0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: © EBU/Corinne Cumming© EBU/Corinne Cummin...

Decyzja Europejskiej Unii Nadawców (EBU) może zaważyć na przyszłości największego muzycznego wydarzenia, które można śledzić w europejskich mediach. Izrael zostaje, a cztery kraje – Hiszpania, Słowenia, Irlandia i Holandia – rezygnują z udziału. Kolejne dopiero ogłoszą, co zrobią w nowej-starej rzeczywistości. Pełną listę uczestników 70. Konkursu Piosenki Eurowizji poznamy przed Bożym Narodzeniem.

„Sytuacja w Strefie Gazy, pomimo zawieszenia broni i zatwierdzenia procesu pokojowego, a także wykorzystywanie konkursu przez Izrael do celów politycznych, sprawiają, że utrzymanie Eurowizji jako neutralnego wydarzenia kulturalnego staje się coraz trudniejsze” – skomentował Sekretarz Generalny hiszpańskiej telewizji RTVE, Alfonso Morales.

Eurowizja i Izrael

Mimo że Izrael nie leży w Europie, jego publiczny nadawca, telewizja KAN, jest członkiem Europejskiej Unii Nadawców (EBU). EBU nie ogranicza się wyłącznie do europejskiego rynku, do organizacji należy również m.in. Algieria, Egipt, Maroko czy Azerbejdżan.

Kraje, które są aktywnymi członkami EBU, mogą brać udział w Eurowizji. Dodatkowo uczestniczy w niej jeden kraj spoza EBU – Australia – na mocy specjalnej umowy z Unią Nadawców. Izrael wystąpił w konkursie po raz pierwszy w 1973 roku i wygrał go czterokrotnie.

Od momentu zaostrzenia konfliktu w Strefie Gazy, Izrael zaczął wykorzystywać Eurowizję jako platformę do prowadzenia swojej politycznej propagandy.

Kontrowersje związane z udziałem Izraela w konkursie nie są zupełnie nowym tematem. Przełomem wydaje się rok 2019, gdy telewizja KAN uzyskała prawo do organizacji konkursu na własnym terenie po triumfie swojej reprezentantki w poprzedniej Eurowizji. Izrael zręcznie wykorzystał potencjał propagandowy wydarzenia, w materiałach promocyjnych podkreślając swoją otwartość na społeczność LGBT+, od lat stanowiącą dużą część z najwierniejszych fanów Eurowizji.

Rozgrzewka przed awanturą

Organizatorzy do gościnnego występu zaprosili samą Madonnę, znaną ze wsparcia osób nieheteronormatywnych. Artystka postanowiła nawiązać do tematu okupacji palestyńskich terytoriów. Na scenie pojawiła się dwójka tancerzy: jeden z palestyńską, a drugi z izraelską flagą. Izraelskiemu nadawcy nie udało się uniknąć pokazania tego obrazka w telewizyjnym kadrze. Palestyńską flagę pokazali też reprezentanci Islandii z industrialnego zespołu Hatari. EBU nałożyła na tamtejszą telewizję karę pieniężną, uznając, że wsparcie dla Palestyny jest złamaniem zasady eurowizyjnej neutralność politycznej. Madonna płacić nie musiała.

2019 rok był jednak jedynie rozgrzewką przed potężną awanturą w 2024 roku, już po wybuchu konfliktu w Strefie Gazy. Przed organizowanym w szwedzkim Malmö konkursem zarzuty mówiące o ludobójstwie dokonywanym na Palestyńczykach stawały się coraz powszechniejsze. EBU, spodziewając się kontrowersji, zakulisowo miała zachęcać Izrael do wycofania się z konkursu. Z nacisków nic nie wyszło, a telewizja KAN dwukrotnie zaproponowała piosenki o tekście wprost nawiązującym do ataku Hamasu na izraelski festiwal muzyczny z 22 października 2023. EBU odrzuciła obie propozycje jako zbyt polityczne. Za trzecim razem udało się nieco złagodzić przekaz, ogrywając temat metaforami, a Izrael został dopuszczony do udziału. Eden Golan, która kilka miesięcy wcześniej cudem uratowała się z zamachu Hamasu, w maju ‘24 zajęła w końcu wysokie piąte miejsce.

