0:000:00

0:00

Prawa autorskie: AFPAFP

To pierwszy raz w historii, gdy chińskie wojsko prowadzi ćwiczenia z ostrzałem ("na żywo") w pobliżu brzegów Tajwanu. Teren ćwiczeń częściowo obejmuje wody terytorialne Tajwanu, co może zostać potraktowane przez Tajwan jako naruszenie integralności terytorialnej. Tajwańska armia poinformowała, że "przygotowuje się do wojny nie dążąc do wojny".

Eskalacja między Chinami a Tajwanem to efekt niezapowiedzianej wizyty (3 sierpnia) szefowej Izby Reprezentantów USA Nancy Pelosi na Tajwanie, która spotkała się z prezydentką kraju Caj Ing-wen, przedstawicielami parlamentu oraz organizacjami broniącymi praw człowieka. To pierwszy raz od 25 lat, gdy tak wysoki rangą przedstawiciel Stanów Zjednoczonych odwiedza Tajwan, który Chiny uważają za swoje terytorium.

Przeczytaj także:

Niebezpieczna eskalacja. Co się dzieje na Tajwanie?

4 sierpnia 2022 rano kilkanaście chińskich odrzutowców wojskowych naruszyło przestrzeń powietrzną Tajwanu na chwilę przekraczając linię mediany - nieformalną linię oddzielającą przestrzeń powietrzną Tajwanu od Chin. W odpowiedzi na to tajwańska armia poderwała swoje odrzutowce oraz uruchomiła systemy obrony przeciwrakietowej.

To samo wydarzyło się na wodzie. Tuż po ogłoszeniu rozpoczęcia ćwiczeń dziesięć okrętów chińskiej marynarki wojennej na chwilę przekroczyło nieformalną linię dzielącą chińskie i tajwańskie wody terytorialne. W ich stronę wypłynęły łodzie tajwańskiej marynarki wojennej, w związku z czym chińskie okręty wycofały się ze strefy.

O rozpoczęciu "ważnych wojskowych ćwiczeń szkoleniowych i zorganizowanych ostrzałów na żywo", które mają obejmować testy rakietowe poinformowała chińska państwowa telewizja CCTV 4 sierpnia w południe czasu lokalnego. Chińskie ministerstwo obrony wydało ostrzeżenie dla wszystkich statków i samolotów, by unikały tych obszarów.

Tajwańskie ministerstwo obrony oskarżyło Chiny o montowanie blokady wokół wyspy. Ćwiczenia zakłócają bezpieczeństwo wód terytorialnych oraz 18 międzynarodowych korytarzy transportowych w przestrzeni powietrznej Tajwanu. Możliwe, że wstrzymane zostaną międzynarodowe loty do i nad Tajwanem. W tej chwili strona ministerstwa obrony nie działa, bo została zaatakowana przez hakerów.

Chiński dziennik rządowy The Global Times opublikował na Twitterze grafikę pokazującą sześć stref ćwiczeń, które otaczają Tajwan.

View post on Twitter

Jak informuje AFP, na granicznej wyspie Pingtan można było zaobserwować kilka małych pocisków rakietowych lecących w niebo, a następnie pióropusze białego dymu i głośne dźwięki wybuchów. The Global Times opublikował na Twitterze wideo, które rzekomo pokazuje Chiny wystrzeliwujące rakiety na wody wokół Tajwanu. Prawdziwość nagrania nie została jeszcze potwierdzona przez żadne niezależne źródło informacji.

View post on Twitter

Tajwan nie da się zastraszyć

Tajwańska Rada ds. Kontynentu (Mainland Affairs Council), czyli organ rządowy zajmujący się stosunkami Tajwanu z Chińską Republiką Ludową, wydało oświadczenie w którym stanowczo potępiło "chińskie machanie szabelką" w odpowiedzi na wizytę szefowej Izby Reprezentantów USA Nancy Pelosi.

"[Wizyta Nancy Pelosi na Tajwanie] jest znaczącym dowodem wieloletniej i silnej przyjaźni oraz partnerstwa tajwańsko-amerykańskiego, także w kwestiach bezpieczeństwa. (...) Dlatego mocno wierzymy, że uda nam się ograniczyć ingerencję autorytarnych reżimów w naszą suwerenność narodową oraz wspólnie [z USA] utrzymać pokój i stabilność w regionie Indo-Pacyfiku".

