Badanie TIMSS to jedno z nielicznych, niezależnych źródeł informacji o jakości polskiej edukacji. Tak jak sławna PISA mierzy kompetencje nastolatków, tak TIMSS sprawdza osiągnięcia matematyczne i przyrodnicze uczniów czwartej i ósmej klasy szkoły podstawowej. W Polsce, badanie organizowane przez Międzynarodowe Stowarzyszenie Oceny Osiągnięć Edukacyjnych (IEA), pierwszy raz przeprowadzono w 2011 roku na grupie trzecioklasistów. W kolejnych edycjach – 2015 i 2019 – mierzono kompetencje uczniów klas czwartych. Co się okazało?
Czytaj o badaniu TIMMS
Jak informuje Instytut Badań Edukacyjnych
Badanie TIMSS (Trends in International Mathematics and Science Study, czyli Międzynarodowe Badanie Wyników Nauczania Matematyki i Nauk Przyrodniczych) w skali międzynarodowej jest koordynowane przez Międzynarodowe Stowarzyszenie Mierzenia Osiągnięć Szkolnych – IEA z siedzibą w Amsterdamie, a w Polsce przez Ministerstwo Edukacji Narodowej.Obok badania PISA, TIMSS jest najważniejszym międzynarodowym porównawczym badaniem edukacyjnym. Jest to też badanie o najdłuższej tradycji: przeprowadzono je w latach: 1995, 1999, 2003, 2007, 2011, 2015 i 2019. W pierwszej edycji uczestniczyło 41 krajów, w 2007 roku – 48 krajów, w 2011 – 63 kraje, w 2015 roku – 49 krajów, a w roku. Polska wzięła do tej pory udział w TIMSS trzykrotnie – w roku 2011, 2015 i 2019.
TIMSS bada poziom wiedzy i rozumowania uczniów w zakresie matematyki i nauk przyrodniczych. Międzynarodowa definicja populacji będącej przedmiotem badania mówi, że stanowią ją dzieci, które chodzą do szkoły i spełniają dwa warunki: kończą czwarty rok nauki na szczeblu ISCED 1, a ich średni wiek w chwili testowania nie jest niższy niż 9,5 roku. Badania obejmują więc zwykle uczniów klas czwartych. Badanie TIMSS przeprowadzane jest również na poziomie klas ósmych, choć Polska nigdy nie uczestniczyła w badaniu na tym poziomie. W założeniach pomiaru umiejętności uwzględnia się programy nauczania matematyki i nauk przyrodniczych w różnych krajach. W badaniu losowane są całe klasy, a ankiety wypełniane są także przez uczniów, rodziców, nauczycieli matematyki i przedmiotów przyrodniczych oraz dyrektorów szkół. Zbiory danych są ogólnodostępne, co umożliwia prowadzenie wtórnych analiz
Polscy uczniowie spadają w rankingu
W najnowszej edycji, ogłoszonej 8 grudnia 2020, najwyższe wyniki z matematyki uzyskali tradycyjnie uczniowie z krajów Azji Wschodniej: Singapuru, Korei Południowej, Japonii i stolicy Tajwanu (Tajpej). W przyrodzie najlepsi byli uczniowie z Singapuru i Korei ze sporą punktową przewagą nad kolejnymi w rankingu Rosją, Japonią, Tajwanem i Finlandią.
Polska, na 58 krajów badających uczniów klas czwartych, zajęła 26. miejsce w matematyce i 16. w przyrodzie. Średnie są niższe od tych uzyskanych w 2015 r., gdy na 49 krajów Polska zajęła odpowiednio 17. i 9. miejsce.
Spadliśmy zatem o 9 miejsc w matematyce i o 7 w przyrodzie.
500 to średnia w całym obszarze OECD. Polskie dzieci są wciąż powyżej średniej, ale pogorszyły swoje oceny.
