0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Bashar TALEB / AFPBashar TALEB / AFP

Specjalny wysłannik Donalda Trumpa na Bliski Wschód, Steve Witkoff, przesłał wczoraj Hamasowi projekt porozumienia na temat 60-dniowego zawieszenia broni. Dokument nosi tytuł „Ramy negocjowania porozumienia w sprawie trwałego zawieszenia broni". Według doniesień medialnych Izrael popiera zapisane tam rozwiązania.

Spójrzmy na najważniejsze punkty projektu:

  • zawieszenie walk na 60 dni, gwarantem jest prezydent Donald Trump,
  • uwolnienie 10 żyjących i przekazanie ciał 18 zmarłych zakładników przetrzymywanych przez Hamas. Połowa pierwszego dnia porozumienia, druga połowa siódmego dnia,
  • uwolnienie przez Izrael 125 palestyńskich więźniów skazanych na dożywocie i 1111 więźniów pochodzących z Gazy, zatrzymanych po 7 października 2023 roku,
  • 10. dnia zawieszenia broni Hamas poda pełną informację o statusie pozostałych zakładników, Izrael przekaże z kolei pełną informację o przetrzymywanych mieszkańcach Gazy zatrzymanych po 7 października 2023 roku razem z informacją, ilu z nich zmarło w więzieniach,
  • USA, Katar i Egipt w ciągu 60 dni będą działały intensywnie w celu doprowadzenia do długotrwałego pokoju,
  • szeroki dostęp do pomocy humanitarnej i dystrybucja za pośrednictwem kanałów ONZ i Czerwonego Półksiężyca.

Co ciekawe, jednym z 13 punktów jest gwarancja, że to Donald Trump ogłosi osiągnięcie porozumienia.

Przeczytaj także:

Hamas ma zastrzeżenia

W czwartek 29 maja część międzynarodowych mediów podawała, że porozumienie zostało zatwierdzone przez obie strony i ogłoszenie nastąpi w ciągu kilku kolejnych godzin. Nic takiego się jednak nie wydarzyło.

Kierownictwo Hamasu mówi jasno, że nie jest przekonane do obecnej propozycji.

„Odpowiedź syjonistów w istocie oznacza utrwalanie okupacji oraz kontynuację zabijania i głodu” – przekazał agencji prasowej Associated Press członek biura politycznego Hamasu Bassem Naim. Stwierdził też, że „nie odpowiada ona żadnym żądaniom naszego narodu, z których najważniejszym jest zakończenie wojny i głodu”. Naim uzupełnił jednak, że Hamas szykuje odpowiedź na tę propozycję „w duchu odpowiedzialności narodowej".

„Dyskusje trwają i mamy nadzieję, że w Gazie dojdzie do zawieszenia broni, abyśmy mogli sprowadzić wszystkich zakładników do domu. Jeśli zawieszenie broni wejdzie w życie, usłyszycie o tym bezpośrednio ode mnie, od prezydenta lub od specjalnego wysłannika Witkoffa" – powiedziała w czwartek 29 maja rzeczniczka Białego Domu Karoline Leavitt.

To, że Hamas nie jest chętny, by podpisać takie porozumienie, nie powinno dziwić. Według tej propozycji wszyscy zakładnicy, którzy mają wrócić do domów w ramach zawieszenia broni, byliby wolni po tygodniu. W wypadku poprzedniego zawieszenia broni między styczniem a marcem 2025 roku pierwsi zakładnicy zostali uwolnieni 19 stycznia, ostatni – 26 lutego. Ta faza trwała więc 38 dni. 2 marca Izrael narzucił pełną blokadę humanitarną Strefy Gazy, 18 marca wznowił działania militarne w pełnym wymiarze.

Większość czasu podczas 60-dniowego zawieszeniu broni przeznaczona ma być na negocjacje co do dalszych kroków. Poprzednim razem Izrael sabotował rozmowy, wysyłał na nie delegacje bez uprawnień do podejmowania decyzji. Obie strony oskarżały się wzajemnie o zerwanie zawieszenia broni i ostatecznie nie udało się przejść do drugiej fazy porozumienia, w której zwolnieni mieli być pozostali zakładnicy.

