0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Fot. Ludovic MARIN / AFPFot. Ludovic MARIN /...

„Europa i Stany Zjednoczone powinny ze sobą bardzo blisko współpracować, jeśli chodzi o przyszłe bezpieczeństwo i trwały pokój w Ukrainie. Tutaj nie może być żadnej rozbieżności” – mówił premier Donald Tusk po spotkania liderów ośmiu europejskich państw w Paryżu.

Tusk przekazał, że „preferowany scenariusz” działania wobec zakończenia wojny w Ukrainie to „pełna współpraca Stanów Zjednoczonych i Europy”.

Po niemal czterogodzinnym posiedzeniu szefowa Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen i szef Rady Europejskiej Antonio Costa ogłosili, że przywódcy ośmiu krajów, którzy spotkali się w Paryżu, by ustalić, jaka będzie europejska odpowiedź na unilateralne działania Stanów Zjednoczonych i rozpoczynające się we wtorek 18 lutego 2025 rosyjsko-amerykańskie rozmowy w Rijadzie o zakończeniu wojny w Ukrainie, uzgodnili m.in. że:

  • zgadzają się z prezydentem Trumpem co do podejścia „pokój poprzez siłę”,
  • uważają, że to niezwykle niebezpieczne, by doprowadzić jedynie do zawieszenia ognia, bez szerokiej umowy pokojowej (to ma być lekcja wyciągnięta z niepowodzenia ustaleń w Mińsku z 2014 i 2015 roku),
  • są gotowi udzielić Ukrainie gwarancji bezpieczeństwa, szczegóły muszą zostać dopiero wypracowane i będą uzależnione od stopnia amerykańskiego wsparcia (gwarancje bezpieczeństwa obejmują m.in. kwestię ewentualnego wysłania misji pokojowej na Ukrainę – red.),
  • są gotowi znacznie zwiększyć swoje wydatki zbrojeniowe, zarówno na poziomie narodowym, jak i europejskim, aby lepiej dzielić ciężar kolektywnej obrony ze Stanami Zjednoczonymi.

W Paryżu w poniedziałek 17 lutego spotkali się przedstawiciele siedmiu krajów UE i Wielkiej Brytanii oraz liderzy najważniejszych unijnych instytucji. Kluczem doboru uczestników była wielkość państwa i wielkość zaangażowania w pomoc Ukrainie. W spotkaniu uczestniczyła więc premierka Danii Matte Frederiksen, premier Hiszpanii Pedro Sanchez, premier Holandii Dick Schoof, kanclerz Niemiec Olaf Scholz, premier Polski Donald Tusk, premier Wielkiej Brytanii Keir Starmer i premierka Włoch Giorgia Meloni. Instytucje UE reprezentował szef Rady Europejskiej Antonio Costa oraz szefowa Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen. Ponadto w spotkaniu brał udział sekretarz generalny NATO Mark Rutte.

Spotkanie zostało zwołane z dwóch powodów:

  • przedstawiciele amerykańskiej administracji w ostatnich dniach jasno dali do zrozumienia, że Europa musi wziąć „większą odpowiedzialność za bezpieczeństwo kontynentu”,
  • Ukraina nie ma co liczyć na członkostwo w NATO i zakończenie wojny z zachowaniem granic sprzed 2014 roku i rosyjskiej aneksji Krymu. Mówił o tym m.in. amerykański sekretarz obrony Pete Hegseth 12 lutego podczas spotkania ministrów obrony państw NATO w Brukseli.

W sprawie bezpieczeństwa w Europie, Amerykanie nie ogłaszają wycofania się z NATO, ale sugerują, że zasoby amerykańskiej armii – zarówno ludzkie, jak i sprzętowe – niekoniecznie będą do dyspozycji europejskich sojuszników w razie problemów na kontynencie. W związku z negocjacjami w Rijadzie pojawiają się też spekulacje o tym, że Putin ma oczekiwać od Amerykanów wycofania Amerykańskich wojsk ze wschodniej flanki Europy.

