Wobec dyrektora warszawskiego liceum wszczęto postępowanie dyscyplinarne. Powód? Skrytykował na Twitterze sędziego i członka neo-KRS Macieja Nawackiego oraz nazwał go "pachołkiem władzy". "To mało eleganckie sformułowanie, ale moja opinia jego pracy pozostaje taka sama"
Dyrektor XXX LO im. Jana Śniadeckiego Marcin Konrad Jaroszewski poinformował na Twitterze, że wszczęto wobec niego postępowanie wyjaśniające w sprawie jego słów o sędzim Macieju Nawackim. Sprawa dotyczy jego wypowiedzi sprzed ponad dwóch miesięcy.
Dyskusja między sędzią i dyrektorem wywiązała się pod wpisem Krystyny Pawłowicz dotyczącym transpłciowej dziewczynki ze szkoły w Podkowie Leśnej. Była posłanka PiS napisała 6 kwietnia, że dyrektorka szkoły w Podkowie Leśnej „doprowadziła” do podjęcia przez Radę Pedagogiczną „uchwały ZOBOWIĄZUJĄCEJ nauczycieli, by zwracali się do 10-letniego ucznia, CHŁOPCA per AGNIESZKA, jak chcieli rodzice. Dane aktów stanu cywilnego zlekceważono”.
Wpis Pawłowicz wywołał powszechne oburzenie jako narażający dobro i bezpieczeństwo dziecka. W sprawie interweniowało Biuro Rzecznika Praw Obywatelskich oraz burmistrz Podkowy Leśnej. Była posłanka pod wpływem nacisków kilka dni później go usunęła, tłumacząc, że "sprawa jest bardziej skomplikowana".
Ale zanim Pawłowicz wycofała się rakiem, na sprawę - zachęceni napastliwym i sensacyjnym tonem jej wpisu - rzucili się różnego rodzaju internetowi komentatorzy. Jednym z nich był sędzia Sądu Rejonowego w Olsztynie i członek neo-KRS Maciej Nawacki.
Sędzia wsparł Krystynę Pawłowicz, ubolewając publicznie nad tym, że to była posłanka jest w całej tej sytuacji "ofiarą hejtu". Zapowiedział nawet wystąpienie o postępowanie dyscyplinarne wobec radcy prawnego, który stwierdził, że Pawłowicz "jest podłą, niezrównoważoną hejterką".
Udzielał się także pod oryginalnym postem byłej posłanki, gdzie napisał:
"Szkoły także te niepubliczne wydają decyzje administracyjne. Ta ingeruje w prawa stanu. Kurator może uchylić".
Wtedy do dyskusji włączył się dyrektor Jaroszewski, pisząc, że uchwała rady nie jest decyzją administracyjną. Między mężczyznami wywiązała się dyskusja.
W toku wymiany zdań Maciej Nawacki uciekł się do tak zwanego argumentu z autorytetu, podkreślając, że nie tylko jest sędzią, ale również był prezesem towarzystwa oświatowego. Jaroszewski odparł, że wie z kim rozmawia. I nazwał Nawackiego "pachołkiem obecnej władzy", a także wytknął mu brak wymaganej ilości podpisów pod listą do KRS, szykanowanie podwładnych i uchybianie sędziowskiej godności.
Zarzuty wysuwane przez dyrektora Jaroszewskiego pod adresem sędziego Nawackiego dotyczą faktów powszechnie znanych. Maciej Nawacki rzeczywiście nie zebrał wymaganych 25 podpisów pod swoją kandydaturą do KRS. Na jego liście podpisało się 28 sędziów (w tym on sam oraz jego żona Katarzyna), ale pięciu sędziów złożyło oświadczenia o wycofaniu poparcia jeszcze przed formalnym przekazaniem listy Marszałkowi Sejmu.
Faktem jest także, że Nawacki znany jest z szykanowania swoich podwładnych. Jako prezes SR w Olsztynie (nominowany przez Zbigniewa Ziobrę) bezprawnie - co potwierdził później Sąd Najwyższy - zawiesił sędziego Juszczyszyna. W 2019 nasłał patrol policji na sędziów swojego sądu za to, że zrobili sobie przed budynkiem zdjęcie z napisem "Konstytucja".
Maciej Nawacki miał również postawiony zarzut dyscyplinarny za porwanie uchwał sędziów z Olsztyna w obronie praworządności i sędziego Pawła Juszczyszyna. Nawackiemu jednak dyscyplinarka się upiekła, bo sprawę przejął rzecznik dyscyplinarny Przemysław Radzik i ją umorzył. Radzik umorzył sprawę zarzutu po tym, jak nowa KRS dała mu awans na sędziego Sądu Apelacyjnego w Warszawie.
W poniedziałek 21 czerwca Marcin Konrad Jaroszewski opublikował na Twitterze pismo od Zastępcy Rzecznika Dyscyplinarnego dla Nauczycieli przy Wojewodzie Mazowieckim informujące, że w sprawie jego słów wszczęto postępowanie wyjaśniające. Powodem ma być "rozpowszechnianie obraźliwych sformułowań i określeń o Panu Macieju Nawackim Prezesie Sądu Rejonowego w Olsztynie, pełniącego funkcję publiczną".
Zarzut to naruszenie art. 6 Karty nauczyciela, który określa obowiązki, czyli m.in. dbanie o kształtowanie postaw moralnych uczniów, rzetelne realizowanie zadań, doskonalenie zawodowe.
"Nie zaprzeczam, że słowa, których użyłem wobec pana sędziego Nawackiego były mało eleganckie i nieprzystające funkcji dyrektora. Wypowiedziałem je w emocjach, bo sprawa dotyczyła obrony pani Pawłowicz i jej obrzydliwego wpisu na temat transpłciowej uczennicy" - mówi dyrektor w rozmowie z OKO.press. "Powinienem był zachować klasę i powstrzymać się od takiego komentarza, ale jednocześnie nie zmieniam zdania co do oceny zachowań i działań pana Nawackiego. To sędzia, który nie wykonuje postanowień sądów, niszczy trójpodział władzy, przyczynia się do niszczenia prawa. Moim zdaniem dyskwalifikuje go to jako sędziego".
To nie pierwszy raz, gdy dyrektor liceum naraża się władzy. Jaroszewski otwarcie wspierał uczniowskie akcje potępiane przez kuratorium oświaty takie jak "Tęczowy piątek" - promującą szacunek wobec osób LGBT+, czy "Szkoła jest dziewczyną" związaną ze strajkami kobiet.
"Rzecznik dyscyplinarny mógł uznać te zarzuty za absurdalne i odmówić wszczęcia postępowania. A jednak ono się toczy. Na pewno nie bez znaczenia jest fakt, że jestem otwartym i jawnym krytykiem działań ministra Czarnka oraz władzy, która niszczy niezależność sądów. Ale jeśli ktokolwiek myśli, że w ten sposób zamknie mi usta, to się myli" - komentuje Jaroszewski.
Absolwentka Prawa i Filozofii Uniwersytetu Warszawskiego. Publikowała m.in. w Dwutygodniku, Res Publice Nowej i Magazynie Kulturalnym. Pisze o praworządności, polityce i mediach.
Absolwentka Prawa i Filozofii Uniwersytetu Warszawskiego. Publikowała m.in. w Dwutygodniku, Res Publice Nowej i Magazynie Kulturalnym. Pisze o praworządności, polityce i mediach.
Komentarze