0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Getty Images via AFPGetty Images via AFP

Nie tak miało być - co wyczytać można z przekazów dnia publikowanych przez agencję TASS. Dlaczego Ukraińcy nie przypominają faszysto-nazisto-banderowców z czytanek, a do tego zachowują się jak bohaterscy obrońcy ojczyzny? Jak wyjaśnić rosnącą liczbę ofiar operacji, która - oficjalnie - miała zapobiec ofiarom?

Czy w ogóle można się przyznać, że te ofiary są? Kiedy rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow opowiadał w piątek dziennikarzom, jak jego szef Władimir Putin dostaje wszystkie informacje z frontu i to online, zapytali go właśnie o liczbę ofiar z tych raportów.

Pieskow odesłał ich do wojskowych. Putin nie może być obciążany śmiercią cywili - to jasne. Ale to problemu propagandy nie rozwiązywało

Przeczytaj także:

Problem z ofiarami: skąd się wzięły

Z faktem, że ludzie giną, a zdjęcia i filmiki z ataku obiegają cały świat, Kreml próbuje się zmierzy na trzy sposoby:

  1. To nie my strzelamy, to oni do nas strzelają. W Donbasie.
  2. Nie strzelamy do żołnierzy. Ci, do których strzelamy, są “formacjami nacjonalistycznymi”.
  3. I na pewno nie strzelamy do cywili. A jeśli jednak, to są to wyjątki, osoby, które dały się zmanipulować ukraińskim (nacjonalistycznym, nazistowskim, neo-nazistowskim, podległym Zachodowi, źle wybranym, potomkom Bandery - jeśli coś jest niepotrzebne, można skreślić) władzom.
  4. Strzelamy w celu uzyskania neutralnego statusu Ukrainy, czyli żeby nie było wojny.

Rano w piątek Ukraińcy podali, że w pierwszej dobie rosyjskiej agresji zginęło 137 osób. A ostrzał Kijowa i atak na Kijów trwał.

Do nas też strzelają

TASS zatem precyzyjnie opisywała ofiary po stronie republik ługańskiej i donieckiej. Z depesz wynikało, że Ukraińcy zaczęli tam strzelać z niewiadomych powodów. Bo przecież powodem nie może być to, co powiedział lider DRL Denis Puszylin: “Kontrofensywa trwa, siły DRL posuwają się do przodu”.

TASS podawała np.:

  • Siły zbrojne Ukrainy ostrzeliwały Doniecką Republikę Ludową 139 razy dziennie, wystrzeliwując ponad 1700 pocisków.
  • Ostrzelano tereny 34 osad republiki. 12 obywateli zostało rannych, dwóch zginęło. 53 budynki mieszkalne, 23 obiekty infrastruktury cywilnej i dwa pojazdy zostały uszkodzone.
  • Ostrzał Doniecka z wielu systemów rakietowych „Grad” spowodował obrażenia cywilów.
  • Władze Donieckiej Republiki Ludowej zaopiekują się dzieckiem, którego matka zginęła podczas ostrzału szkoły w Horliwce.

Poza tym odbiorca depesz TASS mógł się przekonać, jak bardzo Rosjanom zależy na tym, by nikomu włos nie spadł z głowy. Nawet jeńcy wojenni (!) są bowiem bezpieczni.

  • Władze obwodu rostowskiego przeznaczyły ponad 60 milionów rubli na transport ewakuowanych mieszkańców donieckich i ługańskich republik ludowych.
  • Rosyjscy żołnierze podejmują wszelkie działania, aby zapobiec ofiarom cywilnym (to rzecznik MON Igor Konaszenkow o tym, że Rosjanom udało się zamknąć pierścień okrążenia wokół Czernichowa).
  • Jeńcy ukraińscy dostają pełną opiekę medyczną, rannych się opatruje. Pomoc dotyczy także koronawirusa. Po zakończeniu działań wojennych wrócą do swoich rodzin. “Po podpisaniu umowy o nieuczestniczeniu w działaniach wojennych, wojna się dla nich kończy”.

Żadnego zagrożenia nikt specjalnie nie stwarza

Rosjanie pojawili się z czołgami, samolotami i inną bronią, ale nie strzelają. To znaczy, nie strzelaliby, gdyby Ukraińcy się poddali. A takie strzelanie nie liczy się do prawdziwego strzelania.

