0:000:00

0:00

Prawa autorskie: Agnieszka Sadowska / Agencja GazetaAgnieszka Sadowska /...

Powiększenie obszaru parków narodowych proponuje Fundacja Dziedzictwo Przyrodnicze w kompleksowym opracowaniu poświęconym właśnie najlepszej formie ochrony przyrody w naszym kraju. Problemem jest, jak zawsze, polityka – istniejące prawo należałoby zmienić, co skutecznie blokują kolejne rządy, samorządy i wpływowe instytucje z Lasami Państwowymi na czele.

Najnowszy Park Narodowy „Ujście Warty” powstał w roku… 2001. Między powstaniem tego parku a chwilą obecną udało się jedynie poszerzyć granice czterech parków narodowych, na ogół o niewielkie areały.

Nawiasem mówiąc, rezerwaty, gdzie przyroda również podlega ścisłej ochronie, choć z reguły na kilku- czy kilkudziesięciohektarowym terenie, zajmują łącznie zaledwie ponad 0,5 proc. powierzchni kraju.

Rewolucja przyrodnicza

Raport Fundacji Dziedzictwo Przyrodnicze autorstwa Piotra Kluba pt. „Propozycja uzupełnienia sieci polskich parków narodowych” jest fundamentalnie prosty.

Istniejące parki narodowe należy powiększyć o łączny obszar ponad 166 tys. ha, co stanowi ok. 0,53 proc. powierzchni kraju.

Ponadto należy utworzyć 25 nowych parków narodowych o łącznej powierzchni ponad 483,000 ha – 1,55 proc. powierzchni kraju.

Zrealizowanie planu oznaczałoby rewolucję w polskim systemie ochrony przyrody, ponieważ całkowita powierzchnia 48 (sic!) parków narodowych wyniosłaby 3,13 proc. powierzchni naszego kraju. Tym samym Polska przeskoczyłaby średnią unijną, choć wciąż daleko byłoby jej do krajów takich, jak Słowacja, gdzie ochronie w ramach parków narodowych podlega ponad 6 proc. powierzchni kraju.

Co do zasobów cennej przyrody, które należałoby objąć ochroną, problemów nie będzie.

Raport proponuje utworzenie nowych parków narodowych, by chronić m.in. pogórze karpackie (Turnicki Park Narodowy), część Pojezierza Mazurskiego (Mazurski PN), Międzyodrze (PN Doliny Dolnej Odry), czy dolinę Wisły między Warszawą a Płockiem (Wiślański PN).

Parki narodowe warto byłoby również utworzyć dla ochrony m.in. Puszczy Boreckiej, Stawów Milickich, Puszczy Rominckiej, Wysoczyzny Elbląskiej, doliny Środkowej Odry, czy Bramy Morawskiej – ten ostatni wydaje się stosunkowo blisko realizacji.

„Żyjemy w pięknym i zróżnicowanym przyrodniczo kraju. Z pewnością jest w Polsce przestrzeń i niezwykle wartościowe przyrodniczo tereny dla nowych parków narodowych i powiększania istniejących” – mówi OKO.press dr inż. Michał Orzechowski, prodziekan Wydziału Leśnego SGGW ds. gospodarki przestrzennej i członek rady naukowej Świętokrzyskiego Parku Narodowego.

„Mamy cenne siedliska przyrodnicze i ekosystemy o znacznym stopniu naturalności zachowywane w ramach gospodarczego wykorzystania lasów państwowych i prywatnych. Czasem właśnie dzięki gospodarce leśnej, czasem przez jej historyczne zaniechanie. Mamy natomiast niedostatek terenów nieleśnych, które mogłyby zwiększyć różnorodność przyrodniczą przez objęcie ich prawną ochroną” – dodaje Orzechowski.

Przeczytaj także:

Za dużo samorządności?

W dobie kryzysu bioróżnorodności spowodowanego zmianami klimatycznymi i zagarnianiem kolejnych przestrzeni przez działalność ludzi ochrona istniejących i tworzenie nowych parków narodowych powinny stać się priorytetem władz. Byłoby to zgodne nie tylko ze wspomnianą już unijną strategią na rzecz bioróżnorodności, ale również – a może przede wszystkim – z szeregiem państwowych planów i strategii, które, jak do tej pory, pozostają niestety na papierze.

Mowa m.in. o Koncepcji przestrzennego zagospodarowania kraju 2030, Polityce ekologicznej państwa 2030, czy Programie ochrony i zrównoważonego użytkowania różnorodności biologicznej wraz z planem działań na lata 2015-2020 – wszystko to są strategiczne dokumenty dotyczące polskiej przyrody. Niestety, bez przełożenia a realne działania.

