0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Fot. Frederick Florin / AFPFot. Frederick Flori...

Europejski Trybunał Praw Człowieka uznał za niedopuszczalne skargi wniesione przez osiem obywatelek polskich, które argumentowały, że wskutek ograniczenia dostępu do legalnej aborcji po wyroku Trybunału Konstytucyjnego z października 2020

Postanowienia Trybunału nie można interpretować jako potwierdzenia zgodności obecnego stanu prawnego w Polsce z Europejską Konwencją Praw Człowieka. Ma ono bowiem charakter formalny – Europejski Trybunał Praw Człowieka nie odniósł się do problemu dopuszczalności lub niedopuszczalności pozbawienia kobiet dostępu do aborcji w sytuacji uszkodzenia płodu, lecz przyjął, że skargi są niedopuszczalne, gdyż kobiety, które je wniosły nie były „ofiarami” w rozumieniu EKPC.

Przeczytaj także:

Tło sprawy

W wyroku z 22 października 2020 r. Trybunał Konstytucyjny orzekł, że przepisy ustawy o planowaniu rodziny, ochronie płodu ludzkiego i warunkach dopuszczalności przerywania ciąży, w zakresie, w jakim przewidywały legalność aborcji w razie „dużego prawdopodobieństwo ciężkiego i nieodwracalnego upośledzenia płodu albo nieuleczalnej choroby zagrażającej jego życiu”, naruszają Konstytucję. Wyrok wywołał duże i uzasadnione kontrowersje – Trybunał nie tylko bowiem orzekał w składzie z udziałem osób wybranych na stanowisko sędziego TK z naruszeniem prawa, ale i całkowicie zignorował prawa kobiet, w tym ich prawo do ochrony zdrowia czy godności.

Wkrótce po ogłoszeniu przez TK wyroku w omawianej sprawie, do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka zaczęły napływać skargi wnoszone przez Polki, które czuły, że wskutek ograniczenia dostępu do legalnej aborcji może dojść do naruszenia ich praw. W lipcu 2021 r. Europejski Trybunał Praw Człowieka poinformował, że liczba tego rodzaju skarg przekroczyła już 1000. Choć wszystkie te skargi opierały się na podobnych zarzutach, związanych z naruszeniem art. 8 (bezprawność i nieproporcjonalność ingerencji w prywatność) i art. 3 Europejskiej Konwencji Praw Człowieka (nieludzkie lub poniżające traktowanie), to jednak między ich stanami faktycznymi zachodziły istotne różnice.

Niektóre ze skarżących w chwili złożenia skargi nie były jeszcze w ciąży. Argumentowały one jednak, że już sam fakt ograniczenia dostępu do aborcji po wyroku TK stanowi naruszenie ich praw. Inne skarżące również nie były w ciąży w chwili złożenia skargi do ETPCz, ale podnosiły, że wskutek problemów zdrowotnych (własnych lub ich partnerów) znajdują się w sytuacji podwyższonego ryzyka uszkodzeń płodu. Kolejna grupa skarżących była w ciąży w momencie złożenia skargi, ale nie miała jeszcze informacji o żadnych ewentualnych wadach płodu.

Osobną kategorię stanowią skargi złożone przez kobiety, które były w ciąży w chwili złożenia skargi i które miały już informacje na temat uszkodzeń płodu, w związku z czym udały się za granicę w celu przeprowadzenia zabiegu aborcji. W niektórych przypadkach wyjazd za granicę poprzedziła odmowa dokonania zabiegu aborcji przez szpital w Polsce w związku ze zmianą stanu prawnego.

Różnice między stanami faktycznymi poszczególnych spraw dostrzegł także sam Europejski Trybunał Praw Człowieka. Komunikując sprawy rządowi polskiemu podzielił je bowiem na 6 grup, które mniej więcej odpowiadają opisowi przedstawionemu wyżej.

Status ofiary

Podstawowym problemem, który Europejski Trybunał Praw Człowieka musiał rozstrzygnąć w omawianym postępowaniu było to, czy skarżące mogą zostać uznane za „ofiary” w rozumieniu Europejskiej Konwencji Praw Człowieka.

Generalną zasadą w postępowaniu przed ETPCz jest to, że skargę może złożyć jedynie ofiara, a więc osoba, której prawa gwarantowane w Europejskiej Karcie Praw Człowieka zostały naruszone. Skarga do ETPCz nie ma więc charakteru actio popularis, a więc skargi powszechnej, którą mógłby złożyć każdy, kto nie zgadza się z określoną regulacją.