Eurowizja na krawędzi

Tłem tego sukcesu były jednak apele o bojkot wydarzenia, wielotysięczne protesty w Malmö i wzmożona obecność służb w całym mieście, a wreszcie wyciszone przez szwedzkiego nadawcę gwizdy podczas występów Eden. Na zapleczu konkursu i w strefie prasowej głośno było też o przypadkach agresji izraelskiej delegacji wobec osób wyrażających wsparcie dla Palestyny. Głos przeciwko udziałowi Izraela zabrała też część z artystów, w tym zdyskwalifikowany później Holender Joost Klein (choć jego wykluczenie nie wiązało się bezpośrednio z nastawieniem wobec udziału KAN w wydarzeniu).

Eurowizja stanęła na krawędzi i będzie walczyć o przetrwanie — mówiło się głośno po fiasku 2024 roku. Tegoroczny konkurs, zorganizowany w szwajcarskiej Bazylei, miał dowieść, że da się dopuścić Izrael do rywalizacji, a jednocześnie zadbać o komfort innych uczestników wydarzenia. Miały na to wpłynąć między innymi nowe zasady panujące w strefie prasowej i regulacje zapewniające artystom więcej prywatności.

Przeczytaj także:

Mimo to ostatnia edycja jedynie pogłębiła kryzys – i znów chodziło o działania Izraela. Tamtejsze ministerstwo spraw zagranicznych zamówiło intensywną internetową kampanię promującą piosenkę swojej reprezentantki, Yuval Raphael (na zdjęciu). Izraelski rząd zdecydował się na taki ruch, mimo że konkurs ma być zupełnie wolny od politycznego nacisku. Treść utworu kolejny raz nawiązywała do sytuacji Izraela i ataku Hamasu, a Raphael w refrenie obiecywała, że po nocy wreszcie “nadejdzie nowy dzień” (“New day will rise”).

Izrael prawie wygrywa

W końcu Izrael omal nie zwyciężył w rywalizacji, drugie miejsce zawdzięczając co najmniej nietypowym wynikom sms-owego głosowania publiczności. Okazało się, że utwór zaskakująco dobrze poradził sobie między innymi w krajach, gdzie sondaże opinii publicznej wskazywały wysoki poziom krytyki dla działań Izraela.

Wielu komentatorów doszukiwało się w tej sytuacji drugiego dna: na przykład wielokrotnego głosowania pojedynczych osób z różnych numerów telefonu, co jest możliwe w krajach, gdzie nie trzeba rejestrować usług pre-paid. Czy izraelskie placówki dyplomatyczne nie kupiły wielu kart sim, by podbić notowania swojej reprezentantki? Tego nikt nie wie, ale to pytanie było słychać jeszcze długo po finale w Bazylei.

Media skupione wokół Eurowizji i społeczność jej fanów wskazywały wprost: jeśli Izrael w najbliższych latach zwycięży, będzie to koniec Eurowizji.

Eurowizja po nowemu

EBU od maja próbuje ugasić pożar, a jednocześnie nie popaść w konflikt z Izraelem. W listopadzie zaproponowała nowe zasady konkursu, które mają spowodować, że rywalizacja będzie bardziej sprawiedliwa.

Jakie to zmiany?

