0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Kuba Atys / Agencja Wyborcza.plKuba Atys / Agencja ...

Najpierw była wiadomość bez nazwiska, na stronie słowackiego GOPR-u (hzs.sk), którą zacytował onet.pl:

"W godzinach popołudniowych 5 sierpnia 2022 r. z Górskim Pogotowiem Ratunkowym za pośrednictwem linii alarmowej 112 skontaktowała się polska turystka, zgłaszając wypadek partnera w Dolinie Wielickiej. Nie była w stanie podać dokładnego miejsca ani przebiegu zdarzenia, ani stanu drugiej osoby. Po porozumieniu się z operatorem Straży Pożarnej i Ratownictwa Medycznego potwierdziła przesłany link lokalizacyjny, co przyspieszyło akcję ratunkową. Na miejsce skierowano zarówno ratowników lotniczych jak i górskich, niestety nie udało się pomóc mężczyźnie. Jak się okazało, para schodziła bez asekuracji, 46-latek poślizgnął się i spadł około 50 metrów pionową ścianą. Ciało mężczyzny zostało przetransportowane do kostnicy w Starym Smokowcu".

Dominik Kuc, maturzysta 2019, aktywista, twórca rankingu otwartości szkół na osoby LGBT, który współpracował z dyr. Jaroszewskim: "Nie mogłem w to uwierzyć, ta informacja na onet.pl była bez nazwiska, do końca liczyłem, że to jakiś straszny błąd. Ścięło mnie, taki wspaniały człowiek i jeszcze bardzo młody. Nie wiem, co więcej mógłbym powiedzieć".

Nazwisko podał we wtorek 9 sierpnia „Super Express": "Marcin Jaroszewski wyruszał na wyprawy w Tatry Wysokie, przygotowując przewodnik o wspinaczce i górach".

Nie było już wątpliwości. Marcin Jaroszewski, astrofizyk i nauczyciel fizyki, dyrektor XXX Liceum Ogólnokształcącego im. Jana Śniadeckiego w Warszawie, zginął podczas wspinaczki w Tatrach Wysokich.

Był symbolem dyrektorskiej dumy, odwagi i niezależności od nacisków władz. Miał 46 lat.

Dorota Łoboda, radna i przewodnicząca Komisji Edukacji Rady Warszawy, aktywistka i ekspertka edukacyjna (tutaj 25 tekstów z nią związanych w OKO.press): "Strasznie smutna wiadomość. Taki człowiek odchodzi w takim momencie... Czytelniczki i czytelników OKO.press nie trzeba przekonywać, że Marcin był niesamowicie odważny. Nie wynikało to z jakiejś młodzieńczej brawury, czy chęci popisywania się, on po prostu nie mógł znieść - jak napisał w pożegnalnym, jak się okazało tweecie - "Himalajów kłamstwa, hipokryzji i bezprawia", jaki stwarza obecna władza.

To był taki głęboki, poważny odruch niezgody i niezależności, wsparty zawsze wiedzą o przepisach, którą skutecznie potrafił się bronić. I poczuciem humoru".

Widać je także w ostatnim Jego tweecie, gdy "mimochodem" cytuje prezesa Kaczyńskiego narzekającego na "smarfony".

Ktoś komentował: "Dyrektorze, proszę napełnić magazyny w 120% - ponoć można. Mogą się od września przydać nadwyżki zebranego wyciszenia”. Jaroszewski odpowiedział uśmiechniętą buźką.

W przedostatnim swoim tweecie Jaroszewski cytował informację, że MEiN przeznaczy 10 mln zł na „Program Wsparcia Edukacji” dla organizacji pozarządowych, w tym harcerskich. "Nie mogę doczekać się chwili, w której zobaczę listę beneficjentów".

Jak się dowiedzieliśmy, grono pedagogiczne szkoły ustaliło, że o śmierci swego dyrektora nie będzie rozmawiać z mediami.

