Widziałem na własne oczy, jak żołnierze, pracownicy portu, ludzie z ministerstwa, wszyscy po kolei podchodzą do Grety Thunberg, wygrażają jej, opluwają, każą całować izraelską flagę, robią sobie z nią selfie, traktują jak wiedźmę przed spaleniem na stosie
Piotr Pacewicz, OKO.press: Ponieważ mówimy o podróży morskiej, to zacznijmy od zaokrętowania. Jak to się stało, że wziąłeś udział w wyprawie Globalnej Flotylli Sumud? Jakie były kryteria naboru 500 uczestników?
Franciszek Sterczewski, poseł bezpartyjny, klub KO: Do mnie zadzwoniła Laurie Debeni, krakowska aktywistka, m.in. z Café Bund, małej, ale prężnej organizacji żydowskiej. Zapytała, czy popłynę do Gazy. Odpowiedziałem, że oczywiście. Podobno to była najkrótsza rozmowa rekrutacyjna, bo inni się wahali, konsultowali z rodziną. Wiem, że był telefon do Macieja Koniecznego [poseł Partii Razem – red.] i Darii Gosek-Popiołek [posłanka Lewicy – red.], ale nie mogli dołączyć. Zapraszane były inne posłanki czy europosłowie, ale jakoś nikt się nie zdecydował. Śledziłem losy poprzednich flotylli,
zawsze kibicowałem Grecie Thunberg, poczułem się zaszczycony, że o mnie pomyślano.
Dobór parlamentarzystów był chyba według klucza, czy ktoś się wypowiadał w obronie Palestyńczyków. Poza tym był otwarty nabór. Jak ktoś miał umiejętności żeglarskie, to zostawał kapitanem, jak organizacyjne, to wspomagał organizację. Ale na morzu była pełna demokracja, znane persony, dziennikarki, aktorki, czy influencerzy, wszyscy mieli obowiązki okrętowe, kuchenne, sprzątaliśmy, były wachty nocne. Mieliśmy pełne ręce roboty od rana do nocy. Spaliśmy krótko, ale za to głębiej, niż na lądzie.
Dobór parlamentarzystów był chyba według klucza, czy ktoś się wypowiadał w obronie Palestyńczyków. Poza tym był otwarty nabór. Jak ktoś miał umiejętności żeglarskie, to zostawał kapitanem, jak organizacyjne, to wspomagał organizację. Ale na morzu była pełna demokracja, znane persony, dziennikarki, aktorki, czy influencerzy, wszyscy mieli obowiązki okrętowe, kuchenne, sprzątaliśmy, były wachty nocne. Mieliśmy pełne ręce roboty od rana do nocy. Spaliśmy krótko, ale za to głębiej, niż na lądzie.
Na statki zrzucały się wszystkie delegacje, a ponad 10 tysięcy osób wpłaciło sporo pieniędzy. Działaliśmy trochę metodami chałupniczymi, nie byliśmy przecież profesjonalną misją humanitarną. Wielkie fundacje, które organizują taką pomoc, są cały czas blokowane, więc jako pospolite ruszenie aktywistów, robiliśmy, co się dało, żeby to morze przepłynąć i dostarczyć pomoc do Gazy.
Z Polski były cztery osoby?
Założyciel i redaktor naczelny OKO.press (2016-2024), od czerwca 2024 redaktor i prezes zarządu Fundacji Ośrodek Kontroli Obywatelskiej OKO. Redaktor podziemnego „Tygodnika Mazowsze” (1982–1989), przy Okrągłym Stole sekretarz Bronisława Geremka. Współzakładał „Wyborczą”, jej wicenaczelny (1995–2010). Współtworzył akcje: „Rodzić po ludzku”, „Szkoła z klasą”, „Polska biega”. Autor książek "Psychologiczna analiza rewolucji społecznej", "Zakazane miłości. Seksualność i inne tabu" (z Martą Konarzewską); "Pociąg osobowy".
Założyciel i redaktor naczelny OKO.press (2016-2024), od czerwca 2024 redaktor i prezes zarządu Fundacji Ośrodek Kontroli Obywatelskiej OKO. Redaktor podziemnego „Tygodnika Mazowsze” (1982–1989), przy Okrągłym Stole sekretarz Bronisława Geremka. Współzakładał „Wyborczą”, jej wicenaczelny (1995–2010). Współtworzył akcje: „Rodzić po ludzku”, „Szkoła z klasą”, „Polska biega”. Autor książek "Psychologiczna analiza rewolucji społecznej", "Zakazane miłości. Seksualność i inne tabu" (z Martą Konarzewską); "Pociąg osobowy".
Komentarze