0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Photo by Alain JOCARD / AFPPhoto by Alain JOCAR...

Elon Musk, właściciel portalu X (dawniej: Twitter) rozważa wycofanie go z europejskiego rynku cyfrowego – twierdzi „Business Insider”, powołując się na źródła będące blisko przedsiębiorstwa. Przyczyną ma być niechęć wobec wymogów stawianych firmie przez europejskie regulacje na czele z aktem o usługach cyfrowych (DSA – Digital Services Act), których niespełnienie zagrożone jest wysokimi karami.

Musk zaprzeczył tym doniesieniom, podważając przy okazji wiarygodność „Business Insidera”. Jednocześnie po prześledzeniu relacji między miliarderem a Komisją Europejską w ciągu ostatnich miesięcy, a w szczególności od końca września, wyraźnie widać pogarszanie się i tak już napiętych stosunków. Nawet jeśli Musk nie planuje obecnie wyłączenia dostępu do portalu X osobom zamieszkującym kraje członkowskie Unii Europejskiej, to materializujące się widmo kar może skłonić go do zmiany stanowiska. Nie byłby to zresztą pierwszy przypadek, gdy platforma cyfrowa zawiesza swoje funkcjonowanie lub blokuje część usług na danym terytorium w reakcji na mające go objąć regulacje.

Twitter podwójnie wyróżniony

Unijni politycy, na czele z komisarzem ds. rynku wewnętrznego i usług Thierrym Bretonem, od dawna ostrzegali Elona Muska o ryzyku, z jakim wiąże się bierna postawa wobec DSA. Krytykowali także otwarcie niektóre jego decyzje dotyczące Twittera/X, jak choćby cięcia etatów związanych z moderacją treści czy blokowanie kont osób pracujących w mediach. To ostatnie spotkało się także z reakcją w postaci oficjalnego zaproszenia do Parlamentu Europejskiego wystosowanego w grudniu ubiegłego roku przez Robertę Metsolę, przewodniczącą PE – zaproszenia, na które Musk nigdy nie odpowiedział.

W kwietniu Komisja Europejska ogłosiła listę 17 platform (oraz 2 wyszukiwarek), którym nadała specjalny status VLOP. Ten akronim od słów Very Large Online Platform – Bardzo Duża Platforma Internetowa – określa podmioty, których średnia miesięczna liczba odbiorców w Unii Europejskiej wynosi przynajmniej 45 milionów (co stanowi ok. 10 proc. ogółu konsumentów na jednolitym rynku). Z kwalifikacją tą wiąże się szczególny katalog zobowiązań, niedotyczących choćby małych i średnich przedsiębiorstw, a także krótszy termin dostosowania się do przepisów aktu, który upłynął 25 sierpnia, cztery miesiące po decyzji KE.

Portal X, wówczas znany jeszcze jako Twitter, znalazł się w gronie wyróżnionych platform. Od razu też stał się przedmiotem szczególnej uwagi Komisji Europejskiej. To, że portal Muska znajdzie się pod specjalnym nadzorem, wiadomo było od dawna. Unijni regulatorzy krótko po objęciu przez miliardera władzy nad platformą zaczęli krytykować dokonywane przez niego masowe zwolnienia obejmujące m.in. zespół odpowiedzialny za ochronę praw człowieka. Głos publicznie zabrali Věra Jourová, Wiceprzewodnicząca Komisji Europejskiej, czy też Didier Reynerds, unijny komisarz do spraw wymiaru sprawiedliwości.

W marcu „Financial Times” donosił, że w czasie rozmów z Muskiem przedstawicielki unijnych instytucji wezwały go do zwiększenia liczby pracowników zajmujących się moderacją. Tym samym wyrażały wątpliwość co do obranej przez Twittera/X strategii walki z kłamliwymi czy nielegalnymi treściami. Polega ona na zastępowaniu etatów moderatorskich zautomatyzowanymi systemami wykrywania i usuwania wpisów, a także nieodpłatną pracą wolontariuszek i wolontariuszy w ramach programu Uwagi Społeczności.