Dorota Łoboda: Walczył z władzą przepisami i śmiechem

Poznałam Marcina, gdy w wyborach 2018 roku zostałam warszawską radną, a potem przewodnicząca komisji edukacji. Zwrócił się do mnie, żeby porozmawiać o tzw. uśrednianiu etatów dla nauczycielek i nauczycieli klas maturalnych (bo po maturze nie mają już godzin lekcyjnych i to trzeba jakoś w skali roku szkolnego wyrównać). Miał pomysł, jak to sprawiedliwiej rozwiązać, ale nie zdążyliśmy o tym pogadać.

Niedawno się spotkaliśmy i sobie przypomnieliśmy, trochę się śmiejąc, a trochę martwiąc, że na takie "drobne" problemy nie było przestrzeni, bo przyszedł strajk nauczycieli 2019, pandemia, nastał minister Czarnek, prześladowanie uczniów LGBT, zamieszanie wokół płac i łatanie nauczycielskich wakatów.

Marcin miał masę roboty w swojej szkole, ale cały czas angażował się też w inicjatywy obywatelskie. I musiał reagować na ataki władz.

Ze swej odwagi cywilnej i jednoznacznych poglądów był znany, także w mediach. Mniej osób wie, jak był kompetentny. Miał precyzyjną wiedzę o przepisach, z której chętnie korzystałam, a on się nią dzielił. Wiedział, jak pokonać własną bronią kuratorium, gdy pani kurator podejmowała jakieś akcje.

Dzwoniłam z pytaniem: Marcinie, co mamy z tym zrobić? A on sięgał do ustawy czy rozporządzeń.

Angażował się nie tylko w sprawy edukacji. Był w radzie konsultacyjnej naszego Strajku Kobiet.

Marcin głęboko, po ludzku rozumiał, na czym polega skandal ograniczania praw osób LGBT, w tym ludzi młodych, szczególnie wrażliwych. Jego liceum zawsze było w czołówce szkół przyjaznych LGBT, tworzył taką przestrzeń, żeby ci młodzi ludzie nie bali się być sobą. Pozwalał młodzieży organizować - mimo zakazów ministerstwa i kuratorium - "Tęczowe piątki" (tutaj 13 tekstów OKO.press o nich).

To podejście dotyczyło wszystkich spraw i wszystkich uczniów i uczennic. Stworzył w swojej szkole dobrą, fajną atmosferę, może dlatego miał zawsze mnóstwo chętnych, choć w rankingach wyników na egzaminach szkoła nie zajmowała pierwszych pozycji.

Był człowiekiem poważnym w tym sensie, że poważnie traktował swoją pracę i swoją misję, ale miał super poczucie humoru i dystans do samego siebie, a także - rzecz w Polsce bezcenna - był optymistą.

W jakimś sensie ta władza, która go oburzała, także go śmieszyła i umiał się z niej śmiać. No bo czy można tak do końca poważnie traktować ministra Czarnka?

Jego ironiczny ton rozbrajał próby ministerstwa, by zastraszyć szkoły.

Nabijając się z ministra Czarnka czy sędziego Nawackiego, wysyłał ważny komunikat do dyrektorów i dyrektorek: nie ma się co bać.

Wiem, że góry były jego pasją, ale do tej tragicznej - jak się okazało - części jego życia nie miałam dostępu".

Dominik Kuc: Wiedział dokąd jego szkoła ma zmierzać

Dominik Kuc, maturzysta z roku 2019, twórca rankingu otwartości szkół na osoby LGBTQ: "Często współpracowaliśmy. Liceum Śniadeckiego zajmowało wysokie miejsca w naszych rankingach, to była zasługa pana dyrektora, który wiedział, że szkoła jest czymś więcej niż machiną do zdawania egzaminów i walki o stopnie, ale ma także tworzyć dobrą, bezpieczną i otwartą przestrzeń dla uczniów i uczennic.

Pan dyrektor był człowiekiem wysokiej kultury, ogładzie w wypowiedziach, wiem, że był wzorem dla wielu młodych osób. Dawał możliwość wyrażania własnego zdania, jeśli polemizował to w sposób, który nie godził w rozmówcę.

