0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Fot. Saul MARTINEZ /Getty Images via AFP)Fot. Saul MARTINEZ /...

„Daily Telegraph” donosi, że premier Keir Starmer chce wybudować obozy dla internowanych na Falklandach! Taką informację podawano sobie dalej na portalu X (dawny Twitter). Podchwyciła ją głównie brytyjska prawica. Był to dla niej kolejny dowód, że rząd prześladuje ludzi biorących udział w zamieszkach (ich zdaniem: uzasadnionych protestach przeciw imigracji).

Jest tylko jeden problem. „Daily Telegraph” nigdy o tym nie donosił. Rzekomy screen z ich strony internetowej został sfałszowany. Premier nie ma żadnych planów budowy obozów. Cała historia jest zmyślona.

Przeczytaj także:

Fałszywa informacja została udostępniona przez Ashlea Simon – polityczkę brytyjskiej neofaszystowskiej partii Britain First. Simons ma umiarkowane zasięgi na X-ie, ale mogła liczyć na pomoc o wiele potężniejszej postaci – samego właściciela portalu. Elon Musk podał dalej jej wiadomość, dopisując od siebie komentarz: „Obozy dla internowanych”. Zanim Musk skasował swój post, wyświetliło go prawie dwa miliony osób.

Ta historia dobrze podsumowuje ostatnie kilka lat kariery Elona Muska.

  • Po pierwsze kontrowersyjny miliarder uwielbia angażować się w polityczne spory.
  • Po drugie, w zdecydowanej większości przypadków staje po stronie prawicy, a czasem skrajnej prawicy.

Kiedy kilka tygodni temu poparł kandydaturę Donalda Trumpa, stał się pierwszym w historii właścicielem dużej platformy społecznościowej, który zajął tak jasne stanowisko w amerykańskim wyścigu prezydenckim.

Biorąc pod uwagę wpływy Muska, można spokojnie powiedzieć, że jest on dziś czołowym głosem prawicy na świecie.

Fan teorii spiskowych

Co ważne, prawicowe sympatie Muska nie przejawiają się tylko w popieraniu określonych polityków albo wartości. Właściciel X chętnie popularyzuje teorie spiskowe czy – jak w przypadku postu o obozach – zwykłe zmyślenia wspierające narrację skrajnej prawicy.

Lista podobnych zachowań Muska jest długa. Oto wybrane przykłady z ostatnich kilkunastu miesięcy.

  • W październiku 2022 roku pewien mężczyzna zaatakował młotkiem Paula Pelosiego – męża Nancy Pelosi, znanej polityczki Partii Demokratycznej. Musk udostępnił link do artykułu z „Santa Monica Observer”, znanego z publikowania fałszywych wiadomości. Na przykład w 2016 roku portal ten opublikował historię o tym, że Hilary Clinton zmarła, a na jej miejsce podstawiono dublerkę. W przypadku Pelosiego „Santa Monica Observer” bez żadnych dowodów, w sprzeczności z raportami policji, podał informację, że został on zaatakowany przez kochanka. To właśnie tę informację podał dalej Musk. Po fali krytyki usunął swój tweet, który wcześniej zdobył tysiące retweetów i polubień.
  • W listopadzie 2023 roku Musk odpowiedział autorowi posta, który twierdził, że Żydzi nienawidzą białych, słowami „Powiedziałeś prawdę”. Nie miał też problemu z promowaniem popularnej na prawicy teorii spiskowej, że miliarder George Soros chce podkopać fundamenty naszego świata. „Zakładasz dobre intencje. Nie ma ich. On chce zniszczyć samą strukturę cywilizacji. Soros nienawidzi ludzkości” – napisał właściciel X-a.
  • W zeszłym miesiącu Musk zamieścił na X zmanipulowany spot wyborczy Kamali Harris. Film został cyfrowo zmieniony, aby przypisać Harris słowa, których nigdy nie wypowiedziała. Na spocie głos udający Harris sugeruje, że prezydent Biden jest „niedołężny”, a ona sama została nominowana z powodu koloru skóry. Z wideo usunięto również ujęcia z Donaldem Trumpem, dodając zamiast tego zdjęcia Bidena. Musk zamieścił zmanipulowane wideo na swoim koncie bez wyjaśnienia, że jest to parodia, co może naruszać zasady platformy X dotyczące udostępniania zmanipulowanych materiałów.

