TYDZIEŃ, JAKIEGO NIE BYŁO. „Kto ratuje swój kraj, ten nie łamie prawa” – napisał w sobotę Donald Trump, cytując zdanie przypisywane Napoleonowi Bonaparte. Ten drobny wpis precyzyjnie pokazuje, gdzie się obecnie znajdujemy. Otóż mamy przywódcę potężnego mocarstwa, któremu się wydaje, że jest cesarzem Francji. Ale to nie koniec, o nie. To zaledwie początek
Mamy też bliskiego doradcę Napoleona, pochodzącego z RPA egocentryka, fantazjującego o tym, że jest geniuszem, który umrze na Marsie, a do tego ma trzynaścioro dzieci z sześcioma kobietami i nadaje potomstwu imiona takie jak „X Æ A-12” albo „Techno Mechanicus”. Sekretarzem obrony naszego cesarza jest z kolei facet, który parę lat temu przez pomyłkę trafił siekierą w bębniarza orkiestry wojskowej z West Point, a poza tym jest alkoholikiem oskarżanym o napaść seksualną. Zaś jako wisienkę na tym efektownym torcie umieśćmy świeżo nominowaną szefową wywiadu, która broniła Rosji po napaści na Ukrainę, powielała spiskowe narracje Putinowskiej propagandy i została ulubioną amerykańską bohaterką rosyjskich mediów.
I teraz najlepsze: kraj rządzony przez Napoleona w otoczeniu spektakularnego dziwaka, alkoholika z siekierą oraz kobiety określanej przez kanał Rossija 1 jako „towarzyszka Rosji”, to jednocześnie kraj, na którym Polska i Europa oparły swoje bezpieczeństwo. Nawiasem mówiąc, „napoleońskiej” sentencji przytaczanej przez Trumpa użył też Anders Breivik w swoim bełkotliwym manifeście – on też uważał, że „ratuje swój kraj".
„Tydzień, jakiego nie było” to cotygodniowy newsletter OKO.press, który jako pierwsi otrzymują posiadacze konta TWOJE OKO. By zarejestrować się za darmo i założyć konto, KLIKNIJ TUTAJ.
Tak że tak. Ale skoro już uśmiechnęliśmy się przez łzy, czytając charakterystyki nowych czempionów Wolnego Świata, teraz przejdźmy do rzeczy już tylko wyłącznie przygnębiających. Czyli do faktów z ostatniego tygodnia.
Gdy w środę gruchnęła wiadomość o „owocnej rozmowie” Trumpa z Putinem, której efektem ma być pokój ukraińskim kosztem, skojarzenie historyczne było tylko jedno: czarno-biały film, a na nim brytyjski premier Neville Chamberlain z idiotyczną satysfakcją pokazujący na lotnisku w Londynie świstek papieru z porozumieniem, które zawarł z Adolfem Hitlerem w Monachium. Chamberlain ogłaszał „pokój dla naszych czasów” 30 września 1938 roku, a niespełna rok później rozpoczęła się druga wojna światowa.
Analogie historyczne są oczywiście bardzo efektowne, czasami dobrze obrazują schemat działania aktorów politycznych oraz pokazują możliwy efekt działania tego schematu. Ale równie często bywają zawodne.
Bo oczywiście Europa roku 2025 to nie Europa 1938: jest bardziej zjednoczona politycznie, świadoma zagrożeń, silniejsza gospodarczo. Ile byśmy nie wskazywali słabości Unii Europejskiej, ile nie byłoby w niej koni trojańskich agresora (z popisowymi rolami Węgier i Słowacji), jej potencjał do przeciwstawienia się zbrodniczemu reżimowi wydaje się większy niż 80 lat temu z okładem.
A i Polska nie jest dziś piątym kołem u wozu globalnej polityki, tylko jednym z liderów instytucjonalnie zjednoczonej Europy.