W swojej pracy dla młodzieży był odważny i niezłomny, sprostał wyzwaniu, jakie sobie postawił. Tę niezłomność trzeba pomnożyć razy dwa, bo jest, to znaczy był szefem placówki publicznej, która - w odróżnieniu od szkół społecznych - jest pod silną kontrolą ministerstwa i kuratorium.

Pamiętam rozmowę z sierpnia 2021 - miało być pół godziny, było półtorej - przy okazji pracy nad raportem o warszawskiej edukacji po pandemii. Mówił o problemach i wyzwaniach z pasją.

To nie był dyrektor biurokrata, widać było, że daje swojej szkole ducha.

Że nie chodzi mu o tabelki i papierki, ale o zrozumienie uczennic i uczniów a także grona pedagogicznego. Że wie, dokąd ta szkoła ma zmierzać.

W roku 2022 Liceum Śniadeckiego zajęło 10 miejsce w ogólnopolskim rankingu szkół przyjaznych osobom LGBTQ. Zadzwoniliśmy, czy możemy zrobić konferencję prasową pod jego szkołą. Oczywiście się zgodził. Już w trakcie konferencji uświadomiłem sobie, że nie powiedzieliśmy o tablicy "Bezpieczna szkoła", którą liceum dostało w nagrodę. Trzeba było uprzedzić - powiedział - powiesilibyśmy na ścianie budynku.

To było dla mnie symboliczne, że traktuje sprawę poważnie.

Czy był raczej poważny, czy żartobliwy? Powiedziałbym, że był kontaktowy - poważny kiedy trzeba, żartobliwy kiedy można. Na pewno prawa osób LGBTQ traktował poważnie. Dbał o to, by do osób transpłciowych zwracać się w odpowiedni sposób, właściwym imieniem i zaimkiem.

Kiedy w 2018 roku w jego liceum odbywał się "Tęczowy piątek", przedstawiciele kuratorium przyszli zapytać, jakim prawem, skoro ministerstwo zabrania.

Przyjął ich z wydrukowanymi przepisami prawa oświatowego.

Już preambuła mówi, że "szkoła winna zapewnić każdemu uczniowi warunki niezbędne do jego rozwoju, przygotować go do wypełniania obowiązków rodzinnych i obywatelskich w oparciu o zasady solidarności, demokracji, tolerancji, sprawiedliwości i wolności". Kontrola się szybko skończyła.

Zdjęcia z akcji ratunkowej słowackiego GOPR czyli Horskiej Zachrannej Slużby (hzs.sk) po wypadku dyr. Marcina Jaroszewskiego, 8 sierpnia 2022

Mówił OKO.press: „Chcą wziąć za twarz takich dyrektorów jak ja"

Agata Kowalska w naszym podcaście "Powiększenie" zapytała w czerwcu 2021 dyr. Jaroszewskiego, czego się boją dyrektorzy i dyrektorki polskich szkół, którzy - choć Lex Czarnek jeszcze nie weszło w życie - nie chcą się wypowiadać publicznie. Odpowiedział: "Nie wiem. Ja sobie nie wyobrażam sobie sytuacji, że nie zabieram głosu w sprawach edukacji, skoro uczymy naszych uczniów, że mają prawo mówić prawdę o tym, co myślą i czują. Nie mógłbym im spojrzeć w oczy".

Przeczytaj także:

Kiedy w październiku 2021 mazowiecka kuratorka zaprosiła go na "uroczystość wręczenia odznaczeń państwowych" (z komicznie sformułowanym dopiskiem "w stroju formalnym umożliwiającym dokonania aktu wręczenia orderów i odznaczeń") odpowiedział z nonszalancką wyższością wolnego obywatela:

W czerwcu 2021 Zastępca Rzecznika Dyscyplinarnego dla Nauczycieli przy Wojewodzie Mazowieckim poinformował, że wszczyna postępowanie wyjaśniające z powodu „rozpowszechniania [przez dyr. Jaroszewskiego] obraźliwych sformułowań i określeń o Panu Macieju Nawackim Prezesie Sądu Rejonowego w Olsztynie, pełniącym funkcję publiczną”.

