Po tym, jak Europejska Unia Nadawców zdecydowała, że Izrael będzie dopuszczony do Eurowizji, wycofały się cztery inne kraje. Mogła też zrobić to Polska – władze TVP zdecydowały jednak, że weźmiemy udział w finale zaplanowanym na maj 2026 w Wiedniu
„Jesteśmy świadomi skali napięć, które towarzyszą najbliższej edycji. Rozumiemy emocje i niepokoje. Wierzymy jednak, że Eurowizja ma jeszcze szansę na to, by ponownie stać się przestrzenią, którą wypełnia muzyka. I tylko muzyka. My tę szansę dajemy, tak jak przeważająca większość członków EBU” – tak brzmi krótkie oświadczenie Telewizji Polskiej.
Na początku grudnia o wycofaniu się z Konkursu Piosenki Eurowizji poinformowała Hiszpania, Holandia, Irlandia i Słowenia. To gest protestu wobec utrzymania Izraela na liście państw biorących udział w Eurowizji. Telewizja Polska na pytania w tej sprawie odpowiadała krótko, prosząc o cierpliwość i oczekiwanie na oficjalny komunikat.
10 grudnia TVP, pięcioma zdaniami przesłanymi m.in. do OKO.press, potwierdziła udział. Również dziś (10 grudnia) mijał termin dla wszystkich krajów, które rozważały udział lub rezygnację z Eurowizji.
Fani Eurowizji, działacze na rzecz praw człowieka i obserwatorzy konkursu apelowali do TVP o wycofanie się z uczestnictwa i wsparcie protestów wobec udziału Izraela. Inicjatorzy akcji „Wspieram Bojkot Eurowizji 2026” piszą w mailu do OKO.press: „Naszym zdaniem niedopuszczalne jest, aby kraj oskarżany o zbrodnie wojenne wciąż otrzymywał międzynarodową scenę promocyjną”. Jeszcze przed ogłoszeniem decyzji TVP domagali się „jasnego i publicznego stanowiska, że nasz kraj nie będzie uczestniczył w wydarzeniach, które normalizują łamanie praw człowieka”.
"Przypomnijmy, że jednemu z uczestników zarzuca się:
– wyliczał na swoim profilu facebookowym Let's Talk about ESC dziennikarz eurowizyjny Szymon Stellmaszyk, przewidując, że TVP jednak nie wycofa się z konkursu, mimo kontrowersji.
Dlatego po oficjalnym komunikacie TVP nie jest zaskoczony. „Decyzja o udziale w Eurowizji była spodziewana i jest rozczarowująca. TVP miała mocne argumenty, aby zrezygnować – nie tylko ze względu na sytuację w Strefie Gazy, ale przede wszystkim ze względu na ingerencję Izraela w uczciwość konkursu. Oczekuję, że nadawca publiczny ujawni koszty udziału w tej smutnej zabawie, która już zupełnie nie spełnia swojej pierwotnej roli” – mówi w rozmowie z OKO.press.
TVP do tej pory nie ujawniało kosztów udziału w konkursie. Nie jest jawne, jaką składkę płacimy za uczestnictwo, ile trzeba wydać co roku na wyjazd, zakwaterowanie i całą oprawę występu. Dodatkowym kosztem jest organizacja preselekcji. Szymon Stellmaszyk uważa, że skoro TVP, finansowana z budżetu państwa, podejmuje kontrowersyjną decyzję, powinna ujawnić te kwoty.
Nie zgadza się również z twierdzeniem TVP, że w Eurowizji chodzi „tylko o muzykę”.
„Wiadomo, że stoi za tym duża polityka i relacje wielkich korporacji” – kwituje.
Jak wyjaśnialiśmy wcześniej w OKO.press, Izrael, mimo że nie leży w Europie, ma prawo do udziału w Eurowizji. Jego publiczny nadawca, telewizja KAN, jest członkiem Europejskiej Unii Nadawców (EBU).
Kraje, które są aktywnymi członkami EBU, mogą brać udział w konkursie. Izrael wystąpił po raz pierwszy w 1973 roku i wygrał go czterokrotnie, ostatnio w 2018 roku. W ostatnich latach zdarzało się, że uczestnicy czy goście konkursu sprzeciwiali się zapraszaniu Izraela na Eurowizję – na przykład islandzki zespół Hatari w 2019, podczas finału w Tel Awiwie wystąpił z palestyńską flagą. Został ukarany przez EBU za naruszenie zasady apolityczności konkursu.
