0:000:00

0:00

Wobec krytyki rządów PiS ze strony Komisji Weneckiej i Unii Europejskiej partia rządząca i sprzyjające jej media powtarzają ten sam zestaw argumentów, co robi wrażenie spójnej strategii. Krytyka ze strony Europy jest nie tylko odrzucana, ale służy jako narzędzie do ataku na opozycję, przede wszystkim PO i Nowoczesną, które są przedstawiane jako zdrajcy czy wręcz inspiratorzy ataków na Polskę.

PiS operuje tu własnym językiem (zobacz ponad 100 haseł w naszym "Słowniku języka pisowskiego"), co nasuwa skojarzenie z propagandą z czasów PRL, w której kontratak w odpowiedzi na krytykę Zachodu był jednym z istotnych elementów.

Przeczytaj także:

Prof. Michał Głowiński, wybitny językoznawca i znawca języka propagandy PRL, prawie pół wieku temu zaczął analizować (na początku do szuflady) chwyty perswazyjne języka propagandy PRL w okresie antysemickiej kampanii w marcu 1968 r. Powstała z tego klasyczna pozycja "Marcowe gadanie”.

Przedstawiamy pięć filarów “eurogadania PiS” o krytyce rządów PiS przez instytucje europejskie.

“Europa ma problem i wcale nie jest nim Polska”

Tak brzmi tytuł wywiadu w “Naszym Dzienniku” z europosłem PiS Stanisławem Ożogiem z 13 września 2016 r. Ożóg mówi:

“Całkowicie i bezrefleksyjnie niestety pomija się – głównie za sprawą przewodniczącego Parlamentu Europejskiego Martina Schulza – sprawy najważniejsze i palące, a mianowicie kwestię imigracji i bezpieczeństwa w Europie, a także przypadki łamania czy naruszania prawa i cenzury w takich państwach jak Francja i w krajach Beneluksu czy w Niemczech. Nic się także nie mówi o sytuacji i problemach w Turcji, o tym, co będzie dalej, nieobecny jest także temat Brexitu.”

To pierwszy elementem strategii komunikacyjnej PiS -

bagatelizacja problemów z demokracją w Polsce w połączeniu z zarzutem, że Europa uwzięła się na Polskę, zamiast zająć się prawdziwymi problemami. Nie zajmuje się nimi właśnie dlatego, że specjalnie - z uporem godnym lepszej sprawy i podejrzaną niechęcią - skupia się na rządach PiS.

Nie jest to zroumiałe, bo demokracja w Polsce ma się dobrze, suweren rządzi i wszystko jest w najlepszym porządku.

Politycy, którzy tak mówią, nie zwracają nawet uwagi na niedorzeczność argumentacji; poseł Ożóg oświadczył np., że “temat Brexitu jest nieobecny”, chociaż to jemu właśnie poświęcony będzie szczyt przywódców UE w Bratysławie 16 września 2016.

Swoje brudy pierzemy w domu

Drugim elementem tej retoryki jest podkreślanie, że Europa nie ma prawa się do nas wtrącać, Polska jest bowiem suwerennym krajem, który ma własne, konstytucyjne zasady. Jest to pogląd brzmiący groteskowo w ustach polityków partii, którzy otwarcie wyrażają swoją pogardę wobec konstytucyjnych insytytucji państwa polskiego - takich jak Trybunał Konstytucyjny. Politycy PiS nie dostrzegają jednak tej sprzeczności, zwłaszcza, że według obowiązującej interpretacji to Trybunał Konstytucyjny łamie konstytucję, a PiS jej broni. Np. w wywiadzie dla “Naszego Dziennika” (znów 13 września 2016 r.) minister w kancelarii prezydenta Krzysztof Szczerski mówi:

“Ważne, aby Komisja Wenecka jako organ doradczy proponowała rozwiązania czy propozycje rozwiązań zgodnych z polskim prawem. Komisja Wenecka nie może abstrahować jako prawniczy organ doradczy od ustroju i porządku prawnego państwa, któremu doradza (...)

Ważne, aby Komisja Wenecka po drugiej wizycie wyjechała z Polski z jasnym przekonaniem o tym, jaki jest w Polsce porządek konstytucyjny”.

Zatem znów: w Polsce jest wszystko w porządku, sprawy idą naszym własnym, polskim, konstytucyjnym torem, a obserwatorzy z zewnątrz muszą się z tym pogodzić. Inaczej naruszą suwerenność naszego kraju.

Cała sprawa jest właściwie bez znaczenia

Mówi tak poseł PiS Maciej Małecki w wywiadzie dla portalu “wPolityce”:

“Nie przywiązujemy specjalnej wagi do wizyty Komisji Weneckiej w Polsce. Wszystko, co mieliśmy Komisji powiedzieć, już powiedzieliśmy.

