0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Fot. Aris Oikonomou / AFPFot. Aris Oikonomou ...

Na ostatniej sesji plenarnej IX kadencji Parlamentu Europejskiego przegłosowano pierwsze prawo dotyczące walki z przemocą ze względu na płeć: Dyrektywę w sprawie zwalczania przemocy wobec kobiet i przemocy domowej.

Według Agencji Praw Podstawowych jedna na trzy Europejki doświadcza przemocy w swoim życiu po 15. roku życia.

Oznacza to, że co trzecia kobieta, którą znamy, doświadczyła, doświadcza lub doświadczy przemocy tylko dlatego, że urodziła się kobietą.

Na zdjęciu u góry: demonstracja w Brukseli 8 marca 2021 roku „Kiedy wychodzę z domu, chcę być wolna, a nie odważna” (Fot. Aris Oikonomou / AFP)

Przemoc ze względu na płeć to problem społeczny na wielką skalę, który wymaga zdecydowanych zmian systemowych. Celem zaproponowanej przez Komisję Europejską regulacji była harmonizacja przepisów we wszystkich krajach UE. Chodzi m.in. o uwzględnienie kryminalizacji i definicji zgwałcenia opartej na wyrażeniu zgody (tylko “tak” oznacza zgodę).

Niestety, mimo ambicji Komisji i Parlamentu Europejskiego, przegłosowany tekst jest znacznie mniej kompleksowy, a to za sprawą państw członkowskich, w szczególności Niemiec i Francji.

Przeczytaj także:

Z dyrektywy do prawa krajowego

Dyrektywa w sprawie zwalczania przemocy wobec kobiet i przemocy domowej, w drodze implementacji, wprowadzi do polskiego prawa przepisy dotyczące

  • ochrony ofiar,
  • przeciwdziałania przemocy
  • i ścigania sprawców.

W tekście znajdziemy kryminalizację sześciu przestępstw, w tym aż czterech z zakresu cyberprzemocy ze względu na płeć. W dyrektywie znajdują się również m.in. przepisy dotyczące

  • schronisk dla ofiar przemocy,
  • zbierania danych,
  • zgłaszania przemocy do służb i instytucji,
  • zakazów zbliżania się i nakazów ochrony,
  • specjalistycznego wsparcia dla ofiar,
  • infolinii pomocowej,
  • czy krajowych planów działań prewencyjnych i zwalczających przemoc ze względu na płeć.

Prawo nie chroni kobiet

Według różnych szacunków policji i organizacji pozarządowych, co roku ofiarą przemocy fizycznej lub seksualnej pada milion Polek. To jednak niejedyne formy przemocy ze względu na płeć – kobiety i dziewczynki są ofiarami przemocy domowej, przemocy psychicznej, przemocy ekonomicznej i cyberprzemocy.

Przemoc ze względu na płeć jest systemowym problemem, który nie jest skutecznie zwalczany.

Musimy zacząć postrzegać go jako problem społeczny i odpowiednio mu przeciwdziałać. Bez odpowiedniej ochrony narażamy połowę polskiego społeczeństwa na ryzyko doświadczenia przemocy, czyli życie w ciągłym strachu. Kobiety ciągle się boją doznania przemocy, szczególnie ze strony obcych mężczyzn – wracając ze szkoły czy pracy do domu, wracając uberem z imprezy, czekając na przystanku, czy spacerując wieczorem z psem. Jesteśmy w ciągłym napięciu i poczuciu stanu zagrożenia, w sytuacjach, w których zdecydowana większość mężczyzn czuje się bezpiecznie.

Dlatego tak bardzo potrzebujemy prawa, które będzie chroniło kobiety, przeciwdziałało przemocy i ścigało sprawców. Od początku swojej kadencji Ursula von der Leyen, po latach nacisków na UE ze strony europejskich środowisk feministycznych, działaczek i polityczek, postawiła sobie za jeden z punktów priorytetowych walkę z przemocą ze względu na płeć.

W czerwcu 2023 roku, zgodnie z jej obietnicą, UE ratyfikowała Konwencję Stambulską, która weszła w życie zeszłej jesieni. Konwencja Stambulska jest jednak dokumentem Rady Europy, która nie jest instytucją UE.