Kiedy dziennikarz CNBC zapytał Muska, czemu promuje in teorie, spiskowe miliarder odparł, że niektóre z teorii okazują się prawdziwe. Ale jak słusznie zauważa dziennikarka Shirin Ghaffary, większość z teorii promowanych przez Muska okazała się fałszywa. Trudno też nie zauważyć, że właściciela X-a interesuje tak naprawdę tylko jeden rodzaj teorii spiskowych: te, które są popularne na skrajnej prawicy. Na próżno szukać przykładów sytuacji, gdy Musk promuje teorie uderzające w prawicowe partie, postacie czy idee.

Na wojnie z tradycyjnymi mediami

Musk wydaje się nie zrażać oskarżeniami o promowanie fałszywych bądź wątpliwych informacji. Wręcz przeciwnie, ciągle podkreśla, że X jest zdecydowanie lepszym źródłem wiedzy o świecie niż tradycyjne media. Nie licząc Partii Demokratycznej, media stały się wrogiem numer jeden Muska. Znany miliarder nieustannie je atakuje, zarzucając im stronniczość, cenzurę, a nawet kłamstwo.

Narracja Muska na temat tradycyjnych mediów to kolejna rzecz, która sprawia, że cieszy się sympatią skrajnej prawicy.

Jej przedstawiciele są bowiem od dawna przekonani, że media są pod kontrolą lewicowo-liberalnych elit i ukrywają przed nimi prawdziwe informacje.

„Tradycyjne media (legacy media) to czysta propaganda. X jest głosem ludu” – napisał Musk po próbie zamachu na Donalda Trumpa. Miliarder podchwycił zarzut, że media próbowały zbagatelizować zamach. Dowodem miały być screeny ze stron internetowych CNN, NBC czy „Washington Post”, na których pisano nie o zamachu, ale o tym, że Trump „został wyprowadzony ze sceny”.

Musk pominął jednak fakt, że to są screeny dosłownie chwilę po ataku, gdy nie było jeszcze jasne, co się stało. Media starają się w takich sytuacjach zachować ostrożność. Kilka minut później wspomniane strony zostały zaktualizowane i mówiły wprost o zamachu na Trumpa.

W rzeczywistości tradycyjne media wywiązały się ze swojej roli bardzo dobrze. Jak zauważa dziennikarka Helen Lewis:

„W ciągu kilku minut po strzałach w Pensylwanii agencje informacyjne zrobiły to, co powinny zrobić: starały się oddzielić fakty od spekulacji. Reporterzy szybko odkryli tożsamość strzelca i skomplikowane powiązania polityczne, informując o jego możliwych motywach. Agencje fotograficzne rozpowszechniły wysokiej jakości, szeroko chwalone zdjęcia incydentu, co mogły zrobić, ponieważ rutynowo wysyłają doświadczonych fotografów, aby relacjonowali wiece polityczne. British Broadcasting Corporation przeprowadziła ważny wywiad ze świadkiem, który twierdził, że widział strzelca wspinającego się na dach z karabinem – oświadczenie, które zmusza Secret Service do odpowiedzi na trudne pytania dotyczące swoich kompetencji”.

Musk zresztą chętnie podawał dalej na swojej platformie fotografię wykonaną przez pracownika tych samych tradycyjnych mediów, które tak chętnie krytykował.

Dlatego wiele osób związanych z mediami wypomina Muskowi hipokryzję. Właściciel X może zachwalać swoją platformę jako źródło informacji między innymi dlatego, że zamieszczane są na niej treści zdobywane, obrabiane i interpretowane przez zawodowych dziennikarzy opłacanych przez tradycyjne media.

Jedna z najpotężniejszych osób na świecie?

Pod wieloma względami Musk kopiuje strategię Trumpa: jest miliarderem i przedstawicielem elit finansowych, który próbuje przedstawić siebie samego jako outsidera i reprezentanta ludu. I choć nie ma takiego poparcia politycznego jak Trump, to bycie właścicielem dużej platformy społecznościowej daje mu sporą władzę.

To nie jest nic nowego, że miliarder zostaje właścicielem dużego medium, na przykład Jeff Bezos kupił „Washington Post”. Przypadek Muska jest jednak inny, ponieważ jest nie tylko właścicielem X-a, ale także jego najpopularniejszym użytkownikiem.