W oświadczeniu władze Tajwanu podkreśliły także, że ćwiczenia wojskowe zarządzone przez Komunistyczną Partię Chin odczytują jako "część kampanii nacisku mającego na celu zmuszenie społeczności międzynarodowej do wycofania poparcia dla Tajwanu".

Tajwan nie wyklucza także, że KPCh może dążyć do jeszcze większego zaostrzenia sytuacji w Cieśninie Tajwańskiej, aby doprowadzić do izolacji Tajwanu, a następnie "do ostatecznego celu, jakim jest zmuszenie Tajwanu do negocjacji w sprawie zjednoczenia".

Tajwan otwarcie nie grozi Chinom odpowiedzią wojskową, ale wzywa KPCh do "natychmiastowego zaprzestania wojowniczego i prowokacyjnego zachowania, (...) [bo może ono mieć] absolutnie nieznośne konsekwencje".

Nancy Pelosi na Tajwanie: „Ameryka stoi po Waszej stronie”

Pretekstem dla Chin do rozpoczęcia ćwiczeń wojskowych jest wczorajsza niezapowiedziana wizyta szefowej Izby Reprezentantów USA Nancy Pelosi na Tajwanie. To pierwszy raz od 25 lat, gdy tak wysoki rangą przedstawiciel Stanów Zjednoczonych odwiedza Tajwan, który Chiny uważają za swoje terytorium.

Podczas spotkania z prezydent Tajwanu Caj Ing-wen Nancy Pelosi zapewniła: „Świat stoi dziś przed wyborem między demokracją a autokracją. Determinacja USA do utrzymania demokracji na Tajwanie oraz w innych częściach świata pozostaje niezachwiana”.

Prezydentka Tajwanu nazwała Pelosi „największą przyjaciółką Tajwanu” i podziękowała Stanom za „wspieranie suwerenności Tajwanu”. "Tajwan jest niezawodnym partnerem Stanów Zjednoczonych i będzie nadal współpracować z USA w zakresie bezpieczeństwa, rozwoju gospodarczego i łańcuchów dostaw" – zapewniła Caj Ing-wen.

Chiny potraktowały tę wizytę jako naruszenie integralności terytorialnej oraz prowokację i zapowiedziały w związku z tym podjęcie „zdecydowanych środków zaradczych”. Szef chińskiego MSZ oświadczył, że wizyta Pelosi jest „kompletną farsą”, a USA naruszają suwerenność Chin pod pretekstem walki o demokrację – napisano w komunikacie na stronie resortu.

„Te przewrotne działania nie zmienią międzynarodowego konsensusu co do zasady »jednych Chin«, ani nie odwrócą historycznego trendu, zgodnie z którym Tajwan powróci do ojczyzny. Kto igra z ogniem, nie wyjdzie z tego bez szwanku, a kto popełnia wykroczenia przeciwko Chinom, zostanie niechybnie ukarany” – czytamy w oświadczeniu.

Biuro Spraw Tajwanu Komunistycznej Partii Chin wydało oświadczenie, w którym stwierdziło, że każda próba dążenia do niepodległości przez Tajwan zostanie "zmiażdżona przez potężną siłę narodu chińskiego".

Chiny szykują rozwiązanie siłowe?

Tajwan, który od końca II wojny światowej pogrążony jest w konflikcie z Chinami, które nie uznają niepodległości wyspy oraz od 50 lat blokują międzynarodowe uznanie odrębności państwowej Tajwanu na forum ONZ, od wielu miesięcy poddany jest rosnącej presji ze strony Chin.

Władze wyspy informowały o zwiększeniu częstotliwości przelotów chińskich myśliwców i samolotów obserwacyjnych w pobliżu strefy obrony powietrznej Tajwanu, nasileniu presji ekonomicznej – nie tylko na Tajwan, ale i kraje, które z nim współpracują, intensyfikacji cyberataków na agencje rządowe oraz inwigilacji cyberprzestrzeni.