Główną przeszkodą w tworzeniu nowych parków narodowych są „niezmienione od dwóch dekad przepisy, [które] uzależniają ich tworzenie od decyzji samorządów, jednocześnie pozostawiając społeczności »parkowe« bez wsparcia rozwojowego i realnego wpływu na funkcjonowanie projektowanych parków narodowych”.

Tak brzmiał główny wniosek opublikowanego pod koniec zeszłego roku raportu przygotowanego przez ClientEarth i Politykę Insight przy udziale Uniwersytetu Jagiellońskiego i Centrum Analiz Społeczno-Ekonomicznych.

Chodzi o przeprowadzoną w 2000 roku zmianę ustawy o ochronie przyrody. To wtedy zapisano w niej, że do powstania parku narodowego konieczne stało się uzyskanie zgody wszystkich zainteresowanych samorządów lokalnych, a więc władz gminnych, powiatowych oraz wojewódzkich.

Było to zerwanie z tradycją sięgającą jeszcze lat międzywojennych. W II RP, PRL i jeszcze w latach 90. XX wieku parki narodowe tworzono na podstawie jednostronnego rozstrzygnięcia Rady Ministrów podejmowanego w drodze rozporządzenia, bez konieczności uzgadniania go z samorządami. Na podstawie tego mechanizmu utworzono w Polsce niemal wszystkie parki narodowe.

„Samorządowcy i ich wyborcy obawiają się ograniczeń i zakazów obowiązujących w granicach parku, tj. zakazu wstępu do lasu, wykluczenia niektórych form użytkowania i zagospodarowania terenu czy wreszcie zakazu zbierania grzybów i innych płodów runa leśnego” – czytamy w raporcie, który podkreśla zresztą, że obawy te często są „skutkiem braku wiarygodnych i pełnych informacji dotyczących wspomnianych ograniczeń”.

Utrata miejsc pracy?

Co ważne, utworzenie parku narodowego może powodować redukcją zatrudnienia w niektórych sektorach gospodarki lokalnej, np. w przemyśle drzewnym. A to oznacza, że jednym z głównych rozgrywających na terenach mogących wejść do obszaru już istniejących parków narodowych lub na których można byłoby utworzyć nowe, są Lasy Państwowe.

„Leśnicy skutecznie wykorzystują własne zasoby organizacyjne do budowania koalicji sprzeciwiającej się zmianom granic parku narodowego na danym obszarze” – stwierdza raport ClientEarth i Polityki Insight.

Raport Fundacji Dziedzictwo Przyrodnicze przywołuje historię powstania i poszerzania Bieszczadzkiego Parku Narodowego, regularnie torpedowane przez Lasy Państwowe.

W innym przypadku nadleśnictwo, którego tereny miałyby wejść w obszar powiększonego Karkonoskiego Parku Narodowego, próbowało przekonać mieszkańców, że lokalne społeczności na tym stracą. Leśnicy tłumaczyli m.in., że wstęp do parku narodowego będzie płatny – co byłoby niezgodne z ustawą.

Przekonywali też, że w lasach w zarządzie LP można spacerować poza szlakiem i zbierać grzyby czy jagody – choć park narodowy także może stworzyć odwiedzającym takie możliwości (co ma miejsce np. w Parku Narodowym Bory Tucholskie).

W mediach regularnie przetacza się dyskusja i oburzenie na działania Lasów Państwowych na terenie potencjalnego Turnickiego Parku Narodowego, gdzie prowadzona jest wycinka, nierzadko wśród najstarszego i najcenniejszego drzewostanu.

Gwoli sprawiedliwości trzeba wspomnieć, że nawet Lasy Państwowe potrafią działać na rzecz parków narodowych. W 2022 roku Lasy Państwowe zwróciły się do Ministerstwa Klimatu i Środowiska o powołanie nowego parku narodowego – Parku Narodowego Bramy Morawskiej z cennymi przyrodniczo stawami rybnymi antropogenicznego pochodzenia.

„Z informacji, które uzyskałem od przedstawicieli Lasów Państwowych, wynika, że prace nad powołaniem nowego parku narodowego nieopodal Raciborza faktycznie trwają. Tak więc można tę ideę traktować jako projektowany park narodowy, dla którego powstaje niezbędna dokumentacja” – pisze w raporcie Piotr Klub.

„Na pewno mamy przestrzeń do rozwoju parków narodowych i prawdopodobnie stać nas na to jako społeczeństwo, chociaż niekoniecznie jako lokalne społeczności w atrakcyjnych przyrodniczo, lecz biedniejszych ekonomicznie regionach” – mówi Orzechowski.

