0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Fot. Agata KubisFot. Agata Kubis

Tymczasem o tej polityce wspierającej seniorów i osoby z niepełnosprawnościami możemy dziś porozmawiać na konkretach. W czwartek 8 maja Komitet Stały Rady Ministrów zajmuje się jednym z kluczowych elementów ludzkiego państwa – projektem o asystencji osobistej. Pytanie, czy go przyjmie. Bo jak nie, to za tydzień pod Kancelarią Premiera odbędzie się kolejna demonstracja.

View post on Twitter

Projekt ustawy o asystencji osobistej osoby z niepełnosprawnością (AON) jest dziełem nie tylko tego rządu. Pracowały nad nim tysiące ludzi, także tych, którzy do projektu złożyli półtora tysiąca uwag w prowadzonych od stycznia konsultacjach. Ale przede wszystkim środowisko społeczne zaangażowane w realizację Konwencji ONZ o prawach osób z niepełnosprawnościami, która od 13 lat w Polsce obowiązuje i zapewnia wszystkim prawo do niezależnego życia.

Problemem zajmowała się Kancelaria Prezydenta Dudy – więc i obecny prezydent mógłby coś kandydatowi z tej samej formacji o problemie opowiedzieć.

Przeczytaj także:

Projekt jest bardzo skomplikowany, bo musi odpowiadać na tysiące skomplikowanych sytuacji życiowych. I bardzo drogi. A jest tylko jednym elementem systemu, który nasze państwo zobowiązało się wdrożyć, ratyfikując Konwencję ONZ o prawach osób z niepełnosprawnościami.

Gwarantuje ona wszystkim prawo do niezależnego życia – niezależnie od sprawności i starości.

To, że „obywatelski kandydat” nic o tych zmaganiach nie wie, świadczy o tym, że „gwarantowanie opieki państwa nad seniorami” jest kampanijną wydmuszką, którą kandydat Nawrocki – wiedząc o swojej przeszłości – winien był jak najszybciej porzucić.

„To nie moja sprawa”, „nie mam obowiązku”

Brak wiedzy to jedno. Drugie – to jak kandydat myśli o samym problemie.

Z wszystkiego, co Karol Nawrocki mówi, bije głębokie przekonanie, że pomoc seniorowi albo osobie z niepełnosprawnością to wyłącznie indywidualne przedsięwzięcie. A jeśli spada na barki kogoś „nie z rodziny”, to wymaga ekwiwalentu, którego wysokość może sobie ustalić pomagający. Nie trzeba się upewniać, czy prawa obdarowanego łaską „pomocy” zostały zachowane.

Otoczenie kandydata zaś mówi – po ujawnieniu paskudnej historii z przejęciem mieszkania pana Jerzego – że kandydat, znając sytuację sąsiada „nie miał obowiązku mu pomagać”. Choć kandydat przedstawiał się tu nie tylko jako „sąsiad”, ale też jako „działacz społeczny”.

Do tego ani kandydata, ani opinii publicznej, nie wstrząsnęło, że w efekcie tego braku obowiązku pan Jerzy tak po prostu trafił do DPS. Choć to rozwiązanie skrajne i ostateczne – a nie humanitarna norma.

Nie tylko mieszkanie

I kiedy premier Donald Tusk swoim zwyczajem nakazał 6 maja rządowi wzmożenie w sprawie przejmowania mieszkań od seniorów za „pomoc” (bo zapewne trafnie ocenił, że wszystkim sprawa kojarzy się z mieszkaniem), to my skupmy się na kwestiach może nawet ważniejszych od mieszkania.

Na

  • prawie do niezależnego życia
  • i prawie do starzenia się w miejscu zamieszkania.

Byłoby naprawdę wspaniale, by Tusk się pochwalił dziś projektem ustawy o asystencji osobistej. Państwo wyda na nią najpierw miliard rocznie, a za pięć lat – nawet kilkanaście miliardów.

To ogromny wysiłek i projekt ciągle wisi na włosku – bo minister finansów z niepokojem patrzy w swoje tabelki. Z drugiej jednak strony władza odkryła, że kiedy ludzie mówią, że martwią się o swoje bezpieczeństwo – to mają też na myśli samotność i bezradność w obliczu niepełnosprawności i starości.

AKTUALIZACJA:

Projekt ustawy o asystencji osobistej daje nam jeszcze coś.