Na kilka dni przed przylotem Pelosi Chiny zakazały importu ponad 2 tysięcy tajwańskich produktów rolno-spożywczych oraz zapowiedziały kilkudniowe manewry wojskowe z użyciem ostrej amunicji na wodach Cieśniny Tajwańskiej.

To wszystko stwarza poważne obawy o to, że Chiny mogą przygotowywać się do ewentualnego zjednoczenia Tajwanu z ChRL przy użyciu siły.

Zaostrzenie polityki wobec "separatystycznych prowincji" to element doktryny jedności Chin przywódcy ChRL Xi Jinpinga, który już w 2019 roku mówił, że „każdy akt podziału Chin skazany jest na porażkę, a historia go surowo osądzi”. Włączenie Tajwanu do ChRL to punkt honoru dla przywódców Komunistycznej Partii Chin, dla których ważnym historycznie celem jest odzyskanie wszystkich terytoriów utraconych w XIX wieku wyniku wojen opiumowych.

W ostatnim czasie kwestia Tajwanu znowu mocniej zwróciła uwagę międzynarodowej opinii publicznej ze względu na zapowiedzi "reorganizacji porządku międzynarodowego" oraz ograniczenia wpływu Stanów Zjednoczonych na świecie przez Rosję i Chiny oraz zaznaczenia przez te państwa swoich „stref wpływu”, czego najtragiczniejszym wyrazem jest agresja Rosji na Ukrainę.

Prezydentka Tajwanu, która na czele kraju stoi już od 2016 roku i konsekwentnie forsuje politykę niezależności od Chin podkreśliła podczas spotkania z Pelosi, że "Tajwan nie da się zastraszyć" i nie będzie rezygnować ze swojej samodzielności nawet "w obliczu zwiększonych zagrożeń wojskowych" – poinformowała agencja Reutera.

Wygodne dla Chin status quo

Tajwan nie jest formalnie uznawany przez Stany Zjednoczone za niepodległe państwo, ale w praktyce USA od lat na wiele sposobów wspierają niepodległość Tajwanu: pozostają głównym dostawcą nowoczesnego uzbrojenia dla tajwańskiej armii i wspierają Tajwan na arenie międzynarodowej.

Wzajemne stosunki reguluje podpisana 43 lata temu przez prezydenta Jimmiego Cartera ustawa o stosunkach z Tajwanem, która definiuje te relacje jako partnerstwo i zapewnia ramy dla stosunków gospodarczych. Ustawa gwarantuje, że USA zobowiązują się "uznać wszelkie wysiłki zmierzające do określenia przyszłości Tajwanu za pomocą środków innych niż pokojowe (...) za zagrożenie dla pokoju i bezpieczeństwa obszaru zachodniego Pacyfiku i za przedmiot poważnej troski Stanów Zjednoczonych". Na terenie Tajwanu działa tzw. Instytut Amerykański, który pełni rolę nieformalnej ambasady USA.

W maju 2022 roku prezydent Joe Biden powiedział, że Ameryka przyjdzie Tajwanowi z pomocą, jeśli ten zostanie zaatakowany przez Chiny. "To jest nasze zobowiązanie" – podkreślił, czym zaskoczył wszystkich, bo do tej pory Stany Zjednoczone nie deklarowały tak wyraźnie gotowości wsparcia Tajwanu.

Zaangażowanie USA we wspieranie Tajwanu od lat jest kością niezgody pomiędzy USA a ChRL. Od 1972 roku na forum międzynarodowym Chiny przeforsowały koncepcję "jednych Chin", a więc uznania Chińskiej Republiki Ludowej za jedynego reprezentanta przedwojennego państwa chińskiego, a Tajwanu za jego zbuntowaną część.

Chiny żądają uznania przez Tajwan zasady „jedno państwo, dwa systemy” obiecując Tajwanowi jakąś dozę samodzielności, jeśli ten zdecyduje się uznać zwierzchność władzy komunistycznej oraz formalną przynależność do ChRL.

Ze względu na ogromną presję międzynarodową wywieraną przez Chiny dziś Tajwan uznawany jest przez zaledwie 13 malutkich państw świata, z czego najważniejszym jest Watykan.