To na razie spekulacje, bo takie deklaracje nie padły, ale Europa stoi w obliczu obawy o głębokie zakwestionowanie fundamentów Sojuszu Północnoatlantyckiego oraz stawianie pod wielkim znakiem zapytania aktualności artykułu piątego, mówiącego o kolektywnej obronie.

Co ustalono na szczycie w Paryżu?

Jak na konferencji prasowej po spotkaniu relacjonował premier Donald Tusk, uczestnicy szczytu w Paryżu m.in. wyrazili przekonanie, że sytuacja wykreowana przez amerykańską administrację w sprawie rozmów USA z Rosją jest niewłaściwa, a Stany Zjednoczone wycofując się w tym momencie ze wsparcia UE, osłabiają swoją pozycję.

„Europa i Stany Zjednoczone powinny ze sobą bardzo blisko współpracować, jeśli chodzi o przyszłe bezpieczeństwo i trwały pokój w Ukrainie. Tutaj nie może być żadnej rozbieżności” – mówił premier Donald Tusk po spotkaniu liderów.

Tusk podkreślił, że „bez wsparcia Stanów Zjednoczonych trudno sobie wyobrazić skuteczne gwarantowanie bezpieczeństwa [Ukrainie – red.], więc ta współpraca jest właściwie koniecznością”. Dodał, że

„preferowany scenariusz” działania wobec zakończenia wojny w Ukrainie to „pełna współpraca Stanów Zjednoczonych i Europy”.

W podobny sposób o kwestii gwarancji dla Ukrainy po spotkaniu liderów mówił też premier Wielkiej Brytanii Keir Starmer. Podkreślił, że nie ma szansy powodzenie takiej misji bez amerykańskiego „zabezpieczenia”.

„Amerykańskie gwarancje bezpieczeństwa to jedyny sposób na to, by efektywnie odstraszyć Rosję przed ponownym atakiem na Ukrainę” – powiedział Keir Starmer, cytowany przez Sky News.

Premier Wielkiej Brytanii oznajmił, że w przyszłym tygodniu zamierza spotkać się z prezydentem Donaldem Trumpem, aby przedyskutować kluczowe elementy trwałego pokoju w Ukrainie.

Przeczytaj także:

„Nowy etap” relacji transatlantyckich

Donald Tusk przekazał też, że wszyscy uczestnicy spotkania zdają sobie sprawę z tego, że relacje transatlantyckie znalazły się „na nowym etapie”. Sojusznicy mają rozumieć, że „nadszedł czas na dużo większą zdolność Europy do samoobrony”.

Uczestnicy poniedziałkowego spotkania mają być też ze sobą zgodni w sprawie konieczności zwiększenia wydatków na obronność, zarówno na poziomie narodowym, jak i europejskim.

„Nie ma się co irytować, kiedy sojusznik amerykański mówi »wydawajcie więcej, bądźcie silniejsi, bądźcie odporniejsi« (...). Dla wszystkich tu było dziś jasne, że ten pułap [wydatków na obronność – red.], osiągany dzisiaj przez niektóre państwa członkowskie, jest absolutnie niewystarczający (...)" – mówił Tusk.

Premier Polski podkreślał, że „Unia Europejska i sojusznicy europejscy (...) będą mogli skutecznie stabilizować sytuację w regionie i wspierać Ukrainę w utrzymaniu suwerenności, jeśli będziemy zdolni do skutecznej obrony przed zagrożeniami jako Europa”.

"W tej chwili tak nie jest, więc nikt nie miał wątpliwości, że potrzebne jest wzmocnienie działań” – mówił Donald Tusk.

Nie padła jednak konkretna deklaracja dotycząca odsetka PKB,który europejscy członkowie NATO mieliby być gotowi wydawać na obronność. Donald Tusk stawiał za przykład Polskę, która wydaje obecnie ok. 4,7 proc. PKB.