UE mówi: sprawdzam

Pod koniec czerwca, na niecały miesiąc przed rozpoczęciem obowiązywania przepisów DSA dotyczących VLOPów, Thierry Breton ogłosił, że portal Muska jako pierwszy podmiot, poddany będzie testowi warunków skrajnych weryfikującego przystosowanie do nowych regulacji. Ważnym kontekstem dla tego sprawdzianu była majowa informacja o tym, że portal Twitter/X wycofał zobowiązanie do przestrzegania europejskiego kodeksu praktyk w zakresie zwalczania dezinformacji. Dobrowolną deklarację podpisały m.in. Meta czy TikTok.

Wyniki testów Breton komentował pozytywnie, zwracając jednak uwagę, że przed Twitterem jeszcze dużo pracy. Jako jedno z kluczowych wyzwań wskazał „Zwalczanie dezinformacji, w tym prorosyjskiej propagandy, (…) w szczególności w okresie wyborów w Europie".

Ostrożnego optymizmu Bretona próżno szukać w opublikowanym trzy miesiące po testach oświadczeniu prasowym Věry Jourovej. Choć stanowiło podsumowanie spotkania z sygnatariuszami wspominanego wyżej kodeksu praktyk, do których X nie należy, platforma została w nim wspomniana. „X, dawniej Twitter, którego nie obowiązuje już kodeks, jest platformą o największym współczynniku wpisów wprowadzających w błąd/dezinformujących...” – pisała Wiceprzewodnicząca KE.

Dzień później portal „The Information” ujawnił natomiast kolejne zwolnienia w przedsiębiorstwie Muska, tym razem obejmujące zespół odpowiedzialny za integralność wyborów. Doniesienia te potwierdził sam właściciel portalu, pisząc: „Masz na myśli zespół ds. integralności wyborów, który podważał integralność wyborów? Tak, już ich nie ma”.

Elon Musk po stronie eurosceptycznej prawicy

Ten ruch i towarzyszący mu komentarz bynajmniej nie oznaczają apolityczności Muska. Przeciwnie, już dwa dni po ujawnieniu zwolnień zaangażował się w kampanię wyborczą w dwóch niemieckich landach, podając dalej z komentarzem wpis z rozpowszechniającego prorosyjskie treści konta „Radio Genoa” popierający skrajnie prawicową i antyunijną partię AfD. Uwagę na to zwrócił m. in. Prezes Zarządu Fundacji im. Heinricha Bölla Jan Philipp Albrecht, oznaczając w swoim wpisie Bretona i Ursulę von der Leyen.

Kilka dni później, 5 października, Musk kolejny raz dał wyraz swojemu poparciu dla prawicowych i sprzeciwiających się Unii sił w europejskiej polityce. „Absolutnie tak” – skomentował wpis Viktora Orbána porównujący działania UE w zakresie wolności mediów do Kominformu i Izby Prasowej Rzeszy. Wśród odpowiadających miliarderowi znalazła m.in. Věra Jourová. Do niej z kolei zwróciła się holenderska europosłanka Kim van Sparrentak, wzywając Wiceprzewodniczącą KE do ostrzejszej reakcji na działania Muska niż dyskusje na portalu X.

Ludzie – i platformy – listy piszą

Sygnał, że Komisja szykuje bardziej zdecydowane działania, pojawił się już kilka dni po tej wymianie zdań, 10 października. Po atakach terrorystycznych Hamasu Breton opublikował list do Muska wzywający go, by odniósł się do doniesień sugerujących, że jego platforma wykorzystywana jest do rozprzestrzeniania kłamstw na temat tych wydarzeń, a także treści nielegalnych w krajach członkowskich UE. Powołał się przy tym na trzy kategorie zobowiązań nakładanych na VLOPy przez obowiązujące od końca sierpnia przepisy DSA.

Pierwsza obejmuje zobowiązania do zapewnienia przejrzystości zasad określających jakie treści wolno publikować na platformie, a także do ich konsekwentnego przestrzegania. Druga to przepisy obligujące, by reagować na zgłoszenia obecności potencjalnie nielegalnych treści na portalu. Wreszcie trzecią kategorią są obowiązki w zakresie zmniejszania ryzyk systemowych, w tym ryzyka „(…) wystąpienia faktycznych lub przewidywalnych negatywnych skutków dla dyskursu obywatelskiego i procesów wyborczych oraz dla bezpieczeństwa publicznego” (art. 34 pkt. 1 lit. c DSA).

