0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Fot. Jakub Włodek / Agencja Wyborcza.plFot. Jakub Włodek / ...

Rewolucja w tworzeniu nowych parków narodowych i innych terenów chronionych – tak planowane dopłaty dla gmin, gdzie znajdują się takie obszary, opisują organizacje ekologiczne.

Samorządowcy przyglądają się propozycjom ostrożnie.

Ministerstwo finansów razem z resortem klimatu proponują, by dodatkowe pieniądze dostawały gminy, powiaty i województwa, na których terenie znajdują się tereny chronione. Za hektar parku narodowego gminy mogłyby rocznie dostać 620 złotych, za hektar rezerwatu – 310 złotych, za hektar obszaru Natura 2000 – 46,50.

Resort przewiduje, że wsparcie łącznie może wynieść 1,5 mld złotych, co uzgodnione jest już na rządowym forum. Propozycje te znalazły się w projekcie nowelizacji ustawy o wydatkach publicznych.

Niemal 1,5 mld na wsparcie

„Bardzo się cieszę, że ministerstwo finansów przychyliło się do naszej propozycji tak zwanej subwencji ekologicznej. Zgodnie z modelem, jaki został przyjęty w projekcie, im wyższa forma ochrony przyrody, tym większe wsparcie dla samorządów. Głównym beneficjentem tych zmian mają być gminy. Projektowane przepisy mają być również zachętą dla samorządów do tworzenia np. parków narodowych, czy rezerwatów” – mówił wiceminister klimatu Mikołaj Dorożała.

„Łącznie dla wszystkich samorządów subwencja ekologiczna wyniesie 1 mld 469 mln zł rocznie. Dla gmin przewidziano blisko 1,1 mld zł, dla powiatów ok. 245 mln zł, dla województw ok. 124 mln zł, a dla miast na prawach powiatu – 13,5 mln zł” – chwalił rządowe plany Dorożała, polityk Polski 2050.

Poszczególne samorządy, na których terenie znajdują się tereny chronione, mogłyby liczyć na mocny zastrzyk gotówki. Jak wylicza resort klimatu, do kasy gminy Ustrzyki Dolne (Bieszczadzki Park Narodowy) mogłoby trafić 4,6 mln złotych, gminy Krempna (Magurski Park Narodowy) – 8,5 mln złotych, a gminy Lutowiska (Bieszczadzki PN) – aż 16,6 mln. Kilkanaście milionów mogłoby wpłynąć na konta gmin, na których terenie rozciąga się Białowieski Park Narodowy.

Według Dorożały dopłaty będą szansą na ożywienie dyskusji o tworzeniu nowych parków narodowych. Ostateczny głos w tej sprawie należy do samorządowców – państwo nie może odgórnie zdecydować o utworzeniu parku.

Park narodowy z dopłatą – czy to będzie przełom?

„Kluczowe dla nas jest to, by zaproponowany mechanizm nie tylko wspierał gminy, ale również zachęcał do tworzenia nowych parków czy rezerwatów. Park narodowy w jakiejś mierze krępuje samorząd, ale jednocześnie daje nowe możliwości rozwoju m.in. w obszarze turystyki” – podkreślał wiceminister, prezentując nowe pomysły rządu.

Część ekologicznych aktywistów nie kryje zachwytu. Twierdzą, że polska przyroda od lat czekała na taką szansę.

"To historyczny moment i ogromna szansa na przełamanie impasu w tworzeniu nowych obszarów chronionych. Od ponad 20 lat nie powstał przecież żaden nowy park narodowy. Dotąd samorządy protestowały przeciwko tworzeniu rezerwatów i parków narodowych, ponieważ podatek leśny związany z prowadzeniem gospodarki leśnej jest o połowę wyższy niż od obszarów chronionych.

Teraz w końcu gminom zacznie się opłacać powoływanie rezerwatów przyrody i parków narodowych. Od lat czekaliśmy na tak konkretne rozwiązanie i wyjście naprzeciw potrzebom ochrony przyrody i wsparcia lokalnych samorządów" – komentuje Radosław Ślusarczyk z Pracowni na Rzecz Wszystkich Istot.

Samorządowcy, leśnicy i myśliwi jednym głosem

Jak przypomina Ślusarczyk, niemal wszystkie próby powołania nowych parków narodowych w ostatnim 25-leciu były torpedowane przez samorządy. Bywało, że te ulegały dodatkowo presji leśników i myśliwych. Z drugiej strony niektóre z argumentów władz gmin można zrozumieć. Parki narodowe są wyłączone z inwestycji, a miejscowości w nich położone wcale nie muszą stawać się modnymi turystycznymi celami podróży.