  • Przywrócenie jurorów do półfinałów – w ostatnich latach o tym, kto wejdzie do finału, decydowały wyłącznie głosy widzów, wysyłane sms-ami i przez aplikację. Dopiero w finale pojawiali się jurorzy – każdy uczestniczący kraj ma swoją komisję, która ocenia wszystkie występy (oczywiście poza występem ze swojego kraju). Z tych głosów wyciągana jest średnia i przyznawane punkty – 12 dla najwyżej ocenionej piosenki, 10 dla drugiego miejsca, 8 dla trzeciego, 7 dla czwartego itd. Opinie jurorów to połowa wyniku – drugą połowę stanowią punkty przyznane przez głosowanie widzów. Od przyszłego roku taki system będzie więc obowiązywał nie tylko podczas finału, ale również podczas dwóch półfinałów.
  • Zobowiązanie krajów do obsadzenia w składzie jurorskim przynajmniej dwóch osób w wieku 18-25 lat.
  • Liczba głosów możliwych do oddania z jednego numeru telefonu zostanie zmniejszona z 20 do 10. EBU chce, żeby widzowie nie wykorzystywali całego limitu SMS-ów na jedną piosenkę, tylko rozłożyli swoje głosy na kilku faworytów.
  • EBU zamierza zastosować lepsze zabezpieczenia techniczne, które uniemożliwią manipulowanie głosami. Będą to systemy, „które monitorują, wykrywają i zapobiegają oszustwom”.
  • Organizatorzy wprowadzają zakaz kampanii reklamowych. „Żaden nadawca ani artysta nie może teraz bezpośrednio angażować się w kampanie prowadzone przez osoby trzecie – w tym rządy lub ich agencje – ani wspierać takich kampanii, które mogłyby zniekształcić wynik głosowania. Chcemy również jasno zaznaczyć, że udowodnione próby bezprawnego wpływania na wyniki nie będą tolerowane i będą piętnowane” – pisał w listopadzie dyrektor konkursu Martin Green.

Eurowizja apolityczna? To niemożliwe

Nowe regulacje idą w dobrą stronę, ale nie wystarczą, by zapewnić uczciwy wybór zwycięzcy – mówi nam Szymon Stellmaszyk, fan konkursu i bloger działający w mediach społecznościowych pod szyldem “Let’s Talk About ESC”.

„Konieczne byłoby ograniczenie mówiące o możliwości oddania jednego głosu na jeden utwór, co nie eliminowałoby opcji oddania głosów na wszystkie propozycje, które nam się podobają. Podwyższenie liczby jurorów z 5 do 7 przypadających na jeden kraj jest dobrym wyborem. Niestety zasady to jedno, ale liczy się też ich egzekucja. Jeśli EBU nie będzie transparentna w audytach, liczeniu głosów i śledzeniu niedopuszczalnej promocji, to nawet dobre regulacje mogą okazać się pozorne. Poza tym problem reputacji nie dotyczy tylko technikaliów uczciwego liczenia głosów, ale również politycznej akceptowalności uczestników. Nawet uczciwe głosowanie nie wymaże kontrowersji moralnych, które legły u podstaw apeli o bojkot”, zauważa Stellmaszyk, który nie ma złudzeń: Eurowizja nie jest i nigdy nie była apolityczna.

Ministra kultury chce wycofania Polski

Na przełom listopada i grudnia zapowiadano głosowanie państw należących do EBU nad udziałem Izraela. Informacje były niejasne: nie było wiadomo, czy do wykluczenia kraju wystarczy 50 proc. głosów, czy większość kwalifikowana. Nie było również pewne, czy każdy kraj ma jeden głos, czy przysługuje on każdemu nadawcy. Ta druga opcja oznaczałaby, że głosy z Polski należą się zarówno TVP, jak i Polskiemu Radiu, ponieważ obaj nadawcy są członkami EBU. Trudno było też powiedzieć, czy do głosowania dopuszczone będą również państwa zrzeszone w EBU, ale niebiorące udziału w Eurowizji (np. Maroko).

Zanim poznaliśmy odpowiedzi na te pytania, w Strefie Gazy doszło do zawieszenia broni. W związku z tym EBU uznała, że głosowanie nie jest już potrzebne. Wtedy część państw – w tym Słowenia i Hiszpania – informowała, że wycofa się, jeśli Izrael zostanie w konkursie. Głośno o takiej ewentualności na chwilę zrobiło się też w Polsce.