„Brakuje przestrzeni dialogu pomiędzy wszystkimi uczestnikami debaty i państwem, do którego powinny mieć zaufanie lokalne społeczności. Tej przestrzeni i tego zaufania na razie brakuje i obawiam się, że żadne zmiany polityczne najbliższych lat nie przyniosą istotnej zmiany. To będzie wymagało solidnej pracy u podstaw, pewnie przez dekady” – dodaje.

Od katastrofy do parku narodowego

Raport Fundacji zwraca uwagę, że pomysł na co najmniej jeden park narodowy może ziścić się szybciej. Chodzi o Park Narodowy Doliny Dolnej Odry, który miałby powstać w granicach dzisiejszego Parku Krajobrazowego Doliny Dolnej Odry obejmującego teren między oboma ramionami Odry od wsi Widuchowa do Kanału Leśnego w Szczecinie.

„Nasza inicjatywa ma pokazać opinii publicznej i władzom, że jest to najłatwiejszy do utworzenia park narodowy” – mówi OKO.press Dominik Marchowski, biolog z Muzeum i Instytutu Zoologii Polskiej Akademii Nauk i członek zespołu naukowców, społeczników i artystów działającego na rzecz utworzenia parku.

Marchowski odnosi się do faktu, że na terenie obecnego parku krajobrazowego nie prowadzi się gospodarki leśnej, teren w całości należy do Skarbu Państwa, nie istnieje tu zabudowa, a działalność człowieka ogranicza się do rybołówstwa, wędkarstwa i łowiectwa.

Według Marchowskiego objęcie Międzyodrza, czyli najcenniejszej części Doliny Dolnej Odry, ochroną w ramach parku narodowego przyczyniłoby się do lepszej ochrony terenów ujścia rzeki.

"Zeszłoroczna katastrofa na Odrze została powstrzymana na terenie właśnie parku krajobrazowego. Nadal są tu ryby, małże, ślimaki i ptaki na nich żerujące. Teren Międzyodrza porównałbym do potężnej nerki, która przefiltrowała toksyny, i to jeden z powodów, dla których ten obszar trzeba chronić" – mówi biolog.

Przeszkody prawne

Tworzenie nowych i powiększanie istniejących parków narodowych będzie znacznie trudniejsze ze względu na mnogość przeszkód wynikających bezpośrednio lub pośrednio z obowiązującego prawa, wskazuje Orzechowski.

"Ochrona przyrody kojarzy się przede wszystkim z ograniczeniami i zakazami. Dochodzi do tego brak zaufania do państwa, które nie spełniało dotychczasowych obietnic, więc dlaczego ma spełnić ewentualne obietnice rekompensat za wprowadzane zmiany? Zwłaszcza że przedstawiciele lokalnych społeczności widzą, z jakimi problemami finansowymi borykają się parki narodowe w porównaniu np. z administracją lasów państwowych" – mówi Orzechowski.

"Są też trudności natury politycznej. Pomimo łatwości deklaracyjnej w mediach – szczególnie społecznościowych – co do samej idei, problemy zaczynają się w sytuacji konieczności przegłosowania zmian prawnych. Zawsze są ważniejsze projekty ustaw, zawsze są bardziej spektakularne inwestycje, które zadowolą wyborców. Nowy park to koszt dla budżetu, a nikły zysk wyborczy. Wystarczy popatrzeć na losy projektu ustawy o parkach narodowych, która miała zmienić zasady ich finansowania" – kończy ekspert.

Wspomniany raport ClientEarth i Polityki Insight stwierdza krótko: "Korzyści z utworzenia parku narodowego są wspólne dla całego społeczeństwa, a koszty ponoszą głównie społeczności lokalne. Jeżeli to nie lokalne gminy, ale naród poprzez swoje organy przedstawicielskie ma decydować o powstaniu czy poszerzeniu parku narodowego, to lokalne społeczności nie powinny na tym finansowo tracić".

Omawiany raport Fundacji Dziedzictwo Przyrodnicze powstał w ramach projektu „Oddajmy parki narodowi” realizowanego z dotacji programu Aktywni Obywatele – Fundusz Krajowy finansowanego przez Islandię, Liechtenstein i Norwegię w ramach Funduszy EOG (Europejskiego Obszaru Gospodarczego).

;

Udostępnij:

Wojciech Kość

W OKO.press pisze głównie o kryzysie klimatycznym i ochronie środowiska. Publikuje także relacje z Polski w mediach anglojęzycznych: Politico Europe, IntelliNews, czy Notes from Poland. Twitter: https://twitter.com/WojciechKosc

Komentarze