Może zmienić nasze myślenie o wspieraniu osób, które wsparcia wymagają,
  • z „niech się rodzina zajmie, bo inaczej przyjdzie pan Karol”
  • na „wszyscy się tym zajmiemy – tak jak zajmujemy się edukacją czy budową dróg, płacąc na to podatki”.

Starzenie się w miejscu zamieszkania

Słów kilka o prawie do starzenia się w miejscu zamieszkania, a nie w domu opieki. Idea jest oczywista – „starych drzew się nie przesadza”. Ale żeby seniorka i senior, nawet w sytuacji trudnej, jak pan Jerzy z Gdańska, mogli jak najdłużej żyć u siebie, całą przestrzeń społeczną wokół nich trzeba obudować usługami społecznymi.

Oczywiście bywają sytuacje, kiedy DPS jest koniecznością. Ale dziś jak ktoś „mieszka w DPS” może w Polsce oznaczać „został na DPS skazany”. Jak było w sprawie pana Jerzego, nie wiem. Chodzi o to, że nie można informacji o DPS-ie tak łatwo przyjmować do wiadomości

Starzenie się w miejscu zamieszkania jest nie tylko lepsze dla człowieka. Jest też tańsze niż instytucjonalna opieka.

Więc nawet jeśli w końcu DPS stanie się koniecznością, to im później, tym dla wszystkich nas lepiej.

Modele systemowego oddolnego wsparcia w miejscu zamieszkania budowane są w Polsce lokalnie od lat. Są samorządy, gdzie to po prostu działa. Powstały też teoretyczne modele, np. siedmiu elementów, pokazujące, że nie wystarczy np. zorganizować usługi zdrowotne czy opiekuńcze, by starość u siebie w domu była możliwa.

Chodzi o to, by:

  1. nie zostawiać sprawy wspierania seniorów rodzinom,
  2. dbać dostosowanie mieszkań do potrzeb seniorów (to tańsze niż np. leczenie złamań po upadku),
  3. dbać o bezpieczeństwo seniorów w miejscu zamieszkania,
  4. wspierać zdrowie seniorów (a nie tylko leczyć choroby),
  5. dbać o bezpieczeństwo ekonomiczne (nie chodzi tylko o wysokość emerytur, o którą obiecał zatroszczyć się kandydat obywatelski, ale np. o wiedzę, jak poruszać się w świecie nowoczesnych finansów i nie dać się oszukać, np. podpisując niezrozumiałą umowę),
  6. wspierać seniorów w aktywnych formach spędzania czasu,
  7. wspierać edukację seniorów, bo nauka poprawia kondycję w każdym wieku.

Istotą tych propozycji jest to, że ma być to wspólne, skoordynowane działanie, a nie indywidualna partyzantka. Bo ona rodzi różne ryzyka, a poza tym nie jest skuteczna – co wykazał przykład Karola Nawrockiego.

Elementem zmiany myślenia jest też tworzony w tym rządzie projekt bonu senioralnego. Czyli publicznych pieniędzy idących ze wskazania pracującego dziecka za starszym rodzicem i zamieniających się w usługi wsparcia.

Asystencja osobista osoby z niepełnosprawnością

A teraz o asystencji osobistej, bo to ona powinna być bohaterką dzisiejszego dnia, 8 maja.

Jeśli projekt przejdzie, to od września 2026 roku ludzie będą już wspierani przez asystentów finansowanych z budżetu państwa (dziś takie usługi są, ale finansowane są tylko projektowo – na tyle, na ile starcza pieniędzy).

Wyobraźmy sobie wtedy 60-letniego pana Jacka, wokół którego kręci się młody i przedsiębiorczy „działacz społeczny” pan Michał.

To trochę nawiązuje do sytuacji pana Jerzego, bo kiedy poznał Karola Nawrockiego, miał koło 60. Ale nawiązanie jest tylko symboliczne. Nasz pan Jacek ma po prostu kłopoty, choruje, nie jest w stanie samodzielnie funkcjonować.

Pan Jacek miałby już w 2026 roku być może prawo do świadczenia wspierającego – to kwota wyliczana na podstawie indywidualnej oceny sytuacji danej osoby (informacja dla obywatelskiego kandydata: ustawę o świadczeniu wspierającym wprowadził PiS na sam koniec swoich rządów w 2023 roku, zanim pan Jerzy mógłby z niej skorzystać, trafił do DPS).

