Jesteś obca. Oburza mnie to tak bardzo, że aż trudno mi to opisać”.

"Ważne jest, by podkreślić, że urzędy nawet bez wytycznych rządu mają obowiązek stosowania prawa UE, a także odmowy stosowania prawa polskiego, jeśli miałyby wątpliwości, że stoi ono w sprzeczności z wykładnią unijną" — dodaje Anna Mazurczak.

Unia równości LGBT

Wyrok TSUE realizuje też obietnicę złożoną przez Komisję Europejską w listopadzie 2020 roku. To wtedy urzędnicy przedstawili pięcioletnią, unijną strategię równości LGBT, która za cel stawia sobie m.in. uregulowanie życia rodzinnego par jednopłciowych.

„Teraz dziecko przestaje być czyimś dzieckiem, gdy przekracza jakąś granicę wewnątrz UE. To nieakceptowalne”

– mówiła przewodnicząca KE Věra Jourová prezentując strategię.

;
Na zdjęciu Anton Ambroziak
Anton Ambroziak

Dziennikarz i reporter. Uhonorowany nagrodami: Amnesty International „Pióro Nadziei” (2018), Kampanii Przeciw Homofobii “Korony Równości” (2019). W OKO.press pisze o prawach człowieka, społeczeństwie obywatelskim i usługach publicznych.

Komentarze