„Środki na potrzeby ekologiczne zrekompensują koszty ponoszone przez lokalne społeczności związane z wyższymi standardami środowiskowymi, np. brakiem przemysłu. Umożliwią też rozwój społeczno-gospodarczy w oparciu o walory przyrodnicze. (...) Jajkami byli obrzucani kolejni ministrowie, którzy chcieli np. objąć całą Puszczę Białowieską trwałą ochroną. Teraz okaże się, czy pomysły obejmowania kolejnych obszarów formami ochrony, to była rzeczywiście kwestia finansowania, czy chodziło o utrzymanie wpływów przez leśników i myśliwych” – mówi Radosław Ślusarczyk.

Najmłodszym polskim parkiem narodowym jest „Ujście Warty” na zachodzie Polski. W ostatnich latach gorącą dyskusję wzbudzały plany utworzenia Turnickiego Parku Narodowego. Na terenach Puszczy Karpackiej, którą ma chronić projektowany park, bez skrępowania działały piły Lasów Państwowych. Na terenie „wrót Bieszczad” na Pogórzu Przemyskim przeciwko wycince głośno protestowali aktywiści.

Przeczytaj także:

Gminy: park narodowy to straty dla mieszkańców

Po drugiej stronie sporu znaleźli się nie tylko leśnicy, ale i władze okolicznych gmin. Przeciwko jego powstaniu w lutym zagłosowali radni z Ustrzyk Dolnych. „Utworzenie Turnickiego Parku Narodowego (pisownia oryginalna – przyp. aut.) ograniczy dostęp do gruntów i zasobów naturalnych dla miejscowej społeczności, co może prowadzić do negatywnych konsekwencji społeczno-ekonomicznych, takich jak utrata miejsc pracy, zmniejszenie przychodów z turystyki czy ograniczenie tradycyjnych praktyk rolniczych” – można było przeczytać w uchwale Rady Miejskiej.

Wzmocnienie ochrony lasów nie spodobało się również w podkarpackiej gminie Bircza. Na części jej terenu obowiązuje moratorium na wycinkę. Oznacza to, że leśnicy nie mogą wycinać drzewa na obszarze uznanym za cenny przyrodniczo. Wyznaczenie takich terenów znalazło się w umowie koalicyjnej.

„Nie zostanie wyciętych 56 tys. m³. To oznacza utratę pracy dla 50-60 osób związanych bezpośrednio z pozyskiwaniem drewna i około 300 osób pracujących w przetwórstwie drewna. W gminie mamy trzy duże tartaki” – mówił cytowany przez „Gazetę Wyborczą” Grzegorz Gągała, burmistrz miasta i gminy Bircza.

Propozycja dopłat nieco uspokoiła dotąd sceptycznych samorządowców. W rozmowie z nami nie kryją, że sprawa idzie w dobrą stronę, choć woleliby, żeby zmiany były lepiej konsultowane z gminami.

Cisna niemal całkowicie wyłączona z inwestycji

Ministerialne propozycje analizuje na przykład Cisna. Wybrany w kwietniu nowy wójt tej gminy w swoim programie wyborczym przekonywał, że nie będzie chciał dopuścić do powiększenia terenu Bieszczadzkiego Parku Narodowego na swoim terenie.

Cisna znajduje się w trudnym położeniu, bo aż 97 proc. obszaru gminy pokrywają różne formy ochrony przyrody – w tym takie, które nakładają się na siebie – a aż 93 proc. należy do Skarbu Państwa. To tereny, którymi zarządzają Bieszczadzki PN i Nadleśnictwa. W praktyce inwestycje można prowadzić na zaledwie 3 proc. obszaru gminy.

„Objęcie tak szeroko terenów Gminy Cisna obszarami gruntów chronionych wpływa na możliwości podejmowania aktywności zawodowej przez jej mieszkańców, prowadzone przez nich procesy inwestycyjne, a tym samym rozwój Gminy i sytuację finansową w jakiej znajdują się zarówno mieszkańcy, jak i sama Gmina” – mówi OKO.press wójt Krzysztof Wierzbicki. Jak podkreśla, niezwykle trudno jest oszacować, jaką wartość inwestycyjną mogłyby mieć grunty wyłączone w tej chwili z gospodarowania. W tej chwili Cisna jest objęta:

  • Obszarem specjalnej ochrony ptaków Natura 2000, pod nazwą „Bieszczady” – 100 proc. powierzchni gminy;
  • Obszarem mającym znaczenie dla Wspólnoty “Bieszczady” – 100 proc. powierzchni gminy;
  • Międzynarodowym Rezerwatem Biosfery „Karpaty Wschodnie” – 100 proc. powierzchni gminy;
  • Bieszczadzkim Parkiem Narodowym.

