Temperatura kampanii w sieci w ostatnim tygodniu wyraźnie wzrosła. Anonimowe konta wydają dziesiątki tysięcy złotych na rzecz Trzaskowskiego. PiS histerycznie ratuje Nawrockiego reklamami z dezinformacją. A do prezydenckiej czołówki niespodziewanie dołączyła Magdalena Biejat
To już nie jest czas na finezyjnie rozgrywane sieciowe kampanie i cyzelowanie grup odbiorców. W mediach społecznościowych w ostatnich tygodniach przed pierwszą turą wyborów trwa walka o wysoką stawkę, więc i za grube pieniądze. Na Facebooku sytuacje jest zaskakująca. W ostatnim tygodniu najwięcej pieniędzy wcale nie wydał komitet wyborczy któregokolwiek kandydata.
Pierwsze dwa miejsca w zestawieniu reklam politycznych firmy Meta (właściciel Facebooka i Instagrama) za okres od 29 kwietnia do 6 maja zajęły anonimowe konta, które opisywałam już w poprzednich raportach. Chodzi o konta: Wiesz Jak Nie Jest oraz Stół Dorosłych.
Pierwsze z nich w tym okresie przeznaczyło na reklamy 185 tysięcy zł. Drugie – Stół Dorosłych – 74 tysiące zł. W sumie prawie 190 tysięcy złotych. To więcej niż jakikolwiek komitet wyborczy. Przy czym w dostępnych danych nie ma jeszcze kwot za 6 i 7 maja, a te, sądząc po aktywnych reklamach, znacznie zwiększą powyższe kwoty.
Przypomnijmy, że tego rodzaju wyborcze działania reklamowe są możliwe tylko ze względu na zmiany w kodeksie wyborczym, wprowadzone przez PiS. Wcześniej płatną agitację mogły prowadzić jedynie komitety wyborcze. Dziś może to robić każdy wyborca.
Nie powinny się w kampanię angażować podmioty prawne, ale nawet jeśli to robią, nic im za to nie grozi, gdyż PiS zniósł wszelkie sankcje. W efekcie kontrola finansowania kampanii dotyczy dziś tylko komitetów wyborczych.
Poza tym w reklamach dzieje się to, co najlepiej opisuje znane powiedzenie: „Hulaj dusza, piekła nie ma”.
Co tydzień w piątek publikujemy raporty zawierające bieżące informacje na temat kampanii prezydenckiej w sieci. Analizujemy aktywność w mediach społecznościowych, związaną z czterema kandydatami, którzy zyskują dziś najwyższe wyniki w sondażach opinii publicznej. Są to: Rafał Trzaskowski, Karol Nawrocki, Sławomir Mentzen i Szymon Hołownia. Jeśli nastąpią zmiany w czołówce prezydenckiego wyścigu, zaktualizujemy nazwiska.
Sieciową aktywność kandydatów opisujemy przede wszystkim na podstawie danych z dwóch platform: Facebooka i Instagrama, nie zapominając o YouTube i TikToku. Platforma X, ze względu na utrudnienia w dostępie do danych oraz brak przejrzystości, została pominięta. Korzystamy także z innych narzędzi monitoringu internetu (szczegóły metodologiczne na końcu raportu) oraz z zestawień reklam politycznych.
Najważniejsze nie są dla nas liczby na kontach polityków, bo te są łatwe do zmanipulowania. Skupiamy się na zjawiskach nietypowych, rodzących podejrzenia o niedopuszczalną ingerencję. Analizujemy także wydatki na reklamy w internecie.
Pierwsze konto z zestawienia – Wiesz Jak Nie jest – najpierw wykupowało reklamy przeciwko kandydatowi Konfederacji Sławomirowi Mentzenowi. Tak było do 6 maja. W czasie majówki na tego rodzaj posty wydano kilkadziesiąt tysięcy. Najdroższy pojedynczy post kosztował 30 tysięcy zł i został wyświetlony ponad milion razy.
Jednak ostatnio Mentzen osłabł i nie stanowi już poważnego zagrożenia dla Rafała Trzaskowskiego.