Komisyjna ocena ustalająca potrzebę wsparcia byłaby teraz dodatkowo podstawą do uzyskania wsparcia asystenta.

Asystent miałby wpierać pana Jacka – nie w przetrwaniu, jak opieka społeczna – ale w normalnym życiu. Pan Jacek nie musiałby mu być nadmiernie wdzięczny, bo asystent dostawałby pensję (i to z kodeksową ochroną, prawem do zwolnienia lekarskiego i urlopu – to jedna z poprawek, które w projekcie pojawiły się po konsultacjach).

Pomoc młodego „działacza społecznego” pana Michała na pewno by się przydała, ale nie byłaby traktowana jak akt łaski. I być może do rozmowy o zapisaniu mieszkania by nie doszło. Zwłaszcza że asystent/ka byłaby w pobliżu. Mieszkanie więc pozostałoby mieszkaniem komunalnym, w zasobie gminy.

Pan Jacek kończy 65 lat…

Wszystko byłoby pięknie, dopóki pan Jacek nie skończyłby 65 lat. Bo do tego wieku obejmowałaby go ustawowa asystencja. Dziś jeszcze nikt nie wie, jak objąć systemową asystencją seniorów, który z roku na rok będzie coraz więcej. Jest to więc temat na poważną publiczną debatę.

Gdyby w chwili skończenia 60 lat pan Jacek miał prawo do asystencji, to przez pięć lat by je jeszcze zachował. Potem już nie – ale mógłby się ubiegać o wsparcie z puli usług „projektowych”, będących w dyspozycji samorządu terytorialnego.

Ale gdyby wyglądało na to, że pan Jacek może mieć problemy z rozporządzaniem swym mieniem, to zapewne asystent lub opieka społeczna zwróciłaby się z tym problemem do sądu. I nie o ubezwłasnowolnienie, które jest aktem okrutnym, bo pozbawiającym wszelkich praw i ma zostać wkrótce zniesione. Ale o ustanowienie wsparcia w podejmowaniu decyzji np. w sprawach mieszkania. I pan Jacek nigdy nie zostałby sam na sam z panem Michałem i jego notariuszem.

Tak to na teraz wygląda.

Matki Pingwinów

Bo oczywiście projekt dotyczy przede wszystkim osób młodszych. Od 13. roku życia – ludzi, których los poznaliśmy dzięki serialowi „Matki Pingwinów”. I którzy dziś funkcjonują dzięki nadludzkiemu poświęceniu swoich rodzin.

Ale są też tą opieką związani.

Tymczasem nowy system ma ich uwolnić od zależności „poświęcający się opiekun” – „wdzięczny podopieczny”.

Więc jeśli nasz pan Jacek postanowiłby, że swoje mieszkanie przekaże panu Michałowi, to mógłby to zrobić nawet wbrew woli rodziny. Nie doszłoby jednak do sytuacji, że pan Jacek podpisuje coś, czego skutków nie rozumie.

Oczywiście nie zawsze i nie wszędzie się uda. Bardzo wiele Czytelniczek i Czytelników, którzy z niepełnosprawnością mają do czynienia, może się oburzyć, że wypisuję bajki. Bo ich sytuacja jest inna, trudniejsza, bardziej skomplikowana.

Co nie zmienia faktu, że państwo musi budować system wsparcia osób z niepełnosprawnościami i seniorów, a kampania prezydencka jest dobrym powodem, by o tym porozmawiać.

Za wrzucenie tematu do debaty jestem nawet wdzięczna Karolowi Nawrockiemu.

;
Na zdjęciu Agnieszka Jędrzejczyk
Agnieszka Jędrzejczyk

Z wykształcenia historyczka. Od 1989 do 2011 r. reporterka sejmowa, a potem redaktorka w „Gazecie Wyborczej”, do grudnia 2015 r. - w administracji rządowej (w zespołach, które przygotowały nową ustawę o zbiórkach publicznych i zmieniły – na krótko – zasady konsultacji publicznych). Do lipca 2021 r. w Biurze Rzecznika Praw Obywatelskich. Laureatka Pióra Nadziei 2022, nagrody Amnesty International, i Lodołamacza 2024 (za teksty o prawach osób z niepełnosprawnościami)

Komentarze