Członkowie Komisji dowiedzieli się od nas wszystkiego, co ich interesowało i dalsze działania, kolejne przyjazdy do Polski można ocenić jako eskalowanie wewnętrznego politycznego sporu w Polsce wokół Trybunału Konstytucyjnego.

Komisja Wenecka mogłaby zająć się zagrożeniem demokracji w Turcji, gdzie tysiące ludzi jest wyrzucanych z pracy i trafia do więzień.”

Jeszcze dalej posunął się wicemarszałek Sejmu i szef klubu PiS Ryszard Terlecki, który ocenił wizytę jako "bardziej taką krajoznawczą". Dla szefa komisji praw człowieka Michała Seweryńskiego była ona "seminaryjna". Czyli: nie ma się czym przejmować, przyjechali, pogadali, cała sprawa ma trzeciorzędne znaczenie.

Politycy, którzy to powtarzają, nie zwracają przy tym uwagi, że jak na trzeciorzędne wydarzenie poświęcają wizycie Komisji Weneckiej dużo czasu i wysiłku, co stawia pod znakiem zapytania ich własne wypowiedzi o tym, jak bardzo jest ona bez znaczenia.

Sposób obsługi ostatniej wizyty Komisji Weneckiej w Warszawie był jawnym wyrazem, by okazać lekceważenie - zamiast spotkania z przedstawicielami wszystkich partii politycznych, zaoferowano piątce przedstawicieli Komisji rozmowę z dwoma posłami PiS: Stanisławem Piotrowiczem i Markiem Astem. Dopiero "wtargnięcie" na spotkanie dwóch posłanek Nowoczesnej zaburzyło ten scenariusz.

To opozycja donosi na Polskę

Najbardziej dosadnie wygłosił ten pogląd w radiowej “Jedynce” 15 września 2016 r. europarlamentarzysta PiS, prof. Zdzisław Krasnodębski, główny retor PiS od czasu, kiedy rząd wszedł w konflikt z Unią Europejską. Nazwał działania opozycji “objazdową targowicą”, co wyłożył tak:

“Czym innym jest debata plenarna, wzywanie do rezolucji i próba wpływania, by KE nałożyła na Polskę jakieś sankcje… Do tego oczywiście nie dojdzie, ale posłowie PO mają na to nadzieje. (…) To wzywanie do interwencji zewnętrznej, by obalić demokratyczny rząd”.

Skoro my w Polsce mamy swoje własne zasady i jesteśmy u siebie, wszelka krytyka rządu jest naprawdę krytyką Polski (rząd PiS jest tu utożsamiony z ojczyzną) i zdradą, a opozycja, która domaga się za granicą przestrzegania demokratycznych standardów to część wrogiej naszym tradycyjnym wartościom złowrogiej zagranicznej elity.

Politycy PiS nawiązują tu do nauczania prezesa Kaczyńskiego o „fatalnej tradycji zdrady narodowej”.

„To jest w genach niektórych ludzi, tego najgorszego sortu Polaków. Ten najgorszy sort właśnie w tej chwili jest niesłychanie aktywny, bo czuje się zagrożony" (por. hasło gen zdrady).

5. Atakując Polskę władze Unii naruszają zasady UE

Prof. Ryszard Legutko (na zdjęciu przemawia w Parlamencie Europejskim), eurodeputowany PiS w TV Republika: "Jeśli Komisji Europejskiej uda się spacyfikować polski rząd, to sprawi to, że nieformalnie powiększy swoją władzę. Chodzi w tym sporze nie tylko o Polskę, ale i pewien proces ustrojowy w samej Unii. Udowadniając swoją przewagę nad Polską, KE przed samą sobą pokaże się jako świetny rząd europejski, ale także świetny prokurator i sędzia.

Politycy unijni chętnie zrzucają winę za złą sytuację w Europie na środowiska eurosceptyczne, nazywając ich „populistami”. Nie ma w Unii zastanowienia nad kryzysem, jest tylko dążenie do centralizacji.

Euroortodoksi pracują przeciw Unii. Myślę, że zmieniły się przekonania wielu Polaków do instytucji unijnych. Myśleli, że jest to klub dżentelmenów, a tymczasem widzą wykrzywioną, pełną furii twarz [Guya] Verhofstadta".

Krasnodębski dokłada swoje o elitach europejskich: “na przykład pan Barroso, który zatrudnił się teraz w Goldman Sachs. To ludzie pełni frazesów, ale stosuje się podwójne miary”.

Ten argument łączy się z ogłoszeniem, że niezbędna jest naprawa Unii Europejskiej, jaką zapowiada prezes Jaroslaw Kaczyński razem z premierem Wegier Victorem Orbanempod hasłem "kontrrewolucji moralnej". Polska jest bezpardonowo atakowana właśnie dlatego, że zagraża interesom "euroortodoksów" o skorumpowanych elit.

;

Udostępnij:

Adam Leszczyński

Dziennikarz OKO.press, historyk i socjolog, profesor Uniwersytetu SWPS w Warszawie.

Komentarze