Netanjahu walczy o siebie

Premier Izraela Benjamin Netanjahu tak samo dziś, jak i w marcu, polega w swojej koalicji na dwóch skrajnie prawicowych, antyarabskich partiach. Mają one łącznie 13 członków w 120-osobowym Knesecie. Bez nich nie może rządzić, a tracąc władzę, trudniej będzie mu odsuwać wyroki w swoich sprawach korupcyjnych, jakie od lat toczą się przed izraelskimi sądami.

Dodajmy, że Ehud Olmert, premier Izraela w latach 2006-2009, został skazany w sprawach korupcyjnych i spędził w więzieniu 16 miesięcy. Zarzuty wobec Olmerta dotyczyły czasów, gdy był burmistrzem Jerozolimy i ministrem handlu.

Dla Netanjahu groźba, że skończy w więzieniu, jest więc jak najbardziej realna. Na razie oddala ją sojusz z politykami, którzy otwarcie mówią, że chcą anihilacji Gazy i aneksji Zachodniego Brzegu.

Zgoda na trwałe zakończenie działań militarnych w Strefie Gazy to koniec obecnej koalicji. Trudno więc nie być sceptycznym co do tego, że po przyjęciu propozycji Witkoffa i Trumpa uda się w ciągu 60 dni doprowadzić do trwalszego pokoju.

Każda pauza to oczywiście ogromna ulga dla ludności Gazy. Pisaliśmy już o chaosie związanym z dostarczaniem żywności i znacznym ograniczeniu przez Izrael wjazdu dla ciężarówek z pomocą. Zawieszenie broni to spora szansa, by zapobiec klęsce głodu. Jednak daje nikłe nadzieje na długofalowy pokój.

Anszel Pfeffer, dziennikarz „The Economist" i autor biografii Benjamina Netanjahu, najnowsze doniesienia skomentował następująco:

„W miarę zbliżania się do kluczowego momentu główne przeszkody dla zawieszenia broni w Gazie pozostają polityczne. Netanjahu ryzykuje utratę poparcia skrajnie prawicowych sojuszników i większości w Knesecie, jeśli zaakceptuje porozumienie. Hamas jest podzielony między nieprzejednanych dowódców wojskowych w Gazie a bardziej elastycznych liderów politycznych działających na zewnątrz".

Mairav Zonszein, analityczka Crisis Group, napisała w piątek 30 maja rano w mediach społecznościowych:

„Rozejmy są z natury tymczasowe, nagłe, niepewne. Jednak z istoty dążą do trwałości. Izraelski plan dotyczący tymczasowego rozejmu to eufemizm dla pozwolenia na dalsze niszczenie Gazy i jej mieszkańców".

Ben Gwir: czas, by uderzyć z pełną siłą

Jeden z dwóch liderów skrajnych partii w rządzie, Itamar ben Gwir, napisał w piątek 30 maja rano na swoim kanale na Telegramie:

„Panie Premierze, po tym, jak Hamas po raz kolejny odrzucił propozycję porozumienia – nie ma już żadnych wymówek. Zamieszanie, wahania i słabość muszą się skończyć. Przegapiliśmy już zbyt wiele okazji. Nadszedł czas, by uderzyć z pełną siłą, bez mrugnięcia okiem, by zniszczyć i zabić Hamas do ostatniego człowieka”.

82 proc. Izraelczyków za wypędzeniem mieszkańców Strefy Gazy

To wszystko każe stwierdzić, że na dziś szanse na szybkie podpisanie porozumienia, a następnie podpisanie faktycznego pokoju po 60 dniach są nikłe. A trendy w izraelskim społeczeństwie są bardzo niepokojące i nie dają nadziei na stosunkowo szybkie i sprawiedliwe rozwiązanie sytuacji Palestyńczyków.

Z jednej strony lider partii Demokraci (powstałej z połączenia Partii Pracy i lewicowej partii Merec w 2024 roku) Jair Golan nie utracił poparcia po swoich słowach z 20 maja, gdy powiedział: „Rozsądny kraj nie prowadzi wojny przeciwko cywilom, nie zabija dzieci dla zabawy i nie stawia sobie za cel wypędzania ludności".