Treść odpowiedzi portalu X na list Bretona opublikował oficjalny profil zespołu Global Government Affairs. W podpisanym przez CEO Lindę Yaccarino dokumencie wymienione zostały działania podejmowane obecnie przez platformę, takie jak umieszczenie ponad 700 Uwag Społeczności pod treściami dotyczącymi wydarzeń na Bliskim Wschodzie. Korespondencji towarzyszyła także wymiana zdań między komisarzem a Elonem Muskiem, w której ten ostatni sugerował, że zarzuty Komisji są niejasne, służą wymuszeniu zakulisowego układu i namawiał Francuza do opublikowania uwag wprost we wpisie na platformie.

Komisja rozważa wszczęcie postępowania

Tego samego dnia, w którym Breton poinformował o otrzymaniu odpowiedzi ze strony platformy X, Komisja Europejska opublikowała kolejne oświadczenie prasowe w tej sprawie. Zawiadamia nim o formalnym skierowaniu do serwisu Muska wniosku o udzielenie informacji, a także informuje o planowanych dalszych krokach.

Po pierwsze, wyznacza dwa terminy na przekazanie służbom KE wymaganych treści. Pierwszy, dotyczący informacji na temat uruchomienia i funkcjonowania protokołu reagowania kryzysowego, minął 18 października. Drugi, na poinformowanie o tym, jak platforma X przestrzega innych wymogów DSA, upłynie z końcem miesiąca.

Ponadto Komisja zagroziła możliwością wszczęcia postępowania na podstawie art. 66 aktu o usługach cyfrowych. Decyzja stwierdzająca nieprzestrzeganie przepisów, która może być jego następstwem, może się wiązać z dotkliwymi karami, w tym grzywną o wysokości do 6 proc. jego światowego rocznego obrotu przedsiębiorstwa. Grzywny grożą także za dostarczenie nieprawidłowych, niekompletnych lub wprowadzających w błąd informacji.

Jednocześnie zaznaczyć trzeba, że 19 października, kilka dni po wystosowaniu żądania względem portalu X, Komisja poinformowała o podobnych wnioskach zaadresowanych do Mety oraz TikToka. Nie poprzedzały ich jednak komunikaty na temat podejrzeń o niedostosowaniu tych platform do DSA, co miało miejsce w przypadku przedsiębiorstwa Muska.

Na ile poważne są zarzuty Komisji?

Argumentów za słusznością posądzeń KE dostarczają niedawne doniesienia amerykańskich badaczy i dziennikarzy. Center for an Informed Public na Uniwersytecie Waszyngtońskim opublikowało raport na temat głównych źródeł informacji o wydarzeniach w Izraelu i Palestynie na portalu X. Pokazuje w nim, że najwięcej wyświetleń treści zanotowały anonimowe konta udostępniane i polecane przez Muska. Profile takie jak publikujący antysemickie wpisy War Monitor czy analizowane na łamach OKO.press Visegrad24, mimo niskiej wiarygodności i licznych dowodów na szerzenie dezinformacji, przebiły zasięgami konta tradycyjnych mediów.

Z kolei portale Wired i 404media opublikowały analizy we współpracy z praktykami białego wywiadu. Pokazują one, w jaki sposób algorytmy portalu X i systemy umożliwiające uzyskanie za opłatą większych zasięgów, jak również wynagrodzenia pieniężnego za szczególnie wysokie wyniki, napędzają publikowanie niesprawdzonych lub celowo sfałszowanych informacji. Model działania platformy Muska nie tylko nie karze za kłamanie, ale wręcz opiera się na aktywności kont, które robią to szczególnie sprawnie, przyciągając uwagę jak największej publiki.

Wyjdzie, czy nie wyjdzie?