Więc w ostatnich dniach konto przerzuciło się na atakowanie Nawrockiego i PiS-u.
Promowane płatnie treści są znane z innych wątków tej kampanii. Nawrocki pokazywany jest jako „przyjaciel gangsterów” i „marionetka Kaczyńskiego”. Zaś PiS jako partia, która dawała najwięcej wiz imigrantom.
Drugie konto, Stół Dorosłych, od pierwszej reklamy wspiera Trzaskowskiego. Promowane materiały praktycznie się nie zmieniają. Są to albo fragmenty wystąpień Trzaskowskiego, albo dziwaczne spoty, w których w tle widać proces przygotowywania jakiegoś dania, a na te obrazki nakładany jest przekaz wyborczy na rzecz kandydata PO. Można się więc dowiedzieć, że Trzaskowski zapewni kobietom bezpieczeństwo; wspiera tych, którzy go potrzebują; a Małgorzata Trzaskowska (są trzy reklamy z żoną kandydata) „jest taka jak my”. Konto Stół Dorosłych na najdroższe reklamy wydawało po 10-15 tysięcy zł za jeden post.
Za tymi dwoma kontami w zestawieniu reklam politycznych znalazł się komitet wyborczy Karola Nawrockiego. Jego sztab miał ostatnio naprawdę dużo roboty. Najpierw promowano jego pobyt w USA i spotkanie z prezydentem Donaldem Trumpem. Ale dziś to już przeszłość. W tej chwili trwa nieco histeryczne ratowanie wizerunku kandydata w związku z aferą mieszkaniową. Sztabowcy starają się zmienić narrację na temat mieszkania pana Jerzego, dlatego
na koncie Nawrockiego opublikowano reklamy zawierające dezinformację i atakujące ABW.
Chodzi o głośną w tym tygodniu tezę polityków PiS, że sprawa przejęcia mieszkania przez kandydata PiS została ujawniona przez ABW (chociaż zrobiły to media). Dokumenty na temat lokalu miały bowiem znajdować się w ankiecie bezpieczeństwa osobowego Karola Nawrockiego, przechowywanej przez tę służbę.
Klub parlamentarny PiS zażądał już listy funkcjonariuszy służb specjalnych, którzy mieli dostęp do owej ankiety. Na razie jej jednak nie otrzymał i nie wiadomo, czy w ogóle otrzyma, nazwiska pracowników służb to informacje niejawne. Podejrzenia o udziale ABW w tej sprawie pozostają więc niepotwierdzone.
Natomiast szef ABW płk Rafał Syrysko zaprzeczył zarzutom.
Wydał oficjalne oświadczenie:
„W odniesieniu do przekazywanych przez media nieprawdziwych informacji na temat zaangażowania Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego w przebieg trwającej kampanii prezydenckiej, oświadczam, że – wbrew powielanym insynuacjom – ABW na żadnym etapie i w żadnej formie nie angażowała się i nie angażuje w przebieg kampanii wyborczej po stronie bądź przeciw któremukolwiek z kandydatów. Informacje te narażają na szwank dobre imię służby oraz funkcjonariuszy Agencji, w związku z czym planuję podjęcie stosownych kroków prawnych”.
Mimo to komitet wyborczy Nawrockiego 7 maja opublikował na Facebooku reklamy wskazujące, że za sprawą, którą nazwano „Operacja Karol”, stoi ABW oraz rząd Donalda Tuska. Ze specjalnie przygotowanego spotu możemy się dowiedzieć, iż:
„Donald Tusk dostał furii i zdecydował o uruchomieniu »Operacji Karol« – skoordynowanej operacji, zapowiadanej przez polityków Platformy Obywatelskiej, przygotowanej przez służby specjalne i zrealizowanej przez antypolski kartel medialny, sprzyjający obecnej władzy”. Kiedy słyszymy słowa lektora: „Ekipa Tuska i Trzaskowskiego wykorzystuje bezprawnie wszystkie państwowe instytucje do medialnych igrzysk, politycznych represji i fałszywych zarzutów”, w tle pojawia się logo ABW.
To po pierwsze dezinformacja, ponieważ PiS nie ma dowodów potwierdzających tezę o udziale ABW, zna natomiast oficjalne dementi.