Spadły zarówno wyniki z matematyki (z 535 do 520 pkt.), jak i przyrody (z 547 do 531 pkt.).
Szczególnie niepokojące jest, że obniżenie wyników wynika m.in. z wyższej liczby uczniów najsłabszych: w matematyce na dwóch najniższych progach osiągnięć jest już co czwarty uczeń (w 2015 roku — co piąty).
Gorsze wyniki z matematyki uzyskały przede wszystkim dziewczynki. W 2015 roku nie było istotnych różnic między płciami, ale w najnowszej edycji badania dzieli ich 8 punktów – na korzyść chłopców. W ciągu czterech lat, średni wynik dziewczynek spadł o 18 pkt., a chłopców — o 12 pkt. To także dziewczynki są mniej przekonane o swoich możliwościach matematycznych.
W naukach przyrodniczych nie widać istotnych różnic. Tradycyjnie to uczennice lepiej radziły sobie z zadaniami z biologii.
Polski uczeń nie lubi szkoły. Nauczycielka też
A to nie jedyne złe informacje. Gorszych wyników nie rekompensuje satysfakcja z nauki szkolnej. Ankietowa część badania pokazuje, że pod względem poczucia przynależności do szkoły Polska zajmuje trzecie miejsce od końca (gorzej jest tylko w Hongkongu i Japonii). Uczniowie niechętnie uczą się matematyki i przyrody (7 miejsce od końca). Te wyniki nie zmieniły się w porównaniu z badaniem z 2015 roku.
Poprawie klimatu nie służy też zadowolenie z pracy nauczycieli: spośród 58 krajów jest ono niższe jedynie w Japonii.
A to oznacza, że szkoły nie lubią ani uczniowie, ani nauczyciele.
Reforma pogłębia kryzys
Skąd tak fatalne informacje? Można wziąć poprawkę na grupę i moment badania.
Uczniowie klas czwartych badani w 2019 roku, to w części sześciolatki, które obowiązkowo ruszyły do szkół, jeszcze przed wycofaniem reformy przez PiS. Dotknęły ich też kolejne reformy programowe minister Zalewskiej — od czwartej klasy uczą się już według zmodyfikowanych podstaw, ich edukacja ogólna została skrócona, a program ściśnięty.
Badania zostały przeprowadzone też w szczególnym czasie. Wiosną 2019 roku wybuchł w Polsce największy w historii strajk nauczycieli, na który władze zareagowały wrogo. Przeprowadzenie testów przerwały kwietniowe strajki, część szkół badano przed, a część po strajku. To z pewnością przełożyło się na poczucie zadowolenia oświatowców, ale także samopoczucie uczniów i uczennic.
Strajk był odpowiedzią na „deformę” Anny Zalewskiej, minister edukacji od listopada 2015 do czerwca 2019. Likwidacja gimnazjów spowodowała gigantyczne zamieszanie, w wielu szkołach dzieci tłoczyły się w klasach, czasem trzeba było tworzyć filie szkół, zmieniała się kadra nauczycielska, było zamieszanie z programami.
Problemów polskiej szkoły nie da się jednak sprowadzić tylko do eksperymentów minister Zalewskiej, które kontynuował Dariusz Piontkowski, minister do października 2019, obecnie wiceminister (oboje na zdjęciu).
Od lat eksperci edukacyjni sygnalizują, że tradycyjny system edukacji oparty na przeładowanej podstawie programowej (opracowana w 2016 r. jest jeszcze gorsza niż poprzednia), wiedzy pamięciowej, sprawdzianach i sztywnym reżimie ocen nie zdaje egzaminu. Polska szkoła nie radzi sobie z nauką kompetencji społecznych, rozbudzaniem ciekawości i niwelowaniem różnic. To obniża poziom satysfakcji zarówno nauczycieli, jak uczniów, znudzenie i zmęczenie obu stron wzajemnie się nasilają.