Musimy bowiem wykazać, że to my, jako skarżący, staliśmy się ofiarami tejże regulacji.

Konieczne jest więc dostateczne skonkretyzowanie zarzutów, odniesienie ich do naszej sytuacji.

W wielu przypadkach status ofiary nie ulega wątpliwości. Jeśli naszą sprawę rozpatruje wadliwie powołany sędzia – możemy zostać uznani za bezpośrednią „ofiarę” naruszenia art. 6 Europejskiej Konwencji Praw Człowieka. Podobnie, jeśli będziemy zbyt długo przebywać w tymczasowym aresztowaniu, możemy zostać uznani za bezpośrednie ofiary naruszenia art. 5 Europejskiej Konwencji Praw Człowieka. Czasami jednak dopuszczalne jest też wniesienie skargi przez ofiarę pośrednią, tj. przez osobę, która nie była bezpośrednio dotknięta działaniem państwa, lecz pozostawała w bliskim stosunku z ofiarą bezpośrednią, która najczęściej już nie żyje lub zaginęła.

W pewnych przypadkach Europejski Trybunał Praw Człowieka przyjmuje również koncepcję tzw. ofiar potencjalnych. Dobrym przykładem tej konstrukcji może być sprawa Dudgeon przeciwko Wielkiej Brytanii. Dotyczyła ona obowiązujących jeszcze w latach 80. w Irlandii Północnej przepisów penalizujących stosunki homoseksualne. W praktyce przepisy te były jednak bardzo rzadko stosowane. Skargę do ETPC złożył mężczyzna, który został wezwany na policję i przesłuchany, ale ostatecznie w jego sprawie nie doszło do wszczęcia postępowania karnego. Mimo to argumentował on, że sam fakt obowiązywania takich przepisów naruszał jego prawa. ETPC przyjął, że skarżący mógł zostać uznany za ofiarę. Przepisy bezpośrednio oddziaływały bowiem na jego sytuację: decydując się na współżycie z innym mężczyzną, narażał się on na odpowiedzialność karną.

Do konstrukcji „ofiary potencjalnej” Europejski Trybunał Praw Człowieka odwołuje się także, pod pewnymi warunkami, w sprawach dotyczących stosowania podsłuchów, jeśli prawo krajowe nie zapewnia skutecznych środków odwoławczych osobie, która podejrzewa, że została poddana tego rodzaju działaniom (Zakharov przeciwko Rosji). Na marginesie warto zauważyć, że jednym z najważniejszych problemów, do których ETPC będzie musiał się odnieść w najbliższym czasie, jest kwestia statusu ofiary w sprawach dotyczących naruszeń prawa człowieka wynikających ze skutków zmian klimatycznych.

Postanowienie ETPCz

Omawiane postanowienie ETPCz dotyczyło ośmiu spraw, które możemy zaliczyć do pierwszej lub trzeciej z grup omówionych wyżej. Sześć skarżących nie było w ciąży w chwili złożenia skargi. Dwie spośród nich wskazywały przy tym na swoje problemy zdrowotne. Z kolei dwie skarżące były w ciąży, ale nie było informacji o nieprawidłowościach w jej przebiegu.

Skarżące opierały swoje zarzuty na konstrukcji ofiary potencjalnej. Wskazywały one, że choć nie odmówiono im bezpośrednio dostępu do aborcji ze względu na wady płodu, to jednak już samo obowiązywanie restrykcyjnych regulacji negatywnie oddziałuje na ich prawa. Jako kobiety w wieku reprodukcyjnym znajdują się grupie osób objętych zakresem wskazanych regulacji prawnych. Ograniczenie dostępu do aborcji wpływa na ich zachowania i wybory w sferze reprodukcji, stanowiącej najbardziej intymną część prywatności człowieka.

Z taką argumentacją nie zgodził się oczywiście rząd, którego zdaniem zarzuty podnoszone w skargach miały charakter czysto hipotetyczny.

Ponadto, zdaniem rządu, z Europejskiej Konwencji Praw Człowieka nie wynika prawo do aborcji.

Europejski Trybunał Praw Człowieka wskazał, że jedynie w wyjątkowych przypadkach można uznać za ofiarę osobę, która znajduje się w sytuacji grożącej naruszeniem jej praw w przyszłości. W tym zakresie ETPC postanowił odróżnić skargi obywatelek polskich od sprawy Open Door and Dublin Well Woman przeciwko Irlandii. Ta druga dotyczyła wydanego przez sąd krajowy zakazu rozpowszechniania przez organizacje pozarządowe informacji na temat możliwości uzyskania dostępu do zabiegu aborcji. ETPC uznał, że ofiarami ingerencji w wolność słowa były tu zarówno organizacje pozarządowe, wobec których taki nakaz wydano, jak i kobiety znajdujące się w wieku reprodukcyjnym, których nakaz pozbawił dostępu do informacji na temat dostępu do aborcji.