Do tego Trump to nie Chamberlain. Raczej niestety niż na szczęście. To nie polityk mylący naiwność z pragmatyzmem, a człowiek uzależniony od medialnego spektaklu i social mediów, rozsadnik chaosu i niekompetencji, nałogowy kłamca i pozer, który biznesową bezczelność i blef przekłada na układanie stosunków międzynarodowych. Zaś otorbiające go otoczenie polityczne marzy o osłabieniu Europy i wspiera najbardziej radykalne siły polityczne, grając na stworzenie z Unii Europejskiej niezdolnego do samodzielnej polityki, skonfliktowanego wewnętrznie podmiotu, który w efekcie osłabi się na tyle, by wprost przyjąć pozycję kolonii nowej, wspaniałej, znowu wielkiej oraz imperialnej Ameryki. Nawet za cenę oddania co najmniej kawałka obecnej wschodniej części UE w jasyr bezpośredniej strefy wpływów Moskwy.
Dla Polski, która opierała całą swoją strategię bezpieczeństwa na schronieniu pod euroatlantyckim parasolem sojuszy i instytucji to oczywiście wiadomości fatalne, bo wszystko wskazuje na to, że komponent atlantycki stał się w tym układzie całkowicie nieprzewidywalny, pogrążony w głębokim wewnętrznym sporze politycznym, zinfiltrowany przez rosyjskie wpływy, z głównymi ośrodkami władzy opanowanymi przez marzących o autorytaryzmie radykałów.
To, co nam zostało i na czym musimy polegać, to silna zjednoczona Europa: mocniejsza i samowystarczalna militarnie oraz politycznie.
A także niestety pozbawiona złudzeń co do trwałości sojuszu z obecnymi Stanami Zjednoczonymi. Musimy trzymać kciuki za to, by europejski motor napędowy w postaci Niemiec i Francji wciąż skutecznie bronił się przed zagrożeniem ze strony radykałów z moskiewskimi i trumpistowskimi powiązaniami oraz by polityczny główny nurt zachodniej flanki Unii Europejskiej nie uległ pokusie złudnego spokoju, zaś zagrożenia ze strony Rosji nie uznał za męczącą obsesję swoich wschodnioeuropejskich partnerów.
Co za tym idzie, wszystkie polskie siły polityczne wyrażające poglądy eurosceptyczne albo wprost antyeuropejskie powinny być jednoznacznie uznane za godzące w nasze bezpieczeństwo i strategiczne interesy, obojętnie, czy wyrażają te poglądy z bezdennej głupoty (częściej) czy ze względu na zewnętrzną inspirację (rzadziej). To brzmi złowrogo, brzmi buńczucznie, może nawet brzmi histerycznie. Ale w takich czasach żyjemy: złowrogich, buńczucznych, histerycznych. Innych czasów w najbliższych latach nie będzie. Musimy się do nich dostosować. Bo niestety, jak śpiewał kiedyś Lech Janerka, to wszystko jest nie takie śmieszne, jak się chce.
Z rzeczy optymistycznych: Europa zareagowała prawidłowo na negocjacje Trumpa z Putinem. Ostre stanowisko wyraziła szefowa unijnej dyplomacji Kaja Kallas, która nazwała rozmowę obu polityków wstępem do „polityki ustępstw” i podkreśliła, że jakiekolwiek porozumienie dotyczące przyszłości Ukrainy, negocjowane bez udziału Europy, nie będzie miało racji bytu. Europejskie relacje zebrała w OKO.press Natalia Sawka.
Witold Głowacki zaproponował w OKO.press nieco inną historyczną analogię niż proste odwołanie do 1938 roku. Głowacki pisze tak: „Niewykluczone, że dziś, w lutym 2025 roku, kiedy pół świata szuka na gwałt historycznych analogii dla rozmów między Trumpem a Putinem, znajdując je najczęściej w okolicach konferencji monachijskiej z 1938 roku, warto przypomnieć epokę Bismarcka, Metternicha i Talleyranda. A zatem czasy koncertu mocarstw, idei Realpolitik, szczytowego kolonializmu i doktryny Clausewitza stanowiącej, że wojna i militarna siła są narzędziami i przedłużeniem polityki”.