„Bardzo bym chciała, żeby to nie było wydarzenie, które staje się polityczne, natomiast powiem swoje osobiste zdanie, nie jako minister, ale jako człowiek. Uważam, że nie powinniśmy brać udziału w Eurowizji, jeśli będzie w niej brał udział Izrael” – mówiła ministra kultury Marta Cienkowska.

Głosowania nie było

Rozwiązanie sporu miało przynieść grudniowe posiedzenie Zgromadzenia Ogólnego EBU w Genewie (4.12.2025). Hiszpański nadawca RTVE nalegał przy tej okazji na przeprowadzenie głosowania dotyczącego udziału Izraela. Wniosek odrzucono, co „pogłębiło nieufność RTVE do organizacji festiwalu i potwierdza presję polityczną wokół niego” – oświadczył nadawca.

Sama EBU tak przedstawia wydarzenia z ostatnich tygodni i 4 grudnia: "Uczestnicy reprezentujący członków EBU zostali poproszeni o oddanie tajnego głosu w celu ustalenia, czy są w pełni usatysfakcjonowani nowymi środkami i zabezpieczeniami ogłoszonymi w zeszłym miesiącu, bez konieczności głosowania nad udziałem w wydarzeniu w przyszłym roku.

Zdecydowana większość członków uznała, że ​​nie ma potrzeby przeprowadzania kolejnego głosowania w sprawie uczestnictwa i że Konkurs Piosenki Eurowizji 2026 powinien odbyć się zgodnie z planem, z zachowaniem dodatkowych zabezpieczeń".

W oświadczeniu EBU ani razu nie pada słowo „Izrael”.

Cztery kraje rezygnują

„Zgromadzenie Ogólnie EBU nie jest właściwym forum do zajmowania się kwestiami zarządzania i uczestnictwa w Eurowizji. To jedno z wielu wydarzeń, którymi zajmuje się ta organizacja. Przez ostatnie dwa lata management Konkursu Piosenki Eurowizji działał jednak nieporadnie, ale mam wrażenie – świadomie, wspierając jedną ze stron”, mówi nam Stellmaszyk. Jak dodaje, sporo osób zarzucało EBU faworyzowanie Izraela ze względu na jednego ze sponsorów imprezy – firmę kosmetyczną Morrocanoil. Spółka jest kontrolowana przez izraelski kapitał.

Niezależnie od motywów, którymi kieruje się EBU, utrzymywanie Izraela w rywalizacji działa na szkodę konkursu – przekonuje bloger.

„Skala zainteresowania medialnego kwestią udziału Izraela w Eurowizji jest ogromna. To utrzyma się aż do maja. Nie będzie szerokiej dyskusji o piosenkach i uczestnikach konkursu. Dominować będzie temat Izraela, jego zbrodni, manipulacji stosowanych przy okazji Eurowizji i zaangażowaniu w te procesy rządu”, mówi nam Stellmaszyk.

Po posiedzeniu Zgromadzenia Ogólnego EBU Hiszpania, Słowenia, Holandia i Irlandia ogłosiły, że w związku z udziałem Izraela wycofują się z Eurowizji.

„Kultura łączy, ale nie za wszelką cenę”

Minister kultury Hiszpanii, Ernest Urtasun, poparł bojkot. Powiedział: „Nie można wybielać Izraela, biorąc pod uwagę ludobójstwo w Strefie Gazy. Kultura powinna stać po stronie pokoju i sprawiedliwości. Jestem dumny z RTVE, która stawia prawa człowieka ponad interesy ekonomiczne”. Hiszpania nie tylko nie będzie brała udziału – nie planuje również transmisji konkursu.

Słoweńska publiczna telewizja RTVSLO – pierwsza, która już w lecie zagroziła bojkotem – stwierdziła, że ​​udział „byłby w konflikcie z jej wartościami pokoju, równości i szacunku”. W oświadczeniu irlandzkiego nadawcy czytamy: “RTÉ uważa, że ​​udział Irlandii pozostaje nie do przyjęcia, biorąc pod uwagę przerażające straty w ludziach w Strefie Gazy i kryzys humanitarny, który nadal zagraża życiu tak wielu cywilów”.