A reforma edukacji PiS i dezercja z odpowiedzialności za polską szkołę pogłębia ten niepokojący trend.
Na dodatek zamieszanie wywołane deformą naruszyło to, co było dumą polskiego systemu edukacji, czyli poprawę umiejętności intelektualnych, które wychwytują międzynarodowe badania. Siłą rzeczy nie sprawdzają one wiedzy szczegółowej, która w każdym kraju jest inaczej uczona.
Przewidywano i tak się stało. Nie jest trudno, powiedzmy to wprost, przewidzieć, czym (i dlaczego katastrofą) kończą się "reformy" pis. Wszystkie. Bez wyjątku.
Tutaj problemem jest to, że skutki tych zabiegów ogłupiających, ponoszą dzieci i młodzież. Rządzącej mafii zależy na tym żeby młode pokolenie było głupie i na nas rodzicach ciąży obowiązek ochronienia naszych dzieci przed działaniami tych drani.
…….
W ramach kolejnej rekonstrukcji Rządu (cokolwiek to będzie oznaczać) funkcja Ministra Oświaty zostanie połączona z funkcją Ministra Spraw Wewnętrznych – ze szczególnym wskazaniem na Departament Wyznań Religijnych … nasze dzieci zostaną nalepszymi wyznawcami religii na świecie i będzie cudnie !!!
Egzamin ośmioklasisty- pokoloruj jezuska, matura- zmów pacierz. Będziemy na 1 miejscu. W rankingu brać udział będzie polska inne kraje nie będą brane pod uwagę jako niegodne. Wszystko zgodnie z prawem, zadba o to julia i żołnierze chrystusa.
Niestety nie da się tego zwalić tylko na PiS. Czwartoklasiści, to tylko "fragment"deformy edukacji. Równie ważne jest cudownie przez poprzedni rząd z rozciąganiem w nieskończoność przyśpieszenia obowiązku nauki dla sześciolatków. W związku z tym ten rocznik ma organizacyjnie trudne warunki nauki. Te klasy to dzieci w różnym wieku i jest to bardzo duży rocznik. Tak więc nie wszystko to wina PiS. Musimy pamiętać, że każda władza bezmyślnie grzebie przy edukacji.
Nie da się zwalić na PIS? Czyżby? PO przeszło do opozycji w 2015r. Wcześniej rządziło przez 8 lat (2 kadencje). I co się okazuje? W 2016r. po badaniach właśnie TIMMS (obejmują rok poprzedni) okazało się, że polskie dzieci są bardzo wysoko w rankingu z matematyki i przyrody. Przy czym w tych dwóch dziedzinach świetnie i dużo lepiej powyżej średniej radziły sobie z rozwiązywaniem problemów matematycznych. W przyrodzie prezentowały raczej wiedzę encyklopedyczna. Ale też dużo powyżej średniej. Omówienie tu:
https://www.google.pl/amp/s/www.gazetaprawna.pl/amp/997151,badanie-timss-polscy-czwartoklasisci-dobrze-znaja-matematyke-i-nie-lubia-szkoly.html
Od wielu lat pracuję w oświacie i przeszłam wszystkie reformy.
Czytam, że spadły wyniki z przedmiotów przyrodniczych. Niestety to wielce szanowni ministrowie z przed rządów PiS wycofali fizykę, chemię, geografię czy biologię z podstawy programowej szkoły średniej.
Czy naprawdę problemem jest reforma czy odprężenie w szkole?
Uczeń klasy czwartej szkoły podstawowej obecnie nie musi umieć dzielić pisemnie i mnoży pisemnie jedynie przez liczbę jednocyfrową.
Uczeń po trzeciej klasie szkoły podstawowej nie umie tabliczki mnożenia. Czy to jest wynik reformy czy mody z "zachodu bezstresowego wychowywania młodzieży.