Choć Eurowizja – jak wskazują eksperci – nigdy nie była apolityczna. "Kontekst polityczny istnieje zawsze, bo wykonawcy reprezentują przecież kraje. Głosujemy więc na to, co nam się podoba, ale i na konkretny kraj.
To element, którego z definicji nie powinno być na »olimpiadzie«, ale w Eurowizji go nie unikniemy.
Nie wyłączymy z konkursu aspektu »brandingu narodowego«, do tego sytuacja polityczna wpływa na odbiór piosenki" – mówił w OKO.press dr Marcin Bogucki z Instytutu Kultury Polskiej UW.
Kontekst polityczny stał się bardzo wyraźny w ostatnich latach. Najpierw – po rozpoczęciu pełnoskalowej wojny w Ukrainie. EBU początkowo wzbraniała się przed wykluczeniem Rosji z konkursu, ale pod naciskiem krajowych nadawców zdecydował się na taki krok. Po rozpoczęciu konfliktu w Strefie Gazy w październiku 2023 roku głosy przeciwko udziałowi Izraela w święcie muzyki i łączenia kultur przybrały na sile. Finał w Malmö w maju 2024 roku przebiegał w cieniu ogromnych propalestyńskich manifestacji.
A zanim Izrael w ogóle pojawił się w Malmö, musiał kilkukrotnie zmieniać tekst piosenki. EBU odrzucała kolejne propozycje, widząc w nich bezpośrednie nawiązania do ataku Hamasu na izraelski festiwal muzyczny. Izraelska reprezentantka, Eden Golan, zajęła wtedy wysokie piąte miejsce. Już po finale w 2024 roku fani i obserwatorzy konkursu zauważyli, że izraelska piosenka poradziła sobie zaskakująco dobrze – mimo że nie była faworytką w wyścigu o zwycięstwo, a widownia na sali buczała za każdym razem, gdy Golan wchodziła na scenę (EBU to buczenie wygłuszało). Rok później podejrzenia przybrały na sile.
Na finał w Bazylei przyjechała Yuval Rafael z piosenką „New day will rise”. Izraelska delegacja była przygotowana na powtórkę z Malmö, antyizraelskie protesty i groźby wobec wokalistki. Rafael udzielała wywiadów jedynie w poniedziałek i wtorek przed Eurowizją – a nie, jak pozostali artyści, przez cały eurowizyjny tydzień. Telewizji BBC powiedziała, że ćwiczyła, jak śpiewać, nie rozpraszając się buczeniem. Media podawały, że w Bazylei przebywała „znaczna liczba” tajnych funkcjonariuszy służby bezpieczeństwa Shin Bet.
Izrael postawił też na szeroką promocję swojej piosenki. Pieniądze na kampanię (w tym filmiki we wszystkich językach krajów uczestniczących w Eurowizji, pojawiające się na YouTube) dało izraelskie ministerstwo spraw zagranicznych – łamiąc zasadę apolityczności. EBU jednak nie dopatrzyła się tu przekroczenia granicy.
„New day will rise” również nie było faworytem do zwycięstwa. W rankingach bukmacherów piosenka lądowała daleko poza pierwszą trójką. Dlatego widzowie show byli w szoku, kiedy Izrael otarł się o wygraną, zajmując finalnie drugie miejsce. Wielu komentatorów doszukiwało się w tej sytuacji drugiego dna: na przykład wielokrotnego głosowania pojedynczych osób z różnych numerów telefonu, co jest możliwe w krajach, gdzie nie trzeba rejestrować usług pre-paid. Niczego nie udowodniono – przynajmniej oficjalnie.
Media eurowizyjne i Stowarzyszenie Miłośników Konkursu Piosenki Eurowizji OGAE we wrześniu 2025 wysłały do TVP swoje stanowisko, wyliczając argumenty za wykluczeniem Izraela: "Holenderski nadawca publiczny zarzuca Izraelowi manipulowanie głosowaniem widzów i użycie środków rządowych do promocji, co podważa zasady fair play. Wielu nadawców domaga się niezależnego audytu w związku z brakiem przejrzystości, kwestionując tym samym uczciwość wyników głosowania.
Wiele obaw, szczególnie mediów eurowizyjnych, dotyczy wolności słowa.
Tegoroczny proces przyznawania akredytacji pokazał, że osoby krytykujące telewizję KAN nie uzyskały akredytacji prasowej, pomimo dużych zasięgów i wieloletniego doświadczenia pracy w Centrum Prasowym. EBU nie zadbała o przejrzyste zasady. Zamiast tego stworzyła atmosferę zagrożenia i strachu, która utrudniła swobodną wymianę opinii".