“To nie była łatwa decyzja i nie podjęliśmy jej lekko. Konkurs Piosenki Eurowizji jest dla nas niezwykle cenny. Kultura łączy, ale nie za wszelką cenę. To, co wydarzyło się w zeszłym roku, dotyka naszych granic. Uniwersalne wartości, takie jak człowieczeństwo i wolna prasa, zostały poważnie naruszone i nie podlegają dla nas negocjacjom. Co więcej, zeszłoroczna ingerencja polityczna pokazała, że ​​niezależności i jednoczącego charakteru Konkursu Piosenki Eurowizji nie można już dłużej traktować jako czegoś oczywistego” – oświadczył prezes holenderskiej telewizji AVROTROS Taco Zimmerman.

Decyzję w sprawie bojkotu rozważa również Islandia.

Kto wygra w Wiedniu?

Zdaniem Stellmaszyka Izrael nie jest bez szans na wygraną w 2026 roku, ale – oczywiście – nic jeszcze nie jest przesądzone:

„Mimo wszystko najważniejsza jest zawsze piosenka, jej jakość, wykonawca i prezentacja. Izrael jest doświadczonym zwycięzcą – triumfował aż cztery razy w historii i zawsze ma szanse na powtórzenie sukcesu. Może też kolejny raz sprytnie wykorzystać mechanizmy głosowania sms-owego. Na pewno ważna będzie obserwacja tego procesu. Sytuacja polityczna działa jednak na niekorzyść Tel Awiwu, poparcie społeczne dla działań Izraela jest niższe, a to może wpłynąć na głosowanie jury”.

Co zrobi Polska?

Wysłaliśmy w tej sprawie pytania zarówno do Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego, jak i do TVP. Telewizja Polska na razie nam nie odpowiedziała, ale już wcześniej ogłosiła, że 14 lutego 2026 odbędą się krajowe preselekcje.

MKDiN odpowiada krótko: “Stanowisko Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego pozostaje niezmienne: decyzje władz Telewizji Polskiej w likwidacji – podobnie jak decyzje wszystkich spółek i instytucji nadzorowanych przez Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego – są decyzjami autonomicznymi”.

;
Na zdjęciu Katarzyna Kojzar
Katarzyna Kojzar

Dziennikarka, reporterka, kierowniczka działu klimatyczno-przyrodniczego w OKO.press. Zajmuje się przede wszystkim prawami zwierząt, ochroną rzek, lasów i innych cennych ekosystemów, a także sprawami dotyczącymi łowiectwa, energetyki i klimatu. Absolwentka Uniwersytetu Jagiellońskiego i Polskiej Szkoły Reportażu, laureatka Polsko-Niemieckiej Nagrody Dziennikarskiej im. Tadeusza Mazowieckiego za reportaż o Odrze i nagrody Fundacji Polcul im. Jerzego Bonieckiego za "bezkompromisowość i konsekwencję w nagłaśnianiu zaniedbań władz w obszarze ochrony środowiska naturalnego, w tym katastrofy na Odrze". Urodziła się nad Odrą, mieszka w Krakowie, na wakacje jeździ pociągami, weekendy najchętniej spędza na kajaku, uwielbia Eurowizję i jamniki (a w szczególności jednego rudego jamnika).

Na zdjęciu Marcel Wandas
Marcel Wandas

Reporter, autor tekstów dotyczących klimatu i gospodarki. Absolwent UMCS w Lublinie, wcześniej pracował między innymi w Radiu Eska, Radiu Kraków i Off Radiu Kraków, publikował też w Magazynie WP.pl i na Wyborcza.pl. Jeden ze współautorów podcastu "Drugi Rzut Oka". Interesuje się tematyką transformacji energetycznej, transportu publicznego, elektromobilności, w razie potrzeby również na posterunku przy tematach popkulturalnych. Mieszkaniec krakowskiej Mogiły, fan Eurowizji, miłośnik zespołów Scooter i Nine Inch Nails, najlepiej czujący się w Beskidach i przy bałtyckich wydmach.

Komentarze