Aby chronić Europejki, potrzebujemy dobrej implementacji Konwencji Stambulskiej do prawa UE oraz jeszcze wyższych standardów.

Konwencja Stambulska nie obejmuje przedmiotowo np. cyberprzemocy,

a niektóre jej zapisy są bardzo ogólne. Dlatego to ważne, aby Unia Europejska tworzyła swoje własne prawo w tym zakresie i chroniła Europejki prawem unijnym. Tak, abyśmy mogły czuć się tak samo bezpiecznie w Polsce, jak i w każdym innym państwie UE. Czy Dyrektywa zapewni nam jednak wystarczającą ochronę?

„Tak” to również „nie”, czyli jak przepadł artykuł 5

Negocjacje między instytucjami UE nad finalnym brzmieniem tekstu, czyli tzw. trilogi, zostały zamknięte na początku lutego. Parlamentowi Europejskiemu zależało, aby regulacja została przegłosowana teraz, jeszcze w tej kadencji PE. Według prognoz kolejny parlament może być bowiem dużo bardziej konserwatywny. Wszyscy jednak wiedzą, że Dyrektywa ma wiele dziur. Praca i proces negocjacji nad kształtem Dyrektywy, były bardzo trudne i trwały ponad rok.

Przegraną walką jest brak Artykułu 5, kryminalizującego przestępstwo zgwałcenia oparte na definicji wyrażenia zgody.

Projekt Dyrektywy został przedstawiony przez Komisję Europejską 8 marca 2022 roku. Negocjacje Rady i Parlamentu nad Dyrektywą rozpoczęły się w lipcu 2023 roku, a zakończyły w lutym 2024. Jeszcze przed rozpoczęciem negocjacji każda z instytucji pracowała przez wiele miesięcy nad poprawkami do projektu Komisji Europejskiej, który już z założenia był ambitny. Zakładał kryminalizację poszczególnych przestępstw ze względu na płeć, w tym cyberprzemocy, wprowadzał ochronę ofiar i regulował dostęp do wymiaru sprawiedliwości, a także proponował skuteczne środki zapobiegania przemocy wobec kobiet.

Tym samym tropem poszedł Parlament Europejski w swoim własnym stanowisku, tworząc jeszcze bardziej obszerne propozycje, proponując dodatkowe przestępstwa, zwracając uwagę na problem dyskryminacji krzyżowej, na potrzeby i zagrożenia dla środowiska LGBTIQ+, migrantek i osób uchodźczych, które często narażone są na przemoc znacznie bardziej. Oba stanowiska, Komisji i Parlamentu, zakładały oczywiście w centrum regulacji Artykuł 5, kryminalizujący przestępstwo zgwałcenia, jako najbardziej drastycznej formy przemocy wobec kobiet. Szansę na dobry, rzetelny i obszerny projekt zaprzepaściła jednak Rada (czyli w dużym uproszczeniu: państwa członkowskie).

Walka o kryminalizację przestępstwa zgwałcenia na poziomie UE

Projekt Komisji Europejskiej spotkał się z entuzjazmem środowisk kobiecych, polityczek-feministek i organizacji pozarządowych. Było to spełnienie obietnicy przez Ursulę von der Leyen, która, starając się w 2019 roku o funkcję przewodniczącej Komisji Europejskiej, obiecała podjąć działania, aby zapewnić Europejkom większą ochronę i przeciwdziałać przemocy. Mówiła o konieczności tworzenia regulacji w tym zakresie, a także dodania do tzw. europrzestępstw przemocy wobec kobiet.

Projekt unijnych regulacji został zaprezentowany w Dzień Kobiet w 2022 roku i wzbudził duży entuzjazm, głównie za sprawą

Artykułu 5, kryminalizującego przestępstwo zgwałcenia w myśl zasady „tylko tak oznacza zgodę”.

Przez cały okres prac w 2022 roku, a potem w 2023, o Artykule 5 było głośno. Feministyczne organizacje pozarządowe, na różnych etapach prac legislacyjnych, starały się aktywnie wywierać presję na rządach państw UE, aby finalnie Dyrektywa była progresywna i zawierała artykuł kryminalizujący przestępstwo zgwałcenia.

Szybko bowiem się okazało, że niektóre państwa nie zgadzają się z kryminalizacją przestępstwa na płaszczyźnie unijnej.