Posty Muska mają ogromny zasięg, dodatkowo sztucznie zwiększany na jego polecenie.

To tak, jakby Jeff Bezos osobiście pisał każdy wstępniak na pierwszej stronie „Washington Post”. X, w przeciwieństwie do tradycyjnych mediów, nie musi się też przejmować kwestią redakcji czy weryfikowania informacji, co pozwala Muskowi na bezkarne publikowanie dowolnych treści, bez obawy o konsekwencje, jakie spotkałyby tradycyjne media.

Władza Muska nie kończy się na posiadaniu portalu społecznościowego.

Kontroluje on między innymi system komunikacji satelitarnej – Starlink

System, który okazał się na przykład bardzo ważny dla wojsk ukraińskich w starciu z Rosją. Dodatkowo jako właściciel firmy kosmicznej SpaceX Musk ma ścisłe powiązania z amerykańską administracją.

„Obecni i byli urzędnicy NASA, Departamentu Obrony, Departamentu Transportu, Federalnej Administracji Lotnictwa oraz Administracji Bezpieczeństwa i Higieny Pracy powiedzieli mi, że wpływ Muska stał się nieunikniony w ich pracy, a kilku z nich stwierdziło, że teraz traktują go jak swego rodzaju nieformalnego urzędnika” – donosił Ronan Farrow w tekście dla „New Yorkera”.

Urzędnika – dodajmy – którego nikt nie wybrał w demokratycznych wyborach. I którego trudno kontrolować tak jak kontroluje się polityków. Wyborcy nie mogą przegłosować jego zastąpienia. A skronie sprawuje oficjalnej władzy państwowej, to zazwyczaj nie jest tak dokładnie prześwietlany i obserwowany jak osoby sprawujące najwyższe pozycje w kraju.

Jak się tu znaleźliśmy?

Siva Vaidhyanathan, autor książki Antisocial Media, zauważa, że pozycja Muska i mu podobnych jest konsekwencją decyzji podjętych jeszcze w latach 90. XX wieku. USA wykorzystały wtedy swoją pozycję, aby wymusić na innych krajach oddanie infrastruktury cyfrowej w ręce prywatnych firm – oczywiście z USA. Na dłuższą metę dało to ogromną władzę takim osobom jak Musk.

„To był kolosalny błąd. Stany Zjednoczone chciały szybko umożliwić klasie potentatów kontrolowanie infrastruktury i praktyk globalnej komunikacji cyfrowej, przez co zepchnęły na dalszy plan ważne kwestie polityki publicznej, takie jak prywatność, bezpieczeństwo i różnorodność opinii. W szaleńczym pędzie do innowacji i ekspansji USA doprowadziły do tego, że wiele krajów zmaga się teraz z próbami dopasowania interesu publicznego do systemu, który od początku był skonstruowany przeciwko temu interesowi” – pisze Vaidhyanathan.

Trudno się nie zgodzić. Zaniedbania rządu USA sprawiły, że ktoś taki jak Musk mógł zdobyć bezprecedensowy wpływ na debatę publiczną. Wpływ, którego kontrowersyjny miliarder nie waha się użyć. Przekonały się o tym już Stany Zjednoczone, dziś przekonuje się Wielka Brytania, lista takich krajów pewnie będzie się wydłużać. Zresztą Musk już zdążył zaatakować Komisję Europejską, sugerując – jak zwykle bałamutnie – że zaoferowała mu tajny deal, jeśli tylko zgodzi się wprowadzić cenzurę na X. Ponownie ku uciesze części prawicowych fanów, którzy sądzą, że Unia Europejska to organizacja niemal totalitarna. Atakował też Francję za to, jak wyglądała ceremonia otwarcia Igrzysk Olimpijskich.

Wszyscy politycy muszą się liczyć z wysoką pozycją i dużym ego Muska. On sam zdaje się zachwycony swoją pozycją guru dla prawicowych wielbicieli. Zapewne łatwo z niej nie zrezygnuje.

;
Tomasz Markiewka

Filozof, autor książek „Język Neoliberalizmu” (Wydawnictwo Uniwersytetu Mikołaja Kopernika, 2017) i "Gniew" (Wydawnictwo Czarne, 2020)

Komentarze