„Nikt nie będzie atakował narodu ukraińskiego, nikt nie będzie traktował członków Sił Zbrojnych Ukrainy w jakiś poniżający sposób. Chodzi o niedopuszczenie do tego, by w tym kraju rządzili neonaziści i ci, którzy propagują metody ludobójcze” - mówił rzecznik rosyjskiego MON Konaszenkow. “Bo teraz reżim w Kijowie znajduje się pod dwoma mechanizmami zewnętrznej kontroli - Zachodu, na czele ze Stanami Zjednoczonymi, i neonazistów, którzy promują swoją »kulturę«, i kwitną we współczesnej Ukrainie".

Dlatego rzecznik Konaszenkow zaapelował do Ukraińców w Kijowie: „Wasze nacjonalistyczne przywództwo chce - jak terroryści - użyć was jako żywych tarcz. Rosyjskie siły zbrojne nie będą przeprowadzać żadnych uderzeń na dzielnice mieszkalne ukraińskiej stolicy”.

"W czasie trwającej na Ukrainie specjalnej operacji wojskowej rosyjskie siły zbrojne nie przeprowadzają ataków rakietowych, powietrznych ani artyleryjskich na miasta kraju. Infrastruktura wojskowa, obiekty obrony przeciwlotniczej, lotniska wojskowe i lotnictwo Siły Zbrojne Ukrainy są ubezwłasnowolnione.

Żadnego zagrożenia nikt specjalnie dla ludności cywilnej nie stwarza” - powiedziała rzeczniczka rosyjskiego MSZ Maria Zacharowa.

Walczymy z nacjonalistami w obronie bratniego narodu

Kropkę nad i postawił sam Putin:

Główne starcia podczas operacji na Ukrainie nie toczą się z regularnymi oddziałami ukraińskimi, ale z formacjami nacjonalistycznymi.

A opowieści o ofiarach to fejk. W kolejnej depeszy TASS napisała, że tymi fałszywymi informacjami zajmie się rosyjska prokuratura wojskowa.

Na dodatek, mimo że Rosjanie (prawie) nie strzelają, “nacjonaliści rozmieszczają wiele wyrzutni rakiet w głównych miastach Ukrainy”. Te informacje podał rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow.

Problem z bohaterami: dlaczego Ukraińcy są jak z naszych pomników?

Propaganda kremlowska miała podstawić pod Ukraińców “złego” znanego Rosjanom i Ukraińcom z czasów II wojny światowej. Naziści, faszyści, zbrodniarze na masową skalę. Ale żonglowanie skojarzeniami nie do końca Kremlowi wyszło. I ostrzeżenia, że trudno będzie wytłumaczyć wojnę z narodem "bratnim", okazały się trafne.

W drugiej dobie ataku Ukraińcy bronią się jak najwspanialsi bohaterowie “wojny ojczyźnianej”. Kijów pokazuje, że jest - jak za Hitlera - godny miana “miasta bohatera” (co widać na zdjęciach z metra służącego po raz drugi w historii jako schron). Obrońcy Wyspy Węży wolą zginąć, niż się poddać.

Na to propaganda miała w piątek takie pomysły:

  1. Może budynek w Kijowie się pali, ale to na pewno nie była rakieta.
  2. A jeśli obrońcy Wyspy Węży się nie poddali i walczyli do końca, to napiszemy, że inni obrońcy się poddali, a jeszcze inni żołnierze dostali prawo bezpiecznego przejścia.

„Żadne ataki rakietowe na Kijów, o którego bohaterstwie podczas Wielkiej Wojny Ojczyźnianej przypomniał sobie W. Zełenski, nie zostały przeprowadzone przez rosyjskie siły zbrojne” – podało źródło TASS w rosyjskim Ministerstwie Obrony. “Rosyjskie siły zbrojne nie przeprowadziły ataków rakietowych na Kijów. Według rozmówcy agencji, pojawienie się 25 lutego jasnej łuny nad miastem, a następnie uderzenie czegoś w budynek mieszkalny, można wytłumaczyć zupełnie inaczej niż uderzeniem rakiety.