Zdaniem ETPCz, w sprawie irlandzkiej nie było wątpliwości co do tego, że nakaz sądowy ograniczał prawo kobiet do uzyskania informacji. Tymczasem w sprawie polskiej skarżące kwestionowały samo uchylenie jednej z przesłanek legalności aborcji. Zdaniem ETPCz zmiana stanu prawnego to jednak w tym przypadku za mało, by uznać skargi za dopuszczalne. Aby móc występować w roli ofiar, skarżące musiałyby przedstawić „rozsądne i przekonujące” dowody świadczące o prawdopodobieństwie naruszeń, które dotknęłyby ich osobiście.

Według ETPCz, skarżące tego rodzaju dowodów nie przedstawiły.

Dwie kobiety, które wskazywały na to, że wskutek swoich problemów zdrowotnych są bardziej narażone na uszkodzenia płodu, nie przedstawiły, zdaniem Trybunału, dokumentów medycznych, które potwierdzałyby te informacje. Dwie kolejne skarżące były wprawdzie w ciąży, ale nie informowały w toku postępowania o ewentualnych uszkodzeniach czy zagrożeniu płodu. Z kolei ostatnia grupa skarżących sformułowała jedynie ogólne zarzuty, wskazując na stres i niepokój po wejściu w życie zmian prawnych wynikających z wyroku TK.

Odnosząc się z kolei do argumentów dotyczących możliwych zagrożeń życia i zdrowia w związku z ograniczeniem dostępu do legalnej aborcji, Europejski Trybunał Praw Człowieka zwrócił uwagę, że prawo polskie nadal dopuszcza przerwanie ciąży w razie zagrożenia dla życia lub zdrowia kobiety.

Trybunał uznał więc, że skarżące nie wykazały, że są bezpośrednio dotknięte skutkami zmian prawnych wynikających z wyroku TK. Zmiany te mogłyby je dotknąć jedynie hipotetycznie, a to za mało, by uznać skargi za dopuszczalne.

Konsekwencje postanowienia ETPCz

Orzeczenie ETPCz nie stanowi wielkiej niespodzianki.

Trybunał często prezentuje dość restrykcyjne podejście do oceny dopuszczalności skarg. W tym przypadku było to w pewnym stopniu uzasadnione możliwymi konsekwencjami przyjęcia bardziej liberalnej interpretacji. Gdyby bowiem Trybunał uznał omawiane skargi za dopuszczalne, należałoby uznać, że w zasadzie każda kobieta w wieku rozrodczym w Polsce może zostać uznana za ofiarę. Co więcej, przyjęcie takiej wykładni mogłoby wpłynąć także na rozpoznawanie skarg w sprawach niedotyczących aborcji. Skarżący mogliby przecież podnosić, że skoro w sprawach polskich uznano, że ofiarą może być osoba, która jedynie może być w przyszłości dotknięta skutkami niekorzystnych zmian prawnych, to także i w innych sprawach, niekoniecznie dotyczących aborcji, powinno być możliwe stawianie zarzutu naruszenia praw konwencyjnych w związku z samym faktem wejścia w życie określonych przepisów. I to niezależnie od tego, czy zostałyby one już zastosowane wobec konkretnego skarżącego. To z kolei mogłoby prowadzić do przekształcenia skargi do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w instrument o charakterze actio popularis, a przez to do zalania Trybunału wieloma skargami opartymi na zarzutach hipotetycznych.

Z tej perspektywy zasadne wydaje się wymaganie przez Europejski Trybunał Praw Człowieka, by w skargach dotyczących dostępu do aborcji w Polsce po wyroku TK dokonywać pewnej konkretyzacji i indywidualizacji zarzutów naruszenia praw konwencyjnych. Powstaje jednak pytanie, jak owa konkretyzacja i indywidualizacja powinna wyglądać i kiedy skarżąca mogłaby zostać uznana za „ofiarę” w rozumieniu EKPC.