Wydatki na obronność poza deficytem

Tusk powiedział też, że ustalono z szefową Komisji Europejskiej, że wydatki na obronność nie będą uwzględniane w wyliczaniu dopuszczalnych poziomów zadłużenia publicznego i deficytu budżetowego zgodnie z procedurą nadmiernego deficytu. O tym, że taki jest plan szefowa Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen mówiła już w piątek 14 lutego podczas konferencji bezpieczeństwa w Monachium.

Ponadto Komisja Europejska ma w najbliższych dniach przedstawić konkretne propozycje wykorzystania na cele obronne już istniejących funduszy w budżecie UE, a także pozyskania nowych środków.

Chodzi między innymi o usunięcie klauzul z regulacji wydatkowania funduszy UE, które nie zezwalają na finansowanie celów obronnych, oraz kwestie emitowania euroobligacji w celu finansowania wydatków obronnych. To pomysł już od wielu miesięcy intensywnie forsowany przez m.in. Francję, który obecnie zdobywa coraz szersze poparcie w UE.

Jest też kwestia wykorzystania do wspierania Ukrainy zamrożonych w europejskich instytucjach finansowych aktywów rosyjskich. Do tej pory UE zdołała dogadać się jedynie w kwestii pozyskiwania na ten cel niedużego odsetka zysków z tych środków. Ale pomysł pełnego zarekwirowania tych środków na cele wspierania Ukrainy także ma grono zwolenników. Jest nim m.in. Donald Tusk, który poruszył na poniedziałkowym spotkaniu w Paryżu temat „odważniejszego wykorzystania” tych środków. Jak przekazał premier, pomysł wciąż budzi jednak obawy i kontrowersje.

Nowe sposoby finansowania wydatków obronnych mają zostać przedstawione przed szczytem UE 21-22 marca.

Jak wyliczył Bloomberg, Unia Europejska będzie potrzebowała około 3,1 bilionów dolarów w ciągu najbliższych dziesięciu lat, by zrealizować cele pomocy i odbudowy Ukrainy oraz wydatnego wzmocnienia swoich zdolności obronnych.

Analitycy NATO wskazują, że aby w wystarczającym stopniu podnieść potencjał obronny UE niezbędne będzie natychmiastowe podniesienie wydatków wszystkich sojuszników do poziomu 3,7 proc. PKB rocznie.

Jak na razie tylko 23 z 32 członków sojuszu wydaje na obronność obecnie obowiązujące 2 proc. PKB.

Te zapowiedzi dotyczące przygotowania planów finansowania to nic nowego. Unia Europejska debatuje nad tym niemal od początku rosyjskiej agresji w Ukrainie.

Nic o Ukrainie bez Ukrainy

Relacjonując dyskusje podczas szczytu, Tusk podkreślił też, że sojusznicy są zgodni, iż nie powinno być „żadnych decyzji na temat Ukrainy bez Ukrainy” i „żadnych decyzji, jeśli chodzi o bezpieczeństwo Europy bez Europy”. Wiedzą bowiem, że „decyzje w sprawie Ukrainy to de facto decyzje dotyczące bezpieczeństwa Europy”.

Dodał też, że tłumaczył sojusznikom, iż kluczowe dla bezpieczeństwa Europy, jest bezpieczeństwo państw na wschodniej flance, bo m.in. to one odgrywają kluczową rolę we wspieraniu Ukrainy, chociażby jako huby logistyczne. Część rozmowy dotyczyła finansowania projektu Tarczy Wschód, ale Donald Tusk nie zdradził, czy coś ustalono w tej kwestii.

„Będziemy szukali wszystkich sposobów, żeby rozmowy i działania [dotyczące zakończenia wojny w Ukrainie – red.] odbywały się pod znakiem pełnej jedności i solidarności wszystkich sojuszników, nie tylko w Europie, ale też w wymiarze transatlantyckim" – powiedział Tusk po spotkaniu.