Wiele wskazuje na to, że na obecnym etapie portal X jest niedostosowany do wymogów DSA. Wydarzenia na Bliskim Wschodzie ujawniły fundamentalne niezgodności wynikające z modelu biznesowego czy podejścia Muska do wolności słowa. Przyczyną jego niechęci wobec unijnych prób regulowania cyfrowych usług mogą być wreszcie coraz otwarciej manifestowane polityczne sympatie umiejscawiające miliardera raczej we wrogim Unii Europejskiej obozie.

Wszystko to może skłaniać Muska, by wbrew niedawnym zapewnieniom ograniczyć dostępność portalu X w Unii Europejskiej – szczególnie że stanowi dla niego raczej mało istotny rynek. Jak informował „Business Insider”, powołując się na dane firmy Apptopia, osoby z Europy to zaledwie 9 proc. globalnej, miesięcznej bazy użytkowniczek serwisu. Co więcej, Xit dokonał się już w praktyce na płaszczyźnie administracyjnej. Jedną z pierwszych decyzji Muska po objęciu władzy było zamknięcie biura platformy w Brukseli, zlikwidował także jej placówki w Paryżu, Berlinie czy Madrycie.

Nie brak głosów sceptycznych wobec takiego scenariusza, podkreślających, że pogorszyłoby to i tak już trudną finansowo sytuację platformy X. Racjonalne analizy mogą jednak przegrać z nieprzewidywalnością i gwałtownością Elona Muska.

Dobra mina do złej gry

Równocześnie warto jednak pamiętać, że właściciele platform prezentujący oficjalnie bardziej otwarte stanowisko względem UE i jej praw, niekoniecznie są ich entuzjastami w praktyce. Szczególnym przypadkiem jest tu Meta. Ten pozornie wzorowy partner unijnych regulatorów od miesięcy opóźnia europejską premierę swojego najnowszego produktu, aplikacji Threads mającej rywalizować z X. Jako główny powód wskazywane jest – przez ekspertów, polityków – ryzyko niezgodności usługi z aktem o rynkach cyfrowych (Digital Markets Act – DMA).

Na innych kontynentach Meta próbowała z kolei wymusić na regulatorach wycofanie się z praw, ograniczając dostęp do części swoich usług lokalnym użytkowniczkom. Mowa tu przede wszystkim o starciu przedsiębiorstwa z rządem Australii z 2021 roku oraz bliźniaczej blokadzie linków prowadzących do stron wydawców treści informacyjnych trwającej obecnie w Kanadzie.

Na kolizyjnym kursie z platformami

O ile Musk, Zuckerberg czy inni właściciele wielkich platform nie podejmą nagłych i radykalnych działań, ewentualne zaognienie sytuacji na skutek decyzji KE jest kwestią raczej dalszej przyszłości.

„DSA przewiduje możliwość nakładania kar finansowych na platformy, a w skrajnych przypadkach nawet możliwość tymczasowego zawieszania świadczenia przez nie usług na terytorium UE. Ale po pierwsze, są to najpoważniejsze sankcje przewidziane w tej regulacji i jednocześnie środki, po które należy sięgnąć w ostateczności, gdy zawiodą mniej inwazyjne metody »perswazji«. Po drugie, ich nałożenie poprzedza odpowiednie postępowanie, konieczność zgromadzenia dowodów etc. Dlatego najwcześniej spodziewałabym się jakichkolwiek kar dopiero w przyszłym roku” – mówiła niedawno w komentarzu dla OKO.press Dorota Głowacka z Fundacji Panoptykon.

Prędzej czy później konflikt wydaje się jednak nieunikniony. Pakiet DSA i DMA miał stanowić dowód, że Unia Europejska nie chce się kłaniać cyfrowym gigantom, a globalnie wywołać „efekt Brukseli”. Trudno jednak wyobrazić sobie, by udało się to wyłącznie w drodze pokojowych negocjacji.

Zmiany w tekście: w pierwszej wersji tekstu błędnie podano, że odpowiedź portalu X na list komisarza Bretona z 10 października jest nieznana. Tekst został uzupełniony o informację o tej odpowiedzi.

;

Udostępnij:

Jan Jęcz

Doktorant na Wydziale Socjologii UAM w Poznaniu, zawodowo związany z branżą kreatywną. Stały współpracownik Magazynu Kontakt.

Komentarze