Szanowna Pani, badanie TIMMS nie dotyczy szkoły średniej, ale uczniów ok. 10-o letnich, a zatem podstawowej. Poza tym jakoś nie zauważyłam, aby w podstawie programowej gimnazjów czy szkoły średniej nie było geografii, biologii, fizyki czy chemii za czasów PO. Proszę podać dokładną datę, gdy to się podobno zmieniło. Polecam lekturę rozporządzenia Ministra Edukacji Narodowej z dnia 27 sierpnia 2012 r. w sprawie podstawy programowej wychowania przedszkolnego oraz kształcenia ogólnego w poszczególnych typach szkół (Dz. U. z 2012 r. poz. 977) – czyli na rok 2013 gdy jeszcze rządziło PO. Zarówno na III etapie edukacyjnym, jak i na IV jest biologia, chemia, fizyka i geografia,. Na IV etapie również rozszerzone.
Tu link:
http://isap.sejm.gov.pl/isap.nsf/download.xsp/WDU20120000977/O/D20120977.pdf
A propos Pani spostrzeżeń co do "bezstresowego wychowania młodzieży". Widzę, że jest Pani zwolenniczką tzw. "pruskiej szkoły". Wojskowy dryl i bezwzględne posłuszeństwo oraz wkuwanie na pamięć. Po pierwsze nie można bezmyślnie tępić u dzieci tych wszystkich cech, których wymagamy potem od nich w życiu dorosłym tylko nazywamy je inaczej. Kwestionowanie autorytetów, krnąbrność, "pyskowanie" u dzieci nazywamy potem "samodzielnością myślenia". U dzieci upór to okazuje się u dorosłego "wytrwałość w dążeniu do celu".
Z tego ostatniego badania TIMMS wynika też, że polskie dzieci nienawidzą szkoły. Przy takiej postawie wobec nich jaką Pani prezentuje i jaką obserwuję nie dziwię się., W szkołach wciąż tępi się niezależne myślenie, kwestionowanie autorytetów i twierdzeń, wymagający stosunek uczniów do nauczycieli. A przecież są to postawy pożądane w społeczeństwie demokratycznym. Tolerowani są tylko społecznicy – lizusi, ale już tacy, których działalność sprawia "problemy", nie wpasowuje się w schemat życia szkolnego – są gnębieni. To buntownicy. Na przykład tacy, którzy nie są sympatyczni i domagają się czegoś dla uczniów. Tępi się indywidualność odstającą od schematów, nieszablonowe myślenie. Według mnie w szkołach jest tak dużo zakompleksionych nauczycieli, niepewnych swoich wartości, że za wszelką cenę muszą stale kosztem uczniów udowadniać sobie swoją wartość przez zwyczajowe "kto tu rządzi" i postrzegających uczniów jak wrogi obóz.
c.d.
Dobry nauczyciel traktuje ucznia jak człowieka i partnera i to od najmłodszych lat ucznia. W takich relacjach nie ma mowy o postrzeganiu przez pryzmat "bezstresowego wychowywania". Nasi uczniowie w szkołach tracą poczucie własnej wartości, wiarę w siebie. Dlaczego? Skoro już rodzice powszechnie wspierają patologie pod tytułem "komitet rodzicielski" i tzw. "klasowe", to kto Pani broni zamiast kupować kolejną doniczkę do klasy kupić ze składek klasowych fantastyczną grę do nauki tabliczki mnożenia, gdzie oprócz natychmiastowego efektu edukacyjnego jest jeszcze kupa śmiechu i zacieśnianie więzi?
Aha, i jeszcze coś. Z tego ostatniego badania wynika też, że nauczyciele w Polsce są najmniej ze wszystkich innych krajów obciążeni pracą i zarazem najmniej z niej zadowoleni. Co Pani na to? I to jest wynik na podstawie ankiet wypełnianych przez samych nauczycieli (anonimowych).
W sumie Pani wpasowuje się w ten wynik doskonale, przynajmniej jeśli chodzi o zadowolenie.