0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Dawid Zuchowicz / Agencja GazetaDawid Zuchowicz / Ag...

„Warto gryźć trawę” - mówił Jarosław Kaczyński w sobotę w Rzeszowie. „Pomóżcie nam” - apelował do wyborców szef kampanii PiS Tomasz Poręba.

Ale najpierw PiS postanowił pomóc sobie sam i wytoczył kolubrynę. Bo żeby wyborcy zagłosowali, trzeba dać im dobre powody. Jak wiadomo nie od dziś, nic nie sprawdza się tak dobrze w mobilizowaniu zwolenników, jak strach.

PiS sięgnął do lęków najbardziej podstawowych, wręcz biologicznych: o dzieci i ich bezpieczeństwo. Przy okazji posługując się całym pakietem nadużyć i bredni.

„Nasi konkurenci rozumieją europejskość jako rewolucję obyczajową” (Morawiecki), chodzi o to „kto będzie wychowywał nasze dzieci, jak one będą wychowywane” (Poręba), „zagrożeniem jest atak na rodzinę, atak na dzieci” (Kaczyński).

„Atakują naszą politykę społeczną, atakują rodziny, atakują dzieci” — mówił dalej Jarosław Kaczyński. PiS straszy bowiem na dwa główne sposoby:

  • zabiorą wam 500 plus
  • zdemoralizują wam dzieci.

W obu przypadkach to bajki nietrzymające się faktów. 500 plus w różnych wariantach jest obecnie w programie niemal wszystkich partii opozycyjnych.

Ale opowieść o zagrożonych dzieciach, którą rozwinął w sobotę Jarosław Kaczyński, to już nie tylko fałsz. Kto by się nie przejął bezbronnymi istotami, na które czyhają źli ludzie? Podłość tego zabiegu polega na tym, że jako „źli” zostaje wskazana cała grupa — mniejszości, same doświadczające dyskryminacji, a nierzadko też przemocy.

Istotą konwencji była więc mobilizacja strachem. W wyborach samorządowych PiS przegrał sromotnie w wielkich miastach między innymi dlatego, że wyborcy o przekonaniach liberalnych ruszyli tłumnie do urn i podnieśli frekwencję.

Podobna sytuacja zapowiada się w wyborach europejskich. Według sondażu CBOS, o którym pisaliśmy, mobilizacja opozycji jest większa. 78 proc. wyborów PO zapowiada, że weźmie udział w eurowyborach. A wśród wyborców PiS aż o 10 pkt proc. mniej.

Nic dziwnego, że PiS się martwi. I sięga dna.

Przeczytaj także:

Przerobią dzieci na gejów

Co mówił Kaczyński? Według niego opozycja — za pomocą „specyficznej socjotechniki” — będzie „zmieniać człowieka”.

Na czym ma polegać ta „zmiana” pozostawił domysłom słuchaczy. „Ma być podważana naturalna tożsamość chłopców i dziewczynek” — mówił. Czyli? Heteroseksualne dzieci będą w jakiś tajemniczy sposób przerabiane na homoseksualne. W dodatku „W jej centrum jest bardzo wczesna seksualizacja dzieci". To ta rzekomo groźna edukacja seksualna.

Przypomnijmy: programy edukacji seksualnej zakładają, że dzieci mają akceptować różne orientacje seksualne. Jeśli chłopiec zorientuje się, że jest gejem, a dziewczynka lesbijką, nie powinni z tego powodu mieć poczucia winy. A ich koledzy i koleżanki nie powinni uznawać tego za powód do napiętnowania. Dzieci uczone są też tego, co to jest „zły dotyk” i szacunku do własnego ciała. Tak by mogły same zidentyfikować zagrożenie ze strony pedofilów.

Środowiska konserwatywne przedstawiają to zupełnie na opak. Panicznie się boją ludzi, którzy akceptują własną i cudzą seksualność.

Grunt przygotowały prorządowe media. Od czasu podpisania Deklaracji LGBT+ przez prezydenta Warszawy Rafała Trzaskowskiego temat niemal nie schodzi z ich łamów. I zapewne przez najbliższe tygodnie będzie dalej wałkowany. Zbliżając nas do tego, co socjologowie nazywają „paniką moralną".

I nie ma znaczenia precyzyjne obalenie wszystkich tych bzdurnych zarzutów przez Rafała Trzaskowskiego.