Gdyby wybory odbyły się dziś, jego partia mogłaby liczyć na mniej więcej 15 miejsc w 120-osobowym Knesecie. Ale to mniejszość. Przerażający obraz podejścia Izraelczyków do Palestyńczyków pokazuje zlecony przez Pennsylvania State University i przeprowadzony w marcu tego roku sondaż na grupie 1005 osób.

Według sondażu:

  • 82 proc. osób popiera wypędzenie mieszkańców Gazy,
  • 56 proc. popiera wydalenie arabskich obywateli Izraela z państwa.

W analogicznym sondażu z 2003 roku wyniki te wynosiły kolejno 45 proc. i 31 proc. To także dużo, ale wzrost jest niemal dwukrotny. Według tego badania poparcie dla czystek etnicznych deklaruje większość społeczeństwa. Dodatkowo 47 proc. badanych zgodziło się ze stwierdzeniem „Podczas zdobywania wrogiego miasta Siły Obronne Izraela powinny działać tak, jak Izraelici w Jerychu pod dowództwem Jozuego – zabijając wszystkich jego mieszkańców".

Taką postawę trudno określić inaczej niż jako ludobójczą.

Jeśli takie nastroje będą się utrzymywać, partie, które jasno nawołują do zemsty i wyniszczenia Palestyńczyków, będą się cieszyć poparciem. Takie postawy stoją też na przeszkodzie nawet krótkoterminowego porozumienia.

Zmiana wśród zachodnich przywódców

Ewoluuje jednak postawa części państw Zachodu wobec podejścia Izraela do Gazy. Najmocniej ich optykę zmieniła blokada humanitarna Gazy i obrazy głodu.

19 maja przywódcy Kanady, Wielkiej Brytanii i Francji napisali list, w którym czytamy:

„Ostro sprzeciwiamy się rozszerzeniu izraelskich operacji wojskowych w Gazie. Poziom ludzkich cierpień w Gazie jest niemożliwy do zaakceptowania”.

„Tylko rozwiązanie polityczne umożliwi przywrócenie pokoju i budowanie na dłuższą metę” – mówił 28 maja prezydent Francji Emmanuel Macron podczas wizyty w Indonezji. – „Wspólnie z Arabią Saudyjską wkrótce zorganizujemy konferencję na temat Gazy w Nowym Jorku, aby nadać nowy impuls uznaniu państwa palestyńskiego oraz uznaniu Państwa Izrael i jego prawa do życia w pokoju i bezpieczeństwie w tym regionie”.

W poniedziałek 26 maja kanclerz Niemiec Friedrich Merz powiedział: „Szczerze mówiąc, nie rozumiem już, jaki jest cel działań izraelskiej armii w Strefie Gazy". Merz dodał, że zadawanie takich cierpień cywilnej populacji nie może być usprawiedliwione walką z Hamasem.

Niemcy po 7 października 2023 roku należały do najwierniejszych sojuszników Izraela i ostro reagowały na demonstracje poparcia dla Palestyny na terenie swojego kraju. Retoryka Merza pokazuje, że klimat polityczny wobec Izraela zaczyna się zmieniać. Pytanie, czy pójdą za tym konkretne działania, by wpłynąć na Izrael.

Na razie czekamy na odpowiedź Hamasu na amerykańsko-izraelską propozycję, a setki tysięcy Palestyńczyków w Strefie Gazy czeka na kolejny oddech od izraelskich rakiet. I na tony żywności, które w krótkim czasie mogłyby do Strefy Gazy trafić, gdyby nie dalsza, częściowa blokada ze strony Izraela.

;
Na zdjęciu Jakub Szymczak
Jakub Szymczak

Dziennikarz OKO.press od 2018 roku. Publikował też m.in. w Res Publice Nowej, Miesięczniku ZNAK i magazynie „Kontakt”. Absolwent Polskiej Szkoły Reportażu, arabistyki na Uniwersytecie Adama Mickiewicza w Poznaniu i historii na Uniwersytecie Jagiellońskim w Krakowie. Autor reportażu historycznego "Ja łebków nie dawałem. Procesy przed Żydowskim Sądem Społecznym" (Czarne, 2022) o powojennych rozliczeniach wewnątrz polskiej społeczności żydowskiej. W OKO.press pisze głównie o gospodarce i polityce międzynarodowej oraz Bliskim Wschodzie.

Komentarze