Wiele państw używało argumentu, że UE nie ma do tego kompetencji. W swoim oficjalnym stanowisku z czerwca 2023 r. Rada wykreśliła Artykuł 5. Komisja Europejska, Parlament Europejski i organizacje feministyczne zaczęły w związku z tym intensyfikować swoje działania, wywierając presję i naciski na Radzie i na poszczególnych państwach członkowskich, nagłaśniając sprawę w mediach i tworząc petycje. Emocje w Parlamencie Europejskim sięgały zenitu. Polska sprawozdawczyni Dyrektywy, europosłanka Sylwia Spurek, pisała w tej sprawie do premiera Donalda Tuska w styczniu 2024 roku, albowiem rząd PiS miał być przeciwko nie tylko Artykułowi 5, ale całemu projektowi Dyrektywy. Inne sprawozdawczynie próbowały wywierać naciski jeżdżąc do Paryża, aby przekonywać Emannuela Macrona, a feministyczne polityczki z Niemiec naciskały na rząd, ministra sprawiedliwości i Olafa Scholza.

Bez Niemiec się nie da, bo jest Orbán

Dwa największe kraje UE, Niemcy i Francja, okazały się nieugięte wobec przyjęcia kryminalizacji przestępstwa zgwałcenia na poziomie unijnym. To w związku z kompozycją Rady oznaczałoby brak uchwalenia Dyrektywy. Aby akt prawny został uchwalony większością kwalifikowaną, potrzeba bowiem głosów państw stanowiących minimum 65 proc. populacji UE.

W UE mieszka aktualnie 448 milionów ludzi, a w Niemczech i we Francji ponad 150 milionów, czyli ok. ⅓ całej UE. Łatwo policzyć, że Dyrektywa teoretycznie mogłaby zostać uchwalona „na styk”, bez Niemiec i Francji, gdyby wszystkie pozostałe państwa byłyby wystarczająco zdeterminowane, aby głosować za. W praktyce byłoby to jednak mało prawdopodobne, biorąc pod uwagę chociażby poglądy polityczne i stosunek do praw kobiet Viktora Orbána.

We Francji organizacje feministyczne bardzo aktywnie lobbowały, aby zmienić decyzję francuskiego rządu, na różnych etapach, przez wiele miesięcy. Niestety Emmanuel Macron nie zmienił zdania, za co został bardzo skrytykowany przez francuskich europosłów i europosłanki S&D. W swoich viralowych wpisach w mediach społecznościowych napisali, że

jego osobista decyzja wpłynęła na życie i bezpieczeństwo wszystkich Europejek.

Francja, Szwecja i Włochy – zaskakujące przykłady

Co istotne, we Francji podobnie jak w Polsce, nie funkcjonuje definicja przestępstwa zgwałcenia opartego na koncepcji zgody. Ofiara musi się czynnie bronić, a sprawca musi używać siły, groźby lub przymusu, aby przestępstwo zostało uznane za gwałt. Jest to sprzeczne z „tylko tak znaczy tak” głoszonym od lat przez organizacje pozarządowe walczące o prawa kobiet oraz wynikającym z międzynarodowych standardów ochrony ofiar, określonych w systemach ONZ i Rady Europy.

Aktualnie w Unii Europejskiej 14 państw definicję przestępstwa zgwałcenia oparta jest na koncepcji wyrażenia zgody.

Niektóre z państw, początkowo sceptycznie nastawionych do Artykułu 5, zmieniło zdanie – takim państwem była np. Szwecja. Priorytetem dla europejskich organizacji prawnokobiecych, były jednak Niemcy i Francja – bez zgody chociaż jednego z tych dwóch państw, jeszcze nigdy nie uchwalono żadnego unijnego prawa.

Co ciekawe, konserwatywny rząd Giorgi Meloni od początku naciskał na uwzględnienie Artykułu 5

i mimo braku kryminalizacji przestępstwa zgwałcenia opartego na koncepcji wyrażenia zgody we włoskim ustawodawstwie, aktywnie wyraził swój sprzeciw wraz z Belgią, Luksemburgiem i Grecją wobec większościowego stanowiska Rady.

