Idzie kampania wyborcza i PiS znów straszy. Na sobotniej konwencji sięgnął do najniższych środków, wziął na zakładników dzieci. Kaczyński straszył, że opozycja i osoby LGBT+ są groźne dla polskich dzieci. Prawdziwym zagrożeniem dla dzieci jest jednak fatalna opieka zdrowotna i przepełnione szkoły z frustrowanymi nauczycielami. O tym PiS milczy
„Warto gryźć trawę” - mówił Jarosław Kaczyński w sobotę w Rzeszowie. „Pomóżcie nam” - apelował do wyborców szef kampanii PiS Tomasz Poręba.
Ale najpierw PiS postanowił pomóc sobie sam i wytoczył kolubrynę. Bo żeby wyborcy zagłosowali, trzeba dać im dobre powody. Jak wiadomo nie od dziś, nic nie sprawdza się tak dobrze w mobilizowaniu zwolenników, jak strach.
PiS sięgnął do lęków najbardziej podstawowych, wręcz biologicznych: o dzieci i ich bezpieczeństwo. Przy okazji posługując się całym pakietem nadużyć i bredni.
„Nasi konkurenci rozumieją europejskość jako rewolucję obyczajową” (Morawiecki), chodzi o to „kto będzie wychowywał nasze dzieci, jak one będą wychowywane” (Poręba), „zagrożeniem jest atak na rodzinę, atak na dzieci” (Kaczyński).
„Atakują naszą politykę społeczną, atakują rodziny, atakują dzieci” — mówił dalej Jarosław Kaczyński. PiS straszy bowiem na dwa główne sposoby:
W obu przypadkach to bajki nietrzymające się faktów. 500 plus w różnych wariantach jest obecnie w programie niemal wszystkich partii opozycyjnych.
Ale opowieść o zagrożonych dzieciach, którą rozwinął w sobotę Jarosław Kaczyński, to już nie tylko fałsz. Kto by się nie przejął bezbronnymi istotami, na które czyhają źli ludzie? Podłość tego zabiegu polega na tym, że jako „źli” zostaje wskazana cała grupa — mniejszości, same doświadczające dyskryminacji, a nierzadko też przemocy.
Istotą konwencji była więc mobilizacja strachem. W wyborach samorządowych PiS przegrał sromotnie w wielkich miastach między innymi dlatego, że wyborcy o przekonaniach liberalnych ruszyli tłumnie do urn i podnieśli frekwencję.
Podobna sytuacja zapowiada się w wyborach europejskich. Według sondażu CBOS, o którym pisaliśmy, mobilizacja opozycji jest większa. 78 proc. wyborów PO zapowiada, że weźmie udział w eurowyborach. A wśród wyborców PiS aż o 10 pkt proc. mniej.
Nic dziwnego, że PiS się martwi. I sięga dna.
Co mówił Kaczyński? Według niego opozycja — za pomocą „specyficznej socjotechniki” — będzie „zmieniać człowieka”.
Na czym ma polegać ta „zmiana” pozostawił domysłom słuchaczy. „Ma być podważana naturalna tożsamość chłopców i dziewczynek” — mówił. Czyli? Heteroseksualne dzieci będą w jakiś tajemniczy sposób przerabiane na homoseksualne. W dodatku „W jej centrum jest bardzo wczesna seksualizacja dzieci". To ta rzekomo groźna edukacja seksualna.
Przypomnijmy: programy edukacji seksualnej zakładają, że dzieci mają akceptować różne orientacje seksualne. Jeśli chłopiec zorientuje się, że jest gejem, a dziewczynka lesbijką, nie powinni z tego powodu mieć poczucia winy. A ich koledzy i koleżanki nie powinni uznawać tego za powód do napiętnowania. Dzieci uczone są też tego, co to jest „zły dotyk” i szacunku do własnego ciała. Tak by mogły same zidentyfikować zagrożenie ze strony pedofilów.
Środowiska konserwatywne przedstawiają to zupełnie na opak. Panicznie się boją ludzi, którzy akceptują własną i cudzą seksualność.
Grunt przygotowały prorządowe media. Od czasu podpisania Deklaracji LGBT+ przez prezydenta Warszawy Rafała Trzaskowskiego temat niemal nie schodzi z ich łamów. I zapewne przez najbliższe tygodnie będzie dalej wałkowany. Zbliżając nas do tego, co socjologowie nazywają „paniką moralną".
I nie ma znaczenia precyzyjne obalenie wszystkich tych bzdurnych zarzutów przez Rafała Trzaskowskiego.
Pedofilia stała się jednym z najgorętszych tematów debaty publicznej w Polsce w ostatnich tygodniach. Pedofilia wśród gejów i lesbijek? Nie. Pedofilia w Kościele.