Po drugie: spot ten atakuje nie tylko ABW i rząd. Oskarża też o brak obiektywizmu i „antypolskość” medium, które ujawniło sprawę. Przy czym PiS-owi udało się jednocześnie oskarżyć dwie niezależne firmy medialne. Temat mieszkania ujawnił bowiem portal Onet, który jako pierwszy opublikował informację na temat mieszkania przejętego przez Nawrockiego. Jednak w spocie PiS przy słowach o „antypolskim koncernie medialnym” pojawia się, nie wiadomo czemu, logo TVN24.
Ale warto zauważyć jeszcze jeden kontekst. Otóż ów spot jest świetnym fundamentem do wykreowania kolejnego mitu PiS. Partia ta nadzwyczaj lubi kształtować rzeczywistość polityczną na podstawie stworzonych przez siebie mitów, do których przekonuje swoich sympatyków. Najczęściej zawierają one przynajmniej elementy dezinformacji.
Tym razem opowieść jest już niemal gotowa.
Jeśli Nawrocki przegra wybory, będzie to można wytłumaczyć tajną operacją służb specjalnych i antypolskich mediów.
Inspirowaną oczywiście przez Donalda Tuska. Zniknie fakt, że Nawrocki to słaby kandydat, człowiek utrzymujący kontakty z przestępcami, zaangażowany w budzące poważne wątpliwości przejęcie mieszkania od schorowanej osoby z niepełnosprawnością. Po co PiS-owi taki mit? Ano po to, by utrzymać przy sobie zwolenników i tak zamydlić im oczy, by nie dostrzegli partyjnej słabości.
Ten sam dezinformacyjny spot jest od 7 maja intensywnie reklamowany także za pośrednictwem Google na stronach internetowych i kanałach YouTube.
W zestawieniu reklam politycznych Facebooku za ostatni tydzień jest jeszcze jedna niespodzianka. Oto na czwartym miejscu znalazł się komitet wyborczy Magdaleny Biejat. Ta kandydatka ma za sobą świetny okres kampanii. W jednym z ostatnich sondaży prezydenckich znalazła się na czwartym miejscu, pokonując Szymona Hołownię.
Ma też bardzo dobre wyniki aktywności w sieci oraz prowadzi intensywną akcję reklamową.
Już dwa tygodnie temu informowaliśmy, że na krótki czas Biejat zdołała wyprzedzić na TikToku Sławomira Mentzena. Co, biorąc pod uwagę wyniki kandydata Konfederacji w tamtym okresie, było nie lada wyczynem. Teraz przyglądając się wskaźnikom zaangażowania i aktywności na Facebooku odkryłam, że w ostatnich dniach kandydacki peleton wyprzedził dwójka kandydatów – Karol Nawrocki, wokół którego działo się ostatnio najwięcej, oraz właśnie Magdalena Biejat. Oczywiście kandydatce Lewicy daleko do dwójki liderów wyścigu: Trzaskowskiego i Nawrockiego. Ale na Facebooku w ostatnim tygodniu to właśnie ona budziła większe zaangażowanie niż kandydat KO.
Analiza jej najpopularniejszych wpisów na tej platformie społecznościowej pokazuje, że Biejat zyskuje głównie dzięki jednoznacznym reakcjom na zachowania i afery związane z innymi kandydatami. Jeden z sześciu jej wpisów z największą liczbą reakcji dotyczył Grzegorza Brauna, którego nazwała tam „niebezpiecznym fanatykiem”. Dwa inne dotyczyły afery mieszkaniowej Nawrockiego.
Najpopularniejszy post zawierał informację, że Biejat złożyła zawiadomienie do prokuratury w sprawie mieszkania i Nawrockiego. „Politycy są od rozwiązywania patologii na rynku mieszkaniowym, a nie tego, żeby je jeszcze pogłębiać” – napisała polityczka. Zainteresowanie budziły też inne poruszane przez nią tematy: wstawianie się za migrantami, prawa kobiet i prawa zwierząt.