Dodał też, że Polska będzie „zawsze wspierać Ukrainę w konfrontacji z agresją rosyjską”, a jego „proukraińskie stanowisko” się „w żaden sposób nie zmieni”.

Bez decyzji o misji pokojowej

Państwa nie zdołały dogadać się jednak w kwestii ewentualnej gotowości do wysłania wojsk w ramach misji pokojowej w Ukrainie. Na razie taką gotowość zgłosiła jedynie Francja i Wielka Brytania.

Premier Tusk na konferencji prasowej po spotkaniu stanowczo oznajmił, że Polska nie ma takich planów oraz że z racji na ogromne zaangażowanie Polski w pomoc Ukrainie, sojusznicy nie mają oczekiwań, że Polska będzie robić coś więcej.

Brak tego rodzaju deklaracji może wynikać z niechęci do składania takich dekaracji na etapie nie bycia zaangażowanym w żaden proces pokojowy. Europejscy liderzy uważają na to, by nie sprawiać wrażenia, że grają tak jak im Trump zagra, tylko że mają coś ważnego do zaoferowania i powinni zostać zaproszeni do stołu.

Jednak twierdzenia o tym, że ze strony sojuszników nie ma wymagania, by Polska w ewentualną misję pokojową się zaangażowała, trudno uwierzyć.

Jak zauważył Jędrzej Bielecki w Rzeczpospolitej, już w grudniu 2024 prezydent Francji Emmanuel Macron przyjechał do Warszawy, aby namawiać Polskę do wsparcia inicjatywy utworzenia sił pokojowych dla Ukrainy. W poniedziałek szef francuskiej dyplomacji Jean-Noël Barrot mówił wprost, że

w misji rozjemczej powinny uczestniczyć „trzy silne armie: francuska, brytyjska i polska”.

Twierdził, że to warunek osiągnięcia „trwałego pokoju” w Ukrainie.

USA wysłały do europejskich członków NATO kwestionariusz dotyczący rodzaju gwarancji pokojowych, które państwa są gotowe zadeklarować. Kluczowym ich elementem powinna być misja stabilizacyjna, która odstraszy Rosję przed ewentualnym wznowieniem agresji po zawarciu pokoju.

Polski premier kilkukrotnie podczas konferencji przypominał, że rozmowy na szczycie dotyczyły „wysoce wrażliwych kwestii”, w związku z tym są objęte tajemnicą, a uczestnicy zobowiązali nie zdradzać głównych ustaleń, stąd powściągliwość relacji. Pozostaje mieć więc nadzieję, że faktycznie dogadano coś więcej, bo z relacji Tuska nie wynika żadna strategia przekonywania Amerykanów do włączenia Europy w negocjacje pokojowe w Ukrainie, a jedynie pobożne życzenie.

Jak na razie wygląda na to, że Europa nie ma pomysłu, czym może zaskoczyć Trumpa, by skłonić go do zachowania dotychczasowej architektury bezpieczeństwa w regionie i nieosłabiania europejskiej obronności. A jeśli ma, to nie dzieli się tym z opinią publiczną.

;
Na zdjęciu Paulina Pacuła
Paulina Pacuła

Pracowała w telewizji Polsat News, portalu Money.pl, jako korespondentka publikowała m.in. w portalu Euobserver, Tygodniku Powszechnym, Business Insiderze. Obecnie studiuje nauki polityczne i stosunki międzynarodowe w Instytucie Studiów Politycznych PAN i Collegium Civitas przygotowując się do doktoratu. Stypendystka amerykańskiego programu dla dziennikarzy Central Eastern Journalism Fellowship Program oraz laureatka nagrody im. Leopolda Ungera. Pisze o demokracji, sprawach międzynarodowych i relacjach w Unii Europejskiej.

Komentarze