Fundacja „Nie lękajcie się” przygotowała mapę, która donosi o setkach ofiar księży. Przedstawiciele fundacji osobiście przekazali w Watykanie na ręce papieża swój raport o kryciu przez polskich biskupów podległych im księży pedofilów.
OKO.press i inne media co kilka dni opisują kolejne przypadki księży molestujących dzieci. W Gdańsku uchwałą rady miasta usunięto pomnik księdza-pedofila Henryka Jankowskiego, odebrano mu też honorowe obywatelstwo i skwer.
Na ten temat Jarosław Kaczyński się nie zająknął. To nie Kościół i jego funkcjonariuszy wskazał jako główne i realne zagrożenie dla polskich dzieci, tylko osoby LGBT+.
Kaczyński ani słowem nie wspomniał o prawdziwych zagrożeniach dla polskich dzieci. Jest w naszej rzeczywistości naprawdę wiele. Bardzo trafnie opisał je Michał Sutowski z „Krytyki Politycznej”:
„Tych wszystkich kwestii naprawdę nie da się zamknąć hasłem «przecież na każde będzie po 500 złotych». Te wszystkie problemy mają swoje polityczne rozwiązania, wiążą się z kształtem prawa, dominującym językiem, celami instytucji – i pieniędzmi z podatków” - napisał Sutowski.
Czy straszenie osobami LGBT+ ma w ogóle jakieś szanse stać się paliwem kampanii wyborczej PiS? Może sprawić, że przerażeni rodzice pójdą do eurowyborów i zagłosują na Annę Zalewską albo Joachima Brudzińskiego?
Sondaże pokazują, że w ostatnich latach polskie społeczeństwo mocno zliberalizowało się pod względem obyczajowym. Według sondażu IPSOS dla OKO.press z lutego 2019 aż 56 proc. wszystkich pytanych popiera jednopłciowe związki partnerskie. Nawet wśród wyborców PiS prawie jedna trzecia (28 proc.) jest za.
To może oznaczać, że PiS może przestrzelić ze swoim przekazem. Polki i Polacy nie są takimi homofobami, jak sądzi Kaczyński.
Jest jedno „ale”: to sukces kampanii antyuchodźczej PiS w 2015 roku. Polacy nie byli przeciwni przyjmowaniu uchodźców do czasu rozkręcenia akcji propagandowej. Systematyczne powtarzanie przez komentatorów i polityków, że uchodźcy niosą ze sobą różne zagrożenia (od terroryzmu po choroby) sprawiło, że procent osób przeciwnych przyjmowaniu uchodźców podwoił się w zaledwie pół roku! Z 21 do 40 proc. w 2015 roku.
Strach - obok kwestii finansowych - był dla Polaków głównym argumentem przeciwko przyjmowaniu uchodźców (CBOS). Pisaliśmy o tym tutaj.
W kampanii anty-LGBT wywoływanie strachu też jest główną składową. Jednak w przypadku uchodźców był to strach przed nieznanym i (niemal) nieobecnym. Tymczasem geje i lesbijki są coraz częściej jawnymi członkami wielu rodzin i innych wspólnot, są obecni w popkulturze, a wyautowany gej - Robert Biedroń - jest w czołówce najpopularniejszych polityków.
Inna sprawa, że obecna kampania PiS może być wymierzona właśnie we Wiosnę. Partia Biedronia jest dla PiS trudnym przeciwnikiem — ma program socjalny, w niektórych punktach zbieżny z programem PiS, a w innych podnoszący problemy, o których PiS konsekwentnie milczy (służba zdrowia). W dodatku nie da się przeciwko partii Biedronia wytoczyć zardzewiałych już nieco dział „komuniści i złodzieje”.
Sięganie „po dzieci” przez Jarosława Kaczyńskiego może świadczyć o strachu, że kolejne 40 mld zł rozdane Polakom nie zapewnią jednak PiS-owi wygranej w wyborach europejskich w maju i parlamentarnych jesienią. Tonący brzytwy się chwyta. A PiS - dzieci.
Redaktorka, publicystka. Współzałożycielka i wieloletnia wicenaczelna Krytyki Politycznej. Pracowała w „Gazecie Wyborczej”. Socjolożka, studiowała też filozofię i stosunki międzynarodowe. Uczy na Uniwersytecie SWPS. W radiu TOK FM prowadzi audycję „Jest temat!” W OKO.press pisze o mediach, polityce polskiej i zagranicznej oraz prawach kobiet.
Redaktorka, publicystka. Współzałożycielka i wieloletnia wicenaczelna Krytyki Politycznej. Pracowała w „Gazecie Wyborczej”. Socjolożka, studiowała też filozofię i stosunki międzynarodowe. Uczy na Uniwersytecie SWPS. W radiu TOK FM prowadzi audycję „Jest temat!” W OKO.press pisze o mediach, polityce polskiej i zagranicznej oraz prawach kobiet.
Komentarze