Natomiast na reklamy komitet wyborczy Biejat wydał w ostatnim tygodniu na Facebooku ponad 54 tysiące zł (więcej niż wszyscy inni kandydaci poza Nawrockim), a w ciągu ostatnich 30 dni – 173 tysiące zł. W kwietniu i maju około 100 tysięcy zł przeznaczono też na reklamy w Google. Dla porównania – komitet drugiego kandydata Lewicy, Adriana Zandberga, w tym samym czasie wydał w Google 13 tys. zł.
Jak promuje się Biejat? Przede wszystkim namawia, by oddać na nią głos w pierwszej turze wyborów. Nie dlatego, że ma szansę na zwycięstwo (bo nie ma), ale po to, aby (wymieniam na podstawie spotu reklamowego):
„Polityka nie powinna wyglądać jak męska szatnia” – podkreśla Biejat. Oraz zaznacza, że jest przeciwko agresji i wulgarności w polityce.
Ale są też inne reklamy. Na ostatniej prostej sztabowcy Biejat wyciągnęli prawdziwego asa z rękawa.
Oto kandydatkę Lewicy wsparł były prezydent Aleksander Kwaśniewski.
Ten polityk wciąż cieszy się dużym szacunkiem wśród starszych wyborców. Do młodzieży raczej nie dotrze, ale może zwiększyć szanse Biejat na dobry wynik w grupach wiekowych 40 plus. Reklamy tej dwójki pojawiły się na Facebooku 7 maja.
„Pierwsza tura wyborów to jest głosowanie zgodnie ze swoimi przekonaniami. To nie jest głosowanie przeciwko komukolwiek. To jest głosowanie za tą wizją Polski i za tymi wartościami, które są nam najbliższe. Mnie wartości lewicowe, mnie osoba Magdaleny Biejat bardzo przekonują i bez wahania w pierwszej turze wyborów oddam na nią głos” – przekonuje Kwaśniewski w reklamie.
Czy to pomoże, okaże się już 18 maja.
Konta kandydatów na prezydenta analizowane są za pomocą narzędzia Sotrender. Porównujemy dane czterech kandydatów: Rafała Trzaskowskiego, Karola Nawrockiego, Sławomira Mentzena i Szymona Hołowni.
Sotrender używa wskaźników aktywności na kontach:
Analiza trendów z wyszukiwarki Google realizowana jest za pomocą narzędzia Google Trends.
Analiza monitoringu słów kluczowych i trendów przekazowych w sieci realizowana jest za pomocą narzędzia Newspoint.
Dane dotyczące reklam politycznych pochodzą z oficjalnych zestawień reklam firm Meta i Alphabet.
Wybory
Magdalena Biejat
Karol Nawrocki
Rafał Trzaskowski
Prawo i Sprawiedliwość
kampania prezydencka
raport z kampanii
raport z sieci
wybory prezydenckie
Wybory prezydenckie 2025
Analityczka mediów społecznościowych, ekspertka. Specjalizuje się w analizie zagrożeń informacyjnych, zwłaszcza rosyjskiej dezinformacji i manipulacji w sieci. Autorka książki „Efekt niszczący. Jak dezinformacja wpływa na nasze życie” oraz dwóch poradników na temat zwalczania dezinformacji. Z OKO.press współpracuje jako autorka zewnętrzna. Pisze o dezinformacji, bezpieczeństwie państwa, wojnie informacyjnej oraz o internetowych trendach dotyczących polityki. Zajmuje się też monitorowaniem ruchów skrajnie prawicowych i antysystemowych.
Analityczka mediów społecznościowych, ekspertka. Specjalizuje się w analizie zagrożeń informacyjnych, zwłaszcza rosyjskiej dezinformacji i manipulacji w sieci. Autorka książki „Efekt niszczący. Jak dezinformacja wpływa na nasze życie” oraz dwóch poradników na temat zwalczania dezinformacji. Z OKO.press współpracuje jako autorka zewnętrzna. Pisze o dezinformacji, bezpieczeństwie państwa, wojnie informacyjnej oraz o internetowych trendach dotyczących polityki. Zajmuje się też monitorowaniem ruchów skrajnie prawicowych i antysystemowych.
Komentarze