W związku z nieprawdziwymi informacjami pojawiającymi się w Internecie i mediach, dotyczącymi standardów edukacji seksualnej WHO stanowczo oświadczam, że:

- upubliczniane treści są jawną manipulacją i kłamstwem. Standardy WHO to nie program lekcji — opisują one etapy rozwojowe dziecka zgodnie z wiedzą medyczną. Są zaleceniem dla rodziców, pedagogów i specjalistów, stosowanym w większości rozwiniętych państw świata.

- przykładem manipulacji jest twierdzenie, że standardy namawiają dzieci w wieku 0-4 lata do „zabawy w lekarza”, choć w standardach wyraźnie napisane jest, że chodzi o to, jak uczyć dziecko, gdzie stawiać granice tego rodzaju zabaw z rówieśnikami. Inna manipulacja to stwierdzenie, że standardy namawiają do seksu w młodym wieku, choć standardy wyraźnie koncentrują się na tym, jak rozwijać emocjonalność w okresie dojrzewania oraz uchronić dzieci przed zagrożeniami dotyczącymi zbyt wczesnego rozpoczynania współżycia, seksu w mediach, pornografii i pedofilii.

- nie ma kraju na świecie, w którym na etapie żłobków i przedszkoli do zajęć byłaby wprowadzana edukacja seksualna w jakiejkolwiek formie i nie jest to planowane w Warszawie. Tematyka wychowania seksualnego pojawia się w programie nauczania, zgodnie z podstawą programową MEN, dopiero w IV klasie szkoły podstawowej – jako wychowanie do życia w rodzinie.

- do Warszawskiego Centrum Innowacji Edukacyjno-Społecznych i Szkoleń, zajmującego się doskonaleniem nauczycieli, zgłasza się wielu nauczycieli, którzy potrzebują wsparcia specjalistów w tematyce związanej z wychowaniem seksualnym dziecka. WCIES prowadzi warsztaty i zajęcia związane z rozwojem psychoseksualnym dziecka w oparciu o podstawy psychologii rozwojowej. Cieszą się one dużym zainteresowaniem nauczycieli od wielu lat. Wśród uczestników zajęć są również katecheci, którzy dostrzegają potrzebę przygotowania do tych zagadnień.

- podpisanie Karty LGBT+ ma przede wszystkim na celu bezpieczeństwo i ochronę osób o orientacji LGBT przed przemocą i nienawiścią, zarówno ze strony rówieśników w szkole, jak i osób i organizacji stosujących mowę i czyny nienawiści. Mieszanie i mylenie kwestii tożsamości seksualnej i łączenie jej z pedofilią jest skandaliczne i niedopuszczalne.

Jako Prezydent m.st. Warszawy zapowiadam, że nie będę tolerował nawoływania do nienawiści na tle różnic narodowościowych, etnicznych, związanych z rasą, wyznaniem, wiekiem lub tożsamością seksualną. Będę reagował na wszelkie takie przypadki, podobnie jak na wprowadzanie w błąd opinii publicznej co do moich intencji oraz skandaliczne i niedopuszczalne manipulacje i pomówienia.

Odwrócić uwagę od księży pedofilów

Pedofilia stała się jednym z najgorętszych tematów debaty publicznej w Polsce w ostatnich tygodniach. Pedofilia wśród gejów i lesbijek? Nie. Pedofilia w Kościele.

Fundacja „Nie lękajcie się” przygotowała mapę, która donosi o setkach ofiar księży. Przedstawiciele fundacji osobiście przekazali w Watykanie na ręce papieża swój raport o kryciu przez polskich biskupów podległych im księży pedofilów.

OKO.press i inne media co kilka dni opisują kolejne przypadki księży molestujących dzieci. W Gdańsku uchwałą rady miasta usunięto pomnik księdza-pedofila Henryka Jankowskiego, odebrano mu też honorowe obywatelstwo i skwer.

Na ten temat Jarosław Kaczyński się nie zająknął. To nie Kościół i jego funkcjonariuszy wskazał jako główne i realne zagrożenie dla polskich dzieci, tylko osoby LGBT+.