Agnieszka Jędrzejczyk śledzi rosyjską propagandę i wskazuje w OKO.press na paradoks: w języku Kremla opowiedzieć domniemany sukces Putina nie jest wcale tak łatwo. "Że Putin rozmawiał w końcu z prezydentem USA? Przecież od trzech lat propaganda przekonuje, że kontakty z Zachodem nie są nic warte. Że zgodził się z Trumpem, że sprawę Ukrainy można rozwiązać w rozmowach? To przecież prosta droga do utraty suwerenności przez Rosję – propaganda powtarza od 3 lat, że Rosja będzie suwerenna tylko wtedy, gdy będzie mogła narzucać swoją wolę światu” – pisze Jędrzejczyk.
Anna Wójcik pokazała z kolei na naszych łamach, jak premier Węgier Victor Orbán buduje dynastię na wzór Trumpa. Rodzina Orbána ma swoje Mar-a-Lago, czyli luksusowe ośrodki wypoczynkowe, hotele i restauracje w najlepszych lokalizacjach. Luksusy dynastii premiera coraz bardziej kłują w oczy Węgrów.
Z innej beczki: Anton Ambroziak zajął się w OKO.press problem przestępczości cudzoziemców w Polsce i sprawdził, czy straszenie nas nią przez polityków to demagogia, czy wskazywanie realnego zagrożenia. Pierwsza zastanawiająca liczba: z danych Komendy Głównej Policji wynika, że w 2024 roku policja zatrzymała 16 437 obcokrajowców, którzy złamali w Polsce prawo. To o 857 przypadków mniej w porównaniu z poprzednim rokiem.
Opublikowaliśmy też w OKO.press śledztwo dotyczące narkobiznesu w Polsce. Maria Pankowska wraz ze współautorami z innych redakcji ustaliła, że nie wychodząc z domu, można kupić dowolny narkotyk przez kanały na Telegramie, które reklamują usługi setek dilerów w całym kraju. Do internetowej dilerki służą m.in. dwie polskie platformy: paczkomaty i płatności BLIK-iem. W ubiegłym roku InPost w przesyłkach odkrył pół tony narkotyków.
Wszystkie powyższe teksty, a także inne nasze artykuły, podcasty i materiały wideo mogły powstać wyłącznie dzięki waszemu wsparciu. Wasze wpłaty cykliczne i kwoty, które przekazujecie nam co roku w rozliczeniach podatkowych, to zawsze przynajmniej 70 proc. naszego budżetu. To pieniądze, które idą na pensje ponad 40 osób: dziennikarzy, redaktorek, grafików, realizatorek wideo, działu IT i mediów społecznościowych. W tej chwili rozpoczynamy naszą zbiórkę dotyczącą 1,5 proc. podatku i prosimy was bardzo serdecznie o wsparcie. Możecie to zrobić bardzo prosto, wpisując nasz numer KRS 0000620036 w waszym rozliczeniu podatkowym. Więcej informacji o tym, na co idą Wasze pieniądze, znajdziecie pod tym linkiem.
Naczelny OKO.press, redaktor, socjolog po Instytucie Stosowanych Nauk Społecznych UW. W OKO.press od 2019 roku, pisze o polityce, sondażach, propagandzie. Wcześniej przez ponad 13 lat w "Gazecie Wyborczej" jako dziennikarz od spraw wszelakich, publicysta, redaktor, m.in. wydawca strony głównej Wyborcza.pl i zastępca szefa Działu Krajowego. Pochodzi z Sieradza, ma futbolowego hopla, kibicuje Widzewowi Łódź i Arsenalowi
Naczelny OKO.press, redaktor, socjolog po Instytucie Stosowanych Nauk Społecznych UW. W OKO.press od 2019 roku, pisze o polityce, sondażach, propagandzie. Wcześniej przez ponad 13 lat w "Gazecie Wyborczej" jako dziennikarz od spraw wszelakich, publicysta, redaktor, m.in. wydawca strony głównej Wyborcza.pl i zastępca szefa Działu Krajowego. Pochodzi z Sieradza, ma futbolowego hopla, kibicuje Widzewowi Łódź i Arsenalowi
Komentarze