Przeprowadzone w mediach eurowizyjnych ankiety wskazują jednoznacznie, że widzowie chcą wykreślenia Izraela z listy uczestników.
„Rozumiemy, w jak trudnej sytuacji znajduje się aktualnie Telewizja Polska i pozostali nadawcy publiczni. Jako przedstawiciele mediów eurowizyjnych i reprezentanci szerokiego grona fanów konkursu wesprzemy Telewizję Polską w przypadku decyzji o wycofaniu się z konkursu, jeśli Izrael (telewizja KAN) weźmie w nim udział. Jednocześnie liczymy na jednoznaczne stanowisko TVP” – napisano.
Po finale w Bazylei nie tylko media eurowizyjne, ale również publiczni nadawcy (m.in. z Hiszpanii i Słowenii) zaczęli naciskać na wykluczenie Izraela, powołując się już nie tylko na sytuację geopolityczną, ale również na łamanie zasad samego konkursu. Co więcej, uczestnicy i dziennikarze skarżyli się, że izraelska delegacja jest agresywna, robi nagrania telefonem z zaskoczenia, zaczepia.
EBU początkowo uległo i podało, że odbędzie się głosowanie w tej sprawie. Jednak po zawieszeniu broni i ogłoszeniu paktu pokojowego w Strefie Gazy, Unia wycofała się z tych zapewnień. Wymyśliła za to dodatkowe zabezpieczenia w głosowaniu sms-owym, zakaz promowania piosenek przez rządy i korporacje czy inwestycje w systemy zapobiegające oszustwom. Więcej pisaliśmy o tym w OKO.press na początku grudnia:
Na Zgromadzeniu Ogólnym EBU przeprowadzono głosowanie w sprawie nowych zasad, które uznano za równoznaczne ze zgodą na udział Izraela. Ten sprytny ruch nie spodobał się krajom, które od miesięcy protestowały w tej sprawie. Dlatego Hiszpania, Holandia, Irlandia i Słowenia wycofały się z Eurowizji.
„Kultura łączy, ale nie za wszelką cenę” – oświadczył holenderski nadawca AVROTROS.
Z tą opinią zgadza się polskie Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego. Ministra Marta Cienkowska już we wrześniu komentowała, że Polska powinna się wycofać, jeśli Izrael zostanie w konkursie. W mailu do OKO.press resort podkreśla, że zdania w tej sprawie nie zmienił, ale nie ma wpływu na autonomiczne decyzje TVP.
Dziennikarka, reporterka, kierowniczka działu klimatyczno-przyrodniczego w OKO.press. Zajmuje się przede wszystkim prawami zwierząt, ochroną rzek, lasów i innych cennych ekosystemów, a także sprawami dotyczącymi łowiectwa, energetyki i klimatu. Absolwentka Uniwersytetu Jagiellońskiego i Polskiej Szkoły Reportażu, laureatka Polsko-Niemieckiej Nagrody Dziennikarskiej im. Tadeusza Mazowieckiego za reportaż o Odrze i nagrody Fundacji Polcul im. Jerzego Bonieckiego za "bezkompromisowość i konsekwencję w nagłaśnianiu zaniedbań władz w obszarze ochrony środowiska naturalnego, w tym katastrofy na Odrze". Urodziła się nad Odrą, mieszka w Krakowie, na wakacje jeździ pociągami, weekendy najchętniej spędza na kajaku, uwielbia Eurowizję i jamniki (a w szczególności jednego rudego jamnika).
Dziennikarka, reporterka, kierowniczka działu klimatyczno-przyrodniczego w OKO.press. Zajmuje się przede wszystkim prawami zwierząt, ochroną rzek, lasów i innych cennych ekosystemów, a także sprawami dotyczącymi łowiectwa, energetyki i klimatu. Absolwentka Uniwersytetu Jagiellońskiego i Polskiej Szkoły Reportażu, laureatka Polsko-Niemieckiej Nagrody Dziennikarskiej im. Tadeusza Mazowieckiego za reportaż o Odrze i nagrody Fundacji Polcul im. Jerzego Bonieckiego za "bezkompromisowość i konsekwencję w nagłaśnianiu zaniedbań władz w obszarze ochrony środowiska naturalnego, w tym katastrofy na Odrze". Urodziła się nad Odrą, mieszka w Krakowie, na wakacje jeździ pociągami, weekendy najchętniej spędza na kajaku, uwielbia Eurowizję i jamniki (a w szczególności jednego rudego jamnika).
Komentarze