Kaczyński ani słowem nie wspomniał o prawdziwych zagrożeniach dla polskich dzieci. Jest w naszej rzeczywistości naprawdę wiele. Bardzo trafnie opisał je Michał Sutowski z „Krytyki Politycznej”:

  • „Skandalem ostatnich lat jest systemowe i celowe wykluczenie dzieci z niepełnosprawnościami z normalnego toku edukacji szkolnej.
  • Kilka tysięcy dzieci rocznie zostaje rannych na drogach, w przytłaczającej mierze z winy kierowców.
  • Dostępność do opieki psychiatrycznej dla dzieci i młodzieży to jedna wielka katastrofa.
  • Domy dziecka to relikt XIX wieku.
  • Co roku miliony młodych ludzi w najbardziej formacyjnym okresie życia trafiają do przepełnionych klas, w których sfrustrowani niskimi płacami nauczyciele zmuszeni są uczyć ich niepotrzebnych rzeczy.

„Tych wszystkich kwestii naprawdę nie da się zamknąć hasłem «przecież na każde będzie po 500 złotych». Te wszystkie problemy mają swoje polityczne rozwiązania, wiążą się z kształtem prawa, dominującym językiem, celami instytucji – i pieniędzmi z podatków” - napisał Sutowski.

LGBT już nie takie straszne. A jak było z uchodźcami?

Czy straszenie osobami LGBT+ ma w ogóle jakieś szanse stać się paliwem kampanii wyborczej PiS? Może sprawić, że przerażeni rodzice pójdą do eurowyborów i zagłosują na Annę Zalewską albo Joachima Brudzińskiego?

Sondaże pokazują, że w ostatnich latach polskie społeczeństwo mocno zliberalizowało się pod względem obyczajowym. Według sondażu IPSOS dla OKO.press z lutego 2019 aż 56 proc. wszystkich pytanych popiera jednopłciowe związki partnerskie. Nawet wśród wyborców PiS prawie jedna trzecia (28 proc.) jest za.

To może oznaczać, że PiS może przestrzelić ze swoim przekazem. Polki i Polacy nie są takimi homofobami, jak sądzi Kaczyński.

Jest jedno „ale”: to sukces kampanii antyuchodźczej PiS w 2015 roku. Polacy nie byli przeciwni przyjmowaniu uchodźców do czasu rozkręcenia akcji propagandowej. Systematyczne powtarzanie przez komentatorów i polityków, że uchodźcy niosą ze sobą różne zagrożenia (od terroryzmu po choroby) sprawiło, że procent osób przeciwnych przyjmowaniu uchodźców podwoił się w zaledwie pół roku! Z 21 do 40 proc. w 2015 roku.

Strach - obok kwestii finansowych - był dla Polaków głównym argumentem przeciwko przyjmowaniu uchodźców (CBOS). Pisaliśmy o tym tutaj.

W kampanii anty-LGBT wywoływanie strachu też jest główną składową. Jednak w przypadku uchodźców był to strach przed nieznanym i (niemal) nieobecnym. Tymczasem geje i lesbijki są coraz częściej jawnymi członkami wielu rodzin i innych wspólnot, są obecni w popkulturze, a wyautowany gej - Robert Biedroń - jest w czołówce najpopularniejszych polityków.

Inna sprawa, że obecna kampania PiS może być wymierzona właśnie we Wiosnę. Partia Biedronia jest dla PiS trudnym przeciwnikiem — ma program socjalny, w niektórych punktach zbieżny z programem PiS, a w innych podnoszący problemy, o których PiS konsekwentnie milczy (służba zdrowia). W dodatku nie da się przeciwko partii Biedronia wytoczyć zardzewiałych już nieco dział „komuniści i złodzieje”.

Sięganie „po dzieci” przez Jarosława Kaczyńskiego może świadczyć o strachu, że kolejne 40 mld zł rozdane Polakom nie zapewnią jednak PiS-owi wygranej w wyborach europejskich w maju i parlamentarnych jesienią. Tonący brzytwy się chwyta. A PiS - dzieci.

;
Na zdjęciu Agata Szczęśniak
Agata Szczęśniak

Redaktorka, publicystka. Współzałożycielka i wieloletnia wicenaczelna Krytyki Politycznej. Pracowała w „Gazecie Wyborczej”. Socjolożka, studiowała też filozofię i stosunki międzynarodowe. Uczy na Uniwersytecie SWPS. W radiu TOK FM prowadzi audycję „Jest temat!” W OKO.press pisze o mediach, polityce polskiej i zagranicznej oraz prawach kobiet.

Komentarze