Tymczasem Tajwan od lat jest zupełnie niezależnym państwem: o odrębnej tożsamości narodowej, z rozwiniętą gospodarką, demokracją i społeczeństwem obywatelskim. To właśnie przeciwko gotowości części tajwańskich elit politycznych do zbytniego układania się i podporządkowywania Chinom w 2014 roku wybuchła studencka rewolucja słoneczników, a w 2016 roku do władzy doszła obecna prezydent Caj Ing-wen, przewodnicząca Demokratycznej Partii Postępowej, która broni niezależności Tajwanu od Chin.

Gdy 11 stycznia 2020 roku okazało się, że znowu wygrała kluczowe dla przyszłości kraju wybory prezydenckie (zaufało jej 8 mln wyborców w 24-milionowym kraju) powiedziała:

„Pragnę przekazać Pekinowi, że pokój, równość, demokracja i dialog są podstawami zrozumienia pomiędzy naszymi narodami. Aby utrzymać pokój, Chiny muszą zaprzestać wywierania presji na Tajwan".

Nie drażnić Chin

Wizyta Pelosi wzbudziła ogromne kontrowersje także w samych Stanach Zjednoczonych. W Waszyngtonie rozgorzała dyskusja, czy takie antagonizowanie Chin w sytuacji już gigantycznego napięcia w stosunkach międzynarodowych w związku z wojną na Ukrainie, to teraz dobry pomysł. Wizytę mieli Pelosi odradzać nawet najważniejsi przedstawiciele Departamentu Obrony, a przeciwny miał jej być nawet prezydent Joe Biden.

Biały Dom podkreślał jednak, że spikerka Izby Reprezentantów sama decyduje o swoich wyjazdach zagranicznych, a jej podróż „nie sygnalizuje zmiany stanowiska USA wobec wyspy”.

W komentarzu dla New York Times znany amerykański publicysta Thomas L. Friedman zwrócił też uwagę na ewentualny wpływ kryzysu amerykańsko-chińskiego wywołanego wyjazdem Pelosi na przebieg wojny na Ukrainie. Friedman podkreślił, że prezydent Biden i jego doradca ds. bezpieczeństwa narodowego Jake Sullivan przez kilka miesięcy prowadzili z Chińczykami bardzo trudne rozmowy, domagając się, aby Pekin nie angażował się w konflikt ukraiński poprzez udzielanie pomocy militarnej Rosji. Friedman obawia się, że wizyta Pelosi zaprzepaści te wysiłki.

"Są takie momenty w stosunkach międzynarodowych, kiedy trzeba skupić się na jednym celu, a dzisiaj priorytetem dla Zachodu powinna być Ukraina" – napisał Friedman. "Musimy zagwarantować, że Ukraina jest w stanie – w planie minimum osłabić, a w planie maksimum całkowicie odwrócić skutki agresji Władimira Putina, która stanowi zagrożenie dla stabilności całej Unii Europejskiej". W kontekście tego celu, wizyta Nancy Pelosi na Tajwanie jest „lekkomyślna, niebezpieczna i nieodpowiedzialna”.

Nancy Pelosi nie jest członkinią administracji prezydenta, więc jej wizyta teoretycznie ma charakter samodzielny. W praktyce jednak Pelosi to trzecia najważniejsza polityczka Demokratów i druga po wiceprezydentce Kamali Harris pretendentka do fotelu prezydenckiego. Jej wizyta jest zatem odbierana jako bardzo ważny sygnał wysyłany przez USA w stronę Chin.

;

Udostępnij:

Paulina Pacuła

Pracowała w telewizji Polsat News, portalu Money.pl, jako korespondentka publikowała m.in. w portalu Euobserver, Tygodniku Powszechnym, Business Insiderze. Obecnie studiuje nauki polityczne i stosunki międzynarodowe w Instytucie Studiów Politycznych PAN i Collegium Civitas przygotowując się do doktoratu. Stypendystka amerykańskiego programu dla dziennikarzy Central Eastern Journalism Fellowship Program oraz laureatka nagrody im. Leopolda Ungera. Pisze o demokracji, sprawach międzynarodowych i relacjach w Unii Europejskiej.

Komentarze