Większy park? Trzeba analiz

Wójt nie odpowiada wprost, czy dopłaty mogłyby skłonić władze gminy do zgody na powiększenie fragmentu Bieszczadzkiego PN, znajdującego się na terenie gminy.

„Aktualnie znane są nam projekty takich zamierzeń jak np. ten przedstawiony przez Fundację Dziedzictwo Przyrodnicze i WWF Polska. Są to jednak wyłącznie pewne koncepcje, które naszym zdaniem winny zostać bardzo szczegółowo analizowane, przedyskutowane oraz uzgodnione z samymi mieszkańcami Gminy” – przekazuje wójt.

Władze gminy chciałyby też zmian w projekcie nowelizacji ustawy, która według nich powinna uwzględniać dopłaty do wszystkich form ochrony, jeśli na danym terenie pokrywają się na przykład rezerwat i Natura 2000. Jednocześnie chciałyby też obietnicy nieobejmowania terenów zabudowanych i zurbanizowanych nowymi obszarami Natura 2000.

Wreszcie powołany Turnicki, większy Bieszczadzki, a może nowy Mazurski?

W Polsce trwa przynajmniej kilka żywych dyskusji o możliwości powołania nowych i powiększeniu istniejących parków narodowych. Na powstanie czeka projektowany od lat Turnicki PN, aktywiści i naukowcy proponują również utworzenie Parku Narodowego Wielkich Jezior Mazurskich. Inicjatywę „Cała Puszcza Parkiem Narodowym” (w haśle chodzi o Puszczę Białowieską) poparło ponad 200 tys. osób i sześć organizacji społecznych, w tym Pracownia na rzecz Wszystkich Istot i Greenpeace. WWF i Fundacja Dziedzictwo Przyrodnicze – o czym mówił wójt Cisnej – chciałyby powiększenia Bieszczadzkiego Parku.

„Bieszczadzki Park Narodowy nie stanowi jednej całości. Rozdziela go Nadleśnictwo Stuposiany, w którym nie obowiązują zasady takie, jak w parku narodowym. To sprawia, że zwierzęta przemieszczające się po tym terenie stają się ofiarami polowań. Prowadzona tam gospodarka leśna wiąże się nie tylko z utratą cennych, nawet stuletnich drzewostanów, lecz także z niszczeniem górskich stoków, co wpływa na nasilenie odpływu wody i nie sprzyja zatrzymywaniu jej w tym obszarze. Brakuje tam również rezerwatów przyrody, które mogłyby stanowić »most« między tymi częściami” – zwracali uwagę aktywiści WWF Polska.

„Żyjemy w pięknym i zróżnicowanym przyrodniczo kraju. Z pewnością jest w Polsce przestrzeń i niezwykle wartościowe przyrodniczo tereny dla nowych parków narodowych i powiększania istniejących” – mówił OKO.press dr inż. Michał Orzechowski, prodziekan Wydziału Leśnego SGGW ds. gospodarki przestrzennej i członek rady naukowej Świętokrzyskiego Parku Narodowego.

„Mamy cenne siedliska przyrodnicze i ekosystemy o znacznym stopniu naturalności zachowywane w ramach gospodarczego wykorzystania lasów państwowych i prywatnych. Czasem właśnie dzięki gospodarce leśnej, czasem przez jej historyczne zaniechanie. Mamy natomiast niedostatek terenów nieleśnych, które mogłyby zwiększyć różnorodność przyrodniczą przez objęcie ich prawną ochroną” – dodawał Orzechowski.

Najbliżej powstania jest Park Narodowy Doliny Dolnej Odry. Wciąż jednak czekamy na konsultacje w sprawie jego powołania.

;
Na zdjęciu Marcel Wandas
Marcel Wandas

Reporter, autor tekstów dotyczących klimatu i gospodarki. Absolwent UMCS w Lublinie, wcześniej pracował między innymi w Radiu Eska i Radiu Kraków, publikował też w Magazynie WP.pl i na Wyborcza.pl.

Komentarze