Wydaje się, że najłatwiejsza do oceny jest sytuacja kobiet, którym odmówiono aborcji w Polsce w związku z wejściem w życie wyroku TK. W takiej bowiem sytuacji mamy do czynienia z zastosowaniem omawianych zmian prawnych do konkretnego i indywidualnego przypadku. Warto zauważyć, że wszystkie rozpoznane przez Europejski Trybunał Praw Człowieka w przeszłości sprawy dotyczące dostępu do aborcji w Polsce zakończone stwierdzeniem naruszenia Konwencji dotyczyły właśnie sytuacji, w której określonej skarżącej odmówiono dostępu aborcji. W tych więc przypadkach można by więc uznać, że skarżące stanowią „ofiary” w rozumieniu Europejskiej Konwencji Praw Człowieka.

Moim zdaniem za ofiary można by również uznać kobiety, którym wprawdzie nie odmówiono wprost dostępu do aborcji, ale które, w związku ze stwierdzonymi ciężkimi uszkodzeniami płodu, musiały udać się za granicę w celu przeprowadzenia zabiegu aborcji. Skoro bowiem z przepisów prawa wynika, że aborcja w takich przypadkach jest w Polsce zakazana, to trudno wymagać od kobiet, by traciły czas, narażały się na stres i problemy zdrowotne ubiegając się o przerwanie ciąży w Polsce jedynie po to, by uzyskać odpowiedź odmowną.

Trochę bardziej skomplikowana jest sytuacja kobiet, które jeszcze nie zaszły w ciążę, ale z powodu stwierdzonych dolegliwości zdrowotnych, własnych lub partnera, znajdują się w grupie podwyższonego ryzyka uszkodzeń płodu. Nie wykluczałbym jednak możliwości uznania, że także w tym przypadkach można by przyznać skarżącym status ofiary. W par. 78 postanowienia ETPCz mowa jest bowiem o obowiązku przedstawienia przez kobietę „rozsądnych i przekonujących dowodów świadczących o prawdopodobieństwie wystąpienia naruszenia, które dotknie ją osobiście”.

Europejski Trybunał Praw Człowieka mówi tu więc o prawdopodobieństwie wystąpienia zdarzeń przyszłych, co oznacza, że dopuszcza możliwość złożenia skargi przez osobę, która jeszcze nie została bezpośrednio dotknięta skutkami ograniczeń w dostępie do aborcji, ale istnieją przekonujące argumenty świadczące o możliwości wystąpienia takich skutków w przyszłości. Wydaje się więc, że jeśli kobieta przedstawiłaby odpowiednie argumenty, w szczególności opinie lekarskie i dokumentację medyczną, świadczącą o podwyższonym ryzyku uszkodzeń płodu, mogłaby zostać uznana za „ofiarę potencjalną”.

Można się więc spodziewać, że przynajmniej niektóre z dotychczas złożonych i zakomunikowanych skarg zostaną uznane za dopuszczalne ratione personae, tj. za złożone przez osoby mające status „ofiary”. Trudno natomiast w tym momencie przewidzieć, czy zostaną również uznane za zasadne i czy Europejski Trybunał Praw Człowieka podzieli zarzut naruszenia Europejskiej Konwencji Praw Człowieka w związku z ograniczeniami dostępu do aborcji w Polsce.

Z jednej strony dotychczasowe orzecznictwo Trybunału w sprawach dotyczących dostępu do aborcji jest dość powściągliwe. Europejski Trybunał Praw Człowieka uznaje, że z Konwencji nie wynika „prawo do aborcji” i nigdy dotąd nie stwierdził, że brak możliwości przerwania ciąży w razie ciężkich wad płodu narusza Konwencję. W większości dotychczas rozpoznanych spraw naruszenie Europejskiej Konwencji Praw Człowieka polegało na braku zapewnienia dostępu do aborcji w praktyce, mimo że prawo krajowe w pewnych przypadkach ją dopuszczało (jak np. w sprawie Tysiąc przeciwko Polsce).

Z drugiej jednak strony, Europejski Trybunał Praw Człowieka wskazuje, że odmowa przeprowadzenia aborcji w przypadku zagrożeń zdrowia, życia lub „dobrostanu” pacjentki, może wchodzić w zakres art. 8 EKPC (np. A, B i C przeciwko Irlandii). Orzecznictwo ETPC stale zresztą ewoluuje i nie można wykluczyć, że Trybunał dokona pewnych zmian w swoim orzecznictwie i nałoży na państwa dalej idące obowiązki w zakresie zapewnienia dostępu do aborcji.

Ponadto, niezależnie od dotychczasowego orzecznictwa ETPCz, warto odnotować, że sprawach polskich występuje dodatkowa okoliczność, która może mieć znaczenie dla rozstrzygnięcia Trybunału. Ograniczenie dostępu do aborcji zostało bowiem wprowadzone poprzez wyrok TK wydany z naruszeniem Konstytucji.