Chodziło o wymianę tweetów po agresywnie transfobicznej wypowiedzi Krystyny Pawłowicz o transpłciowej dziewczynce ze szkoły w Podkowie Leśnej. Pawłowicz napisała, że dyrektorka szkoły „doprowadziła” do podjęcia przez Radę Pedagogiczną „uchwały ZOBOWIĄZUJĄCEJ nauczycieli, by zwracali się do 10-letniego ucznia, CHŁOPCA per AGNIESZKA, jak chcieli rodzice. Dane aktów stanu cywilnego zlekceważono”.

Gdy sędzia Nawacki okazał Pawłowicz wsparcie, dyr. Jaroszewski wdał się z nim w dyskusję o uprawnieniach szkół i dyrektorów, a gdy tamten zaczął tłumaczyć, że wie, co mówi, bo nie tylko jest sędzią, ale był także prezesem towarzystwa oświatowego - jak sam mówił OKO.press - "mało elegancko, w emocjach" odwinął się Nawackiemu stwierdzając m.in., że jest on "pachołkiem obecnej władzy".

Na pismo wicerzecznika zareagował ironicznym wpisem, w którym streścił swoją ocenę osoby sędziego:

12 października 2021 opowiedział Izie Wierzbickiej z OKO.press, że "szybko, już w czerwcu, zostałem wezwany przed rzecznika dyscyplinarnego, ale tylko pomilczeliśmy sobie.

Jak to „pomilczeliśmy”?

Chciałem nagrywać to spotkanie, ale nie dostałem pozwolenia. Rzecznik dyscyplinarny nie miał prawa zabronić mi utrwalania przebiegu przesłuchania, więc odmówiłem zaprzestania nagrywania. W tej sytuacji nie zadano pytań. Potem nic się nie działo, w każdym razie ja o niczym nie wiem, a pod koniec sierpnia dostałem informację, że sprawa została umorzona na etapie postępowania wyjaśniającego".

W tym samym wywiadzie mówił, czemu trzeba protestować przeciwko Lex Czarnek:

"Naszym, dyrektorów szkół, zadaniem jest się temu przeciwstawić i wybić panu Czarnkowi takie pomysły z głowy.

Nam nie wolno milczeć, bo te poprawki ingerują w system funkcjonowania szkół. Dotkną wszystkie szkoły, wszystkich uczniów, nauczycieli, rodziców, bez względu na to, jakie kto ma poglądy na szkołę, na jej misję, na wartości, które ma przekazywać. Centralne zarządzanie, które proponuje pan Czarnek dotknie wszystkich.

Jest oczywiste, że ością w gardle stają ministrowi zwłaszcza te szkoły, które są otwarte, które chcą kształcić młodzież w duchu tolerancji, demokracji, czyli zgodnie z preambułą prawa oświatowego, ale najwyraźniej sprzecznie z poglądami pana ministra".

I dalej o Lex Czarnek: "Krótko mówiąc, minister chce dyrektorów szkół wziąć za twarz, zdyscyplinować, wymusić posłuszeństwo w skierowaniu oświaty w stronę szkoły wyznaniowej, nietolerancyjnej, zamkniętej, a nawet homofobicznej".

Zanim postępowanie przeciwko niemu zostało umorzone, mówił OKO.press: "Jeśli ktokolwiek myśli, że w ten sposób zamknie mi usta, to się myli”.

;
Na zdjęciu Piotr Pacewicz
Piotr Pacewicz

Założyciel i redaktor naczelny OKO.press (2016-2024), od czerwca 2024 redaktor i prezes zarządu Fundacji Ośrodek Kontroli Obywatelskiej OKO. Redaktor podziemnego „Tygodnika Mazowsze” (1982–1989), przy Okrągłym Stole sekretarz Bronisława Geremka. Współzakładał „Wyborczą”, jej wicenaczelny (1995–2010). Współtworzył akcje: „Rodzić po ludzku”, „Szkoła z klasą”, „Polska biega”. Autor książek "Psychologiczna analiza rewolucji społecznej", "Zakazane miłości. Seksualność i inne tabu" (z Martą Konarzewską); "Pociąg osobowy".

Komentarze