Niemieckie media się spóźniły

Niemcy budziły większą nadzieję do zmiany zdania, mając centro-lewicowy rząd i mając w swoim prawie karnym definicję zgwałcenia opartą na wyrażeniu braku zgody („nie” znaczy nie). Niemieckie media zainteresowały się sprawą jednak zdecydowanie za późno, a największe czasopisma pisały o sprawie zaledwie tydzień przed zamknięciem negocjacji. Na tym etapie większość tekstu Dyrektywy była już uzgodniona między unijnymi instytucjami. Minister sprawiedliwości Niemiec z liberalnej FDP nie zgodził się, argumentując, że kryminalizacja przestępstwa zgwałcenia opartego na zgodzie mogłaby wychodzić poza kompetencje UE i tym samym Trybunał Sprawiedliwości UE mógłby stwierdzić nieważność Dyrektywy.

Niestety Kanclerz Niemiec, Olaf Scholz milcząco zaakceptował tę decyzję, pozbawiając Europejki fundamentalnej regulacji zwiększającej ich bezpieczeństwo.

Mimo starań środowisk feministycznych nie udało się przekonać dwóch największych państw UE do wprowadzenia Artykułu 5 do Dyrektywy i 24 kwietnia 2024 r. Dyrektywa została przegłosowana bez przestępstwa zgwałcenia.

Unijne prawo chroniące kobiety – mało ambitny, lecz historyczny, pierwszy krok

Ostatnie spotkanie negocjacyjne na początku lutego 2024 roku zakończyło się w trudnych emocjach. Widać to było na konferencji prasowej zwołanej tuż po zakończeniu spotkania.

Przedstawicielki Parlamentu Europejskiego nie ukrywały rozżalenia na stanowisko Rady i poszczególnych państw członkowskich. Bo to one pozbawiły Europejki kompleksowych przepisów chroniących je przed przemocą ze względu na płeć.

Przedstawicielki, ponieważ wszystkie sprawozdawczynie ze strony Parlamentu Europejskiego to kobiety –

wszystkie grupy polityczne zdecydowały się przyznać prace na regulacją kobietom.

Ze strony Komisji Europejskiej, na spotkaniach interinstytucjonalnych również uczestniczyły same kobiety. W zespole prawniczym Rady dominowali natomiast mężczyźni.

Na spotkaniach i podczas negocjacji, można było odczuć, że prawnikom reprezentującym interesy Rady, również zdominowaną przez białych mężczyzn (ministrów, premierów państw UE), trudno było zrozumieć specyfikę niektórych aspektów przemocy, której doświadczają kobiety.

Można sobie wyobrazić, ile śmiechu może sprawić propozycja wprowadzenia do Dyrektywy przepisu o umożliwieniu przez schroniska dla ofiar przemocy, pobytu z psem czy kotem…

Propozycję zgłosiła europosłanka Sylwia Spurek powołując się na badania z Hiszpanii, na podstawie których rząd hiszpański wprowadził już kilka lat temu rozwiązania mające na względzie specyfikę sytuacji ofiar przemocy opiekujących się zwierzętami. Według badań połowa Hiszpanek doświadczających przemocy ma pod opieką zwierzęta domowe i ponad połowa z nich nie decyduje się odejść z przemocowego domu w strachu o bezpieczeństwo i życie zwierzęcia. Tak jak Artykuł 5, także ten przepis nie znalazł się w części artykułowanej Dyrektywy. Polskiej posłance Greens/EFA udało się jednak wywalczyć odwołanie do zwierząt domowych w preambule. Znalazł się tam zapis o tzw. przemocy zastępczej i ścisłym związku przemocy domowej z przemocą wobec zwierząt towarzyszących.

Mężczyzna nie zrozumie

Potrzebujemy więcej kobiet w polityce i w tworzeniu prawa – to pierwsza refleksja osób, które uczestniczą w trilogach i mają do czynienia z przedstawicielami Rady. Kobiety-feministki muszą być wybierane do parlamentów, na ministry, głowy państw, czy decyzyjne stanowiska w instytucjach europejskich. Potrzebujemy kobiet-prawniczek-feministek, aby zmieniać prawniczy dyskurs. Aby tworzyć prawo wrażliwe na aspekty płci i tożsamości płciowej, prawa mniejszości seksualnych, kwestie statusu społecznego, czy pochodzenia.