Można zatem zasadnie argumentować, że mamy tu do czynienia z ingerencją w prywatność dokonaną z niezgodnie z prawem.

A może ONZ?

To, że nie krytykuję odrzucenia przez ETPCz omawianej grupy skarg nie oznacza oczywiście, że oceniam negatywnie samo ich wniesienie. Wręcz przeciwnie, zmiany prawne wynikające z wyroku TK stanowią realne zagrożenie dla praw kobiet w Polsce i zasadne było podjęcie działań przed organami międzynarodowymi. Litygacja strategiczna, rozumiana jako prowadzenie spraw sądowych w celu uzyskania przełomowych rozstrzygnięć przyczyniających się do rozwoju i podwyższania standardów praw człowieka, zawsze wiąże się z ryzykiem porażki – sprawy oczywiste rzadko są bowiem przełomowe.

Ryzyko niepowodzenia nie oznacza jednak, że nie warto tego rodzaju działań w ogóle podejmować.

Kobiety dotknięte skutkami wyroku TK mogą również rozważyć podjęcie działań przed organami ONZ, których orzecznictwo w sprawach dostępu do aborcji jest bardziej liberalne niż ETPCz. Po pierwsze, istnieje możliwość złożenia zawiadomienia indywidualnego do Komitetu Praw Człowieka. W 2016 r. organ ten wydał bardzo istotne orzeczenie w sprawie Mellet przeciwko Irlandii, w którym stwierdził, że brak możliwości uzyskania przez kobietę aborcji w Irlandii w sytuacji poważnych uszkodzeń płodu i związana z tym konieczność wyjazdu za granicę w celu przeprowadzenia zabiegu, naruszała przepisy Międzynarodowego Paktu Praw Obywatelskich i Politycznych, w tym art. 7 (zakaz okrutnego, nieludzkiego i poniżającego traktowania) oraz art. 17 (prawo do prywatności).

Drugim organem, do którego można się zwrócić z zawiadomieniem, jest Komitet ds. Likwidacji Dyskryminacji Kobiet, działający na podstawie Konwencji w sprawie likwidacji wszelkich form dyskryminacji kobiet (CEDAW). W przeszłości rozpatrywał on sprawy dotyczące ograniczenia dostępu do aborcji, regularnie nawołuje on także państwa do liberalizacji zasad legalności. W 2014 r. wydał zaś oświadczenie, że państwa powinny zalegalizować aborcję przynajmniej w przypadku zagrożeń życia lub zdrowia kobiety, poważnych uszkodzeń płodu lub gdy ciąża jest efektem zgwałcenia lub kazirodztwa.

Oba organy ONZ nie cieszą się w Polsce szczególnym zainteresowaniem. Świadczy o tym fakt, że jak dotąd Komitet CEDAW nie wydał ani jednej decyzji merytorycznej w sprawach polskich, lecz jedynie dwie o niedopuszczalności zawiadomienia. Może to być spowodowane m.in. tym, że w przeciwieństwie do ETPCz, komitety ONZ nie wydają wyroków nakładających na państwa jasne zobowiązanie wypłaty skarżącemu, którego prawa zostały naruszone, określonej sumy pieniężnej tytułem odszkodowania lub zadośćuczynienia. Zamiast tego formułują pewne rekomendacje o charakterze indywidualnym (które mogą obejmować np. zapłatę zadośćuczynienia ofiarom naruszeń, choć bez określenia ich wysokości) oraz generalnym.

Nie oznacza to jednak, że można je całkowicie zignorować – w niektórych państwach wprowadzono specjalne mechanizmy nakierowane na wykonywanie decyzji organów ONZ na szczeblu krajowym. Hiszpański Sąd Najwyższy stwierdził w 2018 r., że decyzje Komitetu CEDAW mają charakter wiążący i mogą być podstawą formułowania roszczeń odszkodowawczych przeciwko państwu. Niewykluczone zatem, że również w Polsce częstsze korzystanie z mechanizmów ONZ doprowadziłoby do wykonywania rozstrzygnięć tych organów.

;
Na zdjęciu Marcin Szwed
Marcin Szwed

Doktor nauk prawnych (2018 – doktorat z wyróżnieniem), absolwent Wydziału Prawa i Administracji Uniwersytetu Warszawskiego oraz studiów LLM w dziedzinie prawa konstytucyjnego porównawczego na Central European University w Budapeszcie. Adiunkt w Katedrze Prawa Konstytucyjnego WPiA UW oraz koordynator Programu Spraw Precedensowych w Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka.

Komentarze