Jeśli chodzi o 13 Ukraińców do końca broniących Wyspy Węży („Rosyjski okręcie wojenny, pierdol się"), co opisaliśmy tu:

TASS podała taki komunikat: “Garnizon Sił Zbrojnych Ukrainy na Wyspie Węży na Morzu Czarnym, składający się z 82 żołnierzy, dobrowolnie poddał się jednostkom Sił Zbrojnych Rosji. (...) Kolejnych 11 żołnierzy 53. oddzielnej brygady zmechanizowanej Sił Zbrojnych Ukrainy poddało się w rejonie Mikołajiwa. Również jedna z jednostek piechoty morskiej 36. oddzielnej brygady piechoty morskiej Sił Zbrojnych Ukrainy skontaktowała się z dowództwem milicji ludowej DRL i poprosiła o korytarz wjazdu na terytorium republiki. Po oddaniu broni będą mogli również wrócić do swoich rodzin”.

Trochę to wygląda na technikę propagandową "Wy nam o Katyniu, a my wam opowiemy o Chatyniu".

Jak "bratni naród" został "zakładnikiem bandy narkomanów i neonazistów"?

W piątek propaganda kremlowska zmagała się tez z problemem, kim są “źli Ukraińcy”. Czyli “nacjonalistyczni i nazistowscy”. W czwartek wyglądał na to, że to określenie dotyczy tylko władz. W piątek - jak pokazaliśmy wyżej - widać było jednak, że nadspodziewanie wiele osób dało się “wykorzystać jako żywe tarcze”.

"Rosja ma nadzieję, że naród ukraiński pozbędzie się ucisku nacjonalistycznego reżimu" - powiedziała na briefingu rzeczniczka rosyjskiego MSZ Maria Zacharowa.

"Władze Kijowa są pod kontrolą państw zachodnich, na czele ze Stanami Zjednoczonymi i zwolennikami neonazizmu" - powiedział rosyjski minister spraw zagranicznych Siergiej Ławrow. Ale, jak dodał najwyraźniej wyprowadzony z równowagi Putin,

ta „banda narkomanów i neonazistów, którzy osiedlili się w Kijowie”, wzięła "jako zakładników cały naród ukraiński”.

Istotę problemu wyłożył jednak chyba cytowany przez TASS Aleksander Łukaszenka z Białorusi:

„Jeśli chodzi o działania, naszej bratniej Ukrainie (...), cóż, ludzie wybrali [tam] takie przywództwo” - powiedział.

A zatem chyba jednak większość Ukraińców nie spełnia standardów Putina i kremlowskiej propagandy. Problem nie dotyczy dziś jednak tylko Ukraińców: jak zauważyła rzeczniczka Zacharowa, "także obywatele Europy stali się ofiarami podejścia polityki zachodnich rządów, które starały się nie pokazywać prawdy o wydarzeniach w Donbasie”.

Naród ukraiński zawiódł Moskwę

Właściwe podejście wypunktował przewodniczący Dumy Wiaczesława Wołodina we wpisie na Telegramie, który cytuje TASS:

  1. Ukraina powinna być krajem “niezaangażowanym, neutralnym (jak Austria, Szwajcaria, Finlandia)”.
  2. Ukraina ma prowadzić dialog z DRL i ŁRL .
  3. Ukrainie nie wolno krytykować Rosji. Jeśli Ukraina jeszcze raz przypomni Rosji, że oddała broń atomową w zamian za gwarancję granic, które Rosja złamała, Rosja potraktuje to jako „prawdziwy problemem bezpieczeństwa globalnego”.

Na razie Ukraina nadal nie jest “właściwa”.

;
Na zdjęciu Agnieszka Jędrzejczyk
Agnieszka Jędrzejczyk

Z wykształcenia historyczka. Od 1989 do 2011 r. reporterka sejmowa, a potem redaktorka w „Gazecie Wyborczej”, do grudnia 2015 r. - w administracji rządowej (w zespołach, które przygotowały nową ustawę o zbiórkach publicznych i zmieniły – na krótko – zasady konsultacji publicznych). Do lipca 2021 r. w Biurze Rzecznika Praw Obywatelskich. Laureatka Pióra Nadziei 2022, nagrody Amnesty International, i Lodołamacza 2024 (za teksty o prawach osób z niepełnosprawnościami)

Komentarze