Bez udziału kobiet nie możemy liczyć na progresywne zmiany, nie mówiąc o tworzeniu dobrego prawa chroniącego kobiety przed przemocą.

Na konferencji prasowej po ostatnim trilogu Evin Incir, sprawozdawczyni ze Szwecji powiedziała, odnosząc się do państw UE, które zablokowały Artykuł 5, że jest rozczarowana tym, że niektóre z tych państw członkowskich są tymi, które ratyfikowały Konwencję Stambulską”. „To wykracza poza moje zrozumienie” – dodała. Konwencja Stambulska zakłada bowiem kryminalizację zgwałcenia opartą na koncepcie wyrażenia zgody. Jak widać jednak, państwa, które ratyfikowały Konwencję, nie wprowadziły jej wszystkich zapisów – to m.in. Polska i Francja.

I choć Dyrektywa wprowadza wiele dobrych zapisów, to w porównaniu z projektem Komisji, a tym bardziej z późniejszym stanowiskiem Parlamentu Europejskiego, został z niej ogryzek.

Z drugiej strony można powiedzieć, że to subiektywne stanowisko. Dla hiszpańskiego prawodawstwa, gdzie aktualnie mamy najlepszą ochronę ofiar przemocy ze względu na płeć, Dyrektywa nie wprowadzi rewolucyjnych zmian. Niektóre kraje Europy mają lepsze lub porównywalne prawo w poszczególnych aspektach np. w kryminalizacji cyberprzemocy czy ochrony ofiar. W przypadku innych państw Europy zmiany będą znaczące. Przykładowo Słowacja nie zbiera danych o przemocy domowej, a Dyrektywa będzie ją do tego zobowiązywać.

Zmiany – za pięć lat

Dyrektywę będzie można zmienić pięć lat po jej wejściu w życie – o taką możliwość walczył Parlament Europejski, aby umożliwić wprowadzenie progresywnych zmian relatywnie szybko.

Sprawozdawczynie wyraziły nadzieję, że przez kilka najbliższych lat na zmianę prawno-społeczną wpłynie bowiem artykuł wywalczony podczas ostatniej godziny negocjacji. Nakłada on na państwa obowiązek podnoszenia świadomości społecznej w kontekście wyrażania zgody w relacjach seksualnych.

Państwa będą zobligowane, aby np. poprzez regularne kampanie społeczne i programy, podnosić świadomość nierówności w relacjach między kobietami a mężczyznami,

a przede wszystkim w relacjach seksualnych, w kontekście seksu i zgody.

Według polskiej sprawozdawczyni, europosłanki Spurek, "to dopiero początek unijnej drogi do skutecznego zwalczania przemocy wobec kobiet. Bo wiele regulacji Dyrektywy na etapie trilogów zostało usuniętych z projektu lub znacząco osłabionych. Dyrektywie w wielu miejscach wyrwano zęby.

Powiedzmy wprost: rządy niektórych państw, w tym niemieckiego, torpedując progresywne rozwiązania, stanęły po stronie sprawców, zamiast stać po stronie ofiar".

Przed nami jeszcze długa droga, aby tworzyć prawo skutecznie chroniące kobiety. Zarówno w polskim ustawodawstwie, jak i na poziomie Unii Europejskiej. Proces tworzenia legislacji chroniącej kobiety przed przemocą i zwiększania się świadomości społecznej w tym zakresie na szczęście ma miejsce. Coraz bardziej zaczynamy rozumieć przemoc wobec kobiet jako konieczny do rozwiązania problem społeczny. Proces ten spowalniają jednak populistyczne i konserwatywne ruchy i idee, które wzrastają w całej Europie. Właśnie dlatego, aby chronić Europejki przed populistycznymi rządami, potrzebujemy tworzyć dobre prawo na płaszczyźnie unijnej.

;
Barbara Wołk

prawniczka, akredytowana asystentka parlamentarna Sylwii Spurek w Parlamencie Europejskim.

Karolina Kubacka

prawniczka, specjalizująca się w prawie Unii Europejskiej i prawie równościowym, akredytowana asystentka parlamentarna Sylwii Spurek